Długo sie nie odzywałam.
Tata wyszedł ze szpitala po prawie 1,5 tygodnia pobytu. Nawodnili go i przez chwię nawet lepiej sie czuł.
Obecnie jest w domu, ale ma coraz mniej sił, wstaje jeszcze samodzielnie, ale większość czasu spędzaw łóżku.
Nie ma mowy aby wyszedł samodzielnie, w zasadzie to wizyty w toalecie wymagają od niego co raz wiecej siły :(.
Ostatnio nie mógł nawet sam wstać....
Kochani, to forum bardzo mi pomogło w najgorszych chwilach, dlatego chcę zakończyć ten wątek.
Mój Kochany tato zmarł 12 kwietnia o 13:20, dokładnie trzy lata od diagnozy raka odbytu. Wiem, ze wielu osobom to pomoże więc chcę się podzielić informacją jak to przebiegało u nas, sama przeszukałam cały Internet…
W 2011 roku w kwietniu u Taty zdiagnozowano 8 cm raka odbytu, objawy to ból przy oddawaniu kału, śmierdzący śluz, oraz bóle. Przez wiele lat myślał, ze to hemoroidy. najpierw naświetlanie w czerwcu a potem bardzo szybko operacja. Od lipca do grudnia 2011 tata dochodził do siebie. Znów przytył i wszyscy myśleliśmy, ze chorobę ma za sobą. Tato nie chodził na badania kontrolne.
W sierpniu 2013 Tato zaczął nieznacznie tracić na wadze oraz coraz częściej czuł się słaby, zignorował objawy.
Pomiędzy grudniem a styczniem stracił około 15 kg. Pod koniec stycznia siłą zabrałam go do lekarza. Diagnoza rozsiane przerzuty na wątrobie, rokowania złe, skierowanie na chemię paliatywną.
Tata odmawia chemii. Czuje się coraz gorzej opada z sił. Wciąż traci na wadze. Zostaje porzucony przez kobietę z którą był 15 lat… Zaczynają się bóle serca.
Tata decyduje sie walczyć i 10 marca przyjmuje pierwszą chemię. Pierwsze trzy dni są ok, potem zaczynają puchnąć nogi. Tata zaczyna mieć problemy z jedzeniem. 18 marca trafia do szpitala odwodniony z bardzo napuchniętymi nogami, ma coraz mniej sił. Około 28 marca zostaje wypisany ze szpitala, otrzymujemy skierowanie do hospicjum domowego. Tata coraz rzadziej wstaje, ale wciąż sam korzysta z toalety. Otrzymuje leki na odwodnienie, które mają zbić opuchliznę z nóg. pojawia się opryszczka w ustach, Tata pije coraz mniej a lekarz wciąż zaleca leki na odwodnienie aby zbić opuchliznę.
Kwiecień Tata wciąż mało je i bardzo mało pije. 11 Kwietnia pojawia się okropny ból w klatce piersiowej, wysokie tętno oraz nogi robią się fioletowe.
Tata trafia do szpitala, lekarz uprzedza, ze to może być umieranie…
Tata umiera 12 kwietnia, przyczyna odwodnienie oraz zatrzymanie akcji serca.
Może gdyby nie wziął chemii wciąż by z nami był, to ja go namówiłam…
Tata konał 12 godzin, bardzo cierpiał, ale był świadomy do końca.
Kochani dbajcie o swoich bliskich, bądźcie z nimi, nic innego nie ma znaczenia, gdy oni odejdą pozostaje pustka, której nie zapełnisz.
Boli mnie, ze go nie ma, ale już nie płaczę, bo wiem, ze nie cierpi.
Dziękuję Wszystkim, którzy tworzą to forum, byliście dla mnie ogromnym wsparciem.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum