no i zmienili mi Zarzio na Neulastę, bo ponoć bardziej chroni przed spadkami. Po 5 podaniach Zarzio wyniki leukocytów przed chemią zaczęły być w granicy 3,3 i 3,5 mam nadzieję, że na Neulastę dobrze zareaguję.
pffff mam wyniki TK szyi i klatki. Miałam nadzieję na coś więcej. Nie wiem na ile te wyniki mogą mnie cieszyć.
Klatka: Regresja masy miękko tkankowej w śródpiersiu górnym; obecnie ma ona wymiary 3,5 x 1,5 cm w przekroju poprzecznym i 5cm w wymiarze CC. (było 5 x 2,7 cm w przekroju poprzecznym i 5,3cm w wymiarze CC).
Szyja: Regresja obserwowanych poprzednio węzłów chłonnych grup III-V po stronie lewej, obecnie widoczny jest pojedynczy, powiększony węzeł chłonny grupy VII po stronie lewej o wym. 1,2 x 0,8 cm - także regresja w porównaniu z badaniem poprzednim.
Poza tym wszystko ok. No a dodatkowo badanie wyłapało " w dolnym zakresie badania konkrement śr. 1 cm w grupie kielichów górnych nerki lewej". To chyba kamień? Przynajmniej wyjaśniły się bóle skurczowe lewej strony lędźwi.
Jest regresja - trzeba się cieszyć. Węzły już prawie zniknęły, a śródpiersie zawsze można napromieniować, jeśli całkiem nie zniknie.
nesssssa napisał/a:
To chyba kamień?
Tak, całkiem spory, raczej go nie urodzisz. Nie wiem w sumie, jaki obowiązuje standard leczenia, ale moja ciotka miała kilka razy rozbijane ultradźwiękami.
kamień na usg wyszedł 6mm, nie wiem co jest bardziej dokładne.
Zaliczyłam wczoraj w trakcie wlewu pierwsze wymioty (8wlew). Nie dostałam zofranu, bo osttanio miałam na niego uczulenie. Nie wiedziałam, że można wymiotować bez zorientowania nawet. Po prostu chlup, chlup i chlup
Dali mi wtedy torecan, hydroksyzynę i kroplówkę wzmacniającą. Przeszło, poszłam w kimę. Wydaje mi się, że to były wymioty spowodowane psychiką. Tylko poczułam zapach plastrów i zobaczyłam wężyki, a już mi było niedobrze. No i zmęczyli mnie wczoraj bo czekałam na wlew ponad cztery godziny, bo miał być na oddziale a dostałam jednak ambulatoryjnie. Teraz tylko boję się jeść i pić, żeby nie było powtórki
@nessssa: Nie przejmuj się, ja znałem ludzi, którym się robiło niedobrze na sam widok budynku szpitala i lekarze mi tłumaczyli, że tak działa mózg. Co do uczulenia na Zofran, to ja co prawda nie byłem na niego uczulony, ale przy jakiejś okazji skonstatowałem, że o wiele lepiej na mnie działało Aloxi, może tego spróbuj (o ile Ci podadzą ).
nesssssa, ja zrobiłam chyba 3 miesiące po ostatniej chemii jak jeszcze łysa chodziłam:).Ale radziłabym poczekać, aż się trochę morfologia odbuduje - chodzi o możliwość zakażenia w końcu narusza się ciągłość tkanek.
Tatuaż był zawsze moim marzeniem i jak leżałam w szpitalu powiedziałam sobie, że jak tylko wyjdę ze szpitala to sobie zrobię. I tak tez uczyniłam i bardzo go lubię.
nesssssa, a szczepienie przeciw WZW typ B jest? Jeśli nie ma, to najpierw poczekaj aż się morfologia uspokoi po chemii, potem zrób szczepienie, potem tatuaż.
Zrób to, tylko poczekaj, aż odporność wróci do jako takiego poziomu.
I na pewno wybierz porządne studio tatuażu, zasięgnij opinii znajomych, poszukaj opinii na forach, bo niestety jeśli studio nie przestrzega podstawowych zasad to można wyjść stamtąd nie tylko z tatuażem..
kurcze w piątek miałam chemię, a jeszcze dojść do siebie nie mogę jakoś słabo się czuję, mroczki przed oczami. Jak tylko się zapomnę i jakiś gwałtowniejszy ruch to prawie mdleję. Nawet teraz siedzę i mi słabo hemoglobina w czwartek była 11,4 więc całkiem znośnie. Nie sądzę, żeby jakoś drastycznie mogła spaść. Może to od serca, bo też trochę przyspiesza. Jeszcze 3 chemie...byle dociągnąć
[ Dodano: 2011-05-17, 11:15 ]
kurde robi mi się słabo na siedząco i mam uczucie, że ciężko zlapać powietrze...mam nadzieję, że to tylko jakis napad paniki i nie będę musiała jechac do szpitala.
Na szczęście nie jestem sama. Już mi trochę lepiej, ale szału nie ma. Mam nadzieję, że to ta pogoda - we Wrocławiu zbiera się na deszcz i szaroburo.
[ Dodano: 2011-05-17, 21:52 ]
Mam takie pytanie jeszcze. Przed ostatnim wlewem chciałam jechać w góry na parę dni odpocząć. Jeżdżę tam mniej więcej co rok w wakacje. Czy taki wyjazd w ogóle wchodzi w grę, czy mogę sobie tylko zaszkodzić? Jedna z moich lekarek powiedziała, że mogę jechać. Ogólnie zasłyszałam opinię, że może się to skończyć nawrotem czy progresją. Perspektywa siedzenia w mieście mnie dobija. Co w ogóle jest uważane za taką zmianę? Czy jak sobie pojadę 50km ode mnie na wioskę to też jest jakaś mega zmiana?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum