trochę nie wiem, jak i co pytać, mam za małą wiedzę. Co się dzieje teraz? Co z tobą, co z chorobą? u mnie też strzelają "na oko' póki co, ale jak maja się upewnić i czy muszą się upewniać przed wycięciem? doktor od usg powiedział, że "jedni robią punkcję inni nie". Czy to, co zrobili tobie bardzo skomplikowało sprawy?
co dalej z tobą? ile to trwa? kiedy się zaczęło i jak wygląda teraz?
u mnie też strzelają "na oko' póki co, ale jak maja się upewnić i czy muszą się upewniać przed wycięciem?
Przed operacją to jest tylko i wyłącznie "na oko", dopiero stuprocentową pewność daje badanie histopatologiczne po operacji. Między innymi dlatego właśnie lepiej wyciąć i nie czekać.
Zdarza się, że biopsja sugeruje guza mieszanego, a po operacji wychodzi np. Acc.
witam jeszcze raz, rzeczywiscie dopiero patolog po operacji badajac to co wycieli orzekl zlosliwy ACC ,zaczal wchodzic w nerw, biopsja nie dawala pewnosci co to jest,mysle nawet ze pierwsza biopsja zaszkodzila bo 2 guz pojawil sie dkladnie w miejscu naklucia. 6 wrzesnia skonczylam radioterapie, i mecze sie z jej skutkami, gluche wciaz ucho bole glowy i psychicznie do niczego. Do pracy nie moge wrocic a to 3 miesiac po skonczonej radio. W srode mam spotkanie z chirurgiem ktory mnie operowal . Wyciac i juz i na zapas sie nie martw. Pozdrawiam
a Tobie zycze, dobrych wynikow medycznych silnej psyche jakby co, i jak powiedziala moja siostra nic sie nie dzieje bez przyczyny, jakas lekcja dla nas i nie pytaj czemu ja. pozdrwiam
ja nie mam wątpliwości, że wszystko to ma swój sens i właściwy tor i zmusza nas do ruchów, do których nie bylibyśmy zdolni lub nie mielibyśmy siły - mówię o sobie przynajmniej. oczywiście dla nikogo z was nie będzie odkryciem, kiedy powiem, że od kilku dni na życie i na swoje ciało patrzę inaczej, inaczej nawet postrzegam przedmioty, relacje, mimo, że moja sytuacja nie wydaje się ekstremalnie dramatyczna. Ale dla mnie to nowość i wciąż nie mogę ocenić, czy mój stosunek jest zdrowym dystansem czy ukrytą paniką.
dzięki za życzenia, trzymaj się
panga, nie doszukuj się trzeciego dna (mam na myśli 'ukrytą panikę') . Z tego co czytam, z Twoich postów to widać, że się trochę 'motasz' (to efekt tej trudnej nowości i coś normalnego), ale po pierwsze przekłada się to na działanie, poszukiwanie, poszukiwanie pomocy. Jesteś otwarty na pomoc, zmotywowany. A to jest ważne. I wydaje mnie się (tak wnioskuję), że wyjdziesz z tego zwycięsko (nie tylko pod względem fizycznym, ale przede wszystkim psychicznym).
I pod bijam to co napisała
elzbieta.gieniusz-kocon napisał/a:
dobrych wynikow medycznych silnej psyche
Myślę, że masz silną psyche, ale na pewno masz otwarty umysł.
Pozdrawiam
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
może kolejne (już czwarte dno) będzie takie, że to musiało się stać, żebym mógł znowu wejść na forum, gdzie ludzie będą mnie zaskakiwać? nie wiem, skąd bierzecie tę energię i że chce wam się pisać do ludzi, którzy mają przed sobą, to co często wy za sobą, nie wiem, czy ja bym tak robił, czy będę tak robił. Ale to jest jedna z tych rzeczy, o których się mówi, że wcale ich nie ma na świecie:) ja też z resztą bywa, że wątpię. A tu proszę.
dziś chyba kolejne wyniki, zdjęcie klatki piersiowej, oczywiście - śniło mi się, śniło.
że chce wam się pisać do ludzi, którzy mają przed sobą, to co często wy za sobą,
Niektórzy są jeszcze w trakcie. A poza tym kto da Cie takie 'wsparcie', kto Cię tak zrozumie jak nie ludzie w podobnej sytuacji jak Twoja. Na pewno bliscy (w realu) są pomocni, bardzo się starają, nie można nie docenić ich. Ale jak sobie 'pogadasz' z kimś w podobnej sytuacji, to jakoś inaczej.
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
Ale jak sobie 'pogadasz' z kimś w podobnej sytuacji, to jakoś inaczej.
pewnie, że inaczej. To bardzo pomaga
przyszły wyniki z RTG klatki piersiowej i badanie krwi - wszystko ok. Teraz czekają mnie podobnież dwa szczepienia przeciwko żółtaczce, więc minimum 6 tygodni muszę odczekać, potem pewnie operacja. Sądzę, że będę próbował do tego szpitala w Warszawie, o którym tu była mowa.
Emocje już trochę opadły (pewnie się jeszcze wzniosą), zastanawiam się, czy to zmienia człowieka na chwilę tylko czy na stałe, bo ja byłem kimś innym przez ostatnie parę dni. Na dodatek kimś, kogo ja lubiłem, choć nie lubili go inni.
zastanawiam się, czy to zmienia człowieka na chwilę tylko czy na stałe
Mi tam mówią, że jestem tak samo wtedny po jak i przed ;-)
Z drugiej strony moja wiedza na tematy onkologiczne jest nieporównywalnie większa niż była jeszcze rok temu.
właśnie, gdzie jest granica pomiędzy guzem, a rakiem?
pomijam to, że nie dowiem się, co to jest, dopóki tego nie zbadają, mówię bardziej o świadomości, o tym co się myśli i jak się myśli. Miałem ten moment myślenia o sobie jako o tym gorszym, którego to dotknęło, a być może całkiem było to nieuprawnione, bo może mnie właśnie nic nie dotknęło, zwykłe małe coś, a nie rak. Z drugiej strony jednak guz, strach, operacja, blizna, lekarze, szpital, ten cholerny zapach, którego nienawidzę. Wolałbym, żeby tego nie było krótko mówiąc. A jest, bo właśnie mi coś wyskoczyło.
ale teraz czuję się lepiej, pogodziłem się z wizja szpitala, blizny, być może kolejnych komplikacji w życiu, które to wygeneruje. naturalnie strach znowu przyjdzie - drugą, większą falą.
Cytat:
Panga a jesteś pewny że chciałbyś powrócić do Siebie dokładnie takiego jak byłeś przed rakiem?
Właśnie chyba nie. choć czuję, że człowiek jakoś jednak wraca, coś się wyrównuje po tych wstrząsach i wraca. Ale lubię tę powiększona świadomość, czucie ciała, czucie chwili, mam wrażenie że mniej głupoty we mnie jest, choć to może być wrażenie mylne...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum