O dzieciach i o czworonożnych pupilach można rozmawiać godzinami. Niekturzy maja nawr sześcio- czy osmionożne stwory. No i kobiety to moga jeszcze o modzie, kosmetykach i ....mężach.
Moje dzieci są już za stare by o nich opowiadać, moda jest dla młodszych ode mnie a całym moim światem są teraz moje dwa zdobyczne koty. Jeden z drzewa, drugi spod drzewa. Czarny Lukas był pierwszy ale się nudził bo ja pracuję długo i często wyjeżdżam. Zdjełam go z drzewa ratując przed psem. Miał wtedy 4 może 5 miesięcy. Potem dostał rudego Niemca (przywieziony z Niemiec). Zostawiłam mu jego "pierwsze imię" Garfield. Po prostu wołam na niego tak jak poprzedni właściciele. To są już dorosłe koty,w podobnym wieku, maja ok 3 lat. Lukas umownie obchodzi urodziny w sierpniu.
I tak mogłabym opowiadac o nich godzinami ale tymczasem wkleję zdjecie a popisze sobie na bierząco bo nie mam komu opowiadać.
Chetnie poczytam o Waszych zwierzakach.
To ja też okażę światu swojego Pupila.Coprawda nie ma go już ze mną 2 lata,ale ciągle o nim pamiętam i tęsknie.
Miał na imię Alf bo jak go dostałam miał barwę i brodę taka jak ten serialowy Alf kosmita i tak już zostało.
p.s ciekawe czy tym razem zdjęcie się wyświetli...
Mrakad- widać że kot wariat. Te książki pod drapakiem to dla bezpieczeństwa kota rozumiem? Moje miały podobny drapak ale zdjęłam tę środkową część by miały wygodniej do drapania i już dywan jest bezpieczny. Zamierzam go i tak wyrzucić a kotom dodatkowo obcinam pazurki co ok 10 dni. Gafi wtedy siedzi spokojnie i "róbcie co chcecie" a Lucek wyrywa się, drapie, prycha. I tak już ponad dwa lata. Więcej fajnych zdjęć mam w innym komputerze i w komórce. Kiedyś je tu "rzucę".Miałam dochodzącego psa pod opieką. To był przyjaciel Lukasa. Witali sie noskami, ocierali boczkami, tzn Lucek się ocirał bo pies był dużo większy.
Jeśli interesuje cię behawior kotów to polecam książkę "zaklinacz kotów" Claire Bessant.
Szczepienie i odrobaczanie stosuję tak jak u psów mimo,że koty są tylko w domu.
Czarny Lukas niemal zawsze leży na biurku jak komputer jest włączony ale nie goni obrazków na ekranie więc go nie wyganiam a działa jak odgromnik. Czasem tylko przeleci po klawiaturze.
_________________ Antoine de Saint-Exupéry
Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, kiedy nasze skrzydła zapominają, jak latać
Tak jak obiecałam wklejam zdjęcia jednego z moich kochanych futrzaków. Drugi to gatunek żyjący po ziemią, więc raczej nie dam rady zrobic mu zdjęcia.
A to jeden z moich piesków :
Pewnie urażę niejednego miłośnika kotów, ale niecierpię ich . Szatańskie pomioty . Mam do nich wstręt odkąd jeden mnie tak pogryzł, że o mało na tamtym świecie nie wylądowałam . Cała seria bardzo bolesnych zastrzyków przeciwko wściekliżnie, czyszczenie zakażonej rany, ręka jak dynia, sacząca się bez przerwy ropa- poprostu makabra . Od tamtej pory okropnie mnie drażnią te zdradliwe worki na pchły :wrr!: . Z góry przepraszam jeśli obraziłam jakiegoś kociego wielbiciela
Witam
Soja ja też nie cierpię kotów,nie wiem dlaczego ale tak mam.Oczywiście nie zrobię krzywdy tym zwierzakom ,na drodze przyhamuje ale po prostu nie lubie i już.Może został mi uraz z poprzedniego życia.
Ale za to bardzo lubię psy.Od 20 lat cały czas jest w domu pies.Był jamnik,bokser a teraz amstaf.
I jamniczke i bokserke musiałem dać uśpić.Amstafa kupił mi syn 3 dni po uśpieniu boksera.Myślałem że wyrzucę go razem z tym psem.I to jeszcze morderca Amstaf.
Ale co do agresji tych psów to się bardzo pomyliłem.Są przesympatyczne a to co się mówi o nich to mity.
Przykro mi,że niektórzy nie lubią kotów ale to rozumiem. Są ludzie którzy wogóle nie lubią zwierząt.
Są agresywne koty tak samo jak agresywne bywaja psy. Ludzie zreszta też. Uważam, że zawsze gdzieś jest przyczyna tego. Zwyke są temu winni właściciele, czasem inni ludzie którzy skrzywdzili zwierzaka. Kotki bywają agresywne jak mają małe, koty jak walczą o terytorium. Nie każdy wie że kota można wytresować i nauczyć różnych sztuczek jak psa, również posłuszeństwa. Ja tego nie robię. Mam dwa koty i każdy z nich jest inny. Mimo, że to kastraty powalczyły o przywództwo i ja się do tego nie wtrącam.
Zawsze miałam w domu zwierzę i mie wyobrażam sobie życia bez zwierzaka, szczególnie teraz kiedy dzieci poza domem. Niestety w czasie choroby są dla mnie problemem. Czeka mnie radioterapia i muszę zorganizować im opiekę jęśli zdecyduję się na terapię daleko od domu. Jednego mogę dać na przechowanie do zaprzyjaźnionego domu tym bardziej że już tam jakiś czas mieszkał, jest niezwykle spokojny, ugodowy i piękny - to rudy Garfield. Z czarnym Lukasem gorzej bo jest bardzo przywiązany do mnie, wręcz zazdrosny, samowolny, uparty i nie przepada za obcymi. Moge go wziąc do mamy jesli zdecyduje sie na Poznań ale obstawiam tymczasem Warszawę i co zrobie z kotem? Może do przyszpitalnego hotelu przyjma nas razem?
Wiem, że moje zdrowie jest ważniejsze od wszystkiego. Już dostałam po uszach na forum za beztroskie zakupy zamiast szukania lekarza. Nie chce jednak poświęcać tego co mam. Jest problem bo zawsze chciałam i byłam niezależna a teraz muszę prosić o pomoc.
I tym sposobem w jednym poście mam trzy problemy -1) moje zwierzęta a moja choroba, 2)jak choroba mnie zmieniła, 3) Oni, ja i choroba
_________________ Antoine de Saint-Exupéry
Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, kiedy nasze skrzydła zapominają, jak latać
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum