Witam,
Wczoraj mój tato z silnym bólem brzucha znalazł się na oddziale SOR. Po zastosowaniu leków poczuł sie dobrze i wypuszczono go do domu. Przy okazji zrobiono badania, w tym badanie TK jamy brzusznej + miednicy z kontrastem. Wykryto dużego guza płuca prawego. Skierowano na dodatkowe konsultacje.
Bardzo proszę o informację co powinniśmy teraz zrobić, do jakiego lekarza udać się na konsultację, jakie wyniki badań zrobić, o co pytać lekarza?
Tato ma wyznaczoną wizytę na 17.11. w szpitalu rejonowym. Czy starać się przyspieszać wizytę i czy nie lepiej zgłosić się od razu do szpitala chorób płuc?
Postaram się dołączyć opis.
Będę bardzo wdzięczna za szybką odpowiedź
Opisujący badanie sugeruje toczący się proces npl ( neoplazja ), innymi słowy to twór składający się z tkanek odbiegający od normy. Należy pobrać materiał do badania z guza w celu zbadania histopatologicznego. 17 listopada to niezbyt odległy termin, ale jak masz możliwość przyspieszenia diagnostyki to zrób to. W zasadzie bronchoskopie wykonywane są na oddziałach płucnych. Jak masz możliwość i środki pójdż na prywatną wizytę do pulmonologa pracującego w oddziale płucym, który pokieruje dalszą diagnostką Twojego taty.
Pozdrawiam.
Bardzo dziękuję, postaram się załatwić to jak najszybciej, jeżeli oczywiscie się uda.
Pozdrawiam
[ Dodano: 2015-10-30, 21:56 ]
Udało sie załatwić wizytę na oddziale chorób płuc w innym mieście już w najbliższy wtorek. Rozumiem, że najpier diagnostyka. Czy możecie podpowiedzieć o co pytać na pierwszej tego typu wizycie i jakie badania powinny być zrobione. Jak długo trwa taki pierwszy pobyt w szpitalu i czego się spodziewać? Będę wdzięczna za pomoc.
Agabes,
Jeśli tato trafi do szpitala to już będą wiedzieli co zrobić. Trzeba pobrać materiał do badania, żeby wiedzieć co to za guz w płucu. Będzie wynik dopiero można będzie podjąć decyzję co do dalszego leczenia. Na wypisie ze szpitala na pewno dostaniecie wytyczne co dalej.
Ile będzie trwał pobyt w szpitalu pewnie krótko, zrobią badania i po wynik każą się zgłosić za parę dni i wtedy dalsze procedury lecznicze.
Na razie można tak tylko ogólnie bo nie wiemy z jakim rodzajem guza mamy do czynienia.
Dziękuję za odpowiedź, wstrzymam się do wyników, choć lekarz już zasugerował, że sprawa jest nieciekawa bo tato to nałogowy palacz od ponad 20 lat. Nie będę szaleć, podejdę do tego zadaniowo i pozytywnie.
Pozdrawiam
Witam,
mój tato jest już po pełnej diagnostyce, operacji oraz otrzymaliśmy wyniki hist-pat.
Niestety nie jest dobrze. Załączam wypisy ze szpitala.
Pierwszy z dnia 10-11-2015 drugi pooperacyjny z 7-12-2015. Wycięto a właściwie wyłuskano guza w całości. Jednak ze względu na jego niekorzystne umiejscowienie i ewentualną obecność nowotworu chirurdzy zdecydowali się do oceny wycinków guza już w trakcie operacji. Istniała szansa na zachowanie płuca i brak raka. W pobranym materiale nie znaleziono komórek nowotworowych i dlatego oszczędzono płat płuca. Mieliśmy dużą nadzieję, że wszystko będzie dobrze i nie będzie to rak.
Niestety odebrane dziś wyniki całkowicie rozwiały nasze nadzieje.
Rak niedrobnokomórkowy wielkokomórkowy. Tato został umówiony na 5 stycznia na reoperację w celu usunięcia płata oraz wycięcie węzłów chłonnych.
Moje pytanie dotyczy tego, czy i jakie badania, ewentualnie konsultacje wykonać przed drugą operacją? Na razie wypowiadają się tylko torakochirurdzy. A co z onkologiem, czy lepiej konsultować się jeszcze przed operacją? Jak oceniać badania immunohistochemiczne, co znaczą? Na co się szykować?
Będę wdzięczna za odpowiedź.
Pozdrawiam
Wyniki, wypisy
[ Dodano: 2015-12-23, 02:17 ]
Wiem, że późno ale nie mogę spać. Od miesiąca huśtawka nastrojów. Funkcjonuję normalnie, sprawnie ale totalnie nie mogę spać.
Agabes, konsultacja torakochirurgiczna i reoperacja jest dobrą wiadomością - oznacza, że zastosowane jest leczenie radykalne. Najpewniej później przyjdzie czas na pozostałe konsultacje. Daj znać jeśli będziesz miała jakieś pytania dotyczące dalszego leczenia.
Pozdrawiam serdecznie!
Dobrze, że tacie wytną to co stanowi zagrożenie, zawsze operacja daje lepsze szanse.
Zakończycie leczenie operacyjne, macie już wynik hist.-pat, będziecie mieć wszystkie wyniki badań, epikryzy ze szpitala i udajcie się wtedy jak tata nabierze siły po operacji jak najszybciej do onkologa.
Przykro mi, że guz okazał się rakiem ale trzeba się spiąć i dalej walczyć, wciąż jesteście w grze i niech tak zostanie.
Bardzo dziękuję za informacje.
Tato jest już po reoperację, wycięto cały dolny płat prawego płuca. Na razie jest słaby i dochodzi do siebie. Lekarz powiedział, że węzły wyglądały normalnie ale oczywiscie szczegółowe informacje dostaniemy po badaniu hist-pat.
Mówił, że chemia raczej bedzie obowiązkowa ale to już chyba doradzi onkolog. No i musi dojść do siebie, zeby mieć siłę.
Czy ktoś mógłby mi doradzić dobry ośrodek onkologiczny we Wrocławiu i/lub dobrego onkologa do konsultacji. Będę wdzięczna za pomoc.
I jeszcze jedno pytania, tato jest zamkniętym w sobie człowiekiem, nie narzeka, zbyt dużo nie mówi, nie skarży się chyba, że bardzo go coś boli. Wiem, że przeżywa to wszystko ale raczej nie chce dużo rozmawiać na temat choroby. Ucina rozmowy z moją mamą i bratem, gdy oni nie patrzą, trochę mnie wypytuje, np. co teraz bedzie, co mówił lekarz, co dalej.
Chciałabym mu jakoś pomóc ale nie wiem jak w takiej sytuacji rozmawiać, a może lepiej zrobi to ktoś wykwalifikowany. Czy są jakeś kursy, zajęcia, książki, poradniki jak postępować w takiej sytuacji, jak rozmawiać? I czy można zamówić prywatną wizytę psychoonkologa, czy wogóle są takie porady lekarskie.
Jeżeli musimy walczyć to chciałabym tatę pozytywne nastawić, wzmocnić.
Poradźcie proszę co robić.
Agabes,
Spróbuj pogadać w hospicjum domowym. Oni często zatrudniają psychologów na kontraktach - tzn., że taki psycholog pracuje na własne konto i może jeździć na prywatne wizyty również do osób spoza hospicjum. Niech Ci doradzą kogoś, to chyba najlepsza i najprostsza droga. W ten sposób znajdziesz specjalistę pracującego na co dzień z chorymi onkologicznie.
Uniwersalna rada to taka, żeby nie kłamać. Np. nie wolno mówić: Będzie dobrze - kiedy wiemy, że nie będzie. Nie ucinać rozmów, pytań. Jeśli chory mówi: "Niedługo umrę" - nie wolno powiedzieć: "To nieprawda, będziesz żył długo i szczęśliwie". Trzeba pozwolić choremu się wygadać. Dawać odpowiedzi otwarte, pokazujące, że słuchasz i chcesz zrozumieć. Np. na wspomniane "Niedługo umrę" można powiedzieć: "Dlaczego tak myślisz? Czy czujesz się gorzej?" Można zapytać, co chorego najbardziej niepokoi (i nie udawać, że nic, bo przecież wszyscy sobie świetnie radzimy). Te niepokoje są różne, czasem zupełnie nieoczekiwane. Jedni boją się śmierci, inni procesu umierania, jeszcze inni niepełnosprawności, niedołężności... Czasem lęki są, patrząc z zewnątrz, nieco abstrakcyjne - np. miałam pacjenta, który nie chciał, żeby go w chorobie widziały jego dzieci (dorosłe, po 40 lat). Są tacy, którzy się boją o przyszłość rodziny "po", są tacy, którym smutno, że nie zobaczą wnuków.
Ilu ludzi, tyle lęków...
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Madzia70, bardzo dziękuję za informację.
Dziś znów byłam u taty, nadal jest słaby, nie za bardzo chce jeść i pić, ale słysząc, że takie postępowanie opoźnia jego powrót do domu, zaczyna się bardziej starać. Póki co czekamy na powrót do sprawności i wyjście ze szpitala. Najważniejsze, czyli wynik hist-pat najwcześniej za dwa tygodnie.
Ostatnio dużo czytam na temat tej choroby i po pierwszym szoku oraz długich godzinach wylewania łez, zaczynam odczuwać spokój (o ile w takiej sytuacji mozna być spokojnym). Osobiście wolę wiedzieć z czym sie mamy zmierzyć i jak postępować (przynajmniej w zakresie jakichś ram czy standardów).
Wiem, że mój tatuś miał dużo szczęścia, że mógł podejść do leczenia radykalnego i wierzę, że mamy szansę. A co najważniejsze chcę walczyć z nim i dla niego.
Bardzo Wam dziękuję za to forum, bez Was byłabym sparaliżowana diagnozą i niezdolna do reakcji. Czuję się dzięki Temu miejscu, po części przygotowana, oswojona z tym co nas czeka.
Pozdrawiam i dziękuję, życząc wszystkim nam zdrowia i miłości bliskich aby dawali siłę w walce o to zdrowie.
Kochani, dziś byliśmy w poradni torakochirurgicznej, zdjąć szwy, sprawdzić obraz płuc po lobektomii oraz po odbiór wyników. Przeżyłam przy tym nerwową sytuacje, kiedy to odebrałam dwa wyniki i mając pewność, że powinien być jeszcze trzeci, ciągle słyszałam, że nie, to już wszystkie, nic więcej nie ma! Dopiero po telefonie do pracowni okazało się, że jest jeszcze jeden wynik histopatologiczny, który właśnie wskazuje na zmiany nowotworowe w ostatniej próbce parafinowej. Musiałam iść po niego osobiście, a mój biedny, zestresowany tato stał tak, patrzył to na mnie, to na sekretarkę, to na lekarza, i nie wiedział co robić.
Zamieszczam wszystkie wyniki oraz wypis ze szpitala.
Moje pytanie dotyczy konsultacji z onkologiem. Ostatecznie po przejrzeniu wszystkich wyników lekarz nie dał nam skierowania do onkologa. Zanim dostał wynik kazał się jak najszybciej skontaktować z onkologiem, kiedy jednak wszystko obejrzał powiedział, że nie ma takiej potrzeby i wystarczy kontrola za 3 miesiące w poradni torakochirurgicznej.
Nie jestem co do tego przekonana, według mnie ta konsultacja powinna mieć miejsce, skoro jest nowotwór. Rozumiem, że nie ma przerzutów ale żeby w tej sytuacji czekać trzy miesiące? Czy to zasadne?
Na moje pytania lekarz powiedział, że jak chcemy to możemy iść prywatnie on nie może dać skierowania.
Zapytałam czy to znaczy, że podjęte leczenie - usunięcie płata oraz brak przerzutów dają dobre rokowania, lekarz powiedział, że żadna metoda nie daje pewności na wyleczenie i że trzeba czekać.
Proszę o analizę wyników oraz informację, czy czekać 3 miesiące na wizytę kontrolną, czy raczej udać się jak najszybciej do onkologa prywatnie?
Pozdrawiam
Dziwi mnie bardzo ta postawa lekarza którą odpisałaś. Według mnie potraktował was bardzo nie w porządku ,a choć przez ostatni rok mam z tym do czynienia to i tak nie pojmuje tych dziwnych procedur. Nawet kartę pacjenta onkologicznego można założyć na podstawie podejrzeń ( tak było u mojej mamy) i zrobił to lpk. Ja mimo wszystko skonsultowala bym się z onkologiem aby uspokoić siebie i tatę Właśnie w poniedziałek jesteśmy umówione choć wyniki ma mama dobre i rak został usunięty (rak jelita) radykalnie, węzły chłonne też czyste, płuca i całą reszta też.Wole już dmuchać na zimne niż z czymś nie zdazyc jak w przypadku taty11 miesięcy temu (rak płuc),
Pozdrawiam i życzę dużo siły w walce z chorobą i biurokracja
_________________ Zbyt szybko się to potoczyło 08.12.14 -18.02.15
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum