Dzięki Olu :)Już pierwszy stres troszkę odpuścił , jak czytam wasze wpisy po kilku latach choroby to myślę sobie że dopadło mnie jakieś przeziębienie nie nowotwór
Biedni Ci lekarze rodzinni w naszym kraju. Wszyscy pacjenci są od nich mądrzejsi, do tego połowa uważa, że Oni nic nie potrafią i nieczego nie chcą robić. Lekarz rodzinny to też specjalista- bo skończył specjalizacje z medycyny rodzinnej. Jasne że się nie zna szczegółowo na wszystkim bo tak się nie da. On wie jak/ postępować i czy/gdzie ewentualnie kierować pacjentów. Termin do onkologa będzie na za 3 lata jeśli mieliby oni wszystkich kontrolować i obserwowć
O jasny gwint! to chyba pójdę się czegoś nauczyć...
<idzie się nauczyć>:
"Czerniak - m-e-l-a-n-o-m-a m-a-l-i-g-n-u-m... (o cholera, trudne to...) jest nowotworem (jak to nowotworem?! a ja myślałam, że to takie kropki na skórze są...) złośliwym skóry, błon śluzowych lub błony naczyniowej oka... Eee, za dużo tego, lepiej se Modę na sukces obejrzę..."
<idzie oglądać, zniechęcona>
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Szkoda, że tak piszecie Panie.
Ja chodziłam do lekarza rodzinnego przez około 6-8 miesięcy z przeziębieniami , pani mnie badała, słuchała stetoskopem, a na brzuchu miałam czerniaka i żadnych innych znamion. Sama się zaniepokoiłam, zarejestrowałem do dermatologa. Widziała mnie i to znamię i nie zareagowała. Wniosek jeden - chyba nie można polegać na rodzinnym.
Mialam podobna sytuacje z lekarzem rodzinnym jak Ty.A teraz kiedy ide po skierowania na badania to jest problem.Usg zawsze musze robic prywatnie, a rtg po znajomosci.Bo moja pani doktor twierdzi ,ze nie ma po co sie naswietlac.
Wniosek jeden - chyba nie można polegać na rodzinnym.
Wniosek jeden, za to daleko idący. Być może nie można polegać na tym konkretnym rodzinnym? A być może, gdyby rodzinny wysłał pacjenta ze znamieniem do dermatologa i znamię okazałoby się w badaniu łagodne, to zostałby zmieszany przez panienkę z błotem, że teraz ma bliznę na ślicznej nóżce (z doświadczeń własnych piszę)? A może (też z doświadczeń własnych) rodzinny wysłał pacjenta do dermatologa i dermatolog olał sprawę, twierdząc, że "uwielbia nadrozpoznawalność lekarzy rodzinnych" a rodzinny uparł się jednak i znamię okazało się czerniakiem? To co? Na dermatologach też nie można polegać? A jeśli pacjent (nadal z doświadczeń własnych) wzrusza ramionami i mówi: "No, jeśli pani doktor tak zależy (sic! To pani doktor zależy, nie jemu! ), to pójdę do tego dermatologa" to co? Na pacjentach też nie można polegać?
Wszelkie uogólnienia i stereotypy są krzywdzące. I taki był wydźwięk ironicznych postów powyżej.
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
No niestety. Czasem muszę dostosować się do poziomu interlokutorów...
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum