banialuka, zgadzam sie z Tobą
dobrze że możemy sie tu wygadać
jak znajomi pytają to ja nie mam nic przeciwko,nauczyłam sie mówić o chorobie mamy,potrzebuje tego,oczywiście z bliskimi mi osobami,a nie z każdym
a inni jak pytają,odpowiadam krótko nie wdając sie w dłuższą pogadankę,bo pewne że potem ględza między sobą,a co ich to obchodzi
czyjeś nieszczęscie to znakomity temat do plotek
[ Dodano: 2009-06-24, 23:08 ]
i to własnie oni próbują "pocieszać" a ja nie chce ,nie potrzebuje takiego pocieszenia
Kochane , przesylam wam duzo pozytywnych mysli i wiele sil. Wiem jak wam jest ciezko. Ja rowniez mialam podobne odczucia w stosunku do ludzi ktorzy szukali sensacji w chorobie taty. Nawet jesli ktos naprawde troszczyl sie o stan zdrowia taty i o nas ja wolalam szukac pocieszenia czy zrozumienia, czy po prostu wygadac sie tu na forum ,wsrod ludzi ktorzy podobnie jak ja borykali sie z ta choroba lub zakonczyli nierowna walke i rozumieja moje uczucia.Pozdrawiam was mocno. .
Zajana dziękuję za ciepłe słowa Fajnie jest mieć takie miejsce gdzie można sie wygadać i wiemy ze każdy nas rozumie bo każdy ma w zasadzie ten sam problem. Ludzie mówią że rozumieją i w ogóle......a guzik rozumieją,w rozmowie z nimi widzę nawet że nie wiedza dokładnie na czym ta choroba polega,kojarzy im się tylko i wyłącznie ze śmiercią i stąd ich ciągłe pocieszenia. Jak moja mama szła na operacje to każdy mówił "nie tylko nie to,bo operacja to ostatnia deska ratunku i każdy po niej zaraz umiera bo się rak roznosi" Więc jak mam świadomość że rozmiawiam z ludźmi którzy tak naprawdę nie wiedzą nic o tej chorobie a szukaja sensacji to nie chce mi się w ogóle z nimi rozmawiać. Wole przyjść pogadać na forum.
PS. Co u Was,jak mama,jak Twoja córeczka (ile ona ma bo mi umknęło ) Napisz co u Was w swoim wątku. Pozdrawiam i
_________________ Są chwile, by działać i takie, kiedy należy pogodzić się z tym, co przynosi los. /Coelho Paulo/
Kochaniutkie,zgadzam się z Wami.
Plotki ,to ulubiony sport niektórych ludzi.I mnie to do szału doprowadza.
Dla mnie choroba taty i walka z nią to ogromna tragedia ,a dla nich to kolejny temacik.
Czasem mam wrażenie,że czekają na najgorsze...
Jusia lepiej bym tego nie ujął.
Dla mnie rak płuca mojej mamuni był jak obuchem w łeb, a znajomi i dalsza rodzina na to: Hmmm cięzka choroba, trzymaj się. A ja się pytam Czy ja kogoś proszę o udawane współczucie ??? Rozumieją mnie osoby, które też z tą okropną chorobą się zmagają.
Pozdrawiam Was wszystkie serdecznie i walczmy z tym badziewiem ile sił.
widze że rozumiemy sie doskonale,ale nie mogło byc inaczej,dlatego dobrze że mamy takie miejsce jak to forum,gdzie zawsze znajdzie sie ktoś kto wysłucha,wirtualnie przytuli i wiemy na 100% ze czuje to samo co my
tak mozna rozmawiać i dzielić sie uczuciami
co z tego ze ja komuś kto nie ma pojęcia o tej chorobie a pyta mówię (teraz juz sobie daruję te gadki),że to np DRP i na czym ta choroba polega,jaka jest straszna i jak szybko przebiega,jak ten ktoś mi powie "ale przecież rak to nie koniec świata,przeciez to sie teraz leczy" nie ma pojęcia że jednak nie wszystko da sie wyleczyć a ja mam taką świadomość i jak słyszę "będzie dobrze albo nie mysl od razu o najgorszym" itp to mam dość
jak mam nie myśleć? jak wszystko do tego zmierza
DSS mama mówiła dzisiaj że nie mogła na prawym boku spać bo ją bolało i mówi ze ma takie uczucie jakby czuła tą wątrobę,że jej sie tak tam rusza??? tak mi jakos tłumaczyła
jutro wizyta w poradnii chemioterapii,trzymajcie za nas kciuki
nie odzywałam się bo nie mam na razie internetu
w tej chwili dorwałam się do kompa u kuzynki
sprawa wygląda następująco
zrobiliśmy usg jamy brzusznej żeby wykluczyć przerzuty i na szczęście nic nie ma ,wszystko czyste ,wyniki dobre
w poniedziałek mamy kolejną wizytę w tej poradni chemioterapii,Pani dr wspominała o ponownym diagnozowaniu mamy o ile nic nie znajdą w jamie brzusznej
zobaczymy co powiedzą
mamę nadal boli,czasem mocniej czasem słabiej albo wcale
jak byłam po skierowanie u rodzinnej (ona też zajmuje sie opieką paliatywną) to mówiłam o tych bólach i chciałam żeby coś przepisała
przepisała tramal w tabletkach i plastry ale nie pamiętam teraz nazwy
mama naczytała sie objawów ubocznych i nie chciała ich naklejać
brała tylko ten tramal,ale zaczęła po nim wymiotować,kręciło jej się w głowie itp i przestała brać,dalej więc bierze apap
zapytam w poniedziałek lekarki dokładnie o te leki,bo nie wiem kiedy znowu wejdę na forum
pozdrawiam Was wszystkich i dziękuję za kciuki
ja za Was też trzymam mocno
napisze w skrócie
mama w zeszły czwartek miała ponowną punkcję i jutro jedziemy na wizytę i wyniki
mama czuje sie dobrze ,ale cos ją wysypało była u dermatologa w tamtym tyg,dostała jakieś tabletki i maść,ale nie pomogło ,dzis była znowu i ma zastrzyki
swędzi ja to bardzo,nie mamy pojęcia co to jest i z czego
co do bólu to boli ją mniej,ale bierze apap cały czas
aha i nie ma nic na szczęście w jamie brzusznej,czysto wszędzie
my już po wizycie i nadal nic nie wiadomo
z punkcji nic nie wyszło,nic kompletnie mama zgodziła sie na jeszcze jedną którą będzie mieć we wtorek i jeśli z tej nic nie wyniknie wtedy podadzą 2 rzut chemii na drobnokomórkowca
robione było BAC pod kontrolą Tk
zobaczymy co to będzie
punkcja we wtorek a 27 wizyta znowu
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum