niki dziękuję za podpowiedź.
Sama nie wiem , u Nas będzie to pewnie nierealne, bo mieszkamy w Ostrołęce, czyli do stolicy mamy 120 km.
Młoda dziękuję, w tej chwili nadal czekamy na telefon, jeśli do jutra nie zadzwonią będę ich męczyć:D
i czekamy nadal, nic jeszcze nie wiedzą, dziwi mnie jedynie, że to tyle może trwać.
Jestem w kontakcie z Panią , której mąż w ty samym dniu był na symulacji i też jeszzce nic nie wiadomo...
tata po badaniach i wizycie lekarskiej.
Nie ma śladu raka.
Dla potwierdzenia ma mieć wykonaną tk 27.09 i 08.10 wizyta.
Widać po nim , że poczuł się pewnie , bo znów zaczął popijać i wyzywać mnie od najgorszych ,że już w sumie nie jestem mu do niczego potrzebna bo najważniejsze załatwione.
Powiem wam szczerze, że choć tego nie okazałam to poczułam się jak wrak i dostałam spazmów płaczu jak małe dziecko.
Nigdy nie mieliśmy ze sobą kontaktu- jak zaczął chorować , stał się dla nas( mnie i mojego męża) milszy.
Nikt inny nie chciał z nim jeździć oprócz nas, lub dzwonić czy załatwiać czegokolwiek.
Mimo jego alkoholizmu i wszystkiego zlego co się wydarzyło nie mogłam być obojętna i musiałam się nim zająć.
Teraz czuję się jak śmieć.
A "najśmieszniejsze" jest to ,że tego 27.09 i 08.10 nie ma z nim kto jechać , więc pewnie będziemy to my , bo inaczej nie pojedzie :(
kalafiorka83, przykro mi, że on Cię tak rani, ale pomyśl, że za tym wszystkim stoi alkohol. Masz wspaniałe serce a to Ci kiedyś zostanie wynagrodzone. Myślę, że choć Tata nie zdaje sobie z tego sprawy, będzie Cię potrzebował szybciej niż mu się to wydaje. Nie jestes w stanie go zmienić, ale możesz sprawić, że za pare lat spojrzysz z dumą w lustro i powiesz sama do siebiem, ze zrobiłaś wszystko, by było dobrze. Mocno Cie ściskam i zyczę siły ale przede wszystkim pogody ducha
Wyniki Taty są, jak na tak paskudną chorobę, na chwilę obecną bardzo dobre, nalezy się z tego cieszyc i korzystać z chwili spokoju, które zostały Wam dane
on to robi, gdy jest trzeźwy :(
nie jestem mu potrzebna.
Powiem wam szczerze, że wczoraj miałam ochotę dać sobie z nim spokój - skoro on się nigdy nie przejmował mną ( nawet nie wie ile mam lat ) ja mam się zawzinać ?
By on sam choć raz gdzieś zadzwonił i choćby kogoś innego zapytał czy może z nim jechać - nie. Robi ze mną to co niestety z moją mamą - jak ty nic nie zrobić to będzie "....." bo jak nic nie mam zamiaru robić.
Czuje się dobrze- o czym świadczy to ,że swobodnie porusza się do sklepu po alkohol czy papierosy, obgaduje mnie do wszystkich jaka to nie jestem zła, bo np. proszę go ,że jak jest cały dzień w domu to może umyć po sobie kubek czy o to by w ubraniach wierzchnich ( buty itp.) nie kładł się do łóżka.
Powoli wymiękam.... sypie się moje małżeństwo( mąż przestaje rozumieć , czemu daje się tak szantażować), a ja choć nic złego nie zrobiłam to na samą myśl ,że on teraz może przerwać leczenie bo go nie "poproszę i nie zawiozę" to mam wyrzuty sumienia
tylko on naprawdę tam nie pojedzie... i nic nie zrobi....
Od kiedy zachorował zabraliśmy go do siebie.... mam patrzeć jak umiera i nic nie robić ...
pogubiłam się zupełnie przez ostatnie tygodnie, choć nie było łatwo jakoś udało mi się "ugłaskiwać" męża i pomagaliśmy jak mogliśmy. Teraz mąż stanął w opozycji... jest dobrym człowiekiem, ale wiem ,że powoli zbliży się dzień i będę musiała wybrać : mąż , którego kocham nad życie, czy ojciec- który nigdy nie zamienił ze mną pełnego zdania, nie spytal co u mnie - ale " niestety " poczucie obowiązku wobec ojca mam duże
Powoli wymiękam.... sypie się moje małżeństwo( mąż przestaje rozumieć , czemu daje się tak szantażować), a ja choć nic złego nie zrobiłam to na samą myśl ,że on teraz może przerwać leczenie bo go nie "poproszę i nie zawiozę" to mam wyrzuty sumienia
słyszałaś o DDA? to dlatego ci tak trudno
myślę ze powinnas odpuścic ,chociaz będzie to trudne , ale to jedyna opcja
Moze jak się tata przekona ze nie jesteś jego niewolnikiem , wtedy zacznie mysleć
Na razie to Ty za niego robisz wszystko, to Ty dbasz, pilnujesz wizyt
on łaskawie pozwala się sobą zaopiekować nie dając w zamian nic !
Dopóki będzie miał 100% pewności że on wszystko może a ty Wszystko musisz , nic się nie zmieni
To dorosły człowiek, wiec niech sam odpowiada za swoje życie i zdrowie za swoje wybory także, każdy jego wybór będzie niósł ze sobą konsekwencje , ale to juz będą konsekwencje tego jego wyboru , oleje, trudno , a może jednak nie ?
całe zycie ktoś myślał za niego, ktoś mu pomagał.co on dał w zamian ? bol , strach, lzy i dalej robi to samo ,
On cię szantazuje .
wiem że wygrywa bo to ty sie boisz , nie on
czas powiedzieć DOSYĆ.
Ty trzymaj się z daleka.
wiem że to trudne , ale da się,
on sam siebie nie szanuje dlaczego Ty masz to robić
poszukaj pomocy dla siebie , bo masz typowy syndrom Doroslego Dziecka Alkoholika, moze terapia pozwoli ci się uwolnić i zaczniesz żyć na nowo. Swoim wlasnym zyciem
nie pozwol się zniszczyć, bo zniszczy i Twoje życie i malżeństwo i Ciebie psychicznie wykończy,
_________________ Nawet jeśli niebo zmęczyło się błękitem, nie trać nigdy światła nadziei.
nigdy nie pomyślałabym o dda...
w pracy, nauce, towarzystwie jestem bardzo radosną i otwartą osobą, ja nie boję się ,tego co on sobie o mnie pomyśli bo i tak myśli o mnie źle, ja się boję ,że zaniedba leczenie i .... umrze- a to już będzie moja wina, nie sądzicie ?
Nie Kalafiorko, to nie będzie Twoja wina, to będzie jego wybór.
Niki Ci bardzo mądrze napisała, przeczytaj jeszcze raz......
Ksiądz Kaczkowski napisał w swojej książce bardzo mądrą rzecz: jeśli komuś przez całe życie pomagasz a on wisi na tobie jak garb i nie robi nic, żeby pomóc sobie, przestań! I nie będzie to niechrześcijańskie!
Kretko, zrobiłaś co mogłaś a teraz niech szanowny tatunio zajmie się sobą sam.
_________________ Człowiek potyka się o kretowiska, nie o góry.
DDA jest mnie bliskie
To dość trudna praca nad sobą (i właściwie niekończąca się). Ale warto to zrobić, i jeśli się zdecydujesz skorzystać z fachowej pomocy.
Tutaj jest dość pobieżnie opisane,
http://www.deon.pl/inteli...olikow-dda.html
Pozdrawiam serdecznie
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
a ja myślałam ,że tylko moi bliscy przyjaciele tak to widzą, i że tutaj mnie "wyzwiecie" jak ja mogłabym nie jechać , nie pomóc, a tu wręcz odwrotnie , nie spodziewałam się
myślałam ,że wszyscy to widzą jak ja, że jak się "postawię" wobec chorej osoby to będzie znaczyło ,że jestem okrutna- nie wiem co myśleć
myślałam ,że wszyscy to widzą jak ja, że jak się "postawię" wobec chorej osoby to będzie znaczyło ,że jestem okrutna.
nie będziesz okrutna, nareszcie pozwolisz sobie na powolne uwalnianie jak to Zoja nazwała od " garba".
To tylko i wylącznie decyzja Twojego taty.
Chce się leczyć , nikt mu nie zabrania, Nie chce -jego sprawa, ma dowód osobisty - znaczy się jest dorosły
nie jest ubezwłasnowolniony czyli może decydować o sobie
nikt nie ma obowiązku robić tego za niego,
Ty się cieszysz żeTata laskawie zgodzi się lub nie na leczenie,
wygodny , az do obrzydzenia.
On zwyczajnie na Tobie żeruje, wysysa siły i chęci do życia, w spadku zostawi ewentualnie wyrzuty sumienia że za malo dałaś za malo pomoglaś.
Chyba czas odplacić mu tym co dostałas czyli kompletnym olaniem,
podejrzewam że mało kto będzie zdziwiony, a jesli ktoś Cię skomentuje negatywnie to znaczy że jest( wybacz)idiotą
Pomyśl o terapii . naprawdę jest ona potrzebna ,żebyś odzyskała siebie
pozdrawiam
_________________ Nawet jeśli niebo zmęczyło się błękitem, nie trać nigdy światła nadziei.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum