W tym miejscu pozwolę sobie zaproponować dyskusję na temat: Co powinniśmy wybrać w pierwszej kolejności: lekarza , czy placówkę w której chcemy się leczyć ? Jakimi kryteriami powinniśmy się kierować dokonując tych wyborów ? Jakie źródła informacji przy tym wykorzystać, itp. ?
mral zaproponowała do dyskusji temat, który wydał mi się bardzo ważny (pytania tego typu przewijają się w różnych dyskusjach bardzo często), stąd też wydzieliłam osobny wątek do tej dyskusji, i to jako wątek przyklejony.
Podzielcie się swoimi doświadczeniami i wyciągniętymi z nich wnioskami
oraz swoimi pomysłami.
Każda uwaga może być cenna.
Obawiam się, że większość przypadków będzie podobnych do mojego. Skierowanie na biopsję zapaliło mi czerwoną lampkę w głowie. Dalsze działanie było w dużej mierze podyktowane szokiem i przerażeniem. Na pierwszego onkologa trafiłem zupełnie przypadkowo. Trafiłem do pierwszej przychodni, w której nie musiałem czekać na badanie. Na moje szczęście pracujący tam urolog okazał się jednocześnie pracownikiem warszawskiego Centrum Onkologii. Po diagnozie kazał przyjść do siebie do CO i dalej mną pokierował. Prawdopodobnie po diagnozie i tak bym się zgłosił do CO. Mieszkam niedaleko a i renoma jest ważna. O wyborze lekarza nawet nie myślałem. W CO to nie jest takie proste. Zresztą początkujący pacjent nie ma pojęcia o swoich prawach i jest szczęśliwy, że wreszcie ktoś się nim poważnie zajął. Teraz, bogatszy o własne doświadczenia i wypowiedzi innych forumowiczów mogę zasugerować by kierować się renomą ośrodka.
u mojego taty sprawa wygladala tak: po piewrszym ataku padaczki i wykonaniu CT ktore dalo obraz guza mozgu, zaczelismy dzialac-wypytalismy kogo trzeba o dobrego neurochirurga (operacja byla konieczna), pojechalismy do niego na Banacha, tam tata tez mial operacje. Pozniej zostalskierowany do CO na Ursynowie, w miedzy czasie wystapile, ze tak to nazwe komplikacje-niedowlad lewostronny, gdy pojechalam do co, uswiadomiono mnie ze tata musi sie zapisac sam-ale jak to mozliwe skoro mial niedowlad? po kosultacjii z neurochirurgiem w CO dowiedzialam sie, ze a i owszem tata moze byc leczony(radioterapia) ale musi czekac na miejsce , a u nas czas gral role, powiedziano mi ze pacjenci leczenie od poczatku w CO sa kierowani automatycznie i nie musza tyle czekac na radio, wiec bledne kolo sie zamknelo. z jednej strony wybralismy znakomitego neurochirurga z drugiej z racji tego ze nie w co, musielismy czekac. jednak wzielam sprawy w sowje rece i sprawa potoczyla sie tak jak chcialam. To jest wlasnie paradoks- chcesz sie leczyc tam gdzie uwazasz ze jest dobry lekarz idziesz od niego, a pozniej z racji tego ze nie byles leczony w placowce gdzie odrazu masz radio-jest problem.
pozdrawiam
Za lekarzem zaczęłam się „rozglądać” po upływie roku od wykrycia guza , mając w garści wyniki podstawowych badań obrazowych . Do wszystkiego podchodziłam ze spokojem, bez pośpiechu, bez wiary w lekarzy, itp.
Chirurg onkologiczny
Biernie przyjęłam kierunek wskazany przez lekarza rodzinnego . Umówiłam się z rekomendowanym przez niego chirurgiem w miejscowej, przyszpitalnej przychodni onkologicznej. I tak już zostało, ten chirurg został moim chirurgiem– skierował mnie na BAC, kiedy ta nie dała spodziewanego wyniku przekonał mnie do zabiegu usunięcia guza, wykonał zabieg z biopsją śródoperacyjną i usunięciem węzłów , skierował na rehabilitację.
Fantastyczny lekarz – profesjonalizm, zaangażowanie, opanowanie, wyrozumiałość , cierpliwość, życzliwość.
Dzisiaj wiem, że na etapie zabiegu chirurgicznego nie wszystkie możliwości zostały wykorzystane, można było pokusić się o zbadanie węzła wartownika. Więcej na ten temat http://www.prosalute.info....php?f=1&t=1532
Onkolog
Kolejnym etapem była wizyta u onkologa. Na tym etapie uważałam, że leczenie onkologiczne sprowadza się do stosowania przez onkologa określonych standardów/procedur i w związku z tym nie ma potrzeby poszukiwania geniusza w tej branży , innymi słowy każdy onkolog będzie dobry.
I tak zarejestrowałam się na pierwszy wolny termin, do dowolnego onkologa, w miejscowej ,przyszpitalnej przychodni onkologicznej. Od onkologa otrzymałam skierowanie na radioterapię do wskazanego przeze mnie ośrodka , receptę na leki i to wszystko.
Wrażenie – żadne, wizyta była krótka, zrobił co miał zrobić bez specjalnego zaangażowania, na moje pytanie (jedno jedyne jakie zadałam) nie potrafił, nie chciał a może z braku czasu nie mógł odpowiedzieć – w tej sytuacji nie śmiałam zadać następnego.
Dzisiaj wiem, że potrzebuję onkologa na wiele lat, onkologa któremu zaufam, który jest uznanym autorytetem/ekspertem w swojej dziedzinie, który będzie postępował zgodnie z procedurami ale też będzie chętnie odwoływał się do swojej intuicji wybierając najlepsze dla mnie metody leczenia, który będzie miał wzgląd na mnie i moje indywidualne potrzeby, uczciwego, skłonnego do udzielania informacji, rzeczowego.
Onkolog –Radioterapeuta
Wybiera się ośrodek a nie lekarza. Nie miałam wpływu na to jaki lekarz będzie mnie prowadził. Ośrodek radioterapii wybrałam po zapoznaniu się ze stanem infrastruktury radioterapii w Polsce. Podaję link do bardzo interesującego opracowania
http://www.nowotwory.edu....adioterapii.pdf
Ponadto brałam pod uwagę możliwe terminy realizacji leczenia (na tym etapie zaczął się dla mnie liczyć czas) oraz dystans od miejsca zamieszkania, bo jako jeden z wariantów rozpatrywałam leczenie w trybie ambulatoryjnym.
Generalnie jestem bardzo zadowolona z tego etapu leczenia. Więcej na ten temat http://www.prosalute.info....php?f=1&t=1543
Jednym ze źródeł informacji z którego możemy skorzystać są rankingi szpitali. Pan Marek Labon prezydent TPJ na ich temat, napisał tak:
„Ranking nie może wprawdzie zastąpić innych publikacji o jakości pracy szpitali, ale zanim te ostatnie zaczną się pojawiać regularnie, może spełniać funkcję doradcy na rynku wyjątkowo mało precyzyjnych ofert. Prawo do dokonywania wyborów tylko wtedy ma wartość, kiedy człowiek wie pomiędzy czym wybiera. Człowiek chory szczególnie. (…)”
Podaję link do doskonałej wyszukiwarki szpitali, przychodni, itp. będącej elementem systemu informatycznego Rejestr Zakładów Opieki Zdrowotnej. Ta baza jest stworzona z myślą również o pacjentach. Oprócz danych teleadresowych poszczególnych placówek , mamy dostęp do informacji zawartych w księgach rejestrowych. To bardzo dobre narzędzie.
http://www.rejestrzoz.gov.pl/RZOZ/ - Zakładka "WYSZUKIWANIE ZOZ", pozostałe zakładki również warto przejrzeć.
witam,
czy ktoś zna profesora Jana Skokowskiego?
jeżeli tak to proszę o jakieś informacje czy warto się z nim kontaktować?
jeżeli nie to może ktoś zna onkologa, który jest godnym polecenia fachowcem w swojej dziedzinie.
z góry dziękuje
Witam,
może ktoś podzieli się opinią na temat Kieleckiego i Lubelskiego Centrum Onkologii???to sprawa pilna, chodzi o nowotwór złośliwy piersi..!!
czy zna ktoś dr J. Słuszniaka, albo Prof. A. Stanisławka??którego wybrać?
gdzie jest lepszy ośrodek?
W naszym trudzie poszukiwania lekarza może się przydać - link do strony Ministerstwa Zdrowia, na której zamieszczone są wykazy konsultantów krajowych i linki do wojewódzkich centrów zdrowia publicznego z wykazami konsultantów wojewódzkich http://www.mz.gov.pl/wwwm...65&mx=0&ma=1652
Zacząłem od lekarza pierwszego kontaktu. Jego uprawnienia i możliwości są żałośnie małe. Nie miał prawa wystawić mi skierowania na określenie poziomu PSA. Musiał przekazać mnie urologowi. Dzięki organizacji naszej służby zdrowia (terminy na wizytę) moje leczenie opóźniło się o 9 miesięcy! Nawet nie wiem, czy urolog rejonowy chciał być moim lekarzem prowadzącym. Po dwóch spotkaniach ja nie chciałem. Skierowanie na biopsję zmusiło mnie do wizyty w prywatnej przychodni. Trafiłem na chirurga-urologa-onkologa, który poza tą przychodnią pracował w warszawskim Centrum Onkologii. Zaprosił mnie do siebie. Nie został moim lekarzem prowadzącym. W CO lekarza prowadzącego może mieć pacjent leczony. Przez pierwsze cztery miesiące byłem pacjentem diagnozowanym. Urolog przekazał mnie teleradioterapeutom. Tam dalej nie miałem lekarza prowadzącego bo byłem przygotowywany do leczenia a nie leczony! W czasie naświetlań pełna ulga, lekarz przyznał się, że mnie prowadzi i ma dla mnie czas. Po naświetlaniach to się skończyło. Zostałem skierowany pod opiekę zakładu kontroli po radioterapi, gdzie jestem do dzisiaj. Oczywiście nie mam lekarza prowadzącego. Według standardów CO lekarz prowadzący przysługuje w przychodniach prywatnych, 80-100 zł za wizytę i można sobie pogadać. Za dużo się naoglądałem amerykańskich filmów o ich służbie zdrowia.
_________________ Tylko dwie rzeczy są nieskończone: wszechświat oraz ludzka głupota, choć nie jestem pewien co do tej pierwszej.
Albert Einstein
Mrakad,
To co piszesz na temat terminów jest szokujące. Prawdopodobnie jest to charakterystyczne dla dużych ośrodków onkologicznych w całej Polsce. Te odległe terminy jak sądzę są efektem kolejek pacjentów zjeżdżających z całego kraju, pacjentów przekonanych o tym, że tylko w tej rangi ośrodkach mogą mieć zapewnioną odpowiednio diagnostykę i leczenie. Czy mają rację ? Myślę, że nie do końca. Termin rozpoczęcia leczenia to jeden z najważniejszych czynników w leczeniu nowotworów złośliwych i mówiąc o odpowiednim leczeniu to kryterium również, a może przede wszystkim należy mieć na uwadze.
Odnośnie lekarza prowadzącego, to od momentu zakończenia teleradioterapii, pilotować powinien mnie onkolog. Do tego, co napisałam o onkologu wcześniej, dodam tylko, że w momencie podejrzenia wznowy absolutnie się nie sprawdził - kierował mnie na BAC. Odmówiłam przyjęcia skierowania i w zasadzie jest to równoznaczne z rezygnacją z jego opieki. Na biopsję mammotomiczną zostałam skierowana przez chirurga.
Aktualnie jestem bez opieki onkologicznej, a z wynikami z biopsji byłam tylko i wyłącznie na forum. Do końca nie wiem jak rozwiążę sprawę onkologa (gdzie i do kogo się udam) , do sprawy wrócę po zakończeniu diagnostyki, której jestem aktualnie poddawana, a z założenia nie mającej związku z usuniętymi do tej pory guzami.
Pozdrawiam
mral
To co piszesz na temat terminów jest szokujące. Prawdopodobnie jest to charakterystyczne dla dużych ośrodków onkologicznych w całej Polsce. Te odległe terminy jak sądzę są efektem kolejek pacjentów zjeżdżających z całego kraju, pacjentów przekonanych o tym, że tylko w tej rangi ośrodkach mogą mieć zapewnioną odpowiednio diagnostykę i leczenie.
To chyba nie do końca prawda. Faktem jest, że do gastrologa czekałem prawie sześć miesięcy, ale on przyjmował w CO. Urolog przyjmuje w przychodni rejonowej. Cztery miesiące oczekiwania. Wykonanie USG jamy brzusznej i prostaty to jeden miesiąc. W CO gastrolog, który też mi zalecił USG wykonał go po dwóch dniach. Problemem jest kasa i organizacja.
Nie potrafię zrozumieć dlaczego pacjenta, u którego stwierdzono PSA = 30 nie wzywa się do natychmiastowego kontaktu z lekarzem.Byłbym w stanie to sobie jakoś wytłumaczyć, gdyby pacjent dostawał do ręki swój wynik po dwóch dniach. Ale nie! Wyniki przesyła się do lekarza, który wydał skierowanie. A on na podstawie swojego kontraktu z NFZ może mnie przyjąć dopiero za kilka miesięcy.
To jest chore! Nie chcę używać mocniejszych słów.
[quote]Termin rozpoczęcia leczenia to jeden z najważniejszych czynników w leczeniu nowotworów złośliwych[/qoute]Jednych tak, innych niekoniecznie. Rak prostaty rozwija się na tyle wolno, że trudno się kłócić o tygodnie. Statystycznie pacjent żyje w niewiedzy ok 10 lat zanim to bydle się ujawni. Jak zignoruje pierwsze objawy, to prawie na pewno przegra.
Cytat:
Aktualnie jestem bez opieki onkologicznej, a z wynikami z biopsji byłam tylko i wyłącznie na forum.
Czytając kangura można by zazdrościć, że nie mieszkamy na antypodach. Ale wiele zależy od pacjenta. Mój brat wybrał antypody, ale stosunek do własnego zdrowia przywiózł znad Wisły. Gdy się zgłosił do lekarza, to już nawet australijscy fachowcy finansowani przez ubezpieczycieli nie byli w stanie określić guza pierwotnego. Brat zmarł po trzech miesiącach.
_________________ Tylko dwie rzeczy są nieskończone: wszechświat oraz ludzka głupota, choć nie jestem pewien co do tej pierwszej.
Albert Einstein
Kilka wpisów wyżej podałam kryteria jakie powinien spełniać mój onkolog.
Cytuję:
"Dzisiaj wiem, że potrzebuję onkologa na wiele lat, onkologa któremu zaufam, który jest uznanym autorytetem/ekspertem w swojej dziedzinie, który będzie postępował zgodnie z procedurami ale też będzie chętnie odwoływał się do swojej intuicji wybierając najlepsze dla mnie metody leczenia, który będzie miał wzgląd na mnie i moje indywidualne potrzeby, uczciwego, skłonnego do udzielania informacji, rzeczowego."
Zatrzymam się na kryterium " skłonny do udzielania informacji".
Rozumiem przez to, że lekarz będzie szanował moje prawo do informacji i w związku z tym, na każdym etapie leczenia, będzie mi udzielał informacji pełnej, rzetelnej, zrozumiałej itp. I oczywiście, będzie widział we mnie partnera do rozmowy - to podstawa.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum