Jeżeli lekarz oceni, że stan mamy jest słaby,przed podaniem chemii zrobią badania i przykładowo okażą się kiepskie to nawet jak chemia jest zaplanowana to lekarz od tego odstąpi.
Prosiłam lekarz prowadzącą o ściągnięcie wody z brzucha, bo mama nawet leżeć nie może i cierpi. Powiedziała, że nie może nic pomóc, że takie ma przepisy i odesłała nas na SOR. Wiadomo, kilkugodzinne kolejki a mama nawet nie wysiedzi. Czy takie są realia?
nuta,
To, że lekarka wysłała na SOR/do szpitala to dobrze, bo jeśli mieliby ściągać płyn to najlepiej w szpitalu. Nie wiemy ile tego płynu jest w jamie brzusznej i nie jest to taka prosta procedura, że ściągną i po problemie, płyn może ponownie pojawić się w bardzo krótkim czasie.
Cytat:
Paracenteza diagnostyczna, czyli nakłucie jamy otrzewnowej i pobranie niewielkiej ilości płynu stosuje się celem ustalenia jego etiologii: potwierdzenia procesu nowotworowego (badanie cytologiczne), zapalnego (bakteriologia), określenia zawartości i składu (wskaźnik SAAB). Paracentezę terapeutyczną - nakłucie jamy otrzewnej i upuszczenie większej ilości płynu puchlinowego stosuje się przede wszystkim wtedy, gdy obserwujemy brak efektów leczenia farmakologicznego, z bardzo silnymi objawami bólowymi, narastające bardzo szybko, oporne na leczenie lekami moczopędnymi oraz u długotrwale leczonych pacjentów, którym poprzednie nakłucia przyniosły zadowalający efekt. Jednorazowo dopuszcza się usunięcie do 5 l płynu - taka objętość nie wiąże się ze znamiennym ryzykiem zmiany objętości osocza (hematokryt), zaburzenia czynności nerek, wpływu na obciążenie układu krążenia. W przypadku płynu o istotnej zawartości białka należy się liczyć z możliwością wystąpienia hipoalbuminemii - stosowanie diety bogatobiałkowej oraz usuwanie mniejszych objętości płynu o etiologii nowotworowej w niewielkich odstępach czasu umożliwia redukcję ryzyka znacznego nagłego zmniejszenia zawartości białka (łatwiejsza odbudowa małych niedoborów), często obserwowanego u chorych po zabiegu. Nakłucie nie jest procedurą bez możliwych powikłań. Należy się liczyć z takimi niekorzystnymi zdarzeniami jak np. powikłania infekcyjne. W takich sytuacjach należy dreny usunąć możliwie szybko i stosować skuteczną antybiotykoterapię.
Ta lekarka jest szpitalna, onkolog. Myslałam że mogła umieścić mamę na oddziale i ściągnąć ale widocznie takie ma procedury. Jutro z rana pojedziemy na Banacha, nie ma innej opcji. Ja mogę czekać, mama słabieńka, no chyba że wezwiemy pogotowie...
Marzenka, dziękuję*
[ Komentarz dodany przez Moderatora: marzena66: 2018-04-22, 15:52 ]
Wcale nie SOR, na Banacha stosunkowo krótko czeka się ze skierowaniem od lekarza POZ - powinien wystawić bez trudności. Pokręciłam: Trzeba zgłosić się na SOR ale trzeba mieć skierowanie z POZ z tego samego dnia.
Mama byla hospitalizowana 3 dni tylko. Nie stwierdzono wody w brzuchu ( tylko 20ml więc nie ściągano). Natomiast mamy progresję choroby, nowe ogniska w płucach. Markery ze 160 w ciągu paru dni skoczyły do 460.
Mama praktycznie leży. Bardzo dużo schudła mimo że je. Jest słabiutka. Zastanawia mnie ten duży brzuch i dolegliwości. Od czego, bo jeśli nie ma wysięku ( ma wszczepy w otrzewnej )? Raz w miesiącu mamę czyści, ma nocne wymioty i biegunki. W szpitalu na Banacha odesłano do onkologa, nie mieli co leczyć, wszystkie badania ,, w miarę możliwe." Rak zaatakował otrzewną wszczepy i teraz płuca. Na 8 maja ma zaplanowaną kolejną chemię ale widzę że się nie nadaje. Cięzko patrzeć jak powoli gaśnie ktoś bliski i nie móc temu zaradzić
Wątroba czysta, wyniki w miarę dobre ( na wątrobie ma naczyniaka tylko) a te bigunki i wymioty są okresowe, trwają kilka godzin i mijają. Duzy brzuch a brak płynu. Nie wiem już co jest przyczyną pogarszającego się stanu : przebyte chemie czy postęp choroby, bo dolegliwości głownie pokarmowe plus postępujące osłabienie- kazdy krok to wysiłek,leci na boki.
a kiedy była ostatnia chemia?, bo jak najbardziej mogą to być skutki chemioterapii skoro w jamie brzusznej nic niepokojącego się nie dzieje, typu przerzuty czy wodobrzusze (mała ilość płynu)
Dzisiaj u mamy ciężki dzień. Zero apetytu. Nic nie zjadła, znaczy próbowała i wzięła kęsa, długo gryzła ale nie mogła przełknąć. Czy tak się zdarza w przebiegu choroby nowotworowej. Mało pije. Mówi że nie ma chęci.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum