A cóż to może być ?
Danusia jest na oddziale od wtorku,wczoraj miała rezonans magnetyczny ,ja musiałem zjechać - mam nocki (ale i internet)
Pozdrowionka dla wszystkich.
J.
[ Dodano: 2011-07-09, 20:42 ]
Aha w Bydgoszczy byliśmy o 8-smej ,stałem w 5-ciu kolejkach (komuna mi się przypomniała) a łóżko było o 14-stej.
Miło nie ?
[ Dodano: 2011-07-10, 18:24 ]
No i co to daje że piszę....
[ Dodano: 2011-07-10, 18:40 ]
Czyli wychodzi na to ,że robią eksperymenty - dadzą chemię razem z tym lampy i żadnej kontroli co się dzieje - do rodzinnego - i to ma być LECZENIE ?
Jeżeli coś jeszcze pogorszą - mają przekichane
Samo przyjęcie do szpitala uwłacza godności ludzkiej
Teraz rozumiem dlaczego była ta zgoda na sekcję - może ktoś sobie napisze pracę.
Ona ma dzieci a nie ma rozwodu
Musi żyć
W pracy nie miałem czasu nic napisać , dzwoniłem rano - ma duszności takie że nie chciało Jej się rozmawiać
[ Dodano: 2011-07-11, 07:23 ]
Jeżeli myślą że Danusia - jako że ma ubezpieczenie z urzędu pracy - to jest nikim (będzie rozwód dopiszę do swojego)
BEDZIE ZONK
jacek z,
Witaj Trzymam mocno Kciuki za was.
Jacek zastanów się może zmienic szpital onkologiczny ?
Pozdrawiam i jeszce raz Mocno Trzymam Kciuki za Danusię.
Nie może oddychać - dwie nocki spała na siedząco (karz-le był w poniedziałek ,zapisał dziesięć innych - na trawienie -
JEST W SZPITALU W BRODNICY NA TLENIE
SIĘ BOJĘ
Lekarze to .....
To był oddział kliniczny - Bydgoszcz -
[ Dodano: 2011-07-20, 22:48 ]
Druga sprawa że za bardzo wierzyłem w umiejętności lekarzy
Z trzeciej - ja jestem dupkiem skoro wierzyłem że lampy pomogą (w czasie chemii ,gdy recepcjonistka pytała ,,kiedy była skończona chemia ?"
Jeżeli umrze , to sam się nie położę doputy , dopuki nie wyjaśnię czy nie było błędów.
[ Dodano: 2011-07-21, 17:01 ]
W sześćdziesiątych latach próbowano również promieniowania do konserwacji żywności - drugi ,,efekt cieplarniany" w który wierzą już tylko...
Proszę o usunięcie wątku - jak powiedział lekarz - BLE,BLE
I TAK BARDZO CIEPŁO POZDRAWIAM !
Są ludzie którym dajecie otuchę
[ Dodano: 2011-07-21, 20:28 ]
[ Dodano: 2011-07-21, 21:53 ]
Nie rzucam słów na wiatr...
Jacku to bardzo przykre co piszesz, wiemy co przechodzisz, ja sama bardzo niedawno zmagałam się tym samym , chorował mo tato.... miałam ochotę wykrzyczec lekarzom dlaczego nic nie robią i nie pomagają, ale coż ta choroba jest tak podstępna i daje objawy gdy jest juz za późno na cokolwiek, to nie ich wina to wina systemu i ciągłego braku pieniędzy na badania profilaktyczne... niestety. Nie bedę ci mówić ze masz być silny bo jesteś taki , bo jesteś z nią, bądź z nią póki jeszcze czas, wiem że to okropne, ale w tej chorobie czas jest wyliczony, celebruj każdy dzień, kochaj najbardziej na świecie. Nie powiem Ci że bedzie dobrze - bo nie bedzie, może być chwilami trochę lepiej. Ja bardzo szybko sobie uświadomiłam,że nie mamy juz czasu, 9 lat wcześniej tak choroba zabrała moją mamę, a pożniej i tatę jak się okazało.Przy mamie nie miałam czasu się nawet zastanowić co to świństwo od postawienia diagnozy minęły 3 tygodnie, a z tatą miałam całe 4 miesiące. Żaden lekarz Ci tego nie powie, ta choroba to odliczanie do końca, wiem że to brutalna prawda, ale tak jest. Bądź, Kochaj i Walcz o każdą chwilę.
Trzymam kciuki za WAS oboje i za dzieciaki też, im bedzie kiedyś bardzo trudno, czy dzieci mają wsparcie psychologa?? , acha i zastanów się nad hospicjum tam pracuję wspaniali ludzie, pomagają
Przytulam WAS ciepło.
Nie dziwię się rozpaczy i złości Jacka.
Przyczyną jest brak zrozumienia sytuacji - a to wynika bezpośrednio z braku inforacji.
Pewnie nikt z Wami nie porozmawiał i nie wytłumaczył dotąd na czym ma polegać leczenie, ale przede wszystkim jaki jest jego cel?..
Jacku, nie zapytałeś dotąd w wątku wyraźnie o rokowanie, sens i cel przeprowadzanej terapii. Nie każdy chce to wiedzieć, więc skupiłam się na konkretnych pytaniach zadawanych w danych sytuacjach. Chyba był to błąd i powinnam była wyraźnie zapytać czy rozumiesz co z leczenia może wyniknąć i czego należy się spodziewać.
Danusia była leczona » paliatywnie «, zgodnie ze sztuką i możliwościami współczesnej medycyny; leczona prawidłowo.
Z przytaczanych informacji wynika, że mieliśmy i mamy tu do czynienia z zespołem żyły głównej górnej i obecnie guzem w stanie rozpadu.
Dodatkowo nasuwa się wniosek, że guz jest chemiooporny. Stąd przerwanie chemioterapii i przeprowadzenie napromieniania było właściwe. Dało to troszkę czasu .. (i taki był tego cel...). Radioterapia była w owym czasie jedynym możliwym postępowaniem, które mogło oddalić w czasie dolegliwości związane z zespołem żyły głównej górnej (duszność, obrzęk, niedotlenienie). Efekt napromieniania, który osiągnięto mógł trwać krócej lub dłużej - i to było nie do przewidzenia. Jednak walczono tu o miesiące, a nie lata - i ta informacja Wam (Tobie) się należała.
Bardzo, bardzo mi przykro... Danusi nie można wyleczyć ...
Nowotwór był wyjściowo zbyt zaawansowany i niestety niewrażliwy na leczenie chemioterapią (tylko do 40% niedrobnokomórkowych raków płuca tę wrażliwość wykazuje; na jaki typ nowotworu trafiamy okazuje się zazwyczaj po 2 cyklu chemioterapii, po kontrolnym badaniu obrazowym).
Jeśli masz pytania do powyższego - pytaj proszę.
pozdrawiam ciepło.
Przepraszam i dziękuję - Danusia jest na tlenie w szpitalu (choroba + pogoda).
Spała juz na siedząco.
W serialach by nie wymyślili - starałem się wyciągnąć Ją z dołka - choroba alkoholowa - dzieci w domu dziecka - walka o odzyskanie i rozwód - blisko 3 lata - wszelkie instytucje opinie OK nawet mieszkanie dostaliśmy za grosze ze względu na dzieci .
Dzieciaki są w domu dziecka (teraz na koloniach w górach , a potem (od 1-go) wyjeżdżają do Szwajcarii (drugi raz) ,następna sprawa w sądzie 28-go.
Dom dziecka jest sto metrów od naszego mieszkania także są cały czas.
Jeżeli ma odejść to mam nadzieję że te kilka ostatnich lat były dla Niej szczęśliwe.
[ Dodano: 2011-07-23, 12:51 ]
DSS - dziękuję jeszcze raz - statystyki znałem ale zawsze - to nie my , nam się uda ...
No i szkoda że nie uda się z dziećmi - w tej instytucji nie ma szans na normalne wychowanie.
[ Dodano: 2011-07-23, 13:09 ]
Nie przerywano chemioterapii - już na początku usta
NIE ŻYJE
Śledziłam, trzymałam kciuki... Chociaż widziałam co piszesz. Może dlatego, że tak bardzo się zaangażowałeś? Może dlatego, że walczyłeś? Może ze względu na dzieci właśnie... To nieważne dlaczego. Jacku, strasznie mi przykro. Dużo siły Ci życzę
_________________ „Żółw musi być aż tak twardy, bo jest aż tak miękki”. St.J.Lec
Lider czerwonej kreski./Kuba Wojewódzki (tego forum).
Boże, nie do końca rozumiem, bo piszesz o godz. 12.44, że Danusia jest na tlenie w szpitalu... i po kilku minutach ta straszna notka dodana... te dwa słowa tragiczne
Ciężko jakoś mi to wszystko ogarnąć:( BYło źle, stan zaawansowany, ale ciężko mi uwierzyć, że Danusia nie żyje:( Taka młoda, dwójka dzieci małych....Nie pojmuję tego wszystkiego.
Jacku Drogi, dużo siły...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum