Gonia, tylko się cieszyć, że tatuś tak się dobrze czuje. Nie jest powiedziane, że nastąpią jakieś bóle, czego Wam życzę.
Z nowotworem nigdy nic nie wiadomo, czasami remisja lub stagnacja trwają kilka miesięcy, a czasem ich nie ma. Każdy organizm jest inny. Twojemu tatce dawali 6 miesięcy życia, a już żyje 10 miesięcy
Uściski dla Was
_________________ "Odnajdź w sobie zalążek radości, a wtedy radość pokona ból"- R. Campell
Gonia, cieszę sie,że u Was dobrze i jest to budujące,ze nie zawsze te straszne statystyki się sprawdzają.
[ Komentarz dodany przez Moderatora: absenteeism: 2011-07-03, 12:15 ] agni5, zgodnie z Regulaminem (cz. II pkt. 20 b) kolor zielony zarezerwowany jest wyłącznie dla obsługi Forum.
Gosiu aż mi się miło zrobiło kiedy przeczytałam Twój wczorajszy post. Oby więcej takich wieści.
Trzymam kciuki za Tatusia, za Jego siłę i samopoczucie. Obyście jak najdłużej cieszyli się sobą.
Pozdrawiam bardzo serdecznie
_________________ "Ludzkość! Jaka ona szlachetna! Jakże chętna do poświęcenia...kogoś innego."
S. King
Goniu kochana ja również się cieszę że tatulo w dobrej formie.Twój wpis daje takie małe ukojenie.Oby trwało to jak najdłużej tego życzę wam z całego serca.
..No właśnie..gdyby to tylko od próśb gorących i modlitwy żarliwej zależało... powtarzam to jak codziennie mantrę - tak samo jak Zebra... to mój mąż i bardzo wielu innych chorych na przebrzydłego skorupiaka byłoby dziś wyleczonych...
_________________ "...Są dni których nie powinno być"
Jest na świecie taki rodzaj smutku, którego nie można wyrazić łzami. Nie można go nikomu wytłumaczyć. To nie miłość - lecz choroba bliskiej osoby
"Życie jest trudną lekcją, której nie można się nauczyć. Trzeba ją przeżyć" Stefan Żeromski
asereT
Wierzyłam, że prośby i modlitwy pomogą, ale niestety teraz już nie wierzę...
Mój Tato odszedł od nas w niespełna rok od wykrycia choroby, bardzo długo trzymał się świetnie, niestety kiedy choroba zaatakowała kości, było coraz gorzej. Cierpiał strasznie, a Ja i reszta Rodziny nie mogliśmy nic zrobić. Morfina którą otrzymywał, owszem łagodziła ból, ale jednocześnie powodowała, że Tato tracił kontakt z rzeczywistością...
Strasznie za Nim tęsknię ...
Współczuję wszystkim, którzy przez tę straszną chorobę przechodzą i ich bliskim...
Kiedyś mocno wierzyłam, że Mój Tato to przetrwa, pokona raka. Jednak... to rak pokonał Tatę, dlatego ciesz się z każdego dnia który możecie spędzić razem, bo nie wiadomo ile tych dni macie jeszcze przed sobą...
mozemy prosic i modlic sie a Bog ma swoj plan ktorego nie rozumiemy
u nas trwało to 16 miesiecy
bardzo mocno walczylismy ale choroba zostala wykrywa w momencie kiedy w mozgu byl przerzut wielkosco 5 cm ale usunelismy go i nastpene tez i plat płuca ale te ubytki w glowie zniszczyly Tate
ta choroba jeste straszna dlatego trzeba sie cieszyc kazdym jednym dniem
i zycze zebyscie mieli ich bardzo bardzo duzo
Kiedy u obcej, ale bliskiej mi osoby (53 lata) wykryto raka płuc z przerzutem na wątrobę, modliliśmy się wszyscy żarliwie o wyzdrowienie, czyli o cud!
Zmarła w niecałe 2 miesiące od diagnozy, po drugiej chemii. Miałam żal do Pana Boga, ogromny żal.
Ale kiedy teraz znalazłam się na tym forum i poczytałam wasze historie, zrozumiałam, że cud jednak wymodliliśmy, bo ta osoba była pełna nadziei na wyzdrowienie, nie czuła strachu, zmarła we śnie, bez bólu, cierpienia, po prostu zasnęła na zawsze
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum