De, nie zastanawiaj się nad rokowaniami. Przede wszystkim teraz musicie jak najszybciej podjąć leczenie. Z raczyskiem też można walczyć. I nie załamywać łapek!!!
Mam jeszcze jedno pytanie i bede wdzieczny za wskazówki. Czy ma znaczenie do jakiego szpitala mama trafi na chemie? Czy leczenie w Centrum Onkologii różni się czymś od leczenia w szpitalu na Banacha lub w Insttyucie Gruźliczy i Chorób Płuć na Płockiej w Warszawie?
Leczenie w Centrum Onkologii tym się różni, że na miejscu dostępne są wszystkie zabiegi, tj, zarówno możliwość podania chemii, jak i radioterapia (naświetlania), niekiedy lekarze mogą zlecić obie metody leczenia równocześnie.
Minusem Centrum Onkologii są kolejki - najpierw do przyjęcia do gabinetu na konsultację a potem na rozpoczęcie leczenia. Nie wiem dokładnie, jak to w tej chwili wygląda czasowo. Tym nie mniej nie należy zwlekać. Z postów zrozumiałam, że wyniki już są, pozostaje rozpocząć leczenie. W Centrum Onkologii należy się zarejestrować rano (o 8), wchodząc wejściem "D" od strony ulicy Pileckiego. Z kompletem badań, o ile nic się nie zmieniło, obecność Mamy będzie niezbędna.
Samo leczenie, tj. np. chemioterapia w Centrum Onkologii, czy w innym miejscu - nie ma różnicy, programy terapeutyczne nie różnią się. Do rozważenia są także ośrodki onkologiczne prowadzące leczenie chemioterapeutyczne z krótszym czasem oczekiwania, np. "Magodent" przy Ostrobramskiej. Nadal jednak naświetlania trzeba będzie prowadzić w innym ośrodku, ale przypuszczam, że wówczas już odpowiednio onkolog pokieruje dalej (jeśli takie leczenie będzie konieczne).
Choć wiem, że patrząc na Mamę trudno uwierzyć, że choroba jest tak zaawansowana, ale teraz najważniejsze będzie rozpoczęcie leczenia. To mit, że medycyna ratuje życie - lekarstwa na śmiertelność naszego gatunku nie wymyślono - zawsze jednak medycyna może je przedłużyć. O tym warto pamiętać i nie wybiegać myślą ku rokowaniom.
Widziałam w wypisie, że Mama chorowała na depresję. Konieczne będzie zwrócenie uwagi na jej nastrój. Rozpoznanie nowotworu w zaawansowanym stanie i rozpoczęcie leczenia jest w tym momencie dużym czynnikiem ryzyka dla wystąpienia kolejnego epizodu depresyjnego. Jeśli Mama ma swojego psychoterapeutę, konieczne będzie zapewnienie jej częstszego kontaktu z tą osobą. Wsparcie takie może się bardzo przydać całej Waszej najbliższej rodzinie.
Pytałem o szpital ponieważ na banacha możemy się dostać od ręki i jest znajomy onkolog, tyle że słyszałem różne opinie o tej placówce jednak z tego co Pani piszę Chemioterapia nie różni się niczym a jedynie brak radioterapii.
Pozdrawiam
[ Dodano: 2011-07-18, 11:53 ]
Okazało się że biopsja węzła nic nie wykazała. Teraz będa wycinali cały węzeł żeby zrobić histopatologie. Czy to normalne, że po dwóch bronchoskopiach i dwóch biopsjach lekarze nie są w stanie stwierdzić co to za postać nowotoworu?
[ Dodano: 2011-07-18, 16:22 ]
i jeszcze jedno pytanie, ile trzeba czekac na wynik histopatologii z wycietych wezlow chlonnych? czy podobnie jak w przypadku biopsji?
Okazalo sie ze jednak jest wynik biopsji z węzłów. rak niedrobnokomórkowy - doktor zadzanowila do mnie bo taki byl wpisany numer przez mame. dzisiaj musze przekazac mamie informacje, nie wiem jak to udzwigne, ale wole to powiedziec osobiscie a nie zeby mama uslyszala od lekarza przez telefon :(
Spokojnie i raczej rzeczowo. Na mojego tatę taki sposób przekazywania informacji działał nieżle. Fakt, że nie wdawałam się w dyskusje na temat rokowań i żadne inne dywagacje co będzie itp. Teraz przed wami ciężka wojna. Mama powinna o tym wiedzieć, ale jednak moim zdaniem, nie należy chorego pozbawiać nadziei. Nastawiać raczej pozytywnie. Pamiętaj, że w mózgu "mieszka" połowa sukcesu. Trzymaj się jakoś!
juz po rozmowie, mama przyjela nad wyraz dobrze, mowi ze sie nie podda i bedzie walczyla. fakt ze nie do konca zdaje sobie chyba sprawe ze swojego stanu. caly czas mysli ze niedrobnkomorkowy jest mniej grozny od drobnkomorkowego i ze mozna z nim wygrac. a ja licze na cud...
niepojete jest dla mnie to, że rozmawiamy o miesiącach. mama czuje sie dobrze, czasem tylko boli ją troche w klatce piersiowej....
dla mnie też było to niepojęte, że choroba tak szybko postępuje. mama miała niedrobnokomórkowego raka płuca lewego. niby bez przerzutów. piszę niby bo miała tylko tk klatki piersiowej i usg jamy brzusznej. a usg było ok.
nawet nie wiedziałam że jest takie badanie PET. może ono by coś wykazało więcej. czasami bolały ją kości, myślałyśmy że to reumatyczne. może to były przerzuty?? bolała ją czasem głowa, no ale wcześniej też ją czasami pobolewała.. może coś tam było?? same niewiadome. teraz widzę jak mało wiedziałam o jej stanie.
de napisał/a:
Czy w przypadku niedrobnokomorkowego jest szansa na dluzsze zycie, mniej bolu?
co do czasu z niedrobnokomórkowym to zapewne sprawa indywidualna. moja mama zmarła po 2 miesiącach od zakończenia chemioterapii, po której nastąpiła całkowita remisja zmian w płucu. mama czuła się dobrze do czasu...później wszystko potoczyło się błyskawicznie i cierpiała bardzo
_________________ Rozstanie jest naszym losem. Ponowne spotkanie-nadzieją... Mamuś[*]
mam jeszcze jedno pytanie odnosnie leczenia, Czy podtyp raka ( gruczolorak, plaskonablonkowy itp) ma znaczenie przy zastosowanym leczeniu. Moj znajomy lekarz onkolog ze szpitala w ktorym mama ma byc leczona powiedzial zebym przypilnowal aby na wyniku byla ta informacja, natomiast lekarz ze szpitala w ktorym mama miala badanie powiedzial mi, że to nie ma znaczenia. Niestety na wyniku mam informacje
Wynik reakcji immunohistopatochemicznych: TTF1 i p63 niemiarodajne.
de, każdy rodzaj nowotworu leczy sie innymi schematami chemioterapii.
Dlatego ważne jest ustalenie czy to jest rak płuc drobnokomórkwy, gruczolakorak, niedrobnokomórkowy itp...
U Was jest to niedrobnokomórkowy, więc bedzie to chemioterapia stosowana dla tego typu.
pozdrawiam
_________________ "Odnajdź w sobie zalążek radości, a wtedy radość pokona ból"- R. Campell
mama w przyszly poniedzialek zaczyna chemie. za kilka dni podadza jej vitamine B12 i zrobia badania. chce ja zabrac na wakacje przed chemia bo pozniej moze byc roznie, mam racje ze po chemioterapi moze sie czuc na tyle zle ze nie powinna podrozowac?
Może się czuć różnie, po pierwszym cyklu pewnie nie będzie jeszcze najgorzej, ale każdy reaguje inaczej. Więc jeśli jakiś wyjazd, to lepiej przed niż w trakcie chemii.
Uważaj tylko, by mama się nie zaziębiła, mała infekcja i mogą odłożyć chemię.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum