Hexe, a może uprosicie u tego (prywatnego) neurologa o skierowanie na TK?
Pomyśl... Albo rodzinny da skierowanie do neurologa a ten na potrzebne badanie? (Liczcie się z odleglejszymi terminami, zbliża się koniec roku).
_________________ „Żółw musi być aż tak twardy, bo jest aż tak miękki”. St.J.Lec
Lider czerwonej kreski./Kuba Wojewódzki (tego forum).
Hexe , wybacz ;(
Czytam codziennie ten wątek...i nie wiem jak popełniłam tą gafę, kurcze, sorka.
Czytałam o mamie i uważam, że lekarz rodzinny....odsyłający do s. powinien dać takie skierowanie. No przepraszam, coś tu jest nie tak, by płacić po 300-400 zł za to by się dowiedzieć czy 'to coś poważnego' w końcu wszyscy odprowadzamy składki, a takie badanie znacznie zmniejsza nasze fundusze.
Uważam, że powinnaś nalegać u lekarza, u którego mama się leczy. Trzymam kciuki, że nie będziesz zmuszona na dodatkowe koszty.
Jeszcze raz, wyrazy współczucia z powodu śmierci Tatki, bardzo, bardzo mi przykro.
_________________ Przykro, że daje się osty...nie myśląc :(
Hexe, a może uprosicie u tego (prywatnego) neurologa o skierowanie na TK?
Pomyśl... Albo rodzinny da skierowanie do neurologa a ten na potrzebne badanie? (Liczcie się z odleglejszymi terminami, zbliża się koniec roku).
Jolana, poważnie? No popatrz! Tylko, że ja nie pisałam do Hexe w sprawie taty!!!
Cytat:
Mam pytanie na troche inny temat. Moja mama (...)
Dzisiaj wezwalam prywatnie neurologa do domu i powiedzial, ze nalezy zrobic tomografie (...) Ile kosztuje taka tomografia prywatnie, chcialabym to jak najszybciej zrobic .
Pozdrawiam
_________________ „Żółw musi być aż tak twardy, bo jest aż tak miękki”. St.J.Lec
Lider czerwonej kreski./Kuba Wojewódzki (tego forum).
Z tomografia juz sie wyjasnilo, troche zawila procedura ale sie udalo. Lekarz rodzinny dal skierowanie do neurologa, tego co byl u mamy prywatnie, gdyz on przyjmuje rowniez na ubezpieczenie. Neurolog dal skierowanie na tomograf do szpitala i wyobrazcie sobie, ze termin dostalam na nastepny dzien i to wcale nie prywatnie. Mama jest juz po badaniu, w poniedzialek wyniki. Boje sie co to wyjdzie z tego, bo na rwe kulszowa to nie wyglada. Wczesniej chodzilam z tata po szpitalach, teraz z mama. Katastrofa.
Bylam dzisiaj w szpitalu, gdzie zmarl tata, chcialam odebrac jego rzeczy. Gdy bylam po karte zgonu (3 wrzesnia), powiedziano mi, ze mam to odebrac od pielegniarek, ale po rozmowie z lekarzem po prostu o tym zapomnialam. Dzisiaj wiec okazalo sie, ze nie ma (zaginelo) . Pielegniarka probowala mi wmowic, ze ktos to juz odebral, klamstwo, moja mama ma trudnosci w poruszaniu sie a ja nie mam rodzenstwa i wszystkim zajmuje sie sama Nie bylo tam nic wartosciowego, ale duzo lekarstw, w tym Bicalutamide i inne. Chcialam to przekazac do hospicjum. Niestety.
Hexe, dziwne...żeby w szpitalu działy się takie rzeczy :(
Ja z mamą również wszelkie leki, kroplówki i pieluchy przekazałyśmy do HS. Bardzo mi przykro, że to zaginęło :(
Mam nadzieję, że wieści o Mamusi będą bardzo dobre, życzę szczęści, zdrowia i dużo miłości. Trzymam kciuki za Was!
Ania.
_________________ Przykro, że daje się osty...nie myśląc :(
Bardzo prosze poradzcie mi cos. Nie wiem co sie ze mna dzieje, nadal jestem z mama w Krakowie, ale tym razem chodzi o mnie. Ze mna dzieja sie dzine rzeczy. Zaczelo sie przed pogrzebem taty, ze zrobilo mi sie slabo, na pogotowiu stwierdzono niedobor elektrolitow i wysokie cisnienie ,dostalam kroplowki i nastepnego dnia pojechalam do Krakowa. W Krakowie musialam udac sie prywatnie do lekarza, bo nie moglam dojsc z parkingu do domu, a ze byla po drodze przychodnia, wiec lekarz przyjal mnie od razu. Znowu wysokie cisnienie i przepisal mi Prestarium 5 mg oraz Kaldyum 600 mg oraz Afobam. Teraz stresy mam poza soba : z pogrzebem i zalatwianiem wszystkich spraw urzedowych, ale niestety z dnia na dzien cos mi sie dzieje. Jak tylko wyjde z domu , to mam zawroty glowy i nie potrafie pokonac normalnie kilku metrow,mam jakies dziwne splatanie w glowie, boje sie ruchliwych ulic, mam problem ze zrobieniem zakupow, jak juz dotre do sklepu przy domu, to musze trzymac sie lady aby sie nie przewrocic. Mama niestety dalej chora na rwe kulszowa i nie wychodzi z domu. Zastanawiam sie, czy to moze jakas depresja mnie dopadla, czy nerwica, co to moze byc?
Hexe, u mnie takie objawy okazały się nerwicą lękową, z którą walczę od lat. Gdy jest gorszy okres, to tak właśnie funkcjonuję - z trudem się poruszam, bo kręci mi się w głowie, mam kołatania serca, czuję się splątana. Na szczęście już od dość dawna nie mam tych objawów (lub miewam je bardzo rzadko) - dzięki lekowi antydepresyjnemu. Rozwój depresji i nerwicy po tak silnym i długotrwałym stresie jak najbardziej jest możliwy, aczkolwiek we ten sposób mogą się np. manifestować też problemy z tarczycą (która też może reagować na przedłużony stres). Myślę, że na dobry początek najlepiej poradzić się lekarza rodzinnego.
Strasznie wam dziekuje za odpowiedz. Teraz skrecam sie z bolu, bo od kilku godzin mam jakies dziwne bole brzucha, co kilka minut pojawia sie ostry bol, znika na kika minut i znowu. Zazylam 2 tabletki no-spa , ale nic nie pomaga. To samo mialam w sobote i tez zaczelo sie wieczorem. Bol podobny do ataku kolki nerkowej przy kamieniach, mialam to 20 lat temu, ale wtedy ten bol byl staly a nie taki jak teraz, ale podobnie silny, nawet nie moge sie polozyc, tylko tak siedze pochylona, wtedy jakos lepiej. Ten stres mnie rzeczywiscie wykonczyl nie tylko psychicznie ale i fizycznie.
Hexe, po śmierci Taty dopadły mnie różne dziwne objawy. Zaczęło się od podwyższonej temperatury, po około dwóch tygodniach zaczęły mnie dopadać dziwne bóle brzucha- robiło mi się niedobrze, po czym skręcałam się z bólu.. po paru minutach wszystko mijało.. i ponownie to samo. Ból był koszmarny, mnie doprowadził do płaczu, a mam wysoki próg bólu. Teraz ciągle skacze mi temperatura, bywa mi niedobrze i słabo. Odczuwam ciągłe zmęczenie i znużenie. Brzuch mi obmacano, miałam usg i sto innych badań, pani doktor dopatrzyła się jakiejś nieprawidłowości w nerce, ale według mnie to jakaś sprawa poboczna, która wyszła przy okazji... to wszystko inne robi chyba stres..
właściwie nikt nic nie wie i tylko odsyłają dalej. zaczęło się od dnia po śmierci Taty.
psychicznie czuję się nie najgorzej (o ile można czuć się jako tako po śmierci Taty), ale moje ciało szaleje i odmawia posłuszeństwa.
Wczoraj wrocilam do domu. Na razie nie pojawily sie bole brzucha, ale jak pojechalam na zakupy znowu mialam zawroty glowy, ciezko mi utrzymac rownowage. Stres mam nadal, bo mama zostala w Krakowie, nie chciala jechac ze mna, bo niedlugo Wszystkich Swietych itp. poza tym , ma dobra opieke, rehabilitant przychodzi do domu, lekarz tez niedaleko, codziennie przychodzi emerytowana pielegniarka i kolezanki a u mnie- daleko do miasta i cywilizacji. Wiec lykam sobie tabletki na cisnienie i mysle co bedzie dalej.
Bardzo prosze o informacje, co znaczy : "aorta wysycona". Szukalam w necie , ale znalazlam rozne, sprzeczne wiadomosci na ten temat. Chodzi o RTG pluc mojej mamy.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum