Mama nie miała robionej próby tuberkulinowej na pewno a pan profesor powiedział że w badaniach nic niema bo gdyby to był nowotwór to mamy by już nie było.Dla mnie to jest niepojęte że diagnostyka trwała pół roku.
[ Dodano: 2011-07-11, 23:03 ]
aha a bardzo upiera się żeby zrobić jeszcze drugą bronchoskopię czego moja mama boi się panicznie
_________________ Człowiek jest tyle wart ile może dać drugiemu....
Już wcześniej pisałam, że niejako standardem jest wykonanie drugiej bronchoskopii i trochę dziwi mnie, że do tej pory jej nie było.
Skoro mama się boi, zapytajcie o znieczulenie bądź o możliwość wykonania badania przez nos.
Jestem ogromnie szczęśliwa że to forum istnieje dzięki temu dokładnie wiem co mam robić będę przekonywać mamę co do bronchoskopi ale wiem że będzie ciężko bo właśnie tego badania boi się jak ognia.
[ Dodano: 2011-07-12, 21:38 ]
elu1 masz rację o tym samym myślę i nawet mam namiary na dobrego specjalistę
_________________ Człowiek jest tyle wart ile może dać drugiemu....
Mam jeszcze pytanie dotyczące bronchoskopii jeżeli już była robiona i 2 razy była robiona biopsja to po co robić jeszcze raz biopsje dlaczego to jest standardem?
_________________ Człowiek jest tyle wart ile może dać drugiemu....
Kiedy bronchoskopia wychodzi negatywna, a jest podejrzenie raka płuca, często zleca się kolejną bronchoskopię.
Guz nie jest tkanką jednorodną i oprócz komórek nowotworowych zawiera też komórki zdrowe. To, jakie zostaną pobrane w trakcie badania do histopatologii, to w zasadzie kwestia przypadku. Dlatego często wynik jest fałszywie negatywny.
Dlatego jeśli za pierwszym razem biopsja wychodzi negatywnie próbuje się jeszcze raz - być może się uda. Jeśli nie, zaleca się kolejne metody diagnostyczne (np. wspominana mediastinoskopia - badanie węzłów chłonnych).
Muszę się bardziej doszkolić w temacie bronchoskopii i biopsji.Tyle razy czytałam odpowiedzi że nie wiem jak to się stało ale cały czas myslałam że robi sie drugi raz biopsę to chyba te kotłujące się myśli w mojej głowie.
A mama ta dalej jest leczona na gruzlicę bierze NIDRAZID RIFAMPICYNĘ a wcześniej jeszcze PYRAZINAMID ETHAMBUTOL tylko te ostatnie dwa lekarz odstawił ponieważ mama praktycznie cały czas spała i wymiotywała
_________________ Człowiek jest tyle wart ile może dać drugiemu....
Witam serdecznie,mama jest obecnie w szpitalu miała nareszcie drugą bronchoskopię i TK oraz inne badania jakiś lekarz powiedział że to coś znowu się powiększyło jestem w szoku i jestem zdruzgotana co to jest???!!!Proszę mi wierzyć iż mama jest w bardzo dobrym szpitalu i leczy ją profesor ale ja już nic z tego nie rozumiem.Jestem tak zła że nie potrafię nawet myśli zebrać,nie wiem co robić.W styczniu guz potem gruzlica a teraz nie wiadomo co.SZOK,SZOK,SZOK!!!!!!!
[ Dodano: 2011-08-22, 11:44 ]
Dzisiaj mama zadzwoniła że muszą robić wszystkie badania od nowa nie wiem już sama co robić,mama jest słaba psychicznie i boję się że się załamie.Pojadę dzisiaj do profesora może dowiem się o co chodzi
_________________ Człowiek jest tyle wart ile może dać drugiemu....
Pan profesor powiedział że musi być zrobiona jeszcze biopsja(jutro)ponieważ leczenie na gruzlicę nie daje efektów i to coś się powiększyło i trzeba sprawdzić co to właściwie jest.Ja czegoś tu nie rozumiem może ktoś mi powie o co chodzi.jestem bezradna bezsilna i nie wierzę że przechodzę to jeszcze raz
_________________ Człowiek jest tyle wart ile może dać drugiemu....
Wika
bardzo mi przykro:( mam obawy, że ktoś - na jakimś etapie - czegoś nie dopilnował i zamiast dobrze sprawdzić i zdiagnozować Mamę wybrano wersję gruźlica. Oby to nie był nowotwór, bo pół roku zwłoki w leczeniu to makabrycznie dużo...:(
Jutro mama wychodzi ze szpitala i znowu czekanie na wyniki jestem silną osobą ale chyba teraz mam dosyć i zgadzam się w zupełności że chyba ktoś czegoś nie dopilnował i coś przegapił zawsze to ja głaszcze po głowie a teraz to ja tego potrzebuję jestem taka bezradna...
_________________ Człowiek jest tyle wart ile może dać drugiemu....
Witam ponownie myślałam że jestem już uodporniona ale po odebraniu wyniku ...byłam w szoku carcinomatosae ...wiedzałam że to jest rak miałam 5 minut bo mama czekała w samochodzie i od razu mamy wizytę u lekarza.
Zacznę od początku, u naszego lekarza byłam wcześniej sama poprosiłam go że w razie złego wyniku żeby nie mówił mamie że to rak (mama jest osobą słabą psychicznie i to by Ją zabiło ,nadzieja umiera ostatnia)Wponiedziałek odebrałam wyniki i od razu do lekarza.Super z mamą porozmawiał osłuchał i powiedział że trzeba to będzie usunąć operacyjnie i wysyła nas do chirurga na konsultację czy mama może być poddana operacji(mama ma 70 lat ale naprawdę trzyma się świetnie).Chirurg poczytał pooglądał płytki z TK porozmawiał ,wyznaczył datę operacji na 3 pażdziernika tylko mama musi iść do swojego kardiologa(jest 7 lat po zawale)żeby ten wyraził zgodę.Jednak gdy już wychodziłyśmy on mnie zatrzymał i powiedział żebym porozmawiała z kardiologiem żeby tej zgody nie wyraził.Zapytałam dlaczego a on na to -po co obciążać mamę operacją po naświetlaniach może pożyc dłużej.Mam zupełny mętlik w głowie.
PODAM WYNIKI;
ROZPOZNANIE-Cellulae carcinomatosae planoepitheliales.
ROZPOZNANIE PATOMORFOLOGICZNE-
1.Liczne komórki nabłonka oskrzelowego,normotypowekomórki nabłonka płaskiego,makrofagi plucne i granulocyty.
2.Liczne komórki nabłonka migawkowego oraz granulocyty.
Mam wrazenie że u nas nie leczy się ludzi po siedemdziesiątce a może jestem przewrażliwiona.
PROSZĘ O POMOC!!!!!!!
_________________ Człowiek jest tyle wart ile może dać drugiemu....
wika mój tata był operowany, gdy miał 70 lat skończone i żyje już od operacji prawie 2 i pól roku.....Wiek mamy na pewno nie przekreśla operacji. Skonsultuj się z innym lekarzem może jeszcze.Pozdrawiam ciepło.
Wika
O rany, czyli jednak raczysko:(
Niepotrzebnie straciłyście tyle czasu....
U nas - podobnie jak u Agni Taty - też mieliśmy szczęścia "załapania się" na operację...
To jedyna szansa na wyleczenie.
jesli mama ma duże obciążenia innymi chorobami to nalezy rozwazyć i zasięgnąć opinii, ale po 70 - tce też operują. Wszystko zalezy od kondycji pacjenta. Wiek nie jest tutaj tak ważny. Mój Tata był operowany w maju 2010r. W listopadzie skończy 70 lat...
Nas lekarz torakochirurg (cała rodzinę - tzn. Tatę, mamę i nas - dzieci) zaprosił na rozmowe do swojego gabinetu. Przez godzine opowiadał nam o operacji, przedstawił wszytskie za i przeciw. Fakt - jest duże ryzyko powiklań po operacyjnych, nawet śmierci (chyba koło 10%), zależy tez czy byłoby u Twojej Mamy wycięte całe płuco czy tylko płat.
Nam powiedział, że całe płuco, więc ryzyko znacznie większe i operacja trudniejsza, ale długo sie nie zastanawialiśmy. Ja byłam przeszczęśliwa, że dr chcą operować, Tata wystraszony, że musi mieć operację! DR wspominał o opcji zastępczej zamiast operacji - czyli tak jak u Was - radioterapii radykalnej, ale z tego co wiem jest to skuteczne tylko przy maleńkich guzach - nie wiem czy 3-4 cm guza całkowicie zniknie dzięki lampom...
Skonusltujcie Mame jeszcze gdzies i dowiedz sie czy chcą wyciąc całe płuco, czy tylko płat.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum