Marzenko- Banialuko, Justynko, Czkawuniu, Homerku i Agi - z głębi serca bardzo Wam dziękuję
dla Was:
PS. faktycznie jestem przeszczęśliwa:) Choć zmęczona potwornie, bo śmigalismy do tej Pragi troche na wariackich papierach - wrócilismy z bratem z pracy oboje po północy z wtorku na środę, brat poszedł chyba trochę szybciej spac, ale ja musiałam jeszcze pełno rzeczy wykonać jak ro przed podróżą i szłam spać o trzeciej - pobudka po 1,5 godziny, o szóstej wyjechalismy z Poznania o 12 bylismy w Pradze i szybko do szpitala, drugiego dnia też wstawaliśmy kolo piątej, bo o szóstej Tata miał w szpitalu, o 11.00 bylismy gotowi do wyjazdy z powrotem do Polski, ale przejechaliśmy jeszcze chociaż autkiem przez centrum Pragi, po czym znowu 500 km do Poznania... odpoczywaliśmy w Szklarskiej 1,5 godziny (obiad i kawa)... nerwy i zmęczenie podróża dopiero mi dzisiaj wychodzi... Niestety, mamy taka pracę, że nie moglismy zostać tam dłużej, tj. rozlozyć w czasie...chociaz pani dr mowiła nam, ze może zostać na noc, by tata odpoczął po takich stresach i jednak tych zabiegach - generalnie mówiła, że jest się zmeczonym, oszolomionym i głowa boli od wkręcania śrubek w głowę, ale Tata nie chciał też odpoczywac tylko zarządził, że szybko wracamy do domku, bo jak najszybciej chce być w Polsce. Spotkalismy tam Panią z Polski - z Warszawy to ona przyjechała do Pragi na 4 dni - i po wczorajszym zabiegu jechała do hotelu odpoczywać, i miała wracać dopiero następnego dnia a my gnaliśmy do domu od razu ze szpitala, bez odpoczywania:(
Stąd też zmęczenie bardzo duże:(
ale ważne jest, że Tata miał GK - nadal wydaje mi się, że to sen:)
No a rzecz najważniejsza, by GK dało pozytywne rezultaty, żeby Tacie wydłuzyło życie....
ściskam Was mocno, prosto z pracy...
buziaki