Przeziębiona, w domu, to i mam więcej czasu na czytanie w internecie i na pisanie
.
Chciałam przekopiować z FB słowa p. Krystyny Jandy o p. Jerzym Stuhru:
"Gramy za chwilę 131szy spektakl " 32 Omdlenia" Czechowa. Dziś, w Teatrze Rozrywki w Chorzowie.
Premiera tego spektaklu odbyła się 15 kwietnia 2011 roku, i świętowaliśmy nią 40 lecie pracy artystycznej mojego przyjaciela, wspaniałego kolegi, Jerzego Stuhra. Dziś gramy 131 spektakl, minęło ponad trzy lata, a ja nagle uświadomiłam sobie, co przez ten czas przeszliśmy, ile się wydarzyło, co przeżyliśmy.
Po zagraniu 30 spektakli po premierze, Jerzy dowiedział się że jest chory na raka krtani. Zaczęło się leczenie, walka o życie, smsy, telefony, informacje i roczna przerwa w graniu. Czekaliśmy. Pisał do mnie...wiesz kiedy leżę tu w szpitalu w łóżku, nie mam siły podnieść głowy i mam naprawdę trudne momenty, powtarzam tekst"Omdleń" i to mnie ratuje, to mnie trzyma przy życiu. Myślę sobie, żeby choćby raz jeszcze zagrać! I zagram... W takich momentach, milkłam, cichłam, przestawałam na moment oddychać.
Czekaliśmy. Po roku wrócił. Kiedy graliśmy pierwszy raz, po tym roku przerwy, publiczność płakała, śmiała się i nagradzała Go brawami za wszystko, za każde słowo, minę, gest. Na koniec wszystkich przedstawień po Jego powrocie, za każdym razem odbywała się absolutna, zbiorowa histeria szczęścia, że żyje, że gra, że jest. A myśleli że już nigdy Go nie zobaczą, że nigdy już ich nie rozbawi, zachwyci, pogodzi z życiem.
Dziś, 14 grudnia 2014, kiedy kończy się kolejny rok, zaczęłam nagle robić podsumowanie. Co Jerzy zrobił, co udało Mu się zrobić podczas choroby i później, aż do dzisiaj.
Wyliczam zdumiona coraz bardziej.
Zagrał rolę w filmie " Habemus Papam", już chory, zaraz po naszej premierze, a tuż potem zaczęła się gehenna i leczenie.
7 chemii, radioterapia, 3 operacje, sztuczny przełyk, usunięcie go i ryzykowna operacja po zapaleniu otrzewnej.
Po czym, nagrał ...5 audiobooków " Ostatnie przygody Mikołajka" , " Mity greckie" " Widziane z góry" Stefana Kisielewskiego, " Fundus i Petteson", " Przygody Bolka i Lolka" .
Wyjechał na Kubę.
Zrobił znów rolę, w drugim filmie włoskim " Ostatni papież-król".
Napisał książki " Tak sobie myślę", " Obywatel" i " razem z córką Marianną, książkę dla dzieci " Kto tam zerka na Kacperka".
Nagrał dla radia słuchowisko " Ich czworo" i potem wyreżyserował w Teatrze Polonia spektakl "Ich czworo", zagrał w nim i gra do dzisiaj.
Wreszcie nakręcił film " Obywatel" , którego był scenarzystą, reżyserem i grał w nim główną rolę.
Ze swoimi filmami pojechał dwa razy do Australii i był na festiwalu w Tallinie. Zrobił dyplom ze studentami krakowskiej Państwowej Szkoły Teatralnej " Ubu król".
Wyreżyserował dla Teatru TV " Rewizora" i zagrał w tym spektaklu Horodniczego....
Zagrał od powrotu z choroby, sto spektakli " 32 Omdlenia" i trzy cykle " Kontrabasisty", także w Teatrze Polonia.
Trzy i pół roku. Umarł i zmartwychwstał.
Zmienił się jako człowiek, przemyślał życie i wyciągnął z tego wnioski, działa i pracuje dalej wspierając przy okazji dziesiątki akcji charytatywnych, udzielając wywiadów, pisząc felietony, spotykając się z chorymi na raka, pomagając innym....otwarty i uśmiechnięty.
Dlaczego to piszę?
Bo patrzę na Niego każdego wieczoru na scenie, widzę jak spotyka się że swoimi studentami, czyta ich scenariusze, doradza, pomaga żonie w Jej działalności charytatywnej, uśmiecha się, smuci, dyskutuje, planuje kolejne przedsięwzięcia. Spotyka sie z rodziną, dziećmi, wnukami, widzami i.......wciąż nie mogę ochłonąć i wciąż myślę o tym wszystkim w kategorii cudu.
Byłam świadkiem momentu w którym nie dostał od lekarzy nadziei.....
Jutro zagramy kolejny, 132 raz. Idą święta. Nowy Rok. Ludzie!!! Kochani!!!
Po co to piszę? Żeby Wam to powiedzieć. Żebyście to wiedzieli i pamiętali i nigdy nie tracili nadziei.
Gramy za chwilę 131szy spektakl " 32 Omdlenia" Czechowa. Dziś, w Teatrze Rozrywki w Chorzowie. Premiera tego spektaklu odbyła się 15 kwietnia 2011 roku, i świętowaliśmy nią 40 lecie pracy artystycznej mojego przyjaciela, wspaniałego kolegi, Jerzego Stuhra. Dziś gramy 131 spektakl, minęło ponad trzy lata, a ja nagle uświadomiłam sobie, co przez ten czas przeszliśmy, ile się wydarzyło, co przeżyliśmy. Po zagraniu 30 spektakli po premierze, Jerzy dowiedział się że jest chory na raka krtani. Zaczęło się leczenie, walka o życie, smsy, telefony, informacje i roczna przerwa w graniu. Czekaliśmy. Pisał do mnie...wiesz kiedy leżę tu w szpitalu w łóżku, nie mam siły podnieść głowy i mam naprawdę trudne momenty, powtarzam tekst"Omdleń" i to mnie ratuje, to mnie trzyma przy życiu. Myślę sobie, żeby choćby raz jeszcze zagrać! I zagram... W takich momentach, milkłam, cichłam, przestawałam na moment oddychać. Czekaliśmy. Po roku wrócił. Kiedy graliśmy pierwszy raz, po tym roku przerwy, publiczność płakała, śmiała się i nagradzała Go brawami za wszystko, za każde słowo, minę, gest. Na koniec wszystkich przedstawień po Jego powrocie, za każdym razem odbywała się absolutna, zbiorowa histeria szczęścia, że żyje, że gra, że jest. A myśleli że już nigdy Go nie zobaczą, że nigdy już ich nie rozbawi, zachwyci, pogodzi z życiem. Dziś, 14 grudnia 2014, kiedy kończy się kolejny rok, zaczęłam nagle robić podsumowanie. Co Jerzy zrobił, co udało Mu się zrobić podczas choroby i później, aż do dzisiaj. Wyliczam zdumiona coraz bardziej. Zagrał rolę w filmie " Habemus Papam", już chory, zaraz po naszej premierze, a tuż potem zaczęła się gehenna i leczenie. 7 chemii, radioterapia, 3 operacje, sztuczny przełyk, usunięcie go i ryzykowna operacja po zapaleniu otrzewnej. Po czym, nagrał ...5 audiobooków " Ostatnie przygody Mikołajka" , " Mity greckie" " Widziane z góry" Stefana Kisielewskiego, " Fundus i Petteson", " Przygody Bolka i Lolka" . Wyjechał na Kubę. Zrobił znów rolę, w drugim filmie włoskim " Ostatni papież-król". Napisał książki " Tak sobie myślę", " Obywatel" i " razem z córką Marianną, książkę dla dzieci " Kto tam zerka na Kacperka". Nagrał dla radia słuchowisko " Ich czworo" i potem wyreżyserował w Teatrze Polonia spektakl "Ich czworo", zagrał w nim i gra do dzisiaj. Wreszcie nakręcił film " Obywatel" , którego był scenarzystą, reżyserem i grał w nim główną rolę. Ze swoimi filmami pojechał dwa razy do Australii i był na festiwalu w Tallinie. Zrobił dyplom ze studentami krakowskiej Państwowej Szkoły Teatralnej " Ubu król". Wyreżyserował dla Teatru TV " Rewizora" i zagrał w tym spektaklu Horodniczego.... Zagrał od powrotu z choroby, sto spektakli " 32 Omdlenia" i trzy cykle " Kontrabasisty", także w Teatrze Polonia. Trzy i pół roku. Umarł i zmartwychwstał. Zmienił się jako człowiek, przemyślał życie i wyciągnął z tego wnioski, działa i pracuje dalej wspierając przy okazji dziesiątki akcji charytatywnych, udzielając wywiadów, pisząc felietony, spotykając się z chorymi na raka, pomagając innym....otwarty i uśmiechnięty. Dlaczego to piszę? Bo patrzę na Niego każdego wieczoru na scenie, widzę jak spotyka się że swoimi studentami, czyta ich scenariusze, doradza, pomaga żonie w Jej działalności charytatywnej, uśmiecha się, smuci, dyskutuje, planuje kolejne przedsięwzięcia. Spotyka sie z rodziną, dziećmi, wnukami, widzami i.......wciąż nie mogę ochłonąć i wciąż myślę o tym wszystkim w kategorii cudu. Byłam świadkiem momentu w którym nie dostał od lekarzy nadziei..... Jutro zagramy kolejny, 132 raz. Idą święta. Nowy Rok. Ludzie!!! Kochani!!! Po co to piszę? Żeby Wam to powiedzieć. Żebyście to wiedzieli i pamiętali i nigdy nie tracili nadziei."
A teraz mój komentarz:
Jaki? A taki: że zawsze warto.
Czasami (a nawet często) czytam komentarze (i to zazwyczaj osób, które bezpośrednio z chorobą onkologiczną nie mają kontaktu
): "mój wujek/ciocia/sąsiad/itp. itd. leczyli i co ? Przeżył np. 2 lata, 3 lata ... itd. " i po co ? Nie warto".
Jak to nie warto? WARTO. Przez 1 miesiąc, rok, 2 lata, itp. można coś osiągnąć, przeżyć coś fajnego, doznać czegoś niezwykłego. Zapewne 'nasze' osiągnięcia nie będą takie jak p. J. Stuhra. Ale będą na naszą miarę. I wcale nie będą mniej ważne, ani gorsze.
Moje leczenie onkologiczne zakończyło się ok. 3,5 roku temu. I nawet jeśli by mnie teraz jasny szlag trafił, to i tak było WARTO (przejść przez 3-letnie leczenie).
I zapewne dla ogółu to nic wielkiego nie zrobiłam. Ale to co przeżyłam to moje. Udało mi się wrócić do pracy, choć zapewniam Was to nie takie proste. Nauczyłam się pływać - o rany dlaczego wcześniej nie odważyłam się na to - toć to cudowne jest tak sobie pływać
. Byłam we Włoszech (dałam się namówić, sama o tym nie myślałam) - o rany jakiż to piękny kraj. I przede wszystkim przez te 3,5 roku moja Mama nie usychała przeze mnie
Nie wyliczając tych wszystkich zachwytów, olśnień, rozmów, uśmiechów, a i rozczarowań, łez, nerw - ale to jest życie.
Jeśli bardziej skupimy na tym przysłowiowym "dziś", a nie tym co "kiedyś" - to WARTO.
https://scontent-a-ams.xx.fbcdn.net/hphotos-xpa1/v/t1.0-9/10411141_807234012653053_1016038438562487003_n.jpg?oh=fceb11a333215d416714d30a5b97f2dc&oe=5504C3DB
https://scontent-a-ams.xx.fbcdn.net/hphotos-xfa1/v/t1.0-9/10801472_807233515986436_6825461585038712935_n.jpg?oh=00e12e89489a4c57b3ab199a03b24203&oe=55466D0D
Pozdrawiam