Dziękuję za słowa otuchy.
Wychodzi ze mnie wszystko co najgorsze, od postawienia diagnozy nie minęło nawet 5 miesięcy, a ja jestem już nieco zmęczona. Praktycznie odpuściłam studia, zrezygnowałam z pracy, nie widuję się z chłopakiem, bo od tego wszystkiego dzieli mnie 300km, wróciłam do rodziców, do kawalerki, w której mieszkamy we 4, boję się wyjść z domu, że coś się wtedy stanie. Chciałabym wrócić do dawnego życia, ale przecież dobrze wiem, co by to oznaczało... Z jednej strony za tym tęsknię, a z drugiej to podłe i straszne.
Nie rozmawiam o tej sytuacji z nikim. W ogóle rzadko z kimkolwiek rozmawiam oprócz rodziny bliższej i dalszej. Więc chociaż tu pokażę prawdziwą twarz, niby całkiem dobrej dziewczyny, a jednak egoistki.
_________________ Jeżeli szansa wynosi 10%, to nie znaczy, że jest to niemożliwe. Bo w końcu ktoś w tych 10% jest, a kto jak nie mój tata?
Nie wiem jak to możliwe, aby w ciągu 5 miesięcy choroba z najsilniejszego człowieka na świecie zrobiła kogoś, kto nie chodzi, prawie nie mówi i nie ma w ogóle siły. Chcę, żeby było normalnie, jak jeszcze rok temu... Żeby normalne życie wróciło... Tyle wysiłku taty na nic... :(
_________________ Jeżeli szansa wynosi 10%, to nie znaczy, że jest to niemożliwe. Bo w końcu ktoś w tych 10% jest, a kto jak nie mój tata?
Witam Cię Asiu, tak to prawda że to wprost niemożliwe aby tyle złego i okrutnego przygniotło najdroższa osobę, a tym samym jej najbliższych. A powiedz Asiu rozmawiałaś może z lekarzami, aby wymienić sutent na inny lek - afinitor czy nexavar ? W wypowiedziach niektórych osób z FORUM taka wymiana zwyciężyła tak ciężki stan i pomogła.Jest mi strasznie smutno i boleśnie z powodu Waszej sytuacji. Twoje zachowanie jest wzorcem dla nas, tyle ponosisz klęsk, ale Twój tato na pewno to docenia i jest po swojemu z Ciebie dumny. Zrób wszystko, aby nie cierpiał bólu.
Asiu,
jesteś po prostu zmęczona. Co w tym dziwnego, że tęsknisz za dawną stabilizacją, za czasem bez kłopotów, bez poważniejszych zmartwień? To normalne. Nie rób sobie wyrzutów.
Ja rozumiem, że boisz się o tym wszystkim pomyśleć, albo powiedzieć głośno: "Wrócę do normalności po śmierci Taty" - bo wydaje Ci się to straszne i egoistyczne. Nie jest. To normalne, ludzkie. Każdy towarzyszący osobie umierającej tak myśli, tylko jeden się przyzna, a drugi nie. Obserwuję rodziny osób chorych terminalnie i wiem to na pewno.
Nie martw się, Twoje uczucia nie są niczym złym...
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Zdeterminowana22
Witam Cię.
Choroba w ciagu 7 tygodni z mojego taty człowieka silnego, zawsze zdrowego,pełnego poczucia humoru, lubianego, towarzyskiego, pełnego wigoru, miłości do rodziny , swoich dzieci zrobiła człowieka,który nie chciał rozmawiać, opadł z sił, nie był w stanie iść do toalety, mówić. Pamiętam jak w szpitalu dostał biegunki , miał pampersy, spojrzał na mnie i powiedział " nigdy by mi nie przyszło do głowy , że kiedykolwiek będzie musiał mieć pampersa."
Śmierć mojego taty diametralnie przewróciła mój świat do góry nogami. 1.5 roku wcześniej mama, teraz tata. Musiałam dla dwóch młodszych siótra- jedna 16 lat, druga 19 lat pełnić rolę mamy, taty i starszej siostry. Wróciłam na stare śmieci do domu rodzinengo bo nie mogłabym zostawić ich samych sobie. Jest nam ciężko, mnie szczególnie bo na swoich barkach noszę utrzymanie domu, problemy, dylematy. Wiem, że nigdy nie zastąpie siostrom rodziców, wcale nie chce bo wiem, że rodzice są blisko Nas i mają Nas w swojej opiece.
Życie naprawdę pisze takie scenariusze dla nas, że czasem zadaję sobie pytanie- ile człowiek jest w stanie znieść.
Trzymaj się i bądz przy tacie. Ja byłam do końca
Dziękuje za wpisy, wsparcie i wyrozumiałość...
Moniko, też miałam to szczęście być przy nim przez całą chorobę oraz w ostatnich chwilach...(dzięki za wiadomość, odezwę się na priv)
Wczoraj zdążyłam powiedzieć wszystko co ważne. Niedługo potem Tata odszedł...
Nie wiem dlaczego ta choroba zabiera tak wspaniałych ludzi...
Madziu, bardzo dziękuję za wyrozumiałość i zrozumienia w mojej chwil słabości. Dziś już wiem, że normalność skończyła się chwili diagnozy...
Marysiu, dzięki za wiarę do końca, że będzie dobrze, ale niektórych rzeczy nie da się przeskoczyć.
22.01.2012 r. 22:05
_________________ Jeżeli szansa wynosi 10%, to nie znaczy, że jest to niemożliwe. Bo w końcu ktoś w tych 10% jest, a kto jak nie mój tata?
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum