1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Rak piersi przewodowy: mikroinwazja z DCIS cribriforme
Autor Wiadomość
gaba 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 18 Kwi 2010
Posty: 3417
Skąd: warszawa
Pomogła: 1797 razy

 #1  Wysłany: 2010-04-19, 20:40  Rak piersi przewodowy: mikroinwazja z DCIS cribriforme


Jestem tu nowa i mam śmieszne i straszne przeboje ze służbą zdrowia.

Szybko zdiagnozowany guzek wycięty i teraz radioterapia, ale żadnej dodatkowej diagnostyki, nie miałam nawet zrobionej morfologii.

Zafrapowało mnie na forum że parę osób wyczuło powiększone węzły chłonne.
Ja bardzo bym chciała wiedzieć gdzie dokładnie ich szukać - pachowe raczej na tułowiu, czy pod ramieniem? ,
gdzie są te nadobojczykowe, ja nad obojczykami mam coś co mi się wydaje mieszaniną mięśni i tłuszczu.
Bardzo proszę o najbardziej praktyczne wskazówki, takie dla kogoś kto nigdy nie widział powiększonego węzła nawet u rodziny.
Muszę się tym sama zająć, bo lekarz (drugi) przyznał, że ocena kliniczna węzłów powinna być przeprowadzona przed wycięciem guza, ale nie była a teraz za późno.
No i w ogóle wygląda że monitoringiem to ja się muszę zająć sama i to prywatnie bo w CO to mogę liczyć tylko na mammografię pod koniec roku (6 mies po radioterapii).
Może ktoś wie do kogo w Warszawie mogłabym pójść (prywatnie) żeby się dowiedzieć czegoś o metaboliźmie guzów i całej strategii postępowania.
Wolałabym, żeby to nie był nikt z CO, traktują mnie tu jak uciążliwego karalucha.
Gdzieś w podświadomości mi siedzi "MAM RAKA" i nie mogę się na niczym skupić.

Czy jest tu ktoś jeszcze kto ma T1mic? - to rzadkie, mój były (mam nadzieję) był hormonozależny i HER2 ujemny, a Grade nie oznaczono, bo przy micro wyniki są wątpliwe.
DCIS był G2 Cribriforme.

Kolor trochę mnie wystraszyła bo dotychczas żyłam w przekonaniu, że przy mikroinwazji nie ma przerzutów.
Pozdrawiam wszystkich
_________________
sprzątnięta
 
DumSpiro-Spero 
Administrator



Dołączyła: 19 Sty 2009
Posty: 7458
Pomogła: 3498 razy

 #2  Wysłany: 2010-04-20, 01:35  


gaba,
czy mogłabyś podać więcej danych?

- jaka była wielkość guzka?
- piszesz o DCIS, ale i wspominasz o mikroinwazji - czy została potwierdzona?
- czy posiadasz opis badania histopatologicznego (pooperacyjnego)?
- hormonozależność - czy szczegółowy jej opis na forum 'Nowotwory (...)' nie jest Twój?..

Nie porównuj swojej sytuacji do sprawy kolor - są one inne.
Guz kolor to guz inwazyjny a nie DCIS, o wyjściowej wielkości 3 cm i niskim zróżnicowaniu histologicznym (high grade). 'grade' zostało w przypadku Twojego guzka określone, i owszem, to G2 - a więc pośredni stopień zróżnicowania.
Sam DCIS z zasady nie przerzutuje. Mikroinwazja mogąca spowodować wznowę bądź przerzuty odległe zdarza się zaledwie w kilku procentach DCIS (tak więc wyleczenia sięgają ponad 90% chorych z DCIS). Stąd moje pytanie o dokładny opis wyniku badania histpat.
Możliwość wystąpienia przerzutów do węzłów chłonnych jest wprost proporcjonalna do stopnia zaawansowania choroby oraz zależna od zróżnicowania histologicznego.
Zastosowano u Ciebie leczenie oszczędzające, przypuszczam więc, że - o ile rozmiar guza był niepokojący - wykonano częściową limfadenektomię lub przynajmniej oznaczono węzeł wartowniczy?
pozdrawiam ciepło.
_________________
pozdrawiam, DSS.
 
gaba 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 18 Kwi 2010
Posty: 3417
Skąd: warszawa
Pomogła: 1797 razy

 #3  Wysłany: 2010-04-20, 13:09  


Dobrze zgadujesz i masz fenomenalną pamięć, statystyki znam, ale to są statystyki amerykańskie i europejskie, obejmują poziom leczenia i diagnostyki z ostatnich dziesięciu lat z tamtego obszaru. CO swoich statystyk nie publikuje, a przy takim przerobie materiał mają. Lumpectomię miałam bo się uparłam (propozycja była mastektomia prosta - przy pierwszej biopsji DCIS nG2, guzek 1 cm, 1,5 cm pod skórą na godz 3), Była zrobiona lokalizacja i wycięto z marginesem 0,2 cm, następna propozycja mastektomii prostej została złożona po 4 tyg zwłoki (hispat był po tygodniu) Wynik hispatu guza mikroskopowo (cytuję dokładnie całość) Carcinoma ductale microinvasivum. Ogniska mikroinwazji (poniżej 1mm) stwierdzono w sąsiedztwie ognisk CDIS nG2 cribriforme. pT1mic. Marginesy chirurgiczne od 0,2 cm.
Na moje pytanie czy zaatakowane są naczynia limfatyczne i krwionośne, chirurg mi wyjaśnił, że tego nie można ocenić, bo bada się przekroje, a naczynia są długie. Lekarka która z nim współpracuje i która zadecydowała o tym sposobie leczenia powiedziała, że nie zna statystyk do tego typu guza. Chyba się nie dziwisz że, w tej sytuacji poszłam do kierownika kliniki. Docinanie robił już inny chirurg i po wielu prośbach udało mi się zacząć (dziś) radioterapię w przyzwoitym terminie. Drugi chirurg mi wyjaśnił, że gdyby była inwazja w naczyniach to byłoby to w wyniku zaznaczone. Ale teraz mam status: "Ta co narozrabiała" A na procedurę szukania węzła wartowniczego nie wyraziłam zgody, mam inne ważne ograniczenia. Ja się nie boję choroby w tym moim stanie, ale tego niechlujstwa w leczeniu, tego powszechnego "a może wystarczy...." Pozdrawiam Cię serdecznie i podziwiam za to co robisz, ale trochę mi skóra cierpnie jak widzę o której wysłano post.
_________________
sprzątnięta
 
Fruzia 


Dołączyła: 25 Kwi 2010
Posty: 49
Pomogła: 6 razy

 #4  Wysłany: 2010-04-28, 09:26  


Witam,
jestem po wycięciu nowotworu i czekam na radioterapię.
Jesteś w trakcie, jak się czujesz, czy można podczas naświetlań normalnie funkcjonować, tzn. leczyć się i pracować? Czy zmęczenie i osłabienie raczej wykluczają pracę zawodową (biurową)? Pozdrawiam :)
 
gaba 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 18 Kwi 2010
Posty: 3417
Skąd: warszawa
Pomogła: 1797 razy

 #5  Wysłany: 2010-05-19, 22:48  


Radioterapia im dłużej trwa tym gorsza do zniesienia. Teraz w końcówce czuję się parszywie, straciłam dokładnie 1/3 limfocytów i już są poniżej normy, a jeszcze trochę Gray'ów do pobrania. CZY KTOŚ WIE JAK MOCNO MOŻNA OBNIŻYĆ LIMFOCYTY BEZ WIĘKSZEJ SZKODY DLA ZDROWIA I CZY ONE SIĘ SZYBKO ODNAWIAJĄ? Piję 2 litry wody dziennie, a ciągle wszystko mam wysuszone: nos, oczy, gardło itd.
Ciekawostka - dopiero teraz odkryłam, że to niemycie naświetlanej okolicy to oficjalne zalecenie, wcześniej coś tam słyszałam, ale byłam przekonana że to taki przesąd jak np "rak nie lubi noża" Czy ktoś może słyszał rzetelne uzasadnienie - ja zachodzę w głowę i nic do niej nie przychodzi.
Pozdrowienia dla wszystkich
_________________
sprzątnięta
 
urania 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 03 Maj 2010
Posty: 421
Pomogła: 178 razy

 #6  Wysłany: 2010-05-20, 19:48  


gaba napisał/a:

Ciekawostka - dopiero teraz odkryłam, że to niemycie naświetlanej okolicy to oficjalne zalecenie, wcześniej coś tam słyszałam, ale byłam przekonana że to taki przesąd jak np "rak nie lubi noża" Czy ktoś może słyszał rzetelne uzasadnienie - ja zachodzę w głowę i nic do niej nie przychodzi.


W temacie mycia obszaru napromienianego nie ma jednomyślności.
Cytat:
Próby kliniczne wykazały, że podczas stosowania nowoczesnej tzw. megawoltowej terapii mycie skóry wodą i mydłem nie zwiększa toksycznego efektu. Co więcej, postuluje się, że mycie skóry może nawet zmniejszać częstość występowania wilgotnego złuszczania poprzez usuwanie mikroorganizmów, które mogą wywoływać proces zapalny w warstwie podstawnej naskórka. Jednakże kwestia mycia napromienianego obszaru nadal pozostaje kontrowersyjna. Większość ośrodków zaleca prowadzenie napromienionego miejsca na sucho.


http://www.innovia.pl/art...adioterapii.htm
 
gaba 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 18 Kwi 2010
Posty: 3417
Skąd: warszawa
Pomogła: 1797 razy

 #7  Wysłany: 2010-05-20, 22:05  


Zalecają, ale czy komuś jakiś lekarz powiedział dlaczego????????????
Trudno ja się myłam, zapalenie się zrobiło ale tylko w miejscu w którym było po operacji, taka plama wielkości 50 gr. Chyba przeżyję to lepiej niż "prowadzenie na sucho" przez 5 tygodni.
_________________
sprzątnięta
 
kaja115 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 27 Lut 2009
Posty: 735
Pomogła: 125 razy

 #8  Wysłany: 2010-05-21, 08:16  


Nie odpowiem Ci na pytanie "dlaczego sie nie myje" ale wiem, że mojej mamci pielęgniarka polecała chusteczki nawilżajace bezzapachowe, żeby używała zamiast wody - więc może tez ich spróbuj :!:
_________________
kaja
 
gaba 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 18 Kwi 2010
Posty: 3417
Skąd: warszawa
Pomogła: 1797 razy

 #9  Wysłany: 2010-05-21, 21:29  


Nie spróbuję, dziś była ostania sesja 55 Gy pobrane i koniec!!!!!!!!!!!!!!!! Mam nadzieję że wszystkie niegrzeczne komórki zostały ubite, a te porządne przetrwały w wystarczającej liczbie.
A tak na zdrowy rozum to te chusteczki zawierają wodę, trochę emulsji tłuszczowej i czasami jakieś środki dezynfekujące, więc nawilżają skórę mocniej niż prysznic. Jestem po prostu ciekawa skąd się takie rzeczy biorą, dowodów nie ma żadnych, a duża część ośrodków zaleca.
_________________
sprzątnięta
 
gaba 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 18 Kwi 2010
Posty: 3417
Skąd: warszawa
Pomogła: 1797 razy

 #10  Wysłany: 2010-06-02, 22:45  


Może znowu wyląduję na off topie, ale muszę się pożalić. Dziś byłam na prywatnej konsultacji - KATASTROFA, nie miałam dużych wymagań - nie prosiłam o konkretne zalecenia, chciałam tylko krótkiego wykładu o dynamice choroby i przerzutów oraz informacji o statystycznych szansach przeżycia w Polsce. Wygadałam się że rozważam czy nie zrezygnować z kuracji tamoxifenen (czy naprawdę nie mogę pozwolić sobie na szczerość u lekarza?) No i było, ja o zupie (jakie są w Polsce przeżycia przy T1mic i T1a) a Dr o drugim daniu (tamoxifen zmniejsza ryzyko wznowy o kilkadziesiąt procent). Te kilkadziesiąt procent to też manipulacja bo można to odczytywać że to bardzo dużo, ale jak u mnie to ryzyko wynosi ok 10 % to tamoxifen zmniejsza je do 7 lub 6%, dla mnie to wątpliwe czy warto się męczyć przez kilka lat. Tylko jedno pytanie czy tu w Polsce to ryzyko wznowy dla T1 mic wynosi 15, 10 czy 5% - tego nikt mi nie chce powiedzieć. Uważam że to nie fair, przecież lekarze to wiedzą. Jednego tylko się dowiedziałam: NIE ROZMAWIAMY O RYZYKU W POLSCE BO KAŻDY PACJENT CHORUJE INACZEJ. Kto to jest My? Czym się różni pacjent z Polski od tego w innych krajach? Chyba tylko tym że pozwala żeby za jego pieniądze powiedziano mu że jest głupkiem nie odróżniającym ryzyka statystycznego od indywidualnego rezultatu i rozmawiać się z nim nie będzie.
Mam prośbę do wszystkich kto coś wie jakie są statystyki dla małych guzów T1mic, T1a lub T1b w Polsce, naprawdę potrzebuję tej informacji
_________________
sprzątnięta
 
DumSpiro-Spero 
Administrator



Dołączyła: 19 Sty 2009
Posty: 7458
Pomogła: 3498 razy

 #11  Wysłany: 2010-06-20, 00:21  


gaba napisał/a:
jakie są w Polsce przeżycia przy T1mic i T1a
Takie same jak w innych krajach, w których stosuje się najkorzystniejszy dla pacjentki standard leczenia.
To, że wyniki leczenia raka piersi ogółem są nieco gorsze w Polsce niż w niektórych krajach jest skutkiem faktu, iż w Polsce rozpoznaje się wciąż więcej guzów o wyższym stopniu zaawansowania. Dla poszczególnych stopni zaawansowania natomiast, wyniki leczenia są podobne.

A odnosząc się indywidualnie do Twojej sytuacji - nie skupiałabym się tak na statystykach dla grupy z guzem T1a szukając braku uzasadnienia dla uzupełniającej hormonoterapii, bowiem:
gaba napisał/a:
Lumpectomię miałam bo się uparłam (propozycja była mastektomia prosta - przy pierwszej biopsji DCIS nG2, guzek 1 cm, 1,5 cm pod skórą na godz 3)
Guzy w kwadrantach wewnętrznych występują rzadziej i rokują gorzej ze względu na umiejscowienie (są położone bliżej ściany klatki piersiowej). Podjęłaś więc -odmawiając mastektomii- dodatkowe ryzyko i o tym należy pamiętać. To po pierwsze.

gaba napisał/a:
na procedurę szukania węzła wartowniczego nie wyraziłam zgody, mam inne ważne ograniczenia.
Po drugie, skoro nie został oznaczony i przebadany węzeł wartowniczy - nie można u Ciebie stwierdzić rozpoznania w postaci I st. zaawansowania choroby (T1N0M0) , bowiem w rzeczywistości mamy: T1NXM0 . Oznacza to, że może być to tak I jak i II st. zaawansowania raka piersi.
Konsekwencją powyższego jest to, że statystyki 10% ryzyka nawrotu choroby mogą Cię po prostu nie dotyczyć.
W tej sytuacji uzupełniające leczenie hormonalne (guza o wysokiej ekspresji receptorów steroidowych) na pewno jest wskazane i może ograniczać ryzyko nawrotu w znacznie większym stopniu niż wskazywałaby na to Twoja kalkulacja.
_________________
pozdrawiam, DSS.
 
gaba 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 18 Kwi 2010
Posty: 3417
Skąd: warszawa
Pomogła: 1797 razy

 #12  Wysłany: 2010-06-20, 13:40  


DSS
Ja zawsze mam wyrzuty sumienia jak widzę o której piszesz.
To co piszesz to prawda, ale te prawdziwe stwierdzenia mogą mieć indywidualny kontekst, i to o co ja się staram to prawo do podjęcia mojej własnej decyzji uwzględniającej wszystkie okoliczności, tego prawa mi odmawiają blokując dostęp do informacji. Naczytałam się głupot na amerykańskich forach jak to kobiety dyskutują ze swoimi onkologami indywidualne korzyści i ryzyko.
A teraz mój indywidualny kontekst:
Moje ryzyko kardiologiczne jest wysokie, a to oznacza powyżej 10% możliwości wystąpienia poważnego incydentu (zawał, udar- tak to liczą) w ciągu 2 lat. Żyję z tym już 7 i chcę jeszcze trochę. A tamoxifen zwiększa krzepliwość, producent na swojej oficjalnej stronie podaje,że nie zaleca go dla chorych biorących środki obniżające krzepliwość.
To co powoduje moje rozżalenie to fakt, że ani w publicznej ani prywatnej służbie zdrowia nie mogę znaleźć onkologa który by ze mną przedyskutował wszystkie warianty.
Jesteś młoda i szczupła, więc dla Ciebie 1,5 cm pod skórą to blisko ściany klatki piersiowej, ale zaręczam że mój był po zewnętrznej stronie bliżej brodawki, dobre 7-8 cm od ściany klatki piersiowej (tak, tak miseczka G) i gdybym miała te należne mi 10 mm marginesu nie myślałabym o raku, bo i tak pewnie skończę jak przepowiadają kardiolodzy (5 min i nawet pogotowie nie dojedzie). Gdzieś przeczytałam że macie zamiar zająć się stosunkiem do pacjenta - z całego serca życzę powodzenia.
_________________
sprzątnięta
 
DumSpiro-Spero 
Administrator



Dołączyła: 19 Sty 2009
Posty: 7458
Pomogła: 3498 razy

 #13  Wysłany: 2010-06-20, 18:09  


gaba napisał/a:
zaręczam że mój był po zewnętrznej stronie
Mea culpa :) Nabiłam sobie do głowy -trudno powiedzieć dlaczego- że chora pierś to pierś prawa. Tymczasem w rzeczywistości nigdzie nie piszesz, o którą pierś chodzi.
W tej sytuacji, skoro zmiana była na godz. 3 i po stronie zewnętrznej - zapewne chodzi o pierś lewą.
W związku z tym trudno jest mi powiedzieć jakie były przyczyny zalecenia leczenia w formie mastektomii. Być może właśnie względy kardiologiczne? Mastektomia bowiem pozwoliłaby na uniknięcie naświetlania - które jest terapią kardiotoksyczną! (i to znacznie bardziej niż hormonoterapia). Tym bardziej, że chodzi o pierś lewą, gdzie mięsień sercowy jest bardziej wyeksponowany i narażony na powikłania po radioterapii.

gaba napisał/a:
tamoxifen zwiększa krzepliwość, producent na swojej oficjalnej stronie podaje,że nie zaleca go dla chorych biorących środki obniżające krzepliwość
Jeśli jesteś w okresie pomenopauzalnym można rozważyć zamianę tamoksyfenu na inhibitory aromatazy, które powodują znacznie mniej działań niepożądanych (na pewno w każdym razie w zakresie oddziaływania na układ krążenia).

gaba napisał/a:
To co powoduje moje rozżalenie to fakt, że ani w publicznej ani prywatnej służbie zdrowia nie mogę znaleźć onkologa który by ze mną przedyskutował wszystkie warianty.
gaba, tak być nie powinno i przykro to stwierdzić, ale miałaś najprawdopodobniej zwykłego pecha. Dobry lekarz to taki, który odpowie na wszystkie pytania w sposób wyczerpujący i pozwoli pacjentce współuczestniczyć w podejmowaniu decyzji co do terapii mogącej mieć wpływ na jej zdrowie i życie.

Uważam też, że w kwestii hormonoterapii w Twojej sytuacji powinien swoją opinię wyrazić również kardiolog.
Swoją drogą - skoro kardiologicznie sytuacja jest bardzo niekorzystna - nie powinnaś moim zdaniem mieć zastosowanego leczenia oszczędzającego, a wyłącznie mastektomię.
Nie powinnaś być bowiem naświetlana.
No chyba, że przeciwwskazania kardiologiczne są względne (czyli stan nie jest na tyle poważny, by budził jakieś większe obawy).
_________________
pozdrawiam, DSS.
 
gaba 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 18 Kwi 2010
Posty: 3417
Skąd: warszawa
Pomogła: 1797 razy

 #14  Wysłany: 2010-06-20, 21:22  


W pierwszym moim poście pytałam czy ktoś zna onkologa z którym można pogadać i ciągle szukam, nie ja jedna, Color też wyraziła takie marzenie (nie odzywa się ostatnio). Bo to jednak moją sytuację trudno przedstawić w skrócie ja mam duże ryzyko poważnego incydentu, ale dopóki nic się nie zdarzy to radzę sobie nie gorzej niż inni w moim wieku (też do autobusu nie podbiegną), grypa, rozległe krwawienie (operacja?) skrzepy są dla mnie zagrożeniem, a o radioterapii moja ukochana kardiolog której wierzę bez zastrzeżeń powiedziała: "nie ma się czego bać" no i jak zwykle miała rację, jak już mnie przyjęto to się okazało że mam taką budowę że serce będzie całkowicie osłonięte i tylko mały kawałek płuca będzie napromieniowany. Nie wiem czy moje podejrzenia są słuszne, ale podejrzewam że z jakiegoś powodu wszyscy myślą że ja sobie lekceważę raka, to nieprawda, boję się jak diabli, ale udaru też, los samotnej osoby po udarze jest straszny - umiera powoli z zagłodzenia, zaniedbana z nieleczonym odleżynami, nie ma wolontariuszy, środków przeciwbólowych , nawet ksiądz nie przychodzi do DOS. Widziałam to.
No i tak walczę ze sobą - poczytam na forum o przerzutach to chcę spróbować tamoxifenu, przeczytam jakiś artykuł - ryzyko małe - nie biorę. Ostatnio przeczytałam wypowiedź na forum osoby która miała mały guzek w 1990 r, nie brała tamoxifenu bo wtedy to nie było powszechne, w 1998 miała stwierdzone przerzuty -stopień IV i jej onkolog ciągle ma jeszcze pomysły na dalsze leczenie, chyba do niej napiszę z prośbą o szczegóły.
_________________
sprzątnięta
 
madziorek
[konto usunięte]



Posty: 0

 #15  Wysłany: 2010-06-20, 22:36  


gaba, mam w domu egzemplarz :lol: czyt. mojego tatę.
Historia chorób które przeszedł
1981 nowotwór strun głosowych
1984 zawał rozległy - reanimacja
1985 wznowa nowotwór podniebienia
1990 kolejny zawał
1992 wylew krwi do mózgu
2000 kolejny wylew
2004 nowotwór nerki- usunięcie wraz z moczowodem i częścią pęcherza
2008 zawał - wstawienie rozrusznika
Pacjent żyje ma się dobrze :)
Pomimo tak bujnej historii onkologicznej i dużych wskazań do radioterapii - ŻADEN z kardiologów nie wyraził zgody na w/w terapię tzn. radio, choć naświetlania miałyby obejmować głowę i szyję.
Przytoczyłam Ci obraz chorób mojego "robocopa" ;) , bo być może Twoje obawy są podyktowane lękiem, który paraliżuje działanie.Masz zaufanie do lekarki, bo ją znasz. Nie negujesz jej zdania, nie szukasz innych opinii. Szukasz onkologa, który rozwieje Twoje obawy- rozumiem to, ale dlaczego nie spytasz lekarki do której masz zaufanie o leczenie tamoxifenem- przecież żaden onkolog nie zleci Ci tej terapii bez konsultacji z kardiologiem z racji małopłytkowości lub zatorowości.
Jednocześnie patrząc na przyczyny powstawania zawałów serca i udarów mózgu, śmiało możemy przestać wstawać z łóżka i wychodzić na ulice, bo albo zawał, albo wylew-ewentualnie wypadek komunikacyjny.
Proponuje wejście na oddział nowotworów piersi w CO i udanie się do lekarskiego z prośbą o 5min rozmowy o leczeniu. Zawsze tak robię- nikt mnie nie spławił.
Nie dajmy się zwariować - dajmy się leczyć.
Pozdrawiam M.
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group