Witam wszystkich,
Żyję, choć mój mąż jest przeświadczony o mojej nieuchronnej śmierci - ach, to "wsparcie rodziny"
Ale w sumie, to ja też jestem przeświadczona o jego nieuchronnej śmierci - tak, jak wszystkich nas!
w lipcu br. pojawiły się przerzuty, w tym do wątroby.
Pojawił się problem z blokowaniem moczowodu i wodonerczem nerki. Próba cewnikowania się nie udała, więc została tylko nefrostomia, na co nie mogę się zdecydować.
Teraz jestem po trzecim zastrzyku Zoladexu - próba zatrzymania choroby leczeniem hormonalnym - zaproponowane przez prof. Bidzińskiego. Normalnie tego się nie stosuje, ale prof. mówił, że ma dwie pacjentki, u których to zadziałało (nie wiem, w jakim stopniu).
U mnie chyba nie działa, ale to można stwierdzić po rezonansie, bo z USG, to byłam u dwóch lekarzy i każdy mówi co innego.
Rezonans mam w Bydgoszczy na 20 i 21 grudnia i kombinuję, co tu zrobić, żeby to było wcześniej, bo prof. Bidziński chciałby mnie widzieć u siebie, żeby stwierdzić, czy warto to kontynuować - najlepiej z wynikami rezonansu. Jeśli ktoś nie zrezygnuje z terminu rezonansu, to do profesora mogłabym pojechać dopiero w styczniu (bo jeszcze tydzień na odbiór wyników itd.), a to zdecydowanie za późno.
Pozdrawiam wszystkich zmagających się i ich wspierających.
Apel do wspierających, bliskich pacjentów: bądźcie przeświadczeni o cudzie uzdrowienia bliskiej osoby, nawet gdy fakty są inne - ponoć mamy wpływ swoją energią myśli na stan rzeczy osób bliskich. Jeśli wszyscy widzą danego chorego, jako osobę umierającą (mimo głupiego gadania do niego "zobaczysz, będzie dobrze"), to taka osoba ma mniejsze szanse na wyzdrowienie.
[ Komentarz dodany przez Moderatora: DumSpiro-Spero: 2012-12-07, 17:23 ]
Część treści posta nawiązująca do "terapii" niekonwencjonalnych została ukryta (Regulamin Forum!!). Administrator.