Witaj Marysiu. Mnie też jest straszliwie przykro z powodu Waszych cierpień.
Nie ma dnia aby przez myśli dnia codziennego nie przebijało mi się w głowie i w sercu jedno straszliwe zdanie...Naszej Mamy już nie ma.
Są dni kiedy za wszelką cenę staram się odrzucać myśli ponure, które nie pozwalają mi oddychać. Często jednak przegrywam, szczególnie wieczorami....
Jak mnie dopada wspomnienie tych dni ostatnich to koniec, mam po spaniu.
Po wszystkim.
Nie ma dnia kiedy bym nie płakała. Tak strasznie brakuje mi jej, mam takie wyrzuty sumienia, że w ta ostatnią noc już modliłam się o Jej śmierć.
Całą ostatnią noc siedzieliśmy z bratem tuż przy Jej łóżku i trzymaliśmy Mamusię za rękę i na chwilkę tylko ją puściłam by wziąć do ręki książkę..... i wtedy odeszła.....My wtedy nawet na 5 minut w nocy nie pomyśleliśmy o śnie, co znamienne że wcześniej w inne noce spaliśmy na zmianę....a wtedy chyba to po prostu czuliśmy....
Marysiu przytulam Cię do serca. Jestem z Tobą w Twoim bólu.
_________________ Moja mama walczyła ze skorupiakiem od 28 04 2014 do 24 11 2014
Marysiu, kochana, wiem, że jest Ci ciężko, aż płakać mi się chce, myśląc o tym, przez co teraz przechodzisz. Jednak Twoja postawa jest dowodem prawdziwej miłości do męża i oddania, uwierz, że nie każdy mógłby się na to zdobyć, jesteś wspaniałą i silną osobą...modlę się wciąż za Was...
fana, nie miej wyrzutów sumienia...Nikt nie chce, żeby ukochana osoba tak bardzo cierpiała, jak cierpieli nasi rodzice...
A ja Marysiu przytulam mocno Ciebie.
Rozumiem Twój ból, ja z moim mężem będę obchodziła niedługo 30 lecie i jak zachorował, każdego dnia o niego drżę. Czasami myślę, że nie powinno się kochać tej drugiej osoby za mocno, bo jak przychodzi moment rozstania, to nie umiemy żyć bez tej drugiej osoby.
Te chwile, które opisujesz zostaną zawsze w Twoich wspomnieniach i pielęgnuj je, będą pocieszeniem dla serca i duszy.
Już wkrótce miną 2 miesiące od naszego rozstania z mężem. Czytam FORUM na bieżąco, ale nie potrafiłam nic napisać. Wydaje mi się, że działo się to wszystko tak nie dawno. Pocieszam się, że mąż już nie cierpi, ale Jego brak jest nie do zaakceptowania. Odczuwam to na każdym kroku. Życie po stracie najbliższej osoby to życie z "niższej" półki. Człowiek chociaż nie jest sam to czuje się bardzo samotny. Ciągle wędruję wspomnieniami po naszym wspólnym życiu, a najbardziej w końcowym okresie. Bardzo się cieszę, że wytrwałam w tej krzyżowej drodze i chociaż zostaliśmy zwyciężeni to nie ponieśliśmy klęski.
Powtarzam swoim dzieciom, aby się szanowali i cieszyli życiem, bo wspólny czas minie bardzo szybko, a potem to już tylko trwanie i tęsknota.
Wiem, że czas goi rany i ból będzie nie mniejszy ale inny. Wiem jednak też to, że najsmutniejszym dniem w moim życiu był 05 kwiecień 2015.
Bardzo dziękuję Wszystkim którzy mnie wspierali modlitwą, myślami i dobrym słowem.
Życzę wszystkim walczącym z chorobą swoich bliskich dużo siły, wytrwałości i miłości w trudnych chwilach. Gorąco Wszystkich pozdrawiam, jestem z Wami.
Kochana Marysiu, przykro mi bardzo, że smutek i ból rozdzierają Twoje serce, ale mam też nadzieję, że jeszcze zaświeci dla Ciebie słońce.
Razem z Tobą pożegnaliśmy Twojego najukochańszego Męża, ale też nadal chcemy być z Tobą. Ty masz jeszcze coś do zrobienia na ziemi, zanim się spotkacie, więc będziemy Cię wspierać - myślami, sercem, modlitwą...
Ściskam Cię Marysiu z całych sił!
Wielkie dzięki za piękne słowa. Jesteś wspaniałą osobą, a Twoja szlachetność wywołała u mnie łzy wzruszenia.
Życzę wszystkiego najlepszego. Jestem z Tobą.
Marysiu byłaś bardzo dzielna, byłaś wspaniałą żoną, która do końca dzielnie i z miłością opiekowała się swoim mężem. Teraz musisz żyć, masz dla kogo, masz dzieci, przyjaciół i żyj dla nich i dla siebie. Mąż póki o nim pamiętasz będzie zawsze w Twoim sercu, wspomnieniach, masz tam w górze swojego Anioła Stróża i pewnie ten Twój Anioł patrzy na Ciebie z góry i z całych sił się Tobą opiekuje i pewnie chciałby żebyś jeszcze coś zrobiła tutaj na ziemi zanim się spotkacie, tak jak napisała to Tęcza.
Mocno Cię przytulam i życzę żeby uśmiech pojawił się na Twojej twarzy a łzy płynęły coraz rzadziej
Marzena66 - bardzo dziękuję za Twoje pokrzepienie. Obiecuję, że będę się stosować do Twoich rad. Pogodzenie z losem wymaga czasu, ale wierzę że mi się uda.
Serdecznie pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego. |
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum