U mnie jest podobnie. Tata zmarl 2 wrzesnia i codziennie jest gorzej, codziennie tesknota jest wieksza. To jest tak, jak rozstajemy sie z najblizsza osoba i oczekujac jej powrotu coraz bardziej tesknimy. Ja codziennie jestem na cmentarzu, nawet mamie o tym przestalam juz mowic. Mieszkam na Podlasiu i od miesiaca jestem u mamy w Krakowie, wiem, ze musze wracac, ale nie potrafie.
A ja nawet nie wiem od czego mam zaczac...Mamusia odeszla 25 wrzesia 2012 o godzinie 20.34 walczyla z drobnokomorkowym rakiem pluca od dnia 22 lutego miala 59 lat...a ja mam 22 lata, ktore skonczylam na kilka dni przed jej odejsciem....chodze codziennie na grob mamy przed praca i po ... patrze na krzyz i nie wierze ze juz jej nie ma, nie porozmawiam z nia nie posmieje a co najwazniejsze nie przytule....nie poczuje jej matczynej milosci i troski, jutro czeka mnie zabieg i pamietam jak jeszcze do lekarza mowiaml ze chce miec na miejscu i jechac w ten sam dzien do domu bo chce sie zajac mama....a jej juz nie ma:( Mamusia zmarla 20 min po tym jak razem z tata opuscilam jej sale, czuwala nad nia siostra gdy wrocilismy sie Mamusia juz odeszla... czulam, jakby mi ktos pluca nie moglam oddychac, plakalam dlugo tulac ja w ramionach byla juz zimna .. odeszla.... jak przywiezli mame do kaplicy wygladala jak ksiezniczka tak slodko spala...choroba z niej uszla jej twarz byla taka gladka juz nie zmeczona choroba... jutro minie tydzien od pogrzebu. Czlowiek nie dopuszcza mysli ze rodzice od nas odejda...przeciez zawsze sa przy nas troszcza sie, pomagaja, pokazuja jak zyc ... nie bede miala juz mamusi na swoim slubie nie dotknie swojego wnuka czy wnuczki jak sie urodzi bedzie na wszystko patrzala z gory:( i nawet jak to pisze to nie wierze ze jej nie ma...tata wpadl w wir pracy i nie chce wrarac do domu wraca po 23 moj chlopak wyjechal na szkolenie a ja jestem sama....rozkladam Mamy zdjecia, rozmawiam z nia i za kazdym razem uswiadamiam sobie ze byla wspaniala osobom... a czlwoeik czasem tego nie docenial za co teraz jestem na siebie zla! podczas choroby wspieralam ja ogromnie chcialam byc przy niej choc nie zawsze moglam, bezradnosc dawala sie we znaki kazdego dnia strach, bezradnosc, lzy...nie wiem co ja wogole pisze jest mi ciezko nie potrafie bez Ciebie tak mamo chce do ciebie zadzwonic jak zawsze porozmawiac, wstac rano wyjsc z pokoju i Cie zobaczyc ... o niczym innym nie marze, dziekuje Ci ze przez 22 lata pokazywalas mi droge w zyciu.... zawsze bedzie ciebie brakowac tak bardzo Cie kocham....
Dario, jak pięknie i wzruszająco opisałaś ostatnie chwile ze swoją mamcią, jesteś jeszcze taka młoda a już taka dojrzała. Jestem pewna, że mamusia będzie czuwać nad Tobą z góry. Życzę Ci siły na trudny okres, też to przeżywam, chociaż mam 60 lat a moja mamcia zmarła 2 lata temu.Tulę cię mocno. Marysia5.
Wiesz, u nas dziś rocznica - Tata odszedł 3 sierpnia... Minęły więc dwa meisiące, a ja też nadal nie wierzę, że taty mojego nie ma:( Wydaje mi się, że jest w szpitalu, albo gdzieś wyjechał... I w sumie może tak lepiej, bo inaczej gdyby całkowicie do mnie dotarła myśl o tym, że mojego Taty juz nie ma i juz Go nie zobaczę, to chyba bym oszalała z bólu....
Niestety, tęsknota jest z dnia na dzień coraz większa, tak to boli okrutnie:(:(:(
Witam.
Mam takie same odczucia jak Katarzynka36, dziś mija tydzień od śmierci tatusia a ja cały czas mam wrazenie ze tatus za chwilę wróci, choć tęsknota jest coraz większa
daria21, nie można było nie płakać czytając to, co napisałaś : (
chciałabym o tyle rzeczy zapytać mojego Tatę, wracam z zajęć i chciałabym go zobaczyć, zagadnąć o coś, a Tatusia nie ma.. W czwartek minie miesiąc od jego śmierci.
Mój Tata, podobnie jak Twoja Mama, w kaplicy wyglądał tak spokojnie.. Choroba uszła, zrobiła swoje i odeszła, już nie męczy Tatki.
Okropnie mnie boli, kiedy pomyślę, że choroba wyniszczyła go niemalże całkowicie.. Zniszczyła płuca, wątrobę, nerki, nie pozwalała jeść, chodzić, skazała na bezczynność, bezradność, cierpienie i sama nie wiem co jeszcze.. bo to, co ja czuję to tylko ułamek tego, co przeżył sam Tata.
Nawet nie chodzę na grób Taty, bo nie mam uczucia, że on tam jest. Ja go czuję w domu. Jego grób wydaje mi się jakimś obcym, fatalnym miejscem..
Trudno powiedzieć czy to smutek.. Ogarnia mnie taka pustka bez dna, która wciąga i nic..
Egoiści,
Mnie też jak Ciebie jakiś dół wciąga:( Smutek, żal, tęsknota okrutna... mam wrażenie, że jest coraz gorzej, bo dopiero do mnie to wszystko dociera...
Ja - podobnie jak Ty - też nie czuję Taty na cmentarzu... czuję Go w domu... na cmentarzu nie płacze, w domu wystarczy, że zobacze jego buty, czy kule inwalidzkie, a łzy płyną ciurkiem...:(:(
Ja jednak jestem na cmentarzu codziennie. Nie czuję Taty, ale czuję jakby ukojenie i spokój, że Tata patrzy i widzi, że zagladamy do Niego, wymienimy znicze, pograbimy, zdejmiemy spadające liście... Uczepiłam sie troche tego przesadnego dbania o Grób Taty, bo to mnie jakoś "trzyma" w pionie...to taka namiastka - możliwość zrobienia jeszcze czegos dla Tatulka mojego... No i znowu ryczę jak piszę...
Ja nie potrafię wejść na forum i nie płakać : (
NAwet jak jestem w jako takim stanie, to płaczę ze smutku innych i wtedy dołącza się mój osobisty smutek i łzy już same płyną ciurkiem..
też nie potrafię nie płakać, gdy wchodzę na forum. Pojutrze minie 1,5 roku jak mojej mamuni nie ma ze mną...;( A ja wciąż nie wierzę...włączam moją płytę weselną, patrzę na Nią uśmiechniętą, łzy lecą...a ja wciąż nie wierzę...Potem widzę Ją umierającą i tak jakby do mnie dotarło, to co się stało...Strasznie za Nią tęsknię...Nie mam komu się tak cąłkowicie otworzyć i wyrzucić z siebie żal, wykrzyczeć to jak mi Jej brakuje, żeby każdy zrozumiał...
Moniusia,
my tutaj rozumiemy... mój Tatuś odzedł 3 i pół miesiąca temu :(
rozumiem Cię bardzo dobrze, co znaczy ten wielki ból, niemoc i żal po stracie ważnej osoby...
mi jest coraz gorzej, coraz bardziej tęsknię za Tatusiem, coraz bardzoiej do mnie dociera , że już nigdy, nigdy... nie zobaczę, nie usłyszę... tak trudno to pojąć
Moj tato zmarł 10 dni temu. Po pogrzebie byłam na Cmentarzu na razie tylko jeden raz. Miałam bardzo podobne odczucia, że go tam nie ma. W domu rodzinnym też czuję podobnie, choć każdy kąt go przypomina. Gdy tam jestem co chwila spodziewam się, że zobaczę go siedzącego na swoim stałym miejscu i że jak zwykle zaraz zacznie marudzić w zartach " No matka gdzie ten obiad " Gdy patrze w tamta stronę uzmysławiam sobie, że juz go tam nie zobaczę.
Codziennie rano też gdy się wybudzam ze snu i dociera do mnie świadomosc - zaczynam płakać. Mysłalam, że to minie ale nie mija. Za to zaczyna puszczać adrenalina, pojawiła się bezsennosc i uczucie bólu w każdym ogranie ciała. W ostatnim miesiacu bardzo się zaniedbałam, bo miałam inne rzeczy na głowie - teraz to wychodzi. Wiem, że powinnam zadbać nieco o siebie teraz, ale jakoś nie mam na to ochoty .....Tak jakby to było nieważne
_________________ Izabela
Tato 9.02.1947 - 13.10.2012 ( 15 miesięcy walki z potworem )
Tato jestem z Ciebie dumna, że tak dzielnie znosiłeś chorobę.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum