Byłam dziś u onkologa, bo miałam mieć wyznaczony termin zabiegu... Niestety przesunie się w czasie z kilku powodów
Lekarz był zdziwiony, że nie miałam wykonanej biopsji węzłów chłonnych pomimo zalecenia w wyniku z USG i mammografii (jeden opis z obu badań). Ponadto chce wiedzieć co się dzieje ze zmianą w drugiej piersi (biopsja cienkoigłowa rok temu nie wykazała zmiany złośliwej, ale panu dr się nie podoba). Chce też znać wynik MR (zlecone ze względu na podejrzenie naczyniaka na wątrobie), badanie mam mieć 8.11.
W srodę mam mieć ponownie USG i jeśli zajdzie potrzeba to biopsję węzłów i zmiany w drugiej piersi.
Po otrzymaniu wszystkich wyników okaże się czy będzie operacja oszczędzająca (jeśli zmiana w drugiej piersi nie jest nowotworem) czy też mastektomia obu piersi
I wtedy też decyzja o rodzaju dalszego leczenia...
Mam nadzieję, że Twoja diagnostyka i leczenie dalej już "ruszy z kopyta"
amri napisał/a:
Też mam nadzieję, że wreszcie ruszy. Od momentu wykrycia zmiany minęły 2 miesiące, wychodzi na to, że zanim dojdzie do operacji miną trzy Czy to jednak nie powinno odbywać się trochę szybciej
8 niedaleko, ale później jeszcze dwa tygodnie czekania na wynik...
No cóż, i tak mi nic innego nie pozostaje, tylko czekać cierpliwie.
W środę nie było USG, bo pani dr jest na zwolnieniu. Dzwonił jednak do mnie onkolog i powiedział, iż po rozmowie z panią dr doszli do wniosku, że konieczna jest biopsja zmiany w drugiej piersi. Mam ją mieć 5 listopada.
I tak sobie teraz myślę... ile razy można robić biopsję tej samej zmiany? W ub. roku miałam biopsję cienkoigłową - teraz mam mieć gruboigłową.
Jeżeli to nie nowotwór to parę razy, ale jeżeli nowotwór to ja też jestem ciekawa.
W ub. roku w biopsji cienkoigłowej wyszła zmiana łagodna do kontrolowania. Węzły chłonne były czyste. Teraz na USG też wyszło, że węzły czyste, ale zmiana nie podobała się pani dr robiącej USG.
No to jestem po biopsji... Pani dr zrobiła jeszcze raz usg i stwierdziła, że skoro rok temu biopsja cienkoigłowa wyszła dobrze, to zrobi gruboigłową drugiej zmiany w piersi Na wszystkich poprzednich wynikach USG miałam opisy o wielu torbielach w różnych rozmiarach... wychodzi więc na to, że rok temu miałam zbadaną tę największą, a teraz kolejną co do wielkości - tak sama kombinuję Teraz 2 tyg. czekania na wynik, a w poniedziałek jeszcze MR zmiany w wątrobie.
Strasznie to długo trwa
Mam jeszcze pytanie... czemu nie oznacza się na tym etapie markerów nowotworowych???
Ty to masz ciekawie, o ile dobrze zrozumiałam to onkolog przed podjęciem decyzji chciał mieć wynik biopsji konkretnej zmiany która mu się nie podobała, a zrobiono Ci biopsję innej zmiany. Ciekawe czy odpuści czy odeśle Cię jeszcze raz?
Markery właściwie stosuje się tylko do monitorowania skuteczności chemioterapii, więc jeżeli w ogóle, to zrobią Ci przed pierwszą chemią. Nie ma się co o nie upominać ich poziom jeżeli nie drastycznie przekroczony nie ma wartości diagnostycznej, obserwuje się zmiany poziomu.
czemu nie oznacza się na tym etapie markerów nowotworowych???
Markery nowotworowe nie są na tyle dokładnym i miarodajnym badaniem, aby miały być stosowane jako narzędzie 'pierwszej' ani tym bardziej samodzielnej diagnostyki.
Nie zawsze marker wykazuje podwyższoną wartość, nawet jeżeli rzeczywiście ma miejsce proces nowotworowy.
Markery są bardziej przydatne (i głównie wtedy bywają stosowane) jako jeden (nie jedyny) ze środków diagnostycznych - głównie w celu monitorowania postępów procesu leczenia radykalnego w dłuższym czasie, czy nie dochodzi do wznowy nowotworu.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Ty to masz ciekawie, o ile dobrze zrozumiałam to onkolog przed podjęciem decyzji chciał mieć wynik biopsji konkretnej zmiany która mu się nie podobała, a zrobiono Ci biopsję innej zmiany. Ciekawe czy odpuści czy odeśle Cię jeszcze raz?
Gaba, dobrze zrozumiałaś... Też jestem ciekawa, jak zachowa się onkolog Chociaż wiem też, że on rozmawiał z lekarką, która robiła mi do tej pory wszystkie te badania... może więc tak ustalili
Dziękuję Wam za informację o markerach. Wszyscy wokół mnie o nie wypytywali, łącznie z mężem, a ja nie wiedziałam, co mam odpowiedzieć. Teraz już wiem
Jutro czeka mnie MR... siedzę i myślę... Czy do tego badania trzeba się jakoś szczególnie przygotować? Od lekarza wiem tylko tyle, że nie mogę mieć nic metalowego przy sobie i że mam nie jeść przez 6 godz. przed badaniem. Czy coś jeszcze powinnam wiedzieć, czegoś unikać?
I jeszcze mnie coś nurtuje... Na skierowaniu mam napisane rozpoznanie kliniczne: "Ca mammae sin" i "tu hepatis?" oraz cel badania: "czy ognisko w wątrobie to meta czy też nie?"
Na badaniu USG lekarz podejrzewał, że na wątrobie jest naczyniak i w opisie było: "wskazana TK lub MR".
Czytam forum i nie wiem, czy dobrze rozumiem - lekarz kierujący mnie na MR podejrzewa raka i zastanawia się, czy to jest przerzut? Tak?
I jeszcze mnie coś nurtuje... Na skierowaniu mam napisane rozpoznanie kliniczne: "Ca mammae sin" i "tu hepatis?" oraz cel badania: "czy ognisko w wątrobie to meta czy też nie?"
C[arcinom]a mammae sin[istrae] - rak piersi lewej,
tu[mor] hepatis? - guz wątroby,
"?" sugeruje, że jest to niepotwierdzone podejrzenie.
amri napisał/a:
lekarz kierujący mnie na MR podejrzewa raka i zastanawia się, czy to jest przerzut? Tak?
Tak ja to rozumiem - badanie ma wyjaśnić, czy podejrzenie 'guz wątroby' ma charakter przerzutowy od raka piersi, czy też - być może - jest od niego niezależnym, współistniejącym innym guzem, o nieznanym nam charakterze,
a z uwagi na zapis "tu hepatis?" (ze znakiem '?') wydaje mi się, że nie ma jeszcze ostatecznie pewności co do charakteru tej zmiany w wątrobie.
Niewykluczone, że może okazać się ona jeszcze czymś innym.
Jakkolwiek by nie było, trzeba to wyjaśnić i taki jest cel zleconych badań.
Pozdrawiam
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Tak podejrzewałam, ale nie byłam pewna. Twoja wypowiedź potwierdziła moje podejrzenia.
W takim razie grzecznie melduję się dziś na badaniu i... czekam na wyniki. Mam nadzieję, że zmiana na wątrobie nie okaże się przerzutem
Najbliższe 2 tygodnie będa koszmarem... czekanie na wyniki, od których zależy dalsze postępowanie... Najbardziej dobija mnie właśnie to czekanie... chciałabym już działać! No cóż, głową muru nie przebiję
Pewnie nie raz wam tu jeszcze pomarudzę!
[ Dodano: 2010-11-08, 21:14 ]
No to pomarudzę jeszcze dziś Niestety nie miałam dziś MR, ponieważ sprzęt zepsuty... Nie wiedzą, kiedy zreperują... termin może za 2 tygodnie Jestem wściekła... czyżby kolejny miesiąc w plecy
Jutro wybieram się do lekarza, który kierował mnie na badanie. Myślę nad zmianą skierowania na TK (termin mógłby być już w sobotę) albo zapytam, czy uznają badanie MR zrobione prywatnie.
Nie wybrałam się do lekarza... Zadzwoniłam i umówiłam się prywatnie na MR. Skoro uznali mi prywatne USG i mammografię, to i to badanie powinni Podobno MR jest dokładniejsze od TK
No to jestem po rezonansie magnetycznym. W trakcie badania, pani zapytała mnie, czy mam ze sobą wynik USG - od razu naszły mnie czarne myśli, że pewnie znalazła dużo więcej niż należało Po badaniu przyszła lekarka i jeszcze raz zapytała o wynik badania USG - niestety, wyniku nie mam ponieważ w naszym ŚCO wyniki od razu wkładają do karty pacjenta. Pani dr wyjaśniła mi, że w czasie badania ona niestety nic nie znalazła I chciałaby zobaczyć wynik po to, żeby "poszukać" ewentualnej zmiany. Umówiłyśmy się więc, że skseruję wynik badania i przywiozę jutro. Poszłam więc do ŚCO i tam mnie trafiło Okazuje się, że żeby móc skserować wynik własnego badania trzeba mieć zgodę kierownika Poszłam więc do jego pokoju... niestety o godz. 14.58 już go nie było, bo pracują do 15 Podniosłam głos na panią sekretarkę, więc jutro pewnie nie będzie dla mnie miła Tak więc jutro czeka mnie znów co najmniej godzina na onkologii, po to aby skserować jeden świstek
Kolejna rzecz... Pani dr wyjaśniła mi, że jeśli jest to naczyniak, to nie będzie go niestety widać podczas tego badania, że powinnam... zrobić tomografię Więc czeka mnie jeszcze TK - chcę mieć wyniki do wizyty poniedziałkowej, żeby mnie już nie wygonili z gabinetu na jakieś kolejne badanie.
Plus wizyty dzisiejszej - raczej nie ma przerzutów, bo one podobno "świecą" po podaniu kontrastu Wynik badania będzie jutro, tylko muszę jeszcze dostarczyć ten wynik USG.
Pani doktor stwierdziła, że nie wszystkie zmiany są widoczne w badaniu MR Czy to prawda? Dlatego też powiedziała, żeby zrobiła jeszcze TK
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum