Witaj Anelio.Tak jak dziewczyny pisza roznie ta chemia dziala mojemu tatusiowi troszenke wypadly wlosy,mial lekkie mdlosci.Ale u nas chemia nie zadzialala tak jak powinna w czwartek mamy nowy schemat i zobaczymy wtedy.Jezeli masz ochote pisac o tym co cie boli to pisz postaram sie jakos ci sluzyc ramieniem i wsparciem i mysle ze nie tylko ja.A jak obydwie zlapiemy dola to jedna drugiej wirtualnego kopa posci Badz silna.Przytulam
Witam ponownie. Chciałabym na bierząco pisać jak tata się czuje. A więc czuje się całkiem dobrze, w dalszym ciągu odżywia się także dobrze . Troszkę szybciej się męczy podczas wykonywanych zajęć domowych. Kaszel także nie przestaje tatusia męczyć. Prawie każdy dzień jest opuchnięty na twarzy i szyji lecz nie zawsze tak samo mocno, bywają dni,że nie rzuca się w oczy opuchnięcie,czyli jest lekkie. Jest bardzo wystraszony przed pójściem na oddział onkologiczny, czyli w środe 9 lutego!!! Zadaje mi wiele skomplikowanych pytań,na które ja staram się odpowiedzieć w taki sposób aby go bardziej nie zamartwić. Dodaję,że zawszę będę przy Nim kiedy będzie mnie potrzebował. .......co do mnie to czuję,że tracę siły,samej jest mi naprawdę bardzo ciężko,nikt mi nie pomaga i mam brak apetytu. Przez to wszystko schudłam już 4kg :( (ważę 48kg) Jednak w dalszym ciągu będę przy tacie, nie odwrócę się od Niego tak jak reszta rodziny... Odpowiadam tacie na pytania ale sama mam wiele pytań, na które nie znam odpowiedzi,które beż przerwy są w mojej głowie. Do tego zaczęłam mieć koszmary. Dziś sniło mi się,że idę drogą i po przeciwnej stronie w moim kierunku idzie tata. Kiedy zbliżyliśmy się do siebie,zauważyłam,że tata ma smutną minę i po chwili wybuchł płaczem ,płąkał jak dziecko,jak nigdy dotąd (dodam,że nigdy w życiu realnym nie widziałam taty płaczącego) ,przytuliłam go i on powiedział: Córeczko dlaczego starasz mi się tak bardzo pomóc? Dlaczego robisz wszystko aby znaleść coś co pomoże mi się wyleczyć, biegasz ,szukasz..... dlaczego??? Przecież ja i tak umrę :((((( W nocy obudziłam się,usiadłąm i nie mogłąm przestać płakać. Tak bardzo mi zle było Tak smutno. Tak bezradnie..... Mam nadzieję ,że był to tylko zły sen,i że tata będzie miał jeszcz wiele lat przed sobą,że będziemy mieli jeszcze wiele radosnych chwil w życiu. Tak bardzo boimy się co będzie od 9 lutego kiedy tatę zawiozę do Poznania na oddział onkologiczny :((((
_________________ Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
Anelio KOchana
Odpisuję w Twoim watku
To Twój tata był na tych badaniach - medianoskopii w Poznaniu na Szamarzewskiego? na torakochirurgii? Lekarza o tym nazwisku nie znam,a nie był to przypadkiem dr Gąsiorowski?
Ja sobie bardzo chwalę torakochirurgów - obojetnie który miał dyżur każdy potrafił wyjaśnić pewne kwestie mimo, że nie był lekarze prowadzącym Taty. A u lekjarza Prowadzącego przed operacja bylismy prawie 1,5 godziny - wyjaśnił nam wszytsko, miał dla nas czas i zrobił wszytsko bardzo delikatnie, a to było bardzo ważne, szczegolnie dla Taty...
Siostra dzisiaj jedzie z Tatą do torakochirurga....
A Ty z Tatą jutro?
Ale to bedzie przyjęcie na oddział, czy poradnia onkologiczna?
Katarzynka36, Tak Katarzynka tata był na Szamarzewskiego na torakochirurgi i miał robione badanie mediastinoskopii. Z tego co wiem to był pod opierką dr.Gałęckiego. Lekarz bardzo młody. Kontaktowałam się też tylko z tym doktorem, i jak byłam w szpitalu to z Nim rozmawiałam. Wyśmienity lekarz. Z resztą z tego co widziałam to wszyscy lekarze na tym oddziale byli bardzo dobrzy i mili. Tak jutro jadę z tatą też na Szamarzewskiego na oddział onkologiczny. Pierwszy dzień badania , na drugi wyniki i decyzja czy radio czy chemioterapia. hmmmm jak ja się bojęęęęęęę :((((((((((((( Pozdrawiam również i dziękuję za podpowiedzi i zainteresowanie moim wątkiem.
[ Dodano: 2011-02-08, 18:34 ]
Mam kilka pytań. Dziś napisałam e mail do jednego prof. zajmującego się rakiem płuc. On po zapoznaniu się z historią choroby tatusia napisał,że chemioterapia jest bardzo ryzykowna !!! Za najbardziej wskazane uważa radioterapię. Co mam zrobić jeżeli lekarze zdecydują się zacząć od chemioterapii, jak im powiedzieć,podpowiedzieć ,że może lepiej byłoby zacząć od radioterapii...... Nie chcę aby pomyśleli,że uważam się za mądrzejszą od Nich i zrozumieli mnie zle. Boję się o tatusia ,dlatego też piszę i konsultuje się z innymi doktorami . Oczywiście tego też nie chciałabym im mówić ,bo nie wiadomo jak to przyjmą , mogą przecież pomyśleć,że uważam ich za mało wykształconych i dlatego też próbuję gdzie indziej:(((( a tak nie jest. Po prostu staram się pomóc. Nie chciałabym aby do sytuacji mojego taty podeszli obojętnie :((((( CO MI RADZICIE ??? Jak porozmawiać z lekarzami. Proszę o szybko odpowiedz ,bo jutro rano już z tatusiem jadę na oddział onkologii. Proszę też lekarzy,którzy czytają tu i pomagają o podpowiedz. I czy ktoś może mi napisać,czy był już podobny przypadek i czy udało się pomóc ?????? BARDZO PROSZĘ POMÓŻCIE. Nie wiem co robić, nie mogę poskładać myśli.
[ Dodano: 2011-02-08, 21:20 ]
Czy naprawdę nie ma nikogo kto mógłby mi coś doradzić? :((( Jestem bardzo załamana.
[ Dodano: 2011-02-08, 22:54 ]
Ojjj tak bardzo mi przykro,że nikt mnie już nie wspiera i nie doradza:( Czuję się taka samotna,taka bezradna !!!!!!!!!!! Jutro wyjazd na onkologie. Pierwszy pobyt taty tam :( Ten strach!!!!!!!!!!!!!! Na rano jeszcze zerknę tu może znajdzie się ktoś kt mi coś doradzi przed wyjazdem, PROSZĘ.
[ Dodano: 2011-02-09, 06:14 ]
....... a jednak nie znalazł się nikt:((( Mimo wszystko dam rade już przyzwyczaiłam się sama pomagać,wspierać i walczyć,choć jest mi bardzo ciężko. Czuję się już taka nie widzialna :((((( Obojętna dla wszystkich mi bliskich. Dziś przede mną BARDZO CIĘŻKI dzień. Jadę ze Swoim chłopakiem zawieść tatę do szpitala:( a następnie chłopak też wyjeżdza na kilka tyg.bardzo daleko. Do tej pory on był moim jedynym wsparciem (no i Wy,) Przy kim się wypłącze, z kim porozmawiam, przy kim wyłąduję złość.....???????? chyba jednak nie dam rady:((( Kiedy jego chwilowo nie było spędzałąm czas z tatą, dużo rozmawialiśmy. A teraz w jednej chwili dwie osoby,które bardzo kocham nie będą przy mnie...... *kurczę*..... nie daje rady i żadne słowo,że muszę być silna nie dodaje mi energii. Jeżeli ktoś zainteresuje się na nowo moim wątkiem z góry dziękuję i przepraszam,że się tak rozpisuję ....a teraz jadę po tatusia ..........
_________________ Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
Anelia,
wspólczuję ci,że nie masz wsparcia,ja mam kochanego mężusia który zawsze jest obok,zawsze mogę się przytulić
co do poznańskich lekarzy,ja osobiście mam dobre zdanie i zapewne podejmą najlepszą opcję leczenia,musicie im zaufać,a jesli masz jakieś watpliwości to im to powiedz lub zapytaj o rzeczy dla ciebie niezrozumiałe
czekamy na dalsze wieście
trzymam kciuki
jeśli będziesz potrzebować wsparcia to pisz na forum lub pw
możesz na mnie liczyć
.....mam bardzo kiepski dzień. Zawiozłam tatę na oddział onkologiczny, chłopak się pakuje:((( Mam ochotę zniknąć z tego świata!!!!!!!!!!! Mam wrażenie,że pęknę z rozpaczy i bólu !!!!! Dlaczego jedni się cieszą, a inni płaczą i cierpią, dlaczego świat jest taki nie sprawiedliwy ??!!! Tata został na oddziale. Miał robione badanie krwi,USG i tomografie . Ogólnie kiedy rano zadzwoniłam mówi,że jest BARDZO opuchnięty i w nocy nie spał dobrze, przyznał się też ,że chyba zaczyna się denerwować. Kiedy po niego pojechałam to faktycznie był mocno opuchnięty, strach też rzucał się w oczy. Po tych badaniach w szpitalu ,poszedł na swoją sale. Pomogłam mu się rozpakować, jednocześnie łzy cisły mi się do oczu a serce pękało. Jak ja zniosę to wszystko dalej sama,przecież to dopiero początek a ja już mam ochotę zapaść się pod ziemię. Moje życie straciło sens. Nie wiem co lekarze powiedzą na temat taty,bo jeszcze nie miałam możliwości porozmawiać z doktorką. Z tego co usłyszałam od innych pacietów to ta właśnie Pani ponoć nie udziela za wiele informacji, ciężko ją złapać aby coś się dowiedzieć trzeba się za Nią nabiegać:((( Nie udziele dokładnych informacji itd... Jutro zadzwonie i spróbuję się dowiedzieć czegoś na temat tatusia. Co będzie miał robione,jakie leczenie zastosują.... Tak bardzo ciężko było mi tatę zostawić samego tam dziś, BYŁ TAKI SMUTNY jak w moim snie opisanym wyżej :((( a teraz idę pomóc chłopakowi się pakować:((( Znowu się rozpisałam , tyle tylko że nie wiem po co ,bo prawie nikt ostatnio nie czyta mojego wątku. Ja to mam pecha:((( Ale chociaż w ten sposób wyrzucam z siebie rozpacz,żal i nerwy......
_________________ Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
Witaj Anelio. Ja czytam twoj watek caly czas ale nie zawsze mam sily zeby cos napisac.A wogole dlaczego masz nowy watek gdzie jest poprzedni.Wyobrazam sobie jak ci jest ciezko bo ostatnio sama mam zle dni i nic do mnie nie docieraTak bardzo bym chciala zeby to wszystko okazalo sie snem.ale musisz stanac twardo na nogi i powtarzac sobie ze dasz rade rob to do tatusia mu jestes bardzo potrzebna Przytulam
[ Dodano: 2011-02-09, 14:08 ]
Napisałam również e-mail do p.profesora ,którego adres uzyskałam od Was. Odpisał,że w taty przypadku powinna być zastosowana radioterapia. I ,że tata w trybie pilnym powinien otrzymać leki odwadniające i kortykosteroidy. Co to znaczy ??? Jak mam o tym powiedzieć lekarce taty. Oni z pewnością pomyślą,że uważam się za mądrzejszą, a ich za byle jaki szpital skoro szukam informacji z innych zródeł?! Co robić?
_________________ Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
Anelia,
lekarza trudno złapać,ponieważ mają ogrom pracy,najłatwiej jest pogadać będąc na miejscu,przez telefon trochę trudniej ale też się da,tyle,że trzeba trochę podzwonić zanim zastanie się lekarza prowadzącego w dyżurce,ale mimo,że dzwoniłam kilkakrotnie nie usłyszałam zniecierpliwienia w głosie pani doktor która odbierała telefon,wręcz przeciwnie zachęcała do kolejnych telefonów dopóki nie zastanę naszego onkologa,bo nie było mozliwości go przywołać
lekarz też człowiek i też trzeba go zrozumieć
kto jest prowadzącym tatusia?
Anelio witaj
Przykro mi ogromnie, że takie cięzkie dni u Ciebie:(
Przepraszam, że nie dałam rady odpisać, ale siedziałam wczoraj od 8.00 rano do 1.30 w nocy w pracy non stop bez żadnej przerwy i nie zaględnęłam do Twojego wątku:(
Ech, czyli prpf. tez napisał, że lepsza radioterapia? Czyli pewnie jednak Wielkopolskie Centrum Onkologii na Garbarach? Byle tylko trafic tam do dr Mateckiej Nowak. Jest cudownym lekarzem.
Czyli tata już jest na Onkologii na Szamarzewie?
Oj znam do bólu to miejsca:( spedziłam tam całe letnie wakacje:( znaczy Tata ale ja jakby z nim... cięzko kojarzy mi sie tro miejsce... ludzi tłum, z organizacja róznie bywa, lekarza często bardzo trudno zlapać... stoja rano do nich kolejki ogromne.
Mam nadzieje, że uda Ci sie porozmawiac, ale telefonicznie - bedzie ciężko zlapac dr, kiedy nie przyjmuje innych pacjentów... Rano to w ogóle odpada bo jest obchód, potem robią kwalifikację na dzienną chemię, pootem przyjmują pacjentów w poradni na dole...
Waszym prowadzącym, jest kobieta?
Jesli tak cięzko uchytna to juz wiem chyba która... Podobno bardzo dobra, ale ciężka w kontaktach i cięzko ja złapać...
Anelio
Ściskam Cie ogromnie mocno!!!!
Musi byc jeszcze dobrze! Mam nadzieje, że lekarze też zaleconą lampy, jesli nie tylko chemię - może wydrukuj mail od profesora i zanieć do konsultacji do ordynatora Oddziału - dr Rodryg Ramlau
[ Dodano: 2011-02-09, 15:29 ]
sorry za te literówki, ale czasu brak na sprawdzanie błędów:(
kama, Katarzynka36, Dziękuję Wam dziewczyny. Tak,tata jest teraz na onkologii na Szamarzewskiego. A doktorem prowadzącym jest Pani Doktor Nowak. Niestety nie miałam okazji z Nią porozmawiać. Wyniki badań będą jutro i jutro też zdecydują co będzie dalej. Dziś tata dostał jakiś zastrzyk, dadzą też coś na opuchnięcie. Jestem w domu w ciężkim stanie,nie umiem pozbierać myśli i cały czas płaczę. Chciałabym aby pomogli tatusiowi,tak bardzo go kocham i nie mogę patrzeć jak cierpi, czuję się bardzo bezradna:((( A co do tego emaila,który dostałam od tego profesora z W-wy, chyba jednak nie powiem o tym Pani Doktor, boję się,że może mnie zle zrozumieć, boję się ,że powie,że jeżeli im nie ufam to dlaczego przyjechałam itd... Szykuję się teraz do wyjazdu mojego partnera. Tak bardzo go teraz potrzebuję ale musi wyjechać na dłuższy czas. A od rodziny nie mam większego wsparcia. Ależ ja jestem słaba psychicznie:(((((( Chyba potrzebuję i ja pomocy,bo jest mi tak ciężko na psychice,że nie wiem co ze mną będzie:(((((
_________________ Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
Anelia,
pani Nowak to dobry onkolog,mam dobre zdanie ponieważ prowadzi mojego wujka,odnoszę wrazenie,ze ona mówi tyle ile pacjent chce wiedzieć,uwazam,ze powinnaś powiedzieć jej wprost,ze chcez wiedzieć wszystko,generalnie uważam,ze to dobry człowiek i lekarz
masz dziś gorszy dzień,tata w szpitalu,ukochany wyjeżdża no nie dziwię się,że masz doline,ale jutro będzie nowy dzień,co prawda nie zmniejszy tęsknoty za twoimi kochanymi,ale z drugiej strony nie masz wyboru,musisz się pozbierać dla nich i dla siebie
podstawą jest zmiana myślenia
spójrz na to z drugiej strony:fajnie,że tata jest już w szpitalu i jest LECZONY ,to dobrze dla niego,narzeczony wyjezdża trudno,ale damy radę bo to dla nas szansa
i tak masz właśnie mysleć
a jak ci będzie źle to masz nam o tym pisać a my cię wysłuchamy i przytulimy do serucha
kama, Dziękuję,to bardzo miło z Twojej strony. Wiem,że muszę być silna, chciałabym taka być. Myślałam,że taka jestem. Ale jak doszło co do czego to nie umiem się pozbierać, płaczę jak dziecko. Chyba pierwszy raz tak zle się czuję. Mam bardzo złe myśli, których nie potrafie rozwiać. Nie wiem jak się pozbierać. Mam taką dolinę,że nie wiem co ze mną będzie,mam dość tego okropnego życia i czucia się bezradnej.... po prostu nie wiem co dalej będzie!!!!!!!!
_________________ Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
Anelia,
nie wolno tak mysleć,kazdy z nas ma gorsze dni,ja przez 2 tygodnie nie byłam w stanie pracowac,szłam spac a w głowie mi brzmiało "adenocarcinoma",budziłam się i dalej mi huczało,bardzo pomogło mi to forum,spędzam tu wiele godzin i wierz mi są tu ludzie którzy mają gorzej
mój mężuś myslał,ze forum jeszcze bardziej mnie przygnębia,ale potem przekonał się,że wręcz przeciwnie a teraz sam pyta czy już dzisiaj byłam albo czemu nie jestem
wiem jedno postronna osoba nie jest w stanie rozumieć naszych uczuć i emocji,natomiast by onkologiczni rozumiemy się bardzo dobrze
dlatego zagladaj tu często i pisz......
Ale nie wyrzucaj sobie, że jesteś słaba. Bo nie jesteś, jak jedyna chcesz pomagać Tacie, taka pomoc niestety dużo kosztuje naszych sił.
Każdy ma takie stany niemocy podczas tej choroby ile się ja napłakałam, nie widać tego na forum, bo jak mi mega źle to idę i płaczę do poduszki i czasem jest tak źle , ze nie wiem co ze sobą zrobić. Wtedy potrafię wpadać w furię - to wszystko efekt tego lęku, niezgody na tą sytuacją, frustracji.
Płacz jak tylko masz ochotę - niestety prawie każdego człowieka zawsze kiedyś w życiu spotkają ciężkie chwile, niestety, też się przed tym buntuje dalej.
Tacie pewnie jest smutno w szpitalu, ale własnie ważne ze ropoczyna się leczenie, że mają Tacie tam pomóc. Jak będzie miał miłych panów na sali, którzy nie są pierwszy raz w szpitalu, to pewnie będzie lepiej, bo będzie miał z kim porozmawiać. Pierwszy dzień zazwsze się najgorszy.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum