Chciałam zapytać się, jak długo dochodzi się do siebie po operacji częściowej nefrektomii i jak to wygląda przy normalnym przebiegu.
Męża jeszcze mocno boli i kłuje w środku- w środę minęło trzy tygodnie od zabiegu.
Bez przeciwbólowych jeszcze nie radzi sobie, ketonal zmniejsza ból, ale nie pomaga w pełni.
Rana jest sucha i wygląda ładnie, ale nad cięciem (jest ono poziome, lekko skośne po łukiem żebrowym) jest taka "buła", a brzuch jest cały jakiś krzywy i opuchnięty.
Czy to normalne, czy tam się zbiera jakiś płyn, krwiak ?
Skóra obok cięcia jest normalna, gorączki nie ma, raczej niższa, poniżej 36.
Ta "gula" widoczna zrobiła się przedwczoraj.
Męża dwa dni temu (mam pewne podejrzenie, że coś dźwignął) zaczęło bardziej boleć i źle się poczuł, miał nawet dreszcze, zrobiło mu się słabo, ale gorączki nie było, samopoczucie poprawiło się w ciągu kilku godzin, ale na drugi dzień pokazał się ten obrzęk .
Dziś czuje się nieźle, ale obrzęk jest nawet trochę większy.
Czy to normalne, czy trzeba szybciej szukać pomocy lekarza ?
Wizyta kontrolna w poradni przyszpitalnej jest wyznaczona na poniedziałek.
Czy aby ten Ketonal to dobry pomysł, mnie w szpitalu powiedzieli, że on uszkadza nerki i dawali Pyralginę. Nie wiem czy to normalne, że ból utrzymuje się tyle czasu bo ja po 5 dniach od NSS nie brałam już nic ( warto skonsultować z lekarzem pierwszego kontaktu )Ta gula jest niepokojąca lepiej udajcie się do lekarza pierwszego kontaktu bo jeśli mąż coś dźwignął to może być przepuklina. Mnie po operacji powiedziano, że przez 3 miesiące żadnego wysiłku fizycznego i dźwigania powyżej kilograma. Lekarz mówił też, że wygojenie nerki trwa ok 3 miesięcy i faktycznie przez ten czas odczuwałam poszczypywanie i swędzenie wewnątrz w okolicy tej nerki. Miejsce szycia smarowałam grubo Cepanem aby uniknąć przerostu i bliznowca. Teraz dopiero odzyskuję pełne czucie w okolicy cięcia. Mam nadzieję, że ta gula to nic strasznego ale ja bym tego nie bagatelizowała. Pozdrawiam
Ta gula się zmniejszyła znacznie, ale męża nadal boli i kłuje.
Martwi mnie to, także, że mąż jest nadal bardzo słaby. A to już prawie cztery tygodnie od zabiegu!
Przed operacją był silny i raczej nie był specjalnie marudny czy nadwrażliwy.
Ma wprawdzie 65 lat, ale nie jest schorowany - serce bardzo zdrowe, poza nadciśnieniem w zasadzie nic mu nie dolegało, na operację poszedł w bardzo dobrej formie fizycznej, dużo pracował w ogrodzie, nie był "zasiedziany", z natury jest aktywny. A teraz pochodzi kilka minut i się kładzie... Co prawda jest z dnia na dzień teraz lepiej, ale bardzo powoli i z "wahaniami' stanu.
Ketonal zapisano jeszcze w szpitalu przy wypisie. Nikt nie mówił, że to szkodliwe
Lekarka ogólna, do której mąż poszedł w zeszłym tygodniu stwierdziła, że tak może być, jednych boli bardziej innych mniej, obrzęk też może być, na ranę ledwie zerknęła.... i dopisała ketonal - tym razem duo.
Jutro idziemy na kontrolę do przychodni przyklinicznej, może coś więcej powiedzą.
Także odbiór histopatologii, więc stres...
Witaj Elsie
Mojego tatę bolało bardzo długo , tak samo jak miał usuniętą całą nerkę czy tylko część drugiej.Długo dochodził do siebie 1 - 1,5 miesiąca był obolały.Miał najpierw 50 lat potem 60.
W domu raczej nie brał silnych leków przeciwbólowych.Pamiętam , że raz coś dźwignął i strasznie go bolało , ale generalnie się oszczędzał .
Dobrze ,że dzisiaj idziecie do lekarza
Elsie
Możesz kupić mężowi taki pas na brzuch ( w sklepie ortopedycznym lub medycznym ) bardzo dobrze odciąża mięśnie pleców, które są obecnie bardziej obciążone ( cięcie uszkodziło mięśnie brzucha ). Pilnujcie wypróżnień bo to wbrew pozorom też ma wpływ na ból okolic nerki, no i dużo płynów. Spróbuj zająć czymś męża tak aby nie myślał o bólu i chorobie, może to wpłynie na ograniczenie leków przeciwbólowych. Możesz też spróbować skontaktować się z Poranią leczenia bólu.
Ja kiedyś jak mój dziadziuś nadużywał leki przeciwbólowe to kupiłam wit.C i przesypałam do pudełeczka po przeciwbólowych ( takich których nie znał ) i powiedziałam, że to rewelacyjne tabletki. O dziwo ból ustąpił i lekarz powiedział, że czasem tak jest, że ból jest tylko w "głowie".
Starajcie się dużo spacerować to bardzo dobrze robi na obolałe mięśnie. Teraz już z dnia na dzień będzie lepiej wiem to z własnego doświadczenia bo teraz to nawet odważyłam się na długie wycieczki rowerowe.
Pozdrawiam
Witam.
Piszesz,że Twój mąż jest po 60 i niezbyt się czuje,to na pocieszenie napiszę,że jestem przed 40 i ledwo powłóczę nogami nss 29.04 Też założyłem tu wątek,licząc że może ktoś coś pomoże,ale jak na razie cisza.Pozdrawiam i rychłego powrotu do zdrowia życzę
Dobre wiadomości po wizycie w poradni.
Ten guz w badaniu histopatologicznym - to ONKOCYTOMA, czyli wg. lekarza to guz łagodny, bez zdolności do przerzutowania, jak rozumiem.
Cały czas była mowa o RCC, a tu taka niespodzianka !
Operacja była konieczna, gdyż według lekarza w poradni ten nowotwór rośnie duży i niszczy nerkę, ale nie daje przerzutów !!!
Jeszcze nie wierzę w to, dopiero dwie godziny temu dowiedzieliśmy się o tych wynikach.
Dolegliwości pooperacyjne są wg. lekarza normalne, mogą trwać nawet 2-3 miesiące.
Myślę, że ten ból też jest w dużej mierze związany z psychiką, także faceci są mniej odporni. Teraz powinno być lepiej.
Pozdrawiam wszystkich i dziękuję za porady, zakupię jak najszybciej ten pas, mąż wprawdzie ma taki "pani teresa", ale jest chyba za mały, niewygodny dla niego i nie chce nosić, bo zbyt uciska i gorzej go boli.
Mam jeszcze pytanie do osób zorientowanych w temacie, bo mimo wielkiej radości pewne wątpliwości mnie dręczą - czy onkocytoma może odrosnąć ?
I czy często zdarza się, że występuje z nowotworem złośliwym, albo przetworzyć, bo gdzieś czytałam, że może współwystępować.
[ Dodano: 2013-05-20, 21:13 ]
smusio napisał/a:
Witam.
Piszesz,że Twój mąż jest po 60 i niezbyt się czuje,to na pocieszenie napiszę,że jestem przed 40 i ledwo powłóczę nogami nss 29.04 Też założyłem tu wątek,licząc że może ktoś coś pomoże,ale jak na razie cisza. Pozdrawiam i rychłego powrotu do zdrowia życzę
Po dzisiejszej wizycie w poradni przyszpitalnej mąż dowiedział się, że są NORMALNE po zabiegu następujące objawy:
- że z trudem chodzi
- robi mu się co pewien czas słabo i ma odczucie jakby wewnętrznej gorączki, raz mu gorąco raz zimno
- ma obniżoną temperaturę - poniżej 36
- "gula" w okolicy cięcia - taki nawis skórny, może też być nawet płyn, który się wchłonie
- boli go i kłuje dość mocno, tak, że musi brać przeciwbólowe (stopniowo coraz mniej)
- ma poczucie ogólnego dyskomfortu i słabości
- cierpliwości ma coraz mniej i okresy załamania.
Są osoby, które znoszą to lepiej, inni gorzej. Ale do przodu! To wszystko minie !
Mąż miał operację 26.04, mimo 65 lat nie był żadnym "pierdołą" ani histerykiem. Pewien przełom nastąpił od wczoraj, tzn. obudził się rano i powiedział, że pierwszy raz po obudzeniu go nie boli tak mocno i jest trochę silniejszy.
Lekarz powiedział, że 30 dni jest najgorsze, a po 2-3 miesiącach powinno wszystko wrócić do normy.
Oczywiście są i komplikacje pooperacyjne, ale jeśli chirurg je wykluczy, to trzeba czekać cierpliwie...
"Myślę, że ten ból też jest w dużej mierze związany z psychiką, także faceci są mniej odporni"
Witam.
Ból bólowi równy nie jest,osobiście nie jestem zwolennikiem środków przeciwbólowych,ponieważ nie mam odniesienia co do jego intensywności więc od wyjścia ze szpitala nie stosuję żadnych
"Mąż miał operację 26.04, mimo 65 lat nie był żadnym "pierdołą" ani histerykiem"
Nic takiego nie napisałem.To dobrze,że guz okazał się niegroźny.Ja muszę jeszcze poczekać na wieści,ale już wiem,że mam dwa obiekty w drugiej nerce,problem z dyskiem L5 , C6/C7 był robiony w zeszłym roku i stan zapalny w biodrze.Pozdrawiam,głowa do góry i pozytywnych myśli życzę
Ten cytat, dość dosadny - to raczej była moja (nie mająca nic wspólnego z Twoją wypowiedzią) sugestia, że ból ten ma prawo być i trzeba go wycierpieć;
że Ty również nie masz sobie nic do wyrzucenia (że np. nie jesteś wystarczająco cierpliwy), ani też bać się zbytnio, że jest to sygnał czegoś złego - oczywiście, gdy lekarz wykluczy komplikacje, które chyba są rzadkie.
Nas zmartwiły trochę relacje innych osób, które znosiły okres pooperacyjny lepiej - że coś dzieje się złego, skoro innych nie bolało aż tak i czuli się lepiej.
Ale widać, że bywa tak, że jest ciężej i trzeba to przetrwać.
Mąż też ma problemy z kręgosłupem i jakieś torbiele w drugiej nerce, mam nadzieję, że nie zaczną przekształcać się w coś do wycięcia, bo jednak ta operacja jest bardzo ciężka.
Trzymaj się więc, mam nadzieję, że wyniki hsto. będą pomyślne, nawet wykrycie RCC nie przesądza przecież o przerzutach.
Myśmy nawet oswoili się jakoś wcześniej z diagnozą raka, oczywiście ta onkocytoma, to ogromny "bonus", ale zdaję sobie sprawę, że może współistnieć z rakiem np. w innej części organu, co nie wyszło z badania tkanek pooperacyjnych
Elsie to jasne, że każdy inaczej przechodzi stan po operacji. Ja może troszkę Cię nastraszyłam ale to w dobrej wierze bo czasem lepiej spanikować niż coś przegapić. Bardzo się cieszę, że to tylko onkocytoma. Życzę dużo zdrowia dla męża i spokoju ducha dla Ciebie.
Bardzo jestem wdzięczna i pomogły nam wszelkie uwagi - wiedzieliśmy na co zwrócić uwagę i o co pytać lekarza, a biorąc pod uwagę ekspresowe tempo wizyty było to bardzo ważne.
Wiem dobrze, że niektóre rzeczy mogą być rzeczywiście normalne dla okresu pooperacyjnego, ale niektóre wyglądające z pozoru tak samo poważne.
Lepiej być zbyt dociekliwym niż coś przeoczyć.
Lekarz też dopytany konkretniej przyglądał się dokładniej i wyjaśniał wątpliwości.
Obrzęk schodzi coraz szybciej, także stan psychiczny męża poprawia się, dostał też lek uspokajający na noc i przespał tę noc wreszcie spokojnie.
Mocno życzę wszystkim "nerkowcom", by wrócili do zdrowia !
Mam pytanie - o interpretację wyników, które mąż robił ostatnio.
Tylko dwa parametry są przekroczone, ale przedtem, nawet po operacji nie były ponad normę:
OB - 14
bilirubina całkowita - 1,21.
Czy trzeba się niepokoić czy to jeszcze bliskie normy ?
Wizyta w poradni przyszpitalnej dopiero po koniec miesiąca. Czy iść wcześniej do innego lekarza, powtórzyć badania ?
Badania zrobione zostały "na życzenie" - właśnie przed tą planowaną wizytą kontrolną, miała być wcześniej, ale przełożyli.
Mąż czuje się dobrze, tylko bark go boli od 2 miesięcy, coraz bardziej - był u chirurga i ma wstrzykniętą "blokadę" dwa dni temu (ale badania były robione prze zastrzykiem).
Guz nerki nie był złośliwy - ale jakiś strach pozostał, od tej operacji drżę o Męża, więc piszę...
Może to taka hipochondria "by proxy", ale będę wdzięczna za odpowiedź.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum