meegrena, myślę ze tata miał podawane zastrzyki przeciwwymiotne, bo zawsze podają albo zastrzyki albo tabletki. Trzymam kciuki aby u taty nie wystąpiły żadne skutki uboczne. Pozdrawiam.
_________________ Są chwile, by działać i takie, kiedy należy pogodzić się z tym, co przynosi los. /Coelho Paulo/
Dobry wieczór,
tata został wypisany około 18 do domu. Rozmawiałam z mamą, jest zmęczona, miała dzisiaj móstwo emocji. Udało mi się wydobyć od niej szczątkowe informacje. Tata ma przepisane leki przeciwwymiotne - Atossa oraz Metoclopramid. Chemia w schemacie I PXL/CPl, dawek nie znam. Około godz. 20 tata zasnął, ale przed 20 miał zaburzenia równowagi. Lekkie, poruszał się sam, co prawda wzdłuż ściany.
Kolejna chemia 26 października. Aaaa, w wypisie sformułowanie "chemia paliatywna".
Ponadto miał robione TK głowy, oto co udało mi się zanotować po rozmowie z mamą: poza hypodensyjną istotą biała okołokomorową ( nie moża wykluczyć drobnych zmian naczyniopochodnych) obraz mózgowia w normie"
Zaniepokoiły mnie te sformułowania. Czy ktos z Was, kochani, mógłby się odnieść do tego zapisu? Czy te zmiany mogą świadczyć o przerzutach do mózgu??
Pozdrawiam
Aneta
Witam,
w pierwszej dobie po chemii tata czuł sie naprawdę dobrze. Miał apetyt, nie było nudności ani wymiotów, jedynie lekka biegunka. Niestety, dzisiaj w nocy skutki dały o sobie znać
Pojawiły się kolejne zawroty głowy, osłabienie, silne zaczerwienienie na twarzy - gorączki brak, czy to może być jakaś reakcja uczuleniowa? Ponadto tata od zawsze miał kłopoty z sercem - miewał napadowe migotanie przedsionków. No i teraz to serce daje o sobie znać, tzn. tata czuje silny ucisk w klatce piersiowej, ma duszności. Nastrój ma kiepski, mi przez telefon mówi, że czuje się całkiem dobrze, ale mama wyznała mi, że mówił jej rano " nie chce mi się żyć"
Smutne to wszystko, mam kluchę w gardle, myślę o tym wszystkim nieustannie. Najchętniej wyrwałabym się stąd, nie mogę myśleć o pracy. Rozsądek mówi mi jednak, że każdy dzien urlopu może okazać się na wagę złota później, gdy stan taty będzie cięższy, kiedy mama nie będzie sobie radziła sama z opieką nad nim. Siedzę więc na miejscu...
Aneta
U nas było podobnie. I chemia to jakaś masakra ale później coraz lepiej. Teraz właściwie oprócz osłabienia i strasznego pieczenia w żołądku mama nie ma innych objawów. Następne tata będzie przechodził lżej.
Pozdrawiam
tata czuje silny ucisk w klatce piersiowej, ma duszności
Meegrena,to przykre,że tata tak źle się czuje i nie chodzi tu tylko o samopoczucie fizyczne...
Sądzę,że te kłopoty sercowe,duszności powinny być szybko zgłoszone lekarzowi.
Nam onkolog właśnie mówiła tak,żeby wszystkie bardzo niepokojące objawy,natychmiast zgłaszać.
Pozdrawiam!
Tata czuje się bardzo źle, ma silne bóle stawów i mięśni. Nie dostał przy wypisie nic przeciwbólowego. Mama ma w domu Ketonal 100 mg, czy po chemii nie ma przeciwwskazań do podania go? I w jakiej dawce max?
Drugie pytanie dotyczy leku nasennego Zolpic 10 mg - mama dostała go od lekarza pierwszego kontaktu na swoje potrzeby - czy może podac go ojcu i jaka dawkę?
bardzo zależy mi na odpowiedzi
Aneta
Nasenne skracają oddech, wzmagają więc duszność. Zolpic przynajmniej. Biorę b. rzadko. Zażywam melatoninę (bez recepty, kiedyś 3 mg, teraz 8 mg). Lekarze są albo obojętni, albo bardzo za (w Niemczech i Anglii - jak się zorientowałam, rutynowo zapisują).
A w ogóle, to w podobnych sytuacjach, w momentach paniki - dobrze ze jest telefon informacji onkologicznej:
Wielkie dzieki za odzew! Odświeżam wątek co 10 min, nareszcie jakies wieści. Jak sama zauwazyłaś - to sa własnie momenty paniki!
Najbardziej mi doskwiera to, że jestem w Gdańsku z rodzice sami w Elblagu, może powinnam tam byc, ale mam dwoje malych dzieci, trudno to ogarnąć, jakos się szybko zorganizować.
Tata jest dość trudnym człowiekiem w kontaktach codziennych nawet w "zdrowych" czasach, a teraz tym bardziej. Dostał przeciez od onkologa przy wypisie taką specjalną karteczke z numerami tel, ale nie chce tam zadzwonić.
OT - śledzę, Inko, Twój wątek. Jestem pod ogromnym wrażeniem Twojej siły, rozsądku, świadomości choroby. Wczoraj przytaczałam mężowi Twoją historię, długo debatowaliśmy.
Pozdrawiamy Cie gorąco, życze wytrwałości.
Aneta
meegrena, moja mama o ile dobrze pamietam też miała takie bóle rąk i nóg,a jeszcze gorszy ból w klatce piersiowej. Nawet byłam z nia na dyzurze bo myslała ze to serce ale miała wszystkie badania na serce i okazało się ze to od chemii były takie ataki. Wydawało jej sie ze sie dusi i strasznie bolało ale trwało to max. 5 minut taki atak. Brała napewno podczas chemii Ketonal ale nie wiem jaką dawkę niestety i chyba brała przy ketonalu coś osłonowego na żołądek, chyba Gasec o ile dobrze kojarzę. Życzę aby tacie jak najszybciej minęły te uciążliwe skutki uboczne. Trzymajcie się. Pozdrawiam.
PS. Też mam dwoje dzieci a moja mama jest sama, tzn z babcią 92letnia i nie ma jej kto pomóc w razie czego, więc wiem jaka się czujesz rozerwana. Chciałoby sie być z mężem i dziećmi a jednocześnie z rodzicami w takiej sytuacji a nie zawsze jest taka mozliwość.
A może mama mogłaby jakos po cichaczu przed tata zadzwonic pod ten numer który tata dostał i zapytać?
_________________ Są chwile, by działać i takie, kiedy należy pogodzić się z tym, co przynosi los. /Coelho Paulo/
Witajcie ponownie,
dziekuję za szybką reakcję. Okazało sie, że zadziałałyśmy z mamą dwutorowo - ona przekonała tate do telefonu na oddział a jednocześnie ja skorzystałam z podpowiedzi Inki i zadzwoniłam pod podany przez Nią numer. W zasadzie uzyskałyśmy zbliżone odpowiedzi - ketonal max 200 mg na dobę, zolpic mozna doraźnie podać, ale generalnie go unikać. Jestem trochę spokojniejsza, tata jakos sie trzyma, tuż przed pójściem spac chce wziąc te leki, aby trochę pospać w nocy.
banialuko, rozumiesz więc moje rozterki co do opieki nad tatą. Jesteś w sumie chyba w jeszcze trudniejszej sytuacji. Mąż bardzo mnie wspiera, jestem mu wdzieczna, chłopcy mali 3 i 6 lat - potrafią nieźle dac w kość :-)
Jestem pod wrażeniem niesamowitej siły tego forum, ludzi, którzy tu bywają. Jeszcze raz dziekuję za pomoc, życzę wszystkim spokojnej nocy.
Aneta
Witam Was,
najnowsze doniesienia to masakra totalna. Podczas tych przeraźliwych bólów kości i mięśni udało się tatę wyekspediowac do szpitala. Dostał Tramal w kroplówce i wrócił do domu - to było w piątek. W sobotę Rodzice mieli 39. rocznicę ślubu :-), byłam u nich, tata wyglada bardzoo zle - twarz wykrzywiona z bólu, przykurcze rąk, zapadnięte oczy. Przy wzroście 187 cm waży 67 kg! Wyjeżdżałam wczoraj wieczorem, z bólem serca. Dzisiaj od rana zaczęły się wymioty i biegunka Zaskoczyło nas to, bo dzisiaj zaczęłą sie 6 doba po chemii i mieliśmy wszyscy nadzieję, że będzie juz lepiej, tymczasem nadal jest baaardzo źle.
Pozdrawiam wszystkich
meegrena
Przy chemii bywa nietypowo. Często jest tak, że najpierw łatwo, a potem nagle bardzo trudno. Albo że np. w ósmy dzień jest kryzys, a dziesiątego całkowicie przechodzi.
Na oddziałach onkologicznych snują się rozmaite fantazje na temat choroby i jej leczenia. Jest np. taka teza - że im gorzej człowiek znosi chemię, tym lepiej, bo znaczy, że działa. A najgorzej, gdy spłynie bez wrażenia, bo jest odporny i organizm, i rak.
I kiedy bardzo dowala, to można sobie wyobrażać, jak i skorupiakowi dowala
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum