Moja mama ma 77 lat, raka pluc, lezy w tej chwili w szpitalu, jest po bronchoskopii, czeka na pozostałą diagnostykę. Jest przerzut na wątrobę. Stan ogólny matki jest zły - ma chore serce, jest słaba,napisalam więcej w wątku dotyczącym samej choroby w "Raku płuc", bo nie bardzo orientowałam się na forum, gdzie pisac.
Nie napisałam innych rzeczy, które - sądzę - mają znaczenie - moja matka przez całe moje dziecinstwo pila , przestała jak bylam w szkole średniej, ale zaczęła nadużywać w to miejsce leków. Jeszcze bardziej ucierpiała moja starsza siostra. Matka jest trudnym człowiekiem, jest skonfliktowana z całą rodziną, nie utrzymuje z nikim kontaktów.
przeszło dwadzieścia lat nie chciała widzieć mojej siostry, jak siostra probowała, matka wyrzucala ją od siebie z domu. Toleruje w zasadzie tylko mojego syna. Przez ostatnich kilka lat nie chciała też mnie widzieć - dla mnie bylo tak lepiej, bo matka była zawsze dość agresywna i mocno złośliwa.
Znalazła sie w szpitalu i zadzwoniła do mojego ojca (są rozwiedzeni od wielu lat), bo nie pamiętała zadnego innego numeru telefonu. Nadal jednak boję się jej agresji
Natychmiast pojechałam, matka jest wobec mnie miła, chce mnie widywać i chce wyraźnie, żebym to ja się nią zajęła, co zrobię skutecznie, obojętnie w jaki sposób - mieszkam w NIemczech, ale będę jeździła do matki na zmianę z moim synem, zatrudniłam też panią, która się matką zaopiekuje.
matka chce widzieć moją siostrę. Siostra pojedzie.
Nie wiem, jak rozmawiać z matką - ja jej wybaczyłam, nie mam żalu, ale nie zapomniałam. Unikam drażliwych tematów rodzinnych (ona próbuje je zaczynać) , mówię jej, że wyjdzie ze szpitala i wtedy wszystko będzie dobrze.
nie wiem, jak je j powiedzieć, że gdyby się zgodzila z swoją siostrą,a naszą ciocią, która jest dobrym czlowiekiem, to miałaby kogoś na miejscu, kto by się nią opiekowal, jak nikogo z nas nie ma (moja siostra mieszka 250 km od mojej matki, mój syn też miszka w innej miejscowości).
nie chcę matce mówić, ze jej stan jest bardzo poważny, bo nie chcę odbierać jej nadziei, ale z drugiej strony byłabym spokojniejsza, gdyby ktoś z rodziny był koło niej, u niej...
W sobotę jadę do matki, chcę poruszyć ten temat, ale boję sie, że mnie wyrzuci i mi nawymysla.....
ja wiem, że w sumie to nikt mi nie może nic proadzić, ale chociaż mogę się wypisac.
-jesli jest tak chora jak piszesz,to nie będzie miała siły na wyrzucanie.Jak bedzie inaczej,to znaczy,że Jej wybór.Widać uzna ,że sobie poradzi.Nic na siłę.
Zorientuj sie u lekarzy jaki jest stan Jej zdrowia i załatw miejsce w hospicjum.Jak już nadejdzie taki czas,że będzie potrzebne,to ten z rodziny,kto zostanie Mamę tam umieści.
alina66 napisał/a:
nie chcę matce mówić, ze jej stan jest bardzo poważny,
-tutaj akurat Mama powinna być poinformowana.To pozwoli Jej na podejmowanie właściwych decyzji.
To dobrze,że martwisz sie o Mamę i myslisz jak Jej pomóc,ale tylko wtedy jak Ona wyrazi zgodę.Wiesz,na to jaką będzie miało się starość pracuje sie całe życie.Trzymaj się,
_________________ Czasami trzeba usiąść obok i czyjąś dłoń zamknąć w swojej dłoni, wtedy nawet łzy będą smakować jak szczęście
alina66,
Może pozwolić Mamie zacząć drażliwe tematy? Może ma potrzebę "spowiedzi" i uzyskania czegoś w rodzaju rozgrzeszenia i przebaczenia? Możesz spróbować poprowadzić tę rozmowę na Twoich warunkach. To znaczy zwerbalizować jasno: "Nie chcę o tym rozmawiać. Jeżeli Ty chcesz - będę słuchała i odpowiadała, ale przerywam rozmowę i wychodzę natychmiast, jeśli przybierze ona formę nie akceptowaną przeze mnie, to znaczy jeśli poczuję się atakowana lub poczuję jakąś formę agresji z Twojej strony." I rzeczywiście tak postąpić - nie zamykając jednocześnie drogi do następnej tego typu rozmowy ("Czuję się bardzo źle, kiedy mówisz do mnie w ten sposób. Chcę skończyć tę rozmowę, jeśli zdecydujesz się na jej kontynuację w innym tonie to możemy do tego wrócić jutro."). Widzisz, ona być może nie umie rozmawiać. Prawdopodobnie jej dzieciństwo też było pełne agresji, nie umie inaczej sygnalizować swoich problemów. Nauczy się albo nie. Uważam, że powinno się dać jej szansę na "przegadanie" problemów, ale absolutnie nie Twoim kosztem.
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Obawiałam się trochę pisząc, że zostanę potępiona za to co napisałam, bo myślę, że taka sytuacja nasza odbiega od "normalnej". Dlatego dziękuję za wsparcie - jest mi bardzo potrzebne.
Matka wczoraj miała pobierane probki z węzłow, rozmawialam z nią, powiedziałam, że będę w sobotę dopoludnia, a potem będzie moj syn u niej. Ucieszyla się, a ja sie ucieszyłam, że reaguje na mnie pozytywnie.
Postanowilam, że powiem, że nasza ciocia (a siostra matki) mocno się o nią martwi i że chciałaby ją odwiedzić, i czy może. I powiem, że uszanuję każdą decyzję mamy, ale jeśli nie chce, to żeby tylko powiedziala, że nie chce.
To nie jest tak, że matce mozna powiedzieć, że rozmowa będzie na moich warunkach - ja już to przerabiałam. nie chcę opisywać jak to jest, bo to niczego nie wnosi. Nie da się po prostu.
Nie wydaje mi się, zebym byla szczególnie dobrym czlowiekiem - staram się nie ulegać starym urazom, rozumiem, że matka prawdopodobnie też była ofiarą i nei umiala inaczej sobie z tym poradzić jak przez alkohol i leki. Co nie zmienia faktu, że my lekko nie miałyśmy (ojciec też pił).
Po rozmowie z lekarzem zdecyduję co i jak powiedzieć mamie - chciałabym, zeby miała nadzieję, żeby być może odzyskała spokój i choć troche pogodziła się ze światem.
szczerze - podziwiam Cię za wszystkie krzywdy ktore ci matka wyrządziła odpłacasz miłością
, nie wiem czy ja bym tak potrafiła, szczerze w to wątpię
zyczę Ci poukładania tego co jeszcze da się poukładać,
niech mama odejdzie spokojnie
_________________ Nawet jeśli niebo zmęczyło się błękitem, nie trać nigdy światła nadziei.
Byłam w sobotę i w niedzielę u mamy, na mnie reaguje pozytywnie, rozmawia ze mną i nawet nie ucieka od kontaktu fizycznego. Dała mi się też nakarmic (słabo je i jest jej bardzo trudno jesć samej) i obciąć paznokcie.
W piątek pojedzie moja siostra, mam nadzieję, ze i z nią jakoś porozmawia.
Mama jest słaba, nie robiono jej bronchoskopii, bo inne choroby (serce, nadciśnienie, cukrzyca) na to nie pozwolily.
Przerzuty są wszędzie (wątroba, trzustka, środpiersie, nie dziala już jedno pluco), matka jest na morfinie, od dzisiaj ma cewnik, raczej z tego szpitala już chyba nie wyjdzie. Lekarka powiedziała, że jest to najbardziej zaawansowane stadium choroby ....
nie wiem, czy mama zdaje sobie sprawę ze swojego stanu- raz mi się wydaje że tak, a za chwilę, że nie bardzo....
Zmienić się nie zmieniła - z tego co powiedziały mi pielęgniarki, mają z nią ciężko.
Nie chce też widzieć swojej siostry.
Zapytam jeszcze raz, ale nalegać nie będę - chyba nie ma sensu.
Pojadę znowu w sobotę. Nie wiem, ile tych sobot jeszcze zostało....
To jest i zostanie zawsze moja matka. Nwet jeśli było cięzko, to przecież ona świadomie tego nie chciała.
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Matka nie bardzo chyba wie, co mówi - pewnie oprzez leki.
Przez telefon powiedziała mi, że miala robioną bronchoskopię, a lekarka mowi, że nie.
Powiedziała mi też (mama), że od wielu dni nie była w ubikacji (jak byłam, to jeszcze nie miała cewnika) a pielęgniarki mowiły, że same ją zaprowadzały z większą potrzebą.
Czy to tak jest?
W sumie nei wiadomo, czy w mózgu nei ma zmian (powiedziała lekarka) bo oprócz pobranej probki z węzła nic innego (zadnego badania) ni mozna zrobi- ona zaraz staje sie niewydolna i neistabilna.
[ Dodano: 2012-05-16, 15:20 ]
Dziękuję za wszystkie dobre słowa...
Są takie potrzebne.
W raku płuc przerzuty do mózgu są niestety dość prawdopodobne.
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
alino66, każdemu może się oberwać w chorobie. Nawet Tobie, mimo, że na Ciebie mama nie reaguje agresją.
Jeżeli przeglądniesz więcej wątków na forum, zobaczysz, że to nie jest nic nowego. Wiem, że to smutne.
Trzymaj się.
_________________ „Żółw musi być aż tak twardy, bo jest aż tak miękki”. St.J.Lec
Lider czerwonej kreski./Kuba Wojewódzki (tego forum).
_________________ "...Są dni których nie powinno być"
Jest na świecie taki rodzaj smutku, którego nie można wyrazić łzami. Nie można go nikomu wytłumaczyć. To nie miłość - lecz choroba bliskiej osoby
"Życie jest trudną lekcją, której nie można się nauczyć. Trzeba ją przeżyć" Stefan Żeromski
asereT
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum