kubanetka, siedzę i ryczę. Ile jeszcze razy ktoś będzie mi musiał rzuć w twarz całą prawdę żeby wreszście dotarło? Jak mamy żyć bez żadnej nadziei? Wszyscy każą sie pogodzić. Jak? Jak można się pogodzić z umieraniem dzień po dniu? Jak to strasznie boli.
Może nie tyle pogodzić, co starać się przyjąć to do wiadomości - inaczej będzie tylko gorzej.
Nie pogodzisz się z tym nigdy, ale stanąć z tym twarzą w twarz musisz.
Jak? Jak można się pogodzić z umieraniem dzień po dniu? Jak to strasznie boli.
No właśnie nikt, kto tego nie przeżył nie wie jak to strasznie boli.
Ja mimo to, że znałam rokowania i postęp choroby, nigdy tak do końca nie mogłam uwierzyć w to, że już nic nie można zrobić.
Poprostu tacy jesteśmy, że nie do końca wierzymy, że to już koniec.....
Wiem co czujesz i strasznie mi przykro, że Też musisz zmagać się psychicznie z tym, że tracisz bliską sobę....
Bo jak można patrzeć i rozmawiać, wiedząc, żę zostało tak niewiele czasu ?
Takie przeżycia są nie do opisania......
Trzymaj się jakoś
_________________ "Odnajdź w sobie zalążek radości, a wtedy radość pokona ból"- R. Campell
Wiesz że jest źle ale jeszcze nie dochodzi do Ciebie, przecież Mama jest, więc dlaczego ma jej nie być za jakiś czas.
Chyba tego się treba trzymać, że jest teraz - cieszyć się czasem który jest dany, nawet jak nie będzie lekko.
Na rozpacz pewnie przyjdzie czas. Bo ja np. boję się momentu odejścia Taty, że wtedy dopiero dojdzie do mnie, że to już koniec. Strasznie się boję, bo wydaje mi sie, że wiem, co nas czeka, ale czy właśnie wtedy bede miała tyle siły by to zaakceptować.
Ewelino ciężkie dni przed Wami, ale napewno również parę pięknych, mimo tego, że mama jest strasznie chora. Nigdy przedtem nie wiedziałam, że można pięknie, radośnie przeżyć świeta, wiedząc, że są ostatnie razem. Właśnie dlatego były piękne, tak jak i inne uroczystości - urodziny, imieniny.
Masz dwie siostry, męża, będziecie miały jak się wspierać w tych trudnych momentach.
Witam po przewrwie. Jesteśmy własnie z mamą po urlopie (to znaczy ja urlopowałam). Spędziłysmy sobie 2 tygodnie na działeczce. Mama niestety urlopem umęczona. Całe dni na dworku a do tego przy takich temperaturach jak były to dla niej za dużo. Straszne to jak bardzo jest osłabiona. Ja za to odpoczęłam psychicznie. Tego mi było trzeba. Wreszcie nie gnębi mnie fakt, że tak mało czasu z mamą spędzam. Nasiedziałyśmy się na zapas. Nagadałyśmy. Chemia skończona, nowych objawów jeszcze nie ma więc cieszymy się tym co jest. Cisza prze burzą.
[ Dodano: 2011-06-13, 13:15 ]
Czy ktoś wie gdzie mozna na cito wykonać rezonasns głowy ? Okolice Warszawy?
Bardzo fajnie, że zdecydowałas się na urlop i że właśnie nie męczy Cię ten kac.
Strasznie sie patrzy jak ktoś gaśnie na naszych oczach, ale trzeba to jakoś przejść.
Mama może być wolna bez objawów jeszcze trochę czasu, więc spokojnie cieszcie się ile można, a jak tylko coś się będzie działo to niestety będzie trzeba łagodzić te objawy.
Jeżeli masz na myśli MR prywatnie to MEDIQ w Legionowie mają nowy aparat a głowę opisuje dobry radiolog. Niestety nie wiem nic nt tych badań na NFZ. Pozdrowienia
kubanetka, dziekuję Ci że zawsze znajdzieś dla mnie miłe słowo, choc sama teraz bardziej go potrzebujesz. Nie powiem Ci noc mądrego, bo nie wiem jak to jest gdy widzi się bliską osobą w takim stanie. Walcz, żeby dla Was wszystkich to był jak najmniej bolesny okres.
gaba, dzieki, ale własnie na państwowym mi zależy. Prywatnie to 500-600 zł. Jeśli sie nie da inaczej to zapłacimy ale próbujemy jeszcze na fundusz poszukać.
Skierowanie mamy ale sprawa już nieaktualna. Idziemy w piątek prywatnie. Zainteresowanym podpowiem, że najszybsze terminy maja w AVI w Warszawie. Profesor tamtejszy ustala czy sprawa jest pilna. Naszą za taką uznał i ustalili nam termin na 22 czerwca. Jeden tylko minus (dla nas) - na wyniki czeka sie ok 4-5 dni, nawet do tygodnia. A my wizytę w Krakowie mamy 27-go. Więc odpada. Stwierdziłysmy jednak, że nie będziemy mamy ciagnąć do Warszawy i robimy prywatnie w Radomiu.
Obdzwoniłam pół Warszawy - terminy na koniec lipca a nawet na październik. Polecam AVI. Panie baaardzo przyjemne i terminy spoko.
[ Dodano: 2011-06-15, 09:20 ]
Ale mam nowy problem. Mama straciła juz chyba całą wolę walki. Baaardzo dużo znowy pali. Około paczki, może więcej dziennie. A do tego wczoraj zastałam ją na mooocnym rauszu. Jakie mogą być konsekwencje picia alkoholu w jej stanie? Wiem, że musimy z nią o tym porozmawiać i dlatego chcę ją mieć czym nastraszyć. Pokazać, że sobie szkodzi.
Mój Tata na początku choroby tez chciał palić dalej i palił, nawet jak nie umiał sobie podpalić papierosa, bo przez przerzuty źle odczytywał odległości. Palił po parę papierosów, to trwało jakieś 6 tygodni od diagnozy.
Ale pewnego razu strasznie słabo mu sie zrobiło przy paleniu jednego papierosa, zawował mamę, strasznie się przestraszył i od tego momentu, Mama powiedziała, że nie da ządnego papierosa, a Tata sam nie pytał.
Jeśli chodzi o alkohol, to napewno nie można pić jeśli mama bierze jakieś tabletki.
A jesteś pewna, że to było po alkoholu? Bo mój Tata wyglądał cały czas jakby się czegoś napił, a potem się okazało że przerzuty na mózg taki efekt dawały - oczywiście nie chce Cię straszyć, bo to mógł być alkohol.
Mama jest świadoma sytuacji, napewno jest jej strasznie ciężko - mój Tata np. bardzo krzyczał na nas, bo nie wytrzymywał napiecia, czasem płakał wręcz, więc czasem płakałam z nim i szczerze mówiłam, że Go nigdy nie zostawimy, zawsze będziemy przy nim , cokolowiek by się nie działo.
Może Mamie potrzebna jest rozmowa o tym co będzie, że będzie z Nią, że nie pozwolicie jej cierpieć.....
[ Dodano: 2011-06-15, 10:55 ]
A myślę, że jeśli spróbujesz postraszyć, to pierwsza odpowiedź może być taka, że przecież i tak nie jest dobrze, więc już nic nie zaszkodzi.
Ale wtedy warto pewnie wytłumaczyć, że choroba jest, ale trzeba wyszarpać jeszcze tyle dni ile się da, a takim postępowaniem Mama sobie to uniemożliwia.
U nas ciągle nikt nie ma odwagi przyznać, że już nic się nie da zrobić. Wszyscy udajemy, że bedzie ok. Nie oznacza to, że mówimy jej, że będzie zdrowa. Mama zna swój stan. Po prostu nie mówimy głosno o tych wszystkich strachach w naszych głowach.
kubanetka napisał/a:
czasem płakał wręcz, więc czasem płakałam z nim i szczerze mówiłam, że Go nigdy nie zostawimy, zawsze będziemy przy nim , cokolowiek by się nie działo.
Może Mamie potrzebna jest rozmowa o tym co będzie, że będzie z Nią, że nie pozwolicie jej cierpieć.....
- taka rozmowa byłaby przyznaniem, że jest źle.
Boję sie tego. Wydaje mi się, że dopóki my udajemy, że jakoś to będzie to mama się trzyma. Moja mama pochowała pare lat temy brata, który zmarł na raka (tak jak jej ojcieć, bracia cioteczni i połowa naszej rodziny), więc wie czego się spodziewać.
[ Dodano: 2011-06-15, 11:28 ] kubanetka, twój Tata sam dawał emocje i ich oczekiwał. Moja mama "trzyma się" i dlatego Ona dyktuje warunki. Udajemy czy płaczemy razem. Mam nadzieje, że mnie rozumiesz. My po prostu boimy sie emocji i szczerych rozmów bo wtedy ten straszny sen stanie sie jawą.
[ Dodano: 2011-06-15, 11:29 ]
A tak to gadamy o mojej córce, o wakacjach, o tym jak tam w pracy. O pierdołach. Dzieki temu dopóki możemy żyjemy jak dawniej.
[ Dodano: 2011-06-15, 11:32 ]
kubanetka napisał/a:
A jesteś pewna, że to było po alkoholu? Bo mój Tata wyglądał cały czas jakby się czegoś napił, a potem się okazało że przerzuty na mózg taki efekt dawały - oczywiście nie chce Cię straszyć, bo to mógł być alkohol.
- czułam alkohol. Odpowiedzieć szczerze nie chciała. Unikała rozmowy. Gdyby po prostu sie xle czyła, to by powiedziała.
Witaj Ewelinko
przeczytałam Twój cały wątek i wiem że to samo mnie czeka, też mam chorą mamę i też udajemy i też staramy się żyć " normalnie". My czekamy na pobranie biopsji z płuca (nieoperacyjny) ale tu idzie szybko za szybko nikt z lekarzy nie mówi nic pozytywnego nic. Ja latam po forum po lekarzach i czekam i czekam.
Kochanie trzymaj się dzielnie jesteś wspaniałą kobietą i córką.
" nikt nie wie co czas przyniesie"
Każdy jest inny, każdy inaczej reaguje, każdy inaczej wyraża emocje. Ty najbardziej znasz swoją Mamę, będziesz wiedziała jak jej pomóc.
Ale w takiej sytuacji jak śmiertelna choroba, to nie da się aż tak pomóc, jakbyśmy tego chcieli, bo i tak będzie smutek, łzy, emocje, niemoc.
Ale być to ogromnie dużo - oklepane, ale jedyne co można robić.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum