asia, napewno chodzi o to, że w tk wyszło: niejednoznaczny obraz nadnerczy - nie można wykluczyć meta. Tak jak napisał Oncotrust, PET byłby bardziej wskazany. Może najpierw ogólnie chcą zobaczyć, czy w jamie brzusznej coś sie dzieje.
pozdrawiam
_________________ "Odnajdź w sobie zalążek radości, a wtedy radość pokona ból"- R. Campell
Tata dziś miał bronchoskopie. Podczas badania wystąpiło silne krwawienie i wypluwał krew. Czy coś takiego może zdarzyć się podczas takiego badania i to normalne czy to może coś oznaczać?
I jeszcze jedno mnie nurtuje. Otóż tata miał mieć jutro USG, a po badaniu powiedziano mu, że nie wiadomo czy będzie miał to USG. O co może chodzić? Bo nie wiem może podczas badania stwierdzili, że to nie rak? Nie rozumiem tego i bardzo proszę o wyjaśnienie tej sytuacji. Pozdrawiam
Wiem, panikuje, a trzeba po prostu poczekać... ale w tym szpitalu nic nie mówią:/ tata nic nie wie, w ogóle nie ma świadomości co mu jest, jest pewny, że to nic takiego skoro nic mu nie mówią. Może i dobrze, bo jest spokojny i optymistycznie nastawiony, ale z drugiej strony to wkurzające, że nikt o niczym nie informuje, np. czy spirometria, gazometria wyszły w porządku czy nie, nic:/ myśle, że nawet jak będą wyniki to nic nie powiedzą tylko odeślą do innego szpitala i tyle, bo tam nie leczą, tylko diagnozują:/
Tak pytamy... tacie odpowiadają że narazie nie są w stanie nic powiedzieć, a jak pyta o wyniki poszczególnych badań, to mówią że wszystko będzie miał na wypisie, jak pytał po bronchoskopii czemu niewiadomo czy to usg będzie, to że dowie się później bo jeszcze nie ma decyzji i tak ciągle. A mnie i mamie w ogóle nie udało się dostać do lekarza bo albo go nie ma albo zajęty. No i nie wiem jak to odbierać. Myślałam początkowo że może tata wie, tylko nie chce nam mówić, ale na prawde jest w dobrym nastroju, a nie potrafi grać:/
No nic pozostaje czekać. Wiem że nikt mi tu na to nie pomoże, bo nie ma nawet jak ale przynajmniej jak się wygadam, co mnie wkurza i w ogóle, a właściwie wypiszę to jakoś tak mi lepiej...
Witam ponownie.
Po rozmowie z ordynatorem oddziału wiemy, że rokowanie jest bardzo złe i podejrzewają najgorszą postać raka płuc... tzn? konkretnie nie określił, jednak jednoznacznie trzeba czekać na wyniki z onkologii. Dziś się w końcu pojawiły, po tygodniu, mimo iż lekarz wysłał pobrany materiał z dopiskiem pilne... jakie są dokładnie wyniki nie wiemy, wiemy tylko że trzeba je powtórzyć:/ eh tyle czasu to wszystko trwa... a przecież czas ma tu tak duże znaczenie:/
Być może lekarzowi chodziło o DRP - raka drobnokomórkowego, który rozwija się zwykle szybciej i bardziej agresywnie niż NDRP (niedrobnokomórkowy). Natomiast sam podział "gorszy/lepszy rak płuc" wydaje mi się lekko nie na miejscu.
Są ludzie, u których NDRP rozwija się bardzo szybko i nie poddaje się leczeniu oraz ci z DRP, których chorobę udaje się zahamować na całkiem długi czas. To medycyna, nie ma tu żadnych reguł.
Nie sądziłam, że są jeszcze na tym świecie ludzie, którzy współczują i bezinteresownie służą dobrym słowem, wsparciem... Aż brak mi słów... Po prostu dziękuję.
Na wyniki dalej czekamy... Dzisiaj znów rozmawialiśmy z panią doktor. Powiedziała, że jest to napewno nowotwór i wygląda to koszmarnie, bardzo rozsiane i w ogóle... i ogólnie że jest to bardzo dziwny przypadek, bo wygląda bardzo źle a tata zadziwiająco dobrze się czuje i że sami bardzo czekają i są ciekawi wyników.
Mam nadzieje, że tym razem wyniki wyjdą, bo bardzo się boimy, że jak znowu okażą się negatywne to tata nie będzie chciał się poddać kolejnemu badaniu.
Długo mnie tu nie było, nie miałam żadnych nowych wiadomości do wczoraj.
Wczoraj przyszły wyniki z onkologii i lekarz prowadzący taty powiedział tacie tylko, że nie ma dobrych wiadomości i wyniki są bardzo złe... tata nie dociekał, bo i tak już był zszokowany tym co usłyszał, ale... no właśnie ale - dziś tata miał konsultacje z onkologiem i wiemy, że będzie miał chemię w tym samym szpitalu, w którym jest obecnie i to będzie jedyne jego leczenie. Tata pytał dlaczego nie będzie operacji i lekarz odpowiedział mu, że nie ma takiej potrzeby bo nie jest na tyle poważnie, że wystarczy chemia... I tutaj nic nie rozumiem:/ mam wrażenie że lekarz nie powiedział tacie prawdy, a to oznacza że naprawde jest źle, albo już sama nie wiem:/ jutro tata wyjdzie ze szpitala i dostanie opis więc mam nadzieje że tam będzie więcej napisane. Niestety nie możemy osobiście porozmawiać już z lekarzem, bo ten szpital jest daleko i nie mamy możliwości jeździć tam często:/
Co o tym myślicie? Pozdrawiam
asia1989,
rzeczywiście coś nie hallo
myślę,że powinnaś porozmawiać z lekarzem,być może nie chciał tacie powiedzieć wszystkiego
prześlij jutro jak najszybciej ten wypis
ściskam serdecznie
Wydaje mi się niestety,że tata źle zrozumiał słowa lekarza jeśli chodzi o rezygnację z operacji.Operacje wykonuje się zawsze gdy isnieje szansa na wyleczenie.Jezeli jest to nowotwór rozsiany i zaawansowany to niestety ale resekcji sie nie wykonuje bo nic by nie wniosła.Być może jest to DRP gdzie wskazana jest właśnie chemia.Rozmowa z lekarzem byłaby u Was jak najbardziej wskazana.Tylko on może rozwiac watpliwości.
Pozdrawiam bardzo serdecznie iżycze cierpliwości w walce z tym skorupiakiem!
_________________ Miec nadzieję na nadzieję i wierzyc, że wiara istnieje..
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum