No i sie zaczelo kielbasic . Po dwoch miesiacach znow wyladowalem w szpitalu .Przyzczyna by calkowity spadek kondycji , podduszanie , nie mozlwosc oddychania w pozycji plaskiej i bole w klatce piersiowej . Dostalem stracha ze to rak zaczol progresje ale okazalo sie ze jak mi spuscili 1,5 litra plynu z pluc to sie ustatkowalo
. Ale przy okazji zrobione MRT glowy bo po pierwsze klopoty z rownowaga a po drugie markery strzelily do gory . I tu juz zaczelo
byc nie fajnie
. Znalazly sie trzy mety tylko tak male ze okreslono ich wymiary jako punkty . Dostalem kortizon i przygotowuja sie do naswietlania .
Co pocieszaje , pozrobieniu TK klatki i brzucha stwierdzono stabilizacje
.
Pytanka :Czy mozliwe jest zlikwidoanie calkowite tak malych met przez naswietenie ?
Czy raczej brac pod uwage wariant pesymistyczny i wychodzic z zalozenie
ze proces bedzie tylko spowolniony ?.
Pzyjac granice przezywalnosci 3 do 6 miesiecy jako najbardziej pasujaca do
mego przypadku ?
W kolejce do Hospicjum juz jestem zapisany, no to jakos bedzie
.
Pozdrawiam!