U mojego taty (52 lata) wykryto nowotwór kory nadnercza z licznymi przerzutami do mózgu i wątroby.
W sumie to najpierw wykryto przerzuty do mózgu. A dopiero na RM resztę.
Ale zacznę od początku. W ubiegłym roku tata upadł z 2 metrów.
Miał lekkie wstrząsnienie mózgu. Oraz poszło mu trochę krwi uszami i ustami.
TK nic nie wykazało.
W szpitału wykryto wtedy tylko nadciśnienie 220\180. (Prawdopodobnie miał już wcześniej tylko nie leczył)
Mimo leków nie można było go zbić do normalnego stanu.
Po tym zostały tylko wizyty kontrolne u chirurga.
Od pół roku tata zaczął się skarżyć na osłabienie i chwilowe zawroty głowy.
Powtórzono TK - w porządku.
Tak zakończyło się leczenie u chirurga.
Ok miesiąc temu zaczął utykać na jedną nogę. Do tego doszedł promieniujący ból w okolicach brzucha i nerek.
Tata był zmęczony i senny.
Od razu poszedł do lekarza rodzinnego. Ten zlecił tylko badanie krwi i moczu.
Wyniki były w porządku tylko kwas moczowy i OB podwyższone.
Później doszedł ból w klatce piersiowej. Zrobili ekg . Coś wyszło nie bardzo ale powiedzieli , że to stres.
Mój tata do szczupłych nie należy. Buzia okrągła spory brzuch. Przestał prawie jeść.
Lekarka stwierdziła ze to pewnie depresja. Co 3-4 dni zmieniała mu leki ponieważ nie dawały poprawy.
W końcu mama , ponieważ widać było, że tata niknie w oczach , miał problemy z koncentracją. Momentami 'wyłączał się" zmieniła przychodnię.
Powtórzyli ekg (2 tygodnie po tym w poprzedniej przychodni) wyszła ostra niedokrwistość serca i karetka zabrała tatę do szpitala.
Tam z ciągu dwóch dni znaleźli przyczynę.
Czy lekarka w poprzedniej przychodni nie zbagatelizowała objawów?
Dlaczego nie chciała wypisać skierowania do specjalisty tylko leczyła sama?
Czy Ci ludzie nie mają sumienia?
Łatwiej rozpoznać chorobę jak już jest zaawansowana. Twój post jest za mało szczegółowy żeby jednoznacznie określić czy i kto coś zaniedbał (bo nowotwór prawdopodobnie się rozwijał od dłuższego czasu przed upadkiem). Jest generalna zasada że jeżeli nadciśnienie nie poddaje się przez kilka miesięcy leczeniu to sprawdza się nerki i nadnercza (wychodzi to w usg). Tutaj nadciśnienie nie zostało zdiagnozowane (?) ani nie próbowano go leczyć.
Istotny wpływ na rokowania miałoby wykrycie tego nadciśnienia i nowotworu dużo wcześniej przed upadkiem.
Nie nie zdiagozowali przyczyn nadciśnienia. Stwierdzili, ze to objaw po tym upadku. Dostawał leki na nadciśnienie od roku. Po drodze zmnieniane były parę razy , bo żadne nie dawały poprawy. Guz nadnercza ma 32x50mm. Ognisko w wątrobie 15mm. W mózgu 19 guzów-największy 55x60mm, płuco 47 mm. To część inf. ze szpitala. Konkretnych wyników nie mamy jeszcze bo o tym wszystkim dowiedzieliśmy się w ostatni czwatek.
Druga przychodnia od razu zwróciła uwagę , że coś jest nie tak. A Ci pierwsi? Nic, kompletnie nic;/ Teraz rokowania to miesiąc-dwa;/ Jak można pomylić nowotwór z depresją;/! Ja jestem kompletnym laikiem ale czy powiększenie i ostra niedokrwistość serca mogła się zrobić przez 2 tyg? Tym bardziej , że w wywiadzie mieli , że tata taty zmarł na zawał i u mnie w ubiegłym roku częstoskurcz gdzie potrzebna była ablacja uznali za stres.
Na izbie przyjęć na Tk wyszły guzy mózgu z opisem , że to rozsiany proces meta. Później po rezonansie magnetycznym i konsultacji z onkologiem powiedzieli , że guz w nadnerczu jest tym pierwotnym, o zaatakowanej wątrobie powiedzieli nam na następny dzień a płucach dzisiaj;/ Oprócz wyników usg i rtg nie mamy nic bo czekamy na wypis.
Przy takim natłoku wiadomości na pewno dużo mi i mamie uciekło z tego co informowali nas lekarze. Dlatego czekamy na całą dokumentację.
Tylko głowy. Później w październiku 2010 robione miał rtg klatki piersiowej-czyste. Usg miał na początku roku prywatnie i też nic nie było widać. Ale może tacy "specjaliści" to robili. Byliśmy dziś na konsultacj u onkologa. Na neurologi zauważyli tylk jeden przerzut na płuco. Onkolog zauważył trzy. Więc lekarz a lekarz to duża różnica.
To samo co mówili na neurologi-kilka tyg. życia przewiduje. Guz naddnercza mimo, że sam nie rośnie robi mnóstwo przerzutów, które powiększają się w momencie. Guzy mózgu oprócz największego urosły o kilka mm w ciągu tygodnia. Stwierdził, ze postara się zrobić co w jego mocy by tata dostał jak najszybciej radioterapię. Bo to zmniejszy jego ból. Ale tata jest tak słaby, ze na ten moment wątpliwe jest by mozna było tą formę leczenia zastosować. Innego leczenia oprócz paliatywnego nie ma;/ Zaproponował nam wynajęcie materaca na odleżyny i dzisiaj kolejne spotkanie ma byc.
Ten onkolog leczy moją babcię 15 lat, leczył ciocię, mamę także na prawdę się interesuje i chce pomóc. Ale lekarzy z neurologi to powinni postawić po ściana i wystrzelac chyba. Wypisali go w takim stanie, ze nie mógł zrobić kroku by wstac z łóżka. Zapomnieli nam podbic recepty, Przeciwbólowych mu wogole nie przepisali. sami musieliśmy załatwiać recepty gdzie indziej
Koło mojej pracy jest centrum opieki paliatywnej także skocze tam po południu i się dowiem co i jak. W nas jest tyle złych emocji, żalu, nerwów. Przy tacie musimy być silne, wpierać go, cieszyć się tym czasem który nam został. Ale na osobności jest rozpacz.
[ Dodano: 2011-05-12, 08:05 ]
Tata wczoraj dostał zlecenie na materac przeciwodleżynowy i 3 opakowania Megalie na apetyt. Na szczęście onkolog zmienił tacie część leków zwiększył dawki pozostałych i wczoraj zrobił sobie nawet mały spacerek do kuchni i na taras:) Apetyt jak na ostatnie dni też miał:) Także taka terapia skutkuje-oby było jak najdłużej tak. A co do radioterapi-loteria czy uda sie wcześniej;/
[ Dodano: 2011-05-12, 09:28 ]
Mam prośbę. Czy mógłyb ktoś zinterpretować te wyniki:
Tatę wczoraj w nocy złapał ostry ból i stwierdził , że czuje się jak na dwa dni przed śmiercia. Jak na osobę , która nie wie jak co mu dolega i jakie są rokowania(chcieliśmy zaoszczędzić mu zmartwień) to organizm chyba sam mu to uzmysławia;/
P.S. Chciała prosić moderatora tego działu o przeniesienie go we właściwe miejsce i zedytowanie tytułu na rak nadnercza z licznymi przerzutami bo nie chce niepotrzebnie zaśmiecać forum a zboczyłam z pierwotnego tematu.
wronka, kurde przykre to co piszesz osoba chora wie jak postępuje choroba. Niektóre rzeczy się przeczuwa... Mój tato pomimo tego, że nie wiedział o tym jak bardzo jest chory sam mówił, że lepiej nie będzie... . Życzę Wam żeby tym razem słowa taty nie sprawdziły się. Pozdrawiam,
T.
_________________ Per aspera ad astra... - 09.04.2011 [*]
W ostatnich dniach tata ma przebłyski "siły" Potrafi zerwać się z łóżka i siąść albo przejść parę kroków bez przytrzymywania się ściany. Cieszy nas to bo przeważnie lezy tak zmęczony , że trzeba go karmić bo nie ma siły ruszyć ręką, a drogę do ubikacji pokonuje wsparty na dwóch osobach bo zmysł równowagi i nogi odmawiają posłuszeństwa.
Lekarz przepisał mu megalie na apetyt, bo pierwsze dni po wyjściu ze szpitala nic nie chciał jeść i pić . Teraz jest dużo lepiej. Je mało jak na tatę ale je. Czasami trzeba go przekonywać a czasami sam ma ochotę. Szczególnie ma smaki, na produkty zawierające dużo białka. Spróbował raz nutridrink ale niestety rozregulował mu pracę jelit.
Radioterapia przesunięta jest na 30 maja:)
Zachowanie taty zaczyna się zmieniać. Zrobił się bardzo nerwowy. I bardzo przeszkadza mu sztuczne światło. Nawet gdy lezy przy zgaszonym a widać smużkę z drugiego pokoju wydaje mu się , ze to u niego świeci. Coraz częściej się "wyłącza" i uciekają mu żrenice.
[ Dodano: 2011-05-17, 10:45 ] voli Dziękuję za słowa otuchy
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum