Misiak nie chcę wpisywać w merytorycznym temacie. Daję znać że czytam , tym razem niestety nie odpowiem Bo ta odpowiedz to tylko moje przypuszczenie , że kolejne TK powinno zostać zrobione , czy jest odpowiedz na przyjmowaną chemię.
Jeśli badanie będzie ok to super.
Trzymaj się.
_________________ Nawet jeśli niebo zmęczyło się błękitem, nie trać nigdy światła nadziei.
Tyle czytam o hospicjum domowym, ale nie moge zrozumieć kiedy chorą osobę zapisać do tego hospcjum. CZy juz teraz mogę mamę zapisać, czy może głupio zabrzmi jeszcze poczekać. Mama porusza sie o własnych siłach, ale jest słaba.To znaczy wszędzie sie męczy, zaraz słabnie. Nie wiem jak jej powiedzieć, że to dobry pomysł, żeby nie skojarzyła sobie wiecie z czym...Wiele osób na forum chwali sobie hospicja, mam taki mętlik, chodzi o to , że ja pracuję na zmiany, mieszkamy razem ale w razie czego , żeby tata mógł zadzwonić choć poradzić sie kogoś pod moją nieobecność. Poradzcie mi. Pozdrawiam.
Misiak, moja mama była w hospicjum jakoś po pierwszych chemiach. Onkolożka od razu zasugerowała żeby się zapisać.
Ciężko mi było też mamę przekonac do hospicjum. Była pielęgniarką, więc wiedzę miała większą niż inni na ten temat. Właściwie była przerażona. Prosiłam ją delikatnie przez dłuższy czas, powtarzając że hospicjum to nie koniec, że to jakiś etap w chorowaniu, że to nie na zawsze ( choć wiemy że niestety jest inaczej)a jest możliwość przyjazdu pielęgniarki czy lekarza na telefon, gdy coś się dzieje. Nie ukrywam, że rozmawiałam najpierw z pielęgniarką która miała do mamy przyjeżdżać, ona na pierwszej wizycie dokonała chyba cudu, bo mama zgodziła się od razu ( takt, wrażliwość, profesjonalizm tej kobiety zrobił swoje).A pielęgniarka przychodziła do domu pobierała mamie krew i oddawała do laboratorium, mama nie musiała iśc tam osobiście.Poza tym lekarz przychodził co 2 tyg i wypisywał leki, badał i podpowiadał gdy coś się działo. Wiem, jak trudno jest na początku, gdy pada słowo hospicjum. Pamiętam łzy mamy.... ale warto, bo to też takie zabezpieczenie dla rodziny, która czuje się bezpieczniej...
Misiak, lekarz z hospicjum może zapisywać więcej leków niż rodzinny. Poza tym w hospicjach są psychologowie, którzy też mogą pomóc choremu i bliskim.
Pomyśl o tym wszystkim.
Magda
Muszę z mamą o tym porozmawiać. W piątek ma wizytę u onkologa i usg brzucha. Ma mieć robiony rtg płuc. Martwi mnie to , że ma jakiś ucisk w gardle jak siedzi albo chodzi, tak jakby ją ktoś przyduszal, nie wiem co to może być. Jest słaba, były córki ale marzyła tylko o tym , żeby sie położyć. Dziękuje za odpowiedz.
Nic nie załatwiłam. Nie mam poparcia jeśli chodzi o chorobę mamy- teściowej. Może zabrzmi to troche nie tak , ale odpuszczam sobie tą chorobę pomału. Nic nie mogę zrobić. Ani wsparcia z męża strony, jego zdaniem wyolbrzymiam, ani poparcia ze strony jego sióstr, czyli jestem sama. A już mam dość. Sama ze sobą biegam po lekarzach, nikt sie nie spyta jak sie czujesz? Mam skierowanie na tk głowy, oczywiście terminy na grudzień, muszę szukać dalej, może we wrześni będzie szybciej. Głowa nie taka, mam nadzieję, żę nic tam nie znajdą.
Głuchnę ,niewiadomo od czego. Niedawno miałam operację zatok. Wrak -tak sie czuję.
Mama dzisiaj kończy 6 ty cykl chemii, zobaczymy co dalej będzie. Zastanawiam sie tylko powiększonymi węzłami w oklicy jak to opisać- między szyją a ramieniem, może tak. )
To nie znika, czyli chyba topotekan nie zadziałał tak jak powinien.
Martwi mnie jeśli topotekan nie dał rady to co dalej mozna podać. Następną chemię?
Wiem , żę teraz powinni wykonać jakieś badania w tym kierunku. Poczekamy ,zobaczymy.
Pozdrawiam.
Misiaku,
nie można wyrokować, że topotekan nie zadziałał, nawet jeśli widoczny węzeł nadobojczykowy nie zmalał. Czekajcie cierpliwie na badania Tobie życzę pozytywnego opisu tomografii.
Dziekuję kochane. Tak strasznie sie boję. Tk mam w czwartek, co to sie nie robi przy znajomosciach:))
Co do mamy, dzisiaj przy chodzeniu dusilo ją. Kaszlała więcej. Czekamy do poniedziałku, ma rtg, usg brzucha i mam nadzieje ,że pani doktor mamę zbada dokładnie.
Wynik wyszedl dobry.
Co do mamy to bolą ją ręce, nogi. Czy to wynik chemii czy choroby? Tego pewnie nikt nie wie.
Skończyła 6 stą chemię i czekamy do poniedziałku.
Mam pytanie bo czytalam w necie i nie wiem czy dobrze zrozumiałam, że jeśli byla zastosowana chemia I(cisplatyna) i II (topotekan) linii, i jesli efektów nie przyniosla to na tym zakonczono leczenie? Bo wlaściwie wszystko wykorzystano, tak to rozumiem, chyba , że sie mylę.
Szalu, że tak napiszę nie ma. Po chemii I linii bylo lepiej.Teraz jest bez zmian. Czyli słaba.
Nie chce wychodzić bo sie męczy szybko.Ucisk w gardle pojawia sie przy chodzeniu, wysilku, natomiast jak siedzi zanika. Idzie zwarjować. Takie gdybanie, dzisiaj jest slaba, a jutro... tak samo jak wczoraj. I pytanie czy w końcu będzie lepiej czy tylko gorzej. Przyzwyczajam sie do moich glupich mysli, a jest ich bardzo wiele, aż sama sie dziwię ile w tej głowie siedzi.
Pozdrawiam.
Przyzwyczajam sie do moich glupich mysli, a jest ich bardzo wiele, aż sama sie dziwię ile w tej głowie siedzi.
misiak,kochana wiem,ze cięzko ,ale nie mozesz miec głupich mysli,wiesz dobrze ze robisz wszystko nic na to nie poradzisz to co sie dzieje nie zależy od nas.
Zycie-niestety.
Nie możesz się zamartwiac co będzie? Czas pokaże a ty bedziesz robiła wszystko jak do tej pory . Nie kazda synowa robiła by to co ty.
Pozdrawiam i cierpliwosci zycze
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum