Zastanawia mnie jedno , otoz tesciowa trafila do szpitala z niedroznoscia jelit tego dnia na dyżurze godz 22 byl jeszcze mlody lekarz ktory powiedzial , ze beda wprowadzac leki a jesli nie zadzialaja to bedzie trzeba otworzyc brzuch , dal do podpisania zgode na znieczulenie ogolne , zalecil sonde ktora odrowadzala tresc chyba z zoladka . Nastepnego dnia byl juz inny lekarz tesciowa dostawala osocze i krew bo miala hemoglobine 3.4 mmol gdy zapytalam ponownie po badaniu krwi czy wyniki sie podniosly powiedzieli ze nie i ze trzeba sie przygotowac na najgorsze bo to pacjentka chora na zaawansowanego raka i juz nawet nie ma sensu podlaczac respiratora , Nie bylo nawet slowa o operacji . tesciowa wymeczyla sie caly dzien i wieczorem zmarla . Po dostaniu wypisu ze szpitala zobaczylam ze wynik ostatniej morfoligi byl 5,6 mmol wiec wzrósł duzo a powiedzieli mi ze nie wzrosl.
podejrzewam , ze lekarz ktory przyszedl na drugi dzien zobaczyl historie choroby , ze jest rak i machnal reka bo stwierdzil ze i tak umrze , dlatego nie wspominal o operacji.
zastanawiam sie czy mogli zrobic ta operacje ? i czy moze by to pomoglo....?
[ Dodano: 2016-05-07, 16:07 ]
dodam , ze tesciowa miala przerzut na ta okolice biodra (miesien i w tluszczu nad talerzem biodrowym) inne narzady wszytskie miala czyste wiec chyba od tego nie zmarla raczej od tej niedroznosci bo czytalam , ze bez operacji sie umiera
Operacja, to byłaby uporczywa terapia, która pewnie nic by nie dała, prawdopodobnie pacjentka nie przeżyłaby operacji, narkozy.
Operują chorych, którzy rokują na wyleczenie (niestety, takie wytyczne), mnie też pogotowie odmówiło udzielenia pomocy, wpisali w kartę pacjent terminalnie chory, nie rokujący na poprawę.
Wiem, że to trudne pogodzić się z odejściem bliskiej osoby, ale, nie zadręczaj się przypuszczeniami, co by było gdyby............
Trudny orkes, ale trzeba to jakość przejść.
Serdecznie pozdrawiam
_________________ Teresa
Mąż odszedł 19.09.2011 DRP
Terlewa, ma rację. Kiedy stan chorego nie rokuje, przypadek jest ciężki, organizm wyczerpany i mocno osłabiony żaden lekarz nie podejmie się operacji bo pacjent zwyczajnie jej nie przeżyje.
Nie warto się zastanawiać czy to coś by dało, może tak a może nie. Jeśli nawet tak, to na ile, jeśli choroba postępuje? Taka operacja by tylko bardziej osłabiła, dostarczyła mnóstwo cierpienia a czy dałaby szanse na dłuższe życie? nie sądzę.
Nie obwiniajcie się za nic, tak widocznie musiało być.
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum