Witajcie,
od kilku dni czytam to forum i zastanawiałam się czy w ogóle coś pisać (boję się)...
Znalazłam się w sytuacji, w której jest większość z Was i nie mogę sobie z tym poradzić.
Mój Tata ma guza przełyku.
Zacznę od początku...
Mój Tato od jakiegoś czasu miał problemy z przełykaniem (na początku nie narzekał więc o tym nie mieliśmy zielonego pojęcia), dopiero w okresie Świąt BN zaczęło wychodzić, że coś jest nie tak.. Tato mówił tylko, że Go gardło boli.. Wybrał się do lekarza po Nowym Roku. I tak przez jakieś 2 miesiące kilku lekarzy leczyło Go na anginę ropną
Później został skierowany do laryngologa, który powiedział, że nie widzi żadnej choroby! Zmienialiśmy lekarzy aż trafiliśmy na jednego, który zobaczył, że tata ma zaśluzowane gardło czy jakoś tak... po kilku tygodniach gdy widząc, że to nie przechodzi chciał zrobić Tacie dokładne badania diagnostyczne na które Tata musiały trochę poczekać.
I Tato nam w domu zasłabł, pojechaliśmy do ośrodka zdrowia, z którego musieliśmy Go zawieźć do szpitala... migotanie przedsionków, serducho przestało dobrze pracować...
I właśnie w szpitalu ruszyliśmy również sprawę przełyku, powiedzieliśmy jak było i jest, Tata schudł z połowę... I stało się... dowiedzieliśmy się najgorszego
Mamy chyba komplet wyników badań oprócz HP ... Powiem szczerze, że niewiele z nich rozumiemy ale lekarz powiedział, że Tata przyszedł za późno, że jest bardzo zaawansowany.. A ja wiem, że będzie dobrze!
Wiem, że na tym forum pomagacie odczytać wyniki badań ale boję się, że dowiem się czegoś czego bym nie chciała... :(
Tata jest w domu, w przyszłą środę jedziemy do Centrum Onkologii. Stan Mojego Taty strasznie mnie martwi i przeraża... wiem, że nie jest dobrze