Tata ma przyjechać dopiero 19 maja !!! Czy to nie za długi okres czasu ?
Nie. Taki termin jest ok.
Anelia napisał/a:
czy na prawdę po naświetleniach nie można podać od razu chemi?
Nie powinno się kojarzyć tych dwóch form terapii w leczeniu paliatywnym, szczególnie u chorych z nieprawidłowymi wynikami (morfologia, elektrolity, transaminazy etc.) i/lub innymi istotnymi obciążeniami. Optymalna różnica czasowa, która powinna je dzielić to kilka tygodni.
Anelia napisał/a:
tato na karcie ma napisane,że konieczne jest wykonanie KT jamy brzusznej- ni zrobili chociażby tego ?!!!
Myślę, że warto będzie rozważyć TK jamy brzusznej w sytuacji gdyby po odstawieniu heparyny drobnocząsteczkowej (Fragmin) nie spadły transaminazy, które obecnie "skoczyły" (ALT 121 [U/L]).
Podejrzewam, że w ośrodku, w którym leczono radioterapią zaniepokojono się obrazem nadnerczy (szczególnie prawego) - tym bardziej, że w skierowaniu widniał zapis o st. zaawansowania choroby IIIB. To wzbudziło jak sądzę podejrzenia, że dzieje się coś 'nowego', o czym ośrodek dotąd tatę prowadzący (tj. leczący chemioterapią) nie wie.
Przeanalizowałam wszystkie opisy TK i USG, które przytoczone są w tym wątku; wynika z nich, że powiększone guzowato nadnercze nie jest niczym nowym. Ze względu na reakcję zmiany pod wpływem leczenia onkologicznego oraz w świetle ostatnich wyników USG można wyciągnąć wniosek, że jest to przerzut i potwierdzenie tego za pomocą TK nie jest konieczne. Zresztą - "oficjalne" potwierdzenie przerzutu do nadnercza nie zmieniłoby obecnie postępowania terapeutycznego, zatem badanie TK pod tym kątem wydaje się niecelowe.
Choroba jest i zapewne była od początku w IV st. zaawansowania (tj. z przerzutem odległym do nadnercza). TK nic tu nie zmieni.
Skupiłabym się tu bardziej na pilnej obserwacji parametrów związanych z funkcjonowaniem wątroby, bo to jest istotne.
Pomijając już sprawę kojarzenia CHTH z RTH, u taty istnieją obecnie przeciwwskazania do chemioterapii:
małopłytkowość
istotny wzrost stężenia AlAT (o jeszcze nie ustalonej przyczynie - być może na skutek przyjmowania Fragminu, do ustalenia)
nadciśnienie tętnicze
zagrożenie incydentami zakrzepowo-zatorowymi.
Do tej listy dodałabym jeszcze (i to na pierwszym miejscu..) - brak odpowiedzi na leczenie chemioterapią. Badania obrazowe i nasilenie się objawów klinicznych (które zmobilizowały wreszcie onkologa do posłania taty na naświetlania) świadczą de facto o tym, że nowotwór jest niestety chemiooporny.
Warto zwrócić uwagę na zapis w karcie wypisowej z kliniki gdzie wykonano naświetlania: "Pacjent lat 50 ze wskazań życiowych przyjęty do Zakładu Radioterapii". 'Ze wskazań życiowych' oznacza przyjęcie w trybie pilnym z powodu stanu zagrożenia życia (tu -> zespół żyły gł. górnej, progresja objawów). W takim stanie tata znalazł się po III cyklu chemioterapii..
W moim mniemaniu są zatem przesłanki do rozważenia w ogóle zasadności IV cyklu chemioterapii.
Trzeba przy tym pamiętać, że chemioterapia wzmaga ryzyko wystąpienia incydentów zakrzepowo-zatorowych, a ZŻGG u Twego taty wynika nie tylko z ucisku guza; w dolnym odcinku ŻGG w TK stwierdzono obecność skrzepliny. Dotąd wdrożone było leczenie przeciwzakrzepowe (Fragmin), jednak obecnie trzeba je niestety przerwać (w wynikach: ↑ AlAT, ↓ PLT). Wszystko to sprawia, że bilans potencjalnych korzyści i strat w odniesieniu do efektów dalszego leczenia chemioterapią zaczyna wyglądać dość... blado
Gdyby natomiast w ciągu 2-3 tygodni ustąpiła małopłytkowość, w odniesieniu do możliwości dalszego leczenia rozważyłabym raczej taką ewentualność:
Cytat:
Zespół żyły głównej górnej (...)
Ważnym elementem postępowania jest RT, którą stosuje się jako początkowe leczenie u chorych na niedrobnokomórkowego raka płuca. Zazwyczaj zaleca się krótki kurs napromieniania, podając dawkę całkowitą 20 Gy w 5 dawkach frakcyjnych na okolicę węzłów chłonnych śródpiersia. Po 3 lub 4 tygodniach przerwy w napromienianiu ocenia się odpowiedź na leczenie i w przypadku regresji guza można powtórzyć RT według wspomnianego schematu (...).
Na koniec, by wyrobić sobie własne zdanie - proponuję sprawę ocenić "na chłopski rozum" (a o tym czasem zapominają nawet lekarze): która forma terapii (CHTH czy RTH?) fizycznie pomogła Twemu tacie, zmniejszając dolegliwości?
W sytuacji gdy leczymy paliatywnie - terapia ma za zadanie przede wszystkim poprawę jakości życia chorej osoby. Czasem więc warto zapytać samego chorego o jego odczucia; jeśli leczenie mu pomogło - z pewnością to zauważył i -zapytany- podzieli się swymi spostrzeżeniami.
Może (i powinna) być to istotna wskazówka w kwestii ewentualnej kontynuacji leczenia.
DumSpiro-Spero, BARDZO Ci dziękuję za wyczerpującą odpowiedz (podpowiedz)
Teraz powiem tak, co do tego zdania:" Pacjent lat 50 za wskazań życiowych przyjęty do Zakładu Radioterapii" ... tak do końca w to nie wierzę,ponieważ np. w wigilię i kolejne dni świąt tato wyglądał dużo gorzej, opuchnięcie na twarzy było straszne, tato wyglądał zupełnie inaczej , jednak nie chciał do szpitala i opuchnięcie po jakimś czasie samo minęło. Teraz jak byliśmy u p. Doktor (około 2 tyg.temu),obejrzała tatę i powiedziała,że jest ten obrzęk- jednak nie aż tak duży, no ca JA dodałam,że tata na rano jest więcej opuchięty,czasami dość mocno , w dzień opuchnięcie się zmniejsza no i właśnie w tym momencie się chyba zmniejszyło Na to Pani Doktor odpowiedziała : "no to dobrze,skoro tak to wyślemy tatę na naświetlania" ?!
Jak pojechaliśmy na naświetlania prowadząca tam p. Doktor też obejrzała tatę i nie chciała za bardzo naświetlać , powiedziała,że nie widzi mocnego, niepokojącego opuchnięcia , NA CO JA ZNOWU dodałam słowa ,które powiedziałam Naszej p. doktor,że tato rano jest zdecydowanie mocniej opuchnięty.
Także do końca nie wydaje mi się aby to było przyjęcie ze wskazań życiowych, bo gdybym się nie odezwała to do naświetleń chyba by tak szybko nie doszło
A co do tego czy tacie pomogła chemia może i nie ale przynajmniej guz się nie zwiększył,a to też ważne. Tata po chemiach też czuje się całkiem dobrze, tylko pierwszy tydzień gorszy ale jakby na to nie patrzeć w porównaniu do innych osób to NIC takiego! Lekka wysypka, inny smak, skurcze w dłoniach, a więc znosi to dzielnie. Ale mówi,że czuje się jak gdyby troszkę lepiej. Choć o chorobie ciężko zapomnieć. Jak już wyżej wspomniałam odżywia się za trzech To wydaje mi się też ważne! Do tego pije Nutridrinki, sok z buraków, zjada czosnek itp...
Mam pytanie jeżeli TA chemia nie pomaga to czy jest inny schemat chemii,który mógłby coś zadziałać ?
Co do naświetleń- to też tak na mój sposób myślenia wydaje się ,że naświetlenia byłyby bardziej pomocniejsze niż obecna chemia ale nie pozostaje Nam nic innego jak zaufać doświadczonym lekarzom , bo ja o medycynie nie mam zielonego pojęcia (czego teraz człowiek żałuje), a wyrażając Swoje zdanie mogliby uznać mnie za kogoś kto im nie ufa, ma zero doświadczenia w medycynie a wypowiada się itp... A więc sami rozumiecie.
[ Dodano: 2011-04-27, 10:00 ]
Ahh jeszcze jedno pytanie: czy teraz kiedy tato jest po naświetleniach te wyniki krwi powinny same się ustabilizować ?
[ Dodano: 2011-04-27, 10:01 ]
I ciekawi mnie w jaki sposób w tej chwili,po zakończonej radioterapii działa to naświetlenie w organizmie taty ?
_________________ Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
Witam ponownie, czy ktoś mógłby mi odpowiedzieć na moje pytania zadane wyżej
Dziś kolejny dzień minął Nam spokojnie Tatko ma się dobrze, prawie cały dzień przespacerował Opuchnięcie na obecną chwilę- nie widoczne
Pozdrawiam.
_________________ Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
Anelio, ja się nie znam na tym, dlaczego spada ilośc płytek krwi, ale powiem Ci tylko tyle, że mój Tata podczas naświetlań głowy i zaraz po też miał bardzo niski poziom tych płytek.
Radioterapia to nic innego jak bardzo silna energia, która uderza w chore miejsce, niszczy komórki nowotworowe, jak również zdrowe, które ulegają rozpadowi pod wpływem tak silnej energii. Z tym, ze zdrowe powinny się zregenerować. Dawka dobierana jest optymalnie tzn w ten sposób, żeby zniszczyć jak najmocniej guz ale w jak najmniejszym stopniu zaszkodzić organom potrzebnym do życia, zdrowym.
Wydaje mi się, że promieniowanie działa na komórki nowotworowe tylko w momencie podania dawki. Wtedy komórki ulegają rozpadowi. Potem już tylko pozostają efekty uboczne, podrażnienie skóry, suchość skóry itp. No i guz powinnien zostać nieco mniejszy - zależy od tego jak na początku był duży.
[ Dodano: 2011-04-28, 20:04 ]
Jeszcze chciałam dodać, że zastosowanie promieniowania może skutkować zahamowaniem procesu rozwoju guza nowotworowego, dlatego, że energia podana powoduje, że zachwiany zostaje mechanizm podziału komórek nowotworowych, które jak wiadomo różnią się od zdrowych komórek, tym, ze mają zdolność do szybkiego podziału.
Polecam tę lekturę po raz kolejny
Wyczytacie tam między innymi:
Cytat:
Skuteczność radioterapii można ocenić najwcześniej po 4 tygodniach od zakończenia naświetlań - skutki napromieniania "działają" bowiem jeszcze przez kilka tygodni od ostatniego naświetlania. Trzeba się więc uzbroić w cierpliwość - pierwsze badanie obrazowe oceniające efekt leczenia może być wykonane j.w.; kilka tygodni po zakończeniu leczenia.
------
Anelia napisał/a:
Także do końca nie wydaje mi się aby to było przyjęcie ze wskazań życiowych, bo gdybym się nie odezwała to do naświetleń chyba by tak szybko nie doszło
Nieodłączną częścią oceny stanu chorego jest tzw. wywiad lekarski -> czyli informacje, które lekarz otrzymuje od chorego i/lub jego rodziny. Wywiad lekarski bywa niejednokrotnie ważnym czynnikiem w procesie podejmowania decyzji diagnostyczno-terapeutycznych i nie należy go traktować w formie 'uzupełnienia' czy też 'czegoś dodatkowego'.
Myślę również, że p.doktor wzięła pod uwagę zbiorczo wszystkie objawy progresji:
Anelia napisał/a:
Wysłany: 2011-04-26
w usg jamy brzusznej w okolicy prawego nadnercza klepsydrowata zmiana lita niskoechowa, dobrze ograniczona, o największym wymiarze około 3,3cm lub dwie zmiany ogniskowe lite blisko siebie leżące o śr.2,0 cm i 1,86 cm.
Wysłany: 2011-04-16
od jakiegoś czasu zmienia się głos, czasami jest taki jakby był bardzo mocno ochrypnięty... Niestety wynik choroby p.doktor powiedziała,że to dlatego bo guz uciska na struny głosowe i zależy jak się ułoży (chyba dobrze zrozumiałam) Czy jest jakiś sposób aby pomóc na to, aby ten głos nie był taki ?
Wysłany: 2011-03-24
jak rozmawiałam z mamą to powiedziała mi,że tato dwa dni (jak byłam bardzo chora) był bardzo mocno opuchnięty na twarzy i szyji hmmm zaniepokoiło mnie to bardzo Skąd to nagłe opuchnięcie Już zaczęłąm się cieszyć,że chemia pomaga ,a tu okazało się ,że były 2 dni kiedy opuchnięcie pojawiło się
Anelia napisał/a:
nie wydaje mi się aby to było przyjęcie ze wskazań życiowych
Aby ocenić w jakim stanie jest chory i czy jest potrzebne jak najszybsze wdrożenie skutecznego leczenia trzeba troszkę wiedzieć o schorzeniu, na które chory cierpi, tu o zespole żyły głównej górnej:
Anelia napisał/a:
Wysłany: 2011-02-19
Mówi,że nic go nie boli jednak co jakiś czas chwytał się za brzuch i miejsce, w którym znajduje się guz hmmm czyżby miał ból i nic mi o tym nie mówi ?!! Kiedy przebierał górę piżamy zauważyłam,że na klatce piersiowej ma mnóstwo widocznych jakby małych żyłek popękanych, czy to też skutek uboczny???
Uciśnięcie żyły głównej górnej (kluczowego dla utrzymania funkcji życiowych wielkiego naczynia krwionośnego) powoduje jej zwężenie. Przepływ krwi z jednej części ciała do drugiej (tu: górnej/dolnej) staje się nieprawidłowy - w efekcie ma miejsce niedotlenienie, zaburzenia ciśnienia krwi i inne patologiczne procesy (np. obrzęk mózgu). Aby krew mogła być jako tako odprowadzana i człowiek mógł dalej żyć tworzy się tzw. krążenie oboczne - czyli dodatkowa sieć naczyń, patologicznie poszerzonych i próbujących przejąć funkcję ŻGG. Niejednokrotnie nie wytrzymują one ogromnego ciśnienia krwi i pękają tworząc m.in. podskórne wylewy.
Wszystko to tworzy patologię, która wraz ze wzrostem guza narasta (czasem bardzo szybko), a w połączeniu z zakrzepicą tworzy ryzyko nagłego zgonu. Powoduje też cierpienie chorego, niekoniecznie związane z odczuciem typu ból, ale np. z narastaniem obrzęku, uczuciem 'rozpierania', zawrotami głowy etc.
Pierwszą i najważniejszą misją medycyny jest oddalić w czasie w/w ryzyko oraz ulżyć choremu. Na całym świecie stosuje się w związku z tym wobec chorych z ZŻGG spowodowanym przez:
1. NDRP -> w pierwszym rzędzie radioterapię,
2. DRP -> w pierwszym rzędzie chemioterapię.
Spowodowane jest to po prostu stricte różną wrażliwością tych dwóch nowotworów na w/w rodzaje terapii.
NDRP wykazuje wrażliwość na chemioterapię wyłącznie w 15-40% przypadków.
Radioterapia natomiast w ZŻGG spowodowanym NDRP daje szansę remisji rzędu 60-70% (w niektórych opracowaniach pojawiają się doniesienia o jeszcze wyższej skuteczności).
Jeśli chory jest w stanie, na skutek którego cierpi - 'eksperymentowanie' na nim polegające na zastosowaniu najpierw terapii, która wykazuje mniejszą skuteczność, jest delikatnie mówiąc średnio zrozumiałe.
Nie zadowalające jest również w takim wypadku osiągnięcie za pomocą leczenia stanu stabilizacji, bowiem nie zmniejszy to dyskomfortu odczuwanego przez chorego.
Poza tym obecnie są dowody na progresję, która wystąpiła podczas chemioterapii, a to jest wskazaniem do jej przerwania (guz zyskał już chemiooporność).
Anelia napisał/a:
Mam pytanie jeżeli TA chemia nie pomaga to czy jest inny schemat chemii,który mógłby coś zadziałać ?
Raczej nie. W onkologii przyjmuje się, że chemioterapię II linii jest sens podjąć w sytuacji uzyskania odpowiedzi na chemioterapię I linii oraz brakiem progresji w okresie 3 miesięcy po jej zakończeniu.
Anelia napisał/a:
ja o medycynie nie mam zielonego pojęcia (czego teraz człowiek żałuje)
Jeśli przeczytałaś uważnie artykuł współautorstwa dr W.Lepperta oraz wszystko co Ci napisałam - już jakieś pojęcie masz.
Człowiek uczy się nowych rzeczy całe życie - ale.. na to nigdy nie jest za późno.
Anelia napisał/a:
wyrażając Swoje zdanie mogliby uznać mnie za kogoś kto im nie ufa, ma zero doświadczenia w medycynie a wypowiada się itp... A więc sami rozumiecie.
Nie rozumiemy. Smutne to. W innych krajach pacjenci są zainteresowani szczegółami i dyskutują ze swoimi lekarzami, a lekarze nie czują się tym urażeni.
Tylko w Polsce pokutuje w relacji "lekarz-pacjent" takie średniowiecze.
Chwała tym, którzy idą z postępem i promują wzorce relacji obowiązujące w całym cywilizowanym świecie.
Anelia napisał/a:
nie pozostaje Nam nic innego jak zaufać doświadczonym lekarzom
Oczywiście Ponieważ moja opinia co do sposobu leczenia taty jest nie do końca zgodna z opinią lekarza prowadzącego - wycofuję się z dalszych komentarzy
Nie oznacza to rzecz jasna, że nie pomogę np. w interpretacji jakichś wyników, jednak moja rola (i innych komentujących) w ocenie 'co powinno się zrobić' a 'czego nie' skończyła się.
pozdrawiam ciepło.
DumSpiro-Spero, Dziękuję Ci bardzo, bardzo mocno za odpowiedz ! Oczywiście zapoznam się z lekturą ABC Pacjenta Onkologicznego.
Co do pierwszego zdjęcia z popękanymi żyłkami to faktycznie było, jednak mniejsze niż na tym zdjęciu, z czasem prawie całkowicie zniknęło. Co do drugiego zdjęcia tych "pęczniejących" i widocznych podskórnych naczyń krwionośnych to tego nie zauważyłam.
Ja po przeczytaniu wielu artykułów również nie rozumiem dlaczego nie zaczęto leczenia od radioterapii dlaczego jeżeli nie było widać w kontrolnym TK istotnej zmiany nie przerwano tego i nie zaczęto naświetleń
Kiedyś jak na początku zapytałam p. doktor dlaczego chemia a nie radioterapia odpowiedziała mi, że radioterapię zostawiają na pózniej, gdyby stan taty tego wymagał, wtedy gdyby choroba zagrażała życiu To była jej odpowiedz! Nie zamierzałam się sprzeczać, ponieważ, przecież w końcu to oni są lekarzami.
DumSpiro-Spero, szanuję Wasze słowa, rady jak to leczenie w przypadku taty powinno wyglądać z Waszego punktu widzenia i zawsze będę szanować i będę wdzięczna za każdą radę....
Przykro mi się jednak zrobiło kiedy Napisałaś, że "Twoja rola (i innych komentujących) w ocenie 'co powinno się zrobić' a 'czego nie' skończyła się" Każda wskazówka z Waszej strony jest dla mnie na wagę złota i mimo iż lekarze decydują czasem inaczej a my się na to godzimy, jest to dla mnie jakaś ważna wskazówka na przyszłość chociażby...
Gdzie mam szukać pomocy, podpowiedzi jak nie na Tym forum Nie mamy nikogo takiego :(
Czyli mam rozumieć,że już nie uzyskam odpowiedzi jeżeli będę miała ważne dla mnie pytanie np. co powinnam dalej zrobić (mimo iż lekarz zdecyduje inaczej) Mam całkowicie zaufać lekarzom i nie szukać podpowiedzi z innego doświadczonego zródła jakim jest to miejsce ? DumSpiro-Spero, jeszcze raz kłaniam się i bardzo Ci dziękuję za wyczerpujące odpowiedzi ! Również pozdrawiam. (przepraszam jeżeli stałam się natrętna )
[ Dodano: 2011-04-28, 23:37 ] kubanetka, Tobie również dziękuję za odpowiedz.
_________________ Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
DumSpiro-Spero, Dziekujee Moj tatus ma te peczniejace.najpierw sa te pajaczki a potem przechodza w te peczniejace.mam nadzieje ze jak sciagna wode to radioterapia to zmniejszy
_________________ Kocham Cię Tatulo !!! Ty Tylko Go poprowadz,Tobie powierza swa droge..Panie moj.
DumSpiro-Spero, rozumiem Wasze zdanie,że Wy powiedzieliście jedno, jak to powinno wyglądać leczenie jednak lekarze zdecydowali inaczej ,więc niech robią jak uważają. Jednak chciałabym zawsze liczyć na Waszą pomoc, podpowiedz nawet jeżeli leczenie byłoby sprzeczne z Waszym zdaniem...
_________________ Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
To jest życie pacjenta, więc jeżeli pacjent nie ma przekonania do proponowanej kuracji to jego obowiązkiem wobec siebie jest powiedzenie o tym lekarzowi. "Niech robi jak uważa w końcu on się na tym zna" jest podejściem którego się później żałuje. Czytam tu wiele wątków i często się zastanawiam jak bardzo lekarz musi zawieść, żeby pacjent zdecydował się na zmianę.
Zgadzam się, że dyskutować z lekarzem jest bardzo trudno, niektórzy z nich nie dopuszczają do siebie myśli że mogliby coś uzgodnić z pacjentem!. Jest jednak na to sposób: NAZWISKO. Trzeba skonsultować się z uznanym autorytetem na początku kuracji (lub przed jakimś etapem) i taką konsultacją się podpierać. Pacjent jest wtedy pewny siebie, a lekarz przeważnie też się ze wszystkim zgadza.
[ Dodano: 2011-04-29, 19:27 ]
A teraz chciałabym napisać co u Nas...
A więc pojechałam z tatą do poradni Onkologicznej , p.Doktor powiedziała,że tata dobrze wygląda, opuchnięcie zdecydowanie mniejsze, wtorkowe wyniki morfologi poprawiły się a więc tata ma ponownie zacząć robić sobie zastrzyki,które kazali przerwać przy złej morfologii. Teraz ma zakończyć branie Foliku. TK klatki piersiowej i jamy brzusznej będzie po niedzieli tzn. po niedzieli mam zadzwonić i umówić tatę na to badanie. A 19 maja mamy się zgłosić na morfologię i do poradni onkologicznej.
Troszkę się naczekaliśmy ale wszystko poszło w miarę sprawnie. Tatko czuje się dobrze
_________________ Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
Witajcie !
Mam pytanie: w środę mam zadzwonić do szpitala i umówić tatę na kontrolne TK jamy brzusznej i klatki piersiowej , chciałabym dodać,że jeżeli tatę uda się na przyszły tydzień umówić to czy aby nie będzie to za szybko po naświetleniach ? W piątek miną dokładnie 2 tyg. od radioterapii Czy jest możliwość oceny już po takim czasie ?
[ Dodano: 2011-05-03, 19:25 ]
Hallo... czy znajdzie się ktoś ,kto mógłby odpowiedzieć na moje pytanie
Pozdrawiam.
[ Dodano: 2011-05-03, 20:25 ]
Mam jeszcze jedno pytanie, które chciałabym w szczególności skierować do DSS jak i innych moderatorów czy lekarzy.
DSS zrozumiałam Twoje słowa, że Twoja rola w moim poscie "co powinno się zrobić a czego nie" skończyła się , ja jednak BARDZO Cię proszę o podpowiedz Nie wiem kogo zapytać. A właśnie chciałam zapytać co powinnam dalej zrobić
Chodzi mi o to,że jak byłam z tatą u p. Doktor kilka dni temu i jak zapytałam jak będzie wyglądało dalsze leczenie to ona powiedziała,że na razie skończyło się - nie pytałam jej o nic więcej,nie wnikałam w szczegóły, bo byłam z tatą a rozmowa sam na sam była nie możliwa,ponieważ na zewnątrz gabinetu czekało mnóstwo zniecierpliwionych pacjentów. Tata jednak ma nadzieję,że będzie dalej leczony.
Nie wiem co robić. Jeżeli okaże się,że radioterapia w jakiś sposób pomogła to czy powinni tatę dalej naświetlać ?
Jeżeli jednak nie bardzo pomogła (odpukać) radioterapia to co powinno się dalej zrobić ?
Jakiego dalszego leczenia powinno się oczekiwać z Waszego punktu widzenia?
DSS ja wiem,że od początku Wasza pomoc, podpowiedz była inna niż postanowili lekarze a my zdecydowaliśmy się na proponowanie przez lekarzy leczenie- jednak nie chciałabym ponownie zrobić tego błędu !!!
Tym razem będę bardziej stanowcza ! Chciałabym w jakiś sposób być przygotowana co do rozmowy z p. Doktor, a na dzień dzisiejszy nie wiem jak powinnam z Nią rozmawiać , wiem, że WY możecie mi pomóc.
Tym razem zrobię wszystko aby leczenie było takie, jakie powinno być... Wezmę pod uwagę szczególnie Wasze słowa.
PROSZĘ POMÓZCIE !
PODPOWIEDZCIE !
DSS mam głęboką nadzieję, że zmienisz zdanie i mi podpowiesz co dalej jeszcze raz bardzo proszę !
Mogę tylko liczyć na pomoc od Was !
Pozdrawiam.
_________________ Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
......
Jeszcze raz BARDZO PROSZĘ o podpowiedz
DSS mam nadzieję i w dalszym proszę Ciebie o przełamanie się co do Twojego stwierdzenia, żę Twoja rola jak i innych komentujących w kwestii "co powinno się zrobić , a czego nie" skończyła się i mam głęboką nadzieję, że jednak mi podpowiesz... co dalej Liczę na Was !
_________________ Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
Mam pytanie: w środę mam zadzwonić do szpitala i umówić tatę na kontrolne TK jamy brzusznej i klatki piersiowej , chciałabym dodać,że jeżeli tatę uda się na przyszły tydzień umówić to czy aby nie będzie to za szybko po naświetleniach ? W piątek miną dokładnie 2 tyg. od radioterapii Czy jest możliwość oceny już po takim czasie ?
Skuteczność radioterapii można ocenić najwcześniej po 4 tygodniach od zakończenia naświetlań - skutki napromieniania "działają" bowiem jeszcze przez kilka tygodni od ostatniego naświetlania. Trzeba się więc uzbroić w cierpliwość - pierwsze badanie obrazowe oceniające efekt leczenia może być wykonane j.w.; kilka tygodni po zakończeniu leczenia.
Witajcie ...
Byłam prawie pewna, że po moich prośbach uzyskam jednak jakieś informacje co do moich pytań, które zadałam wyżej ... myliłam się...
Nie chcecie się zbytnio wypowiadać co powinno się dalej zrobić a czego nie - hmm nie wiem co powiedzieć Na daną chwilę jestem rozczarowana, choć mogłam się tego spodziewać :( ... jednak liczyłam na Was.
Ciekawa jestem jakie podpowiedzi uzyskalabym gdybym założyła temat dopiero po chemiach, które przyjął tata - też nie uzyskałabym dlaszych podpowiedzi... ?
Może i zrobiłam błąd ale człowiek uczy się na błędach... Smutne to. Choroba często sprawia iż nie wiemy jak pomóc,mamy mętlik w głowie, szukamy podpowiedzi nie zawsze kierując się Nimi.
absenteeism, dziękuję,to już zrozumiałam. Powtórzyłam pytanie, za co przepraszam.
Na dzień dzisiejszy chciałabym tylko dodać, że tatko ma się całkiem dobrze:)
Apetyt dopisuje:) Przytył kilka kg.
Udało mi się umówić tatę na kontrolne TK na 16 maja.
Pozdrawiam wszystkich.
[ Dodano: 2011-05-05, 19:05 ]
Chciałabym mimo wszystko jeszcze raz BARDZO podziękować za wszystkie wyczerpujące podpowiedzi !
_________________ Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum