Witajcie, mama już w domu: w piątek operacja a dzisiaj (wtorek) do domu.... Strasznie szybko mi się to wydawało.... Ale jesteśmy już w domku. Miałem obawy co do podróży ale pożyczyłem busa(!!!!! Boże, pierwszy raz coś takiego prowadziłem!!!!) i myślę że było jej dosyć wygodnie a mieliśmy do pokonania 160km. Mama jest nadal osłabiona ale coś na to poradzimy, znowu ma czarne myśli bo po operacji psychika trochę siadła (pracuję nad tym). 18-go lipca pierwsza chemioterapia bardzo się boję zarówno jej cierpienia, skutków ubocznych itd... Próbuję trochę poczytywać na temat skutków ubocznych chemioterapii i ich niwelowania i powiem że niektóre są zaskakujące (np. zimna cola). W razie czego będę WAS pytał (nieoceniona pomoc). Pozdrawiam
Maciejek, faktycznie szybko Mamę wypisali,ale tam chyba tak jest,jeżeli stwierdzą,że nic się nie dzieje-do domu,mnie też próbowali wypisać po jednej dobie po laparoskopii,ale się nie dałam (miałam silne wymioty po narkozie i zostałam 2 doby). Najważniejsze,że Twoja Mama ma już przewidziane dalsze leczenie,18 lipca to szybko i dobrze,nad skutkami ubocznymi nie zastanawiajcie się teraz,bo trudno przewidzieć,które Mamę dotkną,a tylko się człowiek jak to mówią "nakręca". W razie czego służę pomocą,co mogę to pomogę . Z ta colą to potwierdzam,działa,przynajmniej na mnie. A czy wiadomo już jaką chemię Mama dostanie? Bardzo serdecznie Was pozdrawiam i dobranoc.
_________________ "Gdyby nie wyjątki, zasady byłyby nie do zniesienia."
Pozdrawiam Anna.
Witajcie. Niestety, jeszcze nie wiem jaka będzie chemioterapia. Ale może faktycznie nie mam się co nakręcać chociaż mam jakieś takie poczucie obowiązku bycia przygotowanym na niespodzianki... No cóż, będę was molestował zasypując pytaniami. Teraz myślę, że to dobrze, że mama jest już w domu. Zorganizowałem opiekę i nie zostaje sama a z kondycją też coraz lepiej. Mimo niedogodności podróży po ciężkim zabiegu myślę, że własne łóżko we własnym domu daje bardzo wiele.
Pozdrawiam baaardzo
Witajcie. Nie odzywałem się kilka dni bo wydawało mi się, że wszystko jest ok. Mama po operacji dochodziła do siebie może w niezbyt zawrotnym tempie ale jednak z dnia na dzień było coraz lepiej. Trzy dni temu zostały zdjęte szwy i co prawda rana nie wygląda idealnie (powstały dwa małe rozstępy w przebiegu szycia na wysokości pępka) to moje wysiłki pielęgnacyjne nie ustają (i jedna z dziurek pokryła się ziarniną i już nie sączy). Mam tylko nadzieję, że nie jest to efektem jakiegoś odczynu na nitkę znajdującą sie gdzieś w niższym piętrze szwu. Od wczoraj mama jakoś osłabła i w zasadzie ze wszystkim jest problem. Poza tym chyba mamy problem z zaparciami. Podaję mamie lactulosum ale podczas dzisiejszego porannego podania nastąpił odruch wymiotny i oczywiście "mamusia straciła zaufanie" do lactulosy co oznacza, że więcej jej nie wypije (charakterek!!!). Zresztą innych środków p-ko zaparciom (np. Xenna) też nie weźmie . Po południu też był jakiś problem i sam już nie wiem czy to tylko zachłyśnięcie czy odbijanie a może refluks czy w końcu wymioty. Ale to nie wszystko ponieważ utrzymuje się obrzęk prawych kończyn - czy to możliwe że to na skutek zaburzeń w krążeniu krwi lub chłonki po tak rozległej operacji (usunięcie węzłów jb; sieci i wyrostka) Czy można coś na to zaradzić (np. Spironol?) Trochę się obawiam, że jak zajedziemy w takim stanie 18-tego lipca do CO to z chemioterapii nic nie będzie. Może uważacie, że przesadzam ale jej stan fizyczny (w tym neuro-motoryczny-jest spowolniała do granic powolności) jest naprawdę kiepski. Pewnie jutro kogoś (lekarza) tu do niej wezwę. Serdecznie wszystkich pozdrawiam.
Witaj Maćku. Pozdrawiam z zalanej deszczem Bydgoszczy
Wiem,że Lactulosum może czasem wywoływać nudności ,niektóre osoby tak reagują,może spróbujcie łagodnych środków przeciw zaparciom w postaci herbatek,może trochę suszonych śliwek ,figi,albo gotowane lub pieczone jabłka,trochę więcej błonnika,jakieś płatki owsiane,no i dużo płynów. Trochę więcej ruchu,oczywiście w granicach możliwości,bo nagły spadek kondycji i sprawności ruchowej tez się przyczynia do zaparć.Wydaje mi się,że obrzęk o którym piszesz,może być obrzękiem limfatycznym po wycięciu węzłów.Pytasz o Spironol,nie jestem lekarzem,ale jest to lek stosowany w niewydolności sercowo naczyniowej,często skojarzony z innymi lekami,dlatego branie go na własną rękę bym odradzała,chyba że Mama wcześniej miała ten lek przepisany.Jeśli to obrzęk limfatyczny,to niestety tak często się zdarza po wycięciu węzłów,organizm po pewnym czasie zacznie sobie radzić z nadmiarem chłonki ,ale do tego czasu trzeba oszczędzać trochę kończyny,nogę położyć pod kątem 30 stopni na noc,żeby chłonka lepiej odpływała,nie przegrzewać się,głównie unikać gorących kąpieli.Jeżeli obrzęk będzie się dalej utrzymywał to skorzystać z porady osób zajmujących się leczeniem obrzęków limfatycznych,które wyjaśnią jak postępować,ćwiczyć i masować,żeby go minimalizować.Wpisz wyniki Mamy jeśli już posiadasz,lub opis (zakres) operacji z wypisu,może znajdą się osoby które coś mądrego doradzą . Ściskam mocno
_________________ "Gdyby nie wyjątki, zasady byłyby nie do zniesienia."
Pozdrawiam Anna.
Cześć. Jutro pierwsza chemia. Próbuję podtrzymywać bojowe nastawienie chociaż sam się boję tylko to otoczenie (rodzina, znajomi)jakieś takie rozlazłe... (Okropnie mnie denerwują). Aniu, dziękuję za Twoje cenne rady, które oczywiście zastosowałem i pomogły. Herbatki, płatki, xenna, suszone śliwki i poszło.... (teraz płatki obowiązkowo na śniadanie-tak się mamie pozmieniało) a obrzęk coraz mniejszy i obeszło się bez lekarza. Pewnie jutro będę miał drugie badanie hp, krew i pewnie wreszcie będę wiedział jaki schemat został zastosowany. Wszystko opiszę. Padam ze zmęczenia a jutro wyjeżdżamy 4:30. Pozdrawiam
Witam Wszystkich. Nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Pomóżcie. Od początku: mama chemii dzisiaj nie dostała bo wynik histopatologii po drugiej (radykalizującej) operacji w CO jest następujący: w usuniętych węzłach chł. komórek nowotworowych nie stwierdzono, w sieci nie stwierdzono nacieków komórek nowotworowych, wyrostek wolny od zmian nowotworowych. (czyli super). EKG: normogram; badanie krwi: biochemia morfologia+rozmaz - wszystko w granicach norm ale CA125=90 . Mam odebrać próbki (bloczki parafinowe archiwalne) z poprzedniego badania histo.pat przeprowadzonego w naszym miejscowym szpitalu i przekazać do CO (po pierwszej operacji-histerectomii guz w macicy posiadał utkanie mieszane gruczolakorak+mięsak gładkokomórkowy). Ciekawe czy w tym celu nie będę musiał znowu tutaj u nas przeprowadzić małej wojenki, żeby owe próbki odzyskać... Dowiedziałem się, że to celem stwierdzenia ewentualnej chemiowrażliwości nowotworu ale tak sobie myślę, czy to nie przypadkiem celem konfrontacji z nowymi,wspomnianymi wynikami hp. (z jednej strony mięsak z drugiej zero obecności w narządach układu limfatycznego?????). No i co z tym markerem??? (nie był wcześniej określany - nie wiem więc czy rośnie czy spada) Dowiedziałem się, że taki podwyższony marker może być po operacji. Czy to możliwe?
Mało tego, byliśmy u ginekologa (swoją drogą bardzo fajny człowiek ten dr No ) i podczas badania stwierdził zmianę chyba w sklepieniu pochwy(polip, ziarnina, przerzut???), którą przekazał do bad. hp. (wynik może już nawet za 10dni). Dostaliśmy też skierowanie na konsultację do radioterapeuty i umówieni jesteśmy na 24.07. a po "przebadaniu" ponownym bloczków po pierwszej operacji mamy znowu udać się na konsultację do chemioterapeuty. Czy więc będzie podawana chemia czy tylko radioterapia??? Strasznie to wszystko skomplikowane, i chociaż staram się nie pozostawiać pytań bez odpowiedzi to jak widzicie wątpliwości mam całe mnóstwo. Pozdrawiam i ściskam wszystkie kobitki mooooocno.
Witaj Maćku.
Brak komórek nowotworowych w wyciętych tkankach,to zawsze dobra wiadomość.
Dobrze,że chcą w CO przebadać jeszcze raz poprzednie próbki,będziecie dzięki temu mieli większą pewność,że decyzja jaka podejmą lekarze o dalszym leczeniu będzie właściwa.Czy to będzie chemioterapia i radioterapia,czy tylko jedno,lub drugie.
Kiedyś(14 lat temu),też musiałam odebrać takie próbki ze szpitala w Bydgoszczy
i przekazać do Warszawy.Trochę był problem,nie chcieli ich wydać,dopiero po stosownym orzeczeniu,że zostaną zwrócone i podpisaniu kilku papierków,otrzymałam je do ręki. Może dziś jest łatwiej i nie będą robili problemów.
Co do markera,to ja osobiście wykonałabym kontrolne badanie prywatnie,
przed kolejnym przyjazdem do Bydgoszczy,żeby sprawdzić co się dzieje,czy maleje,czy rośnie(przy stanach zapalnych też może rosnąć)
i dla własnej spokojności (koszt takiego badania to około 30-40zł,zależy gdzie),
ale jeśli nie zdążycie,to poproście na następnej wizycie o skierowanie.
Dobrze że dr No jest skrupulatny,a przy tym jeszcze kontaktowy(jak piszesz :fajny ),zawsze to ułatwienie przy i tak trudnym leczeniu,jakim jest leczenie onkologiczne.
_________________ "Gdyby nie wyjątki, zasady byłyby nie do zniesienia."
Pozdrawiam Anna.
Aniu, bloczki parafinowe z naszego szpitala są już w Bydgoszczy. Poszło nad wyraz łatwo Zatem czekamy. A w środę bedziemy na konsultacji w sprawie radioterapii.
Pozdrawiam
Witajcie, witaj Droga Aniu!!! Byliśmy na konsultacji u radioterapeuty, niestety nie było jeszcze wyniku z badania wycinka z pochwy i... stanęło na niczym. Pani doktor umówiła nas na komisje na 07.08.13. Nie powiem, że mnie to nie zdziwiło (i troszkę wkurzyło ponieważ staram się ze swojej strony działać jak najszybciej). Trzeba jednak przyznać, że próby które zawiozłem z naszego powiatowego szpitala były już przebadane (czyli zajęło im to 5 dni - bardzo krótko). Zadzwoniłem do "naszego" lekarza i wyraziłem swoją wątpliwość jeśli idzie o podejmowanie decyzji co do dalszego leczenia. Umówiliśmy się, że będzie on sprawdzał, czy wynik badania hp już jest i zadzwoni do mnie. Zadzwonił w ostatni piątek tj. 26 lipca. Niestety wycinek z pochwy jest zły -mięsako-rak(tak jak w macicy) Pan doktor postarał się aby konsultacja z profesorem i onkologiem odbyła się 31.07. Byliśmy i 19.08 mama ma mieć chemię i tego samego dnia zacząć radioterapię. Niestety nie uzyskałem informacji co to będzie za chemioterapia. Boję się o mamę ponieważ jest bardzo słaba, nadal ma problemy z zaparciami, wydaje się, że walczy resztkami sił a to dopiero początek długiej drogi. Pozdrawiam.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum