Autor |
Wiadomość |
Temat: Rak nerki jasnokomórkowy z przerzutami do płuc |
fana
Odpowiedzi: 211
Wyświetleń: 120481
|
Dział: Nowotwory układu moczowo-płciowego Wysłany: 2015-04-07, 09:31 Temat: Rak nerki jasnokomórkowy z przerzutami do płuc |
Marysiu nie znajduję słów pocieszenia, bo wszystkiego brzmiałyby banalnie.....przytulam cię i z całego serca współczuje. |
Temat: Rak nerki jasnokomórkowy z przerzutami do płuc |
fana
Odpowiedzi: 211
Wyświetleń: 120481
|
Dział: Nowotwory układu moczowo-płciowego Wysłany: 2015-03-10, 11:38 Temat: Rak nerki jasnokomórkowy z przerzutami do płuc |
Marysiu kochana, nie jest łatwo radzić, mogę Ci tylko napisać jak było u nas.....My kiedy diagnoza się potwierdziła u kolejnych lekarzy Mamusi, kiedy wiedzieliśmy, że naszej kochanej Mamy uratować się już nie da - rycząc jak bobry we dwójkę z bratem, podjęliśmy decyzje za Mamę i siebie, że nie dopuścimy do żadnych już operacji, bolesnych zabiegów, jakiegokolwiek bólu. Jedynym priorytetem był komfort mamusi i jej samopoczucie. Było nam ciężko bo kłamaliśmy każdego dnia i jej i Tacie, że leczenie będzie itd gdy się wzmocni. Nie mogliśmy im obojgu powiedzieć prawy, oni by jej nie znieśli, z tą prawda my za to żyliśmy w każdej godzinie. czułam się jak bydlę, wiele razy po nocach męczyło mnie to. Ale wiedziałam, że postępujemy słusznie. Po co dokładać bólu jeśli nic nie da się zrobić. Myślę, że dzięki temu Mama do prawie ostatnich godzin nie cierpiała, i to my czując się jak potwory - w przedostatni dzień jej życia - widząc niewyobrażalny ból w jej oczach, łzy płynące po ukochanych policzkach i straszliwie trzęsącą się bródkę Mamusi - podjęliśmy decyzję o podaniu jej zastrzyku przygotowanego przez lekarkę z HD... Zastrzyk zawierał środki wyciszające, uspokajające, przeciwbólowe i nasenne. Jakże straszne to było dla nas wtedy, gdy wiedzieliśmy że już nigdy na nas nie spojrzy. Brat podawał zastrzyk do motylka płacząc a ja stałam za nim, obejmując go. Nigdy tego nie zapomnę. Zrobiliśmy to niewyobrażalnie kochając i cierpiąc. Nie minęło to cierpienie do dzisiaj. |
Temat: Marysia5 - komentarze (vf6) |
fana
Odpowiedzi: 119
Wyświetleń: 35890
|
Dział: Tu trzymamy KCIUKI Wysłany: 2015-03-02, 21:37 Temat: Marysia5 - komentarze (vf6) |
Marysiu. Jestesmy z bratem blisko was. |
Temat: Marysia5 - komentarze (vf6) |
fana
Odpowiedzi: 119
Wyświetleń: 35890
|
Dział: Tu trzymamy KCIUKI Wysłany: 2015-02-28, 08:59 Temat: Marysia5 - komentarze (vf6) |
Marysiu jak u was kochana. Pamiętaj ze jestesmy z toba. Nie jestes sama. |
Temat: Marysia5 - komentarze (vf6) |
fana
Odpowiedzi: 119
Wyświetleń: 35890
|
Dział: Tu trzymamy KCIUKI Wysłany: 2015-02-25, 17:26 Temat: Marysia5 - komentarze (vf6) |
Witaj Marysiu. Mnie też jest straszliwie przykro z powodu Waszych cierpień.
Nie ma dnia aby przez myśli dnia codziennego nie przebijało mi się w głowie i w sercu jedno straszliwe zdanie...Naszej Mamy już nie ma.
Są dni kiedy za wszelką cenę staram się odrzucać myśli ponure, które nie pozwalają mi oddychać. Często jednak przegrywam, szczególnie wieczorami....
Jak mnie dopada wspomnienie tych dni ostatnich to koniec, mam po spaniu.
Po wszystkim.
Nie ma dnia kiedy bym nie płakała. Tak strasznie brakuje mi jej, mam takie wyrzuty sumienia, że w ta ostatnią noc już modliłam się o Jej śmierć.
Całą ostatnią noc siedzieliśmy z bratem tuż przy Jej łóżku i trzymaliśmy Mamusię za rękę i na chwilkę tylko ją puściłam by wziąć do ręki książkę..... i wtedy odeszła.....My wtedy nawet na 5 minut w nocy nie pomyśleliśmy o śnie, co znamienne że wcześniej w inne noce spaliśmy na zmianę....a wtedy chyba to po prostu czuliśmy....
Marysiu przytulam Cię do serca. Jestem z Tobą w Twoim bólu. |
Temat: Marysia5 - komentarze (vf6) |
fana
Odpowiedzi: 119
Wyświetleń: 35890
|
Dział: Tu trzymamy KCIUKI Wysłany: 2015-01-07, 22:15 Temat: Marysia5 - komentarze (vf6) |
Marysiu kochana..jak u Was dzielni ludzie - sytuacja ? |
Temat: Marysia5 - komentarze (vf6) |
fana
Odpowiedzi: 119
Wyświetleń: 35890
|
Dział: Tu trzymamy KCIUKI Wysłany: 2015-01-06, 17:57 Temat: Marysia5 - komentarze (vf6) |
Marysiu, kochana jak ja bardzo cie rozumiem. Trzymam cie za ręke w myślach. Wysyłam ciepłe mysli. |
Temat: Fana - komentarze (vf6) |
fana
Odpowiedzi: 35
Wyświetleń: 12439
|
Dział: Tu trzymamy KCIUKI Wysłany: 2014-12-27, 14:03 Temat: Fana - komentarze (vf6) |
Witam w czas poświąteczny.Minął miesiąc od śmierci mojej Mamy. W Wigilię dokładnie miesiąc. Domyślacie się zapewne co czułam. Jak w sercu miałam kamień. Lecz wspięłam się chyba na wyżyny swojej siły bo zacisnęłam zęby i przygotowałam święta dla całej rodziny... choinki tylko nie potrafiłam ubrać. Chodziłam koło drzewka i chodziłam a co podeszłam to ręce mi się trzęsły i wyłam. Syn w końcu ubrał w nocy. Święta smutne, przerażająco smutne. Jednak zmusiłam się do obsługi gości, do przygotowania potraw. Najdziwniejsze miałam wrażenie jedno : zrobiłam dwa razy tyle jedzenia co zwykle, nowych kilka potraw, a czas który na to poświęciłam był dziwnie krótki, wszystko mi wychodziło jakoś dziwnie szybko i bardzo smacznie....zupełnie jakby mi pomagały drugie ręce....Mama kochała święta.....Może stała w kuchni ze mną.... |
Temat: Rak nerki, przebyty rak piersi, rozsiew nowotworowy |
fana
Odpowiedzi: 79
Wyświetleń: 30403
|
Dział: Nowotwory układu moczowo-płciowego Wysłany: 2014-11-21, 20:52 Temat: Rak nerki, przebyty rak piersi, rozsiew nowotworowy |
Witam was w tym tragicznym dla naszej rodziny dniu. Nie wiem czy pisze w dobrym wątku. Co przeszliśmy przez te ostatnie miesiące od 29 04 opisze kiedyś. Teraz nie potrafię. Teraz wiem o tym czuje to choc nie jestem lekarzem.....czuje ze mama moja ukochana odchodzi.....
Od zeszłego czwartku juz nie mogła siedzieć, tylko leżała. Od niedzieli utrata logicznego kontaktu. Trudności sie zaczęły przedwczoraj z jedzeniem, cały czas osłabienie, sen.....czasem sie budziła ale splątana. Od wczoraj prawie nieprzytomną. Mamy to szczęście ze jesteśmy domu. Razem. Od wczoraj mama juz nie je, dzisiaj trudności z polykaniem nawet wody podawanej strzykawka. Mamusia czasem podnosi ręce.......dość czesto....oczy prawie cały czas zamknięte, spocona. Ma sine koło nosa i ust. Ręce i stopy ciepłe, bez sinicy. Oddech wczoraj i rano charczacy. Teraz taki bardziej wyrównany rzadki i chyba głęboki. Jesteśmy noc stop z mama. Opowiadamy o nas, o mamie, wspominamy. Czesto trzymamy za rękę. Głaszczemy. Intuicja mi podpowiada ze to wkrótce. Czasami otwiera oczy ale ma je bardzo zmęczone, za mgła. Patrzy w sufit. Na nas dwa razy dzisiaj zareagowała ...raz powiedziała mojemu synowi i bratu ze ich kocha. A raz zawołała mnie.po imieniu. Kasiu..........a mnie ...nam serce mi pęka.czy mam racje ze zostało nam mało czasu ? Richelieu ? |
Temat: Marysia5 - komentarze (vf6) |
fana
Odpowiedzi: 119
Wyświetleń: 35890
|
Dział: Tu trzymamy KCIUKI Wysłany: 2014-10-21, 23:20 Temat: Marysia5 - komentarze (vf6) |
Kochana Marysiu. Przytulam cię mocno. Tyle tylko mogę. Drogę mamy podobna. U nas tez ciezko. Dzielna jesteś bardzo. Całym sercem jestem z toba. |
Temat: Rak nerki, przebyty rak piersi, rozsiew nowotworowy |
fana
Odpowiedzi: 79
Wyświetleń: 30403
|
Dział: Nowotwory układu moczowo-płciowego Wysłany: 2014-05-21, 08:53 Temat: Rak nerki, przebyty rak piersi, rozsiew nowotworowy |
Dziękuję Wam wszystkim za troskę i ciepłe mysi. łatwo nie jest. Nie zapominamy mimo chwilowego szczęścia dlaczego mama tam jest. Jest trochę lżej. To hospicjum to CORDIS na granicy Katowic i Mysłowic. Ulica Teofila Ociepki. |
Temat: Rak nerki, przebyty rak piersi, rozsiew nowotworowy |
fana
Odpowiedzi: 79
Wyświetleń: 30403
|
Dział: Nowotwory układu moczowo-płciowego Wysłany: 2014-05-20, 16:27 Temat: Rak nerki, przebyty rak piersi, rozsiew nowotworowy |
Witam.
Ochłonęłam.Głupio to zabrzmi ale dzisiaj jestem szczęśliwa.
Mam i ja i brat mój banana na twarzy od ucha do ucha.
Opowiem po kolei.
W niedziele mama została w potężnych bólach na oddziale na Cichej w szpitalu w Tychach. Cała noc dla nas nieprzespana, bo stres czy damy radę załatwić hospicjum, przekonać ojca, co powie Mama i stres pod tytułem : pozbywam się Mamy do umieralni.....
Rano szybko papiery skierowanie do hospicujm. Mój brat mówił że to skierowanie, ta kartka papieru była jak głaz. Płakał w aucie pół godziny, nie potrafił jechać. Po drodze do poradni hospicyjnej wpadliśmy do Mamy zabrać jej dokumenty i dyskietki, więc pytania co robicie, po co wam to, nie zgadza się na nic..... Nie pytałam, robiłam swoje skamieniała z bólu. Na 14.00 pojechaliśmy do poradni hospicyjnej. Tam szok. Rozmowa z lekarzem półtorej godziny o Mamie, o upodobaniach, chorobie i o całej Mamie. Decyzja : jest pokój dla niej. Tam się wyryczeliśmy w ramionach ciepłych serdecznych ludzi. Pojechaliśmy zobaczyć hospicjum. Szok kolejny i sto następnych....w drzwiach piesek z piłką merdający ogonkiem... psi terapeuta.......ludzie przemili, czyste dobro i czyste ciepło. pokój Mamy kolorowy, baloniki kolorowe, pościel, własna łazienka....i te uśmiechy, nie ma żadnej atmosfery nadchodzącej z bólem śmierci. Więc do auta i po Mamę do szpitala, w szpitalu awantura, nie chcieli Mamy dać bo nie dowieziemy....bo papiery itd, lekarz nie wierzył mi że załatwiłam CORDIS w 12 godzin, spytał mnie kim jestem, że tak sobie pozwalam na niego podnosić głos - odpowiedziałam, że córką. Po prostu córką. Dlaczego podniosłam głos ? proste. Mama miała na sobie pampersa tego samego od 20 godzin, kobieta czyściutka zawsze i pachnąca z płaczem mi mówiła zobacz jak śmierdzę córcia. Dali jej morfinę, jak poskarżyła się lekarzowi że boli to jej powiedział że musi boleć. Wpadłam do sali, i nie pytałam o nic, uklękłam przy łóżku i powiedziałam, że zabieramy ją tam gdzie nie będzie bolało. O zgodę nie pytałam. Spakowaliśmy Mamę, do auta w szlafroku i koszuli, po co ubieraniem męczyć. W aucie płakała że zabieram ją tam gdzie ludzie umierają. Wytrzymałam wszystko wierząc że dobrze robię. Nie rozczarowałam się. Tylko przekroczyliśmy próg.... inny świat, kolorowy, bez bólu dla mamy. Nie sposób tego opisać jak i ile osób w cudowny sposób sprawiło, że moja mama po 24 godzinach tam - jest innym uśmiechniętym człowiekiem. Tym złotym ludziom po trzech godzinach udało się to co innym wcale. Mama jest BEZ BÓLU. Rano zjadła śniadanie !!! Była z wolontariusza na spacerku w parku który mają. Ma piękny kolorowy pokój, nie krępuje się tym że nie trzyma moczu. Pachnie, jest umyta. Zadbana. Od rana wydzwania do mnie i SAMA śmiejąc się mówi jak dobrze się czuje. Że nawet jak jej było gorąco to ktoś to usłyszał i żaluzje zaciągnął, że nie wstydzi się poprosić o pomoc, bo właściwie nie musi, kawę sobie wypiła...... Wczoraj jak wyszliśmy stamtąd to byliśmy oniemiali z zachwytu. Po tym koszmarze szpitalnym, po tej ciężkiej walce, nie mogliśmy uwierzyć że może być dobrze. Dzisiaj mama się uśmiecha, dopomina krzyżówek, robótek i mówi że ubyło jej dwadzieścia lat. Wczoraj sama czułam się jak bydlę, dzisiaj mi Mama podziękowała za to że tam jest. Nie wiem komu mam dziękować, jakie dobre Anioły zaprowadziły mnie do Cordisu. Wiem już teraz, że Mama nie umrze w śmierdzącym pampersie, w ciemnej norze, bez serdecznych ludzi. Mamy nawet dla nas kanapę w jej pokoju, więc możemy tam ciągle być. NIE BĘDZIE ANI SAMA ANI SAMOTNA ANI nieszczęśliwa. Dzięki Ci Boże. |
Temat: Rak nerki, przebyty rak piersi, rozsiew nowotworowy |
fana
Odpowiedzi: 79
Wyświetleń: 30403
|
Dział: Nowotwory układu moczowo-płciowego Wysłany: 2014-05-19, 10:26 Temat: Rak nerki, przebyty rak piersi, rozsiew nowotworowy |
Witam.
U nas zmiany. Wiadomości złe.
W ciągu tego tygodnia kiedy myśleliśmy, że mamy pod kontrolą ból i pozostało nam czekać do 26 maja - niestety wczoraj się drastycznie zmieniła sytuacja. Że ja wczoraj w niedzielę nie zwariowałam to cud.
Nad ranem w niedzielę jednocześnie zaczęła rodzić moja synowa o 6 rano a kiedy byliśmy w szpitalu na porodówce telefon od kuzynki, która była z mamą że mamy natychmiast przyjechać bo mama nie spała całą noc, ma ciśnienie 190/110 i ból potworny i nic nie pomaga. Więc całkowicie rozdarta cały dzień balansowałam między światem nowego rodzącego się życia i powolnym umieraniem.....
Szybka szaleńcza jazda do Tychów, szczęśliwie mój brat już był na miejscu. Szybka decyzja : jedziemy do Bielska na onkologie walczyć z tym cholernym strasznym bólem. Jazda samochodem 30 minut ze zwijającą się i płaczącą z bólu chudzinką Mamą - dramat.Na miejscu oczywiście opieka wspaniała, ale badania krwi pokazały że jest bardzo źle. CRP białko norma od 0 do 5 - mamy wynik 130.....Oprócz kreatyniny wszystkie wyniki fatalne, rozjechane w górę w dół.....Około 14 kiedy został ból w miarę opanowany, lekarz mówi dwie straszne rzeczy : że mamy mamę zabrać do innego szpitala bo nie ma miejsc i mamy dwie godziny czasu bo za chwilkę ból wróci. Druga straszna rzecz, stan Mamy pogorszył się tak drastycznie, że chociaż mamy dla niej zabukowane miejsce na 26 maja to raczej nie będzie z niego korzystać. Nie przyjmą jej w takim stanie i nic dla niej nie można już zrobić. Z tymi słowami w głowie wracamy do Tychów.Telefony wszędzie i zabieramy Mamę prawie nie chodząca do Tychów do Szpitala. Ta szok, nie ma miejsc, Izba przyjęć dramatyczna. Brat prawie się pobił z lekarzem o kozetkę na korytarzu. W końcu ubłagaliśmy lekarza aby ją zostawił aż znajdziemy coś innego. Walka z rozpaczą, walka z bólem, walk z czasem, a w Pszczynie rodzi się przez cesarskie cięcie mój wnuk...... Nie mam jak się cieszyć, nie jestem w stanie. Zawisłam na telefonie do Hospicjum stacjonarnego w Mysłowicach, w domu nie poradzimy sobie z bólami tego kalibru. Faktycznie Hospicjum CORDIS - rewelacyjny ludzie, jakim cudem w niedzielę ktoś wysłuchał mojego wycia, nie wiem. Wieczorem telefon nadziei - będzie miejsce dla mamy w poniedziałek. Papierologia na 14.00 bez Mamy jeszcze a jak załatwimy wszystko to wieczorem mamy przywieźć Mamę. Wiem już że będzie miałą opiekę najlepszą na świecie, że nie będzie ból. Wiem też że skoro powołała nas na świat, dała życie i kochała - to MY teraz z tej miłości do niej musimy pomóc jej odejść....Ale jak ja to po południu powiem Mamie, że zabieram ją ze szpitala do Hospicjum ????? JAK MAM TO ZROBIĆ ????? wieczorem widziałam swojego maleńkiego wnuka a w sercu zegnałam się z Matką. A dzisiaj muszę jej powiedzieć że z miłości do niej zabieram ją tam skąd już nie wróci. A cały dzień prosiła wczoraj - zabierz mnie córeczko do domu.....Nie da się tego opisać co czuję. I jak mi skamieniało wszystko w środku. |
Temat: Marysia5 - komentarze (vf6) |
fana
Odpowiedzi: 119
Wyświetleń: 35890
|
Dział: Tu trzymamy KCIUKI Wysłany: 2014-05-08, 22:01 Temat: Marysia5 - komentarze (vf6) |
Kochana Marysiu. Dziękuje ci. Za to jak potrafisz wspierać innych mimo własnego cierpienia. Jestem z toba całym sercem. Napisz kochana co was bo sie martwię. Także modlę sie z twojego męża. |
Temat: Rak nerki, przebyty rak piersi, rozsiew nowotworowy |
fana
Odpowiedzi: 79
Wyświetleń: 30403
|
Dział: Nowotwory układu moczowo-płciowego Wysłany: 2014-05-05, 22:04 Temat: Rak nerki, przebyty rak piersi, rozsiew nowotworowy |
Dziekuje Marysia. Z trudem najwyższym staram sie walczyć ze soba zeby skupić sie na działaniu a oddalić rozpacz. Chcemy z bratem pomoc mamie najlepiej jak sie da. Ale gdy zobaczyliśmy dzisiaj ojca naszego niewidomego jak po odebraniu wyniku tk klatki piersiowej - wyje prawie z rozpaczy jak zwierze - to nam połamalo serca i odebrało oddech. Pozbieralismy sie bo cały czas walczymy. Mamy skrajne nastroje. Albo kompletne załamanie i poczucie bezsilności albo za chwile wściekłość i gniew ze to mamę spotkało. Richelieu pytanie do ciebie. Przeciez mama chodziła do lekarzy. Badania. W sierpniu było czysto. Ani jednej zmiany. A teraz zmiana na mostku 8 cm ????? Tyle przerzutów??? Tak szybko tyle urosło ????
[ Dodano: 2014-05-05, 23:41 ]
Dziekuje za wsparcie ptaszenio. Bardzo. |
|