dzwoniła właśnie Pani Genetyk ze w rozszerzonych badaniach genu BRCA1 nic nie wyszło. Nie wiem czy się cieszyć...Bo jeśli chorowała moja Mama w wieku 48 lat , moja kuzynka l 34 i ja w wieku 32 lat to coś jest nie tak...Obie z kuzynką nie palimy , nie pijemy , odżywiamy się zdrowo , uprawiałyśmy sport.... więc skąd to paskudztwo się wzięło...
może mamy jakieś wyjątkowe niepoznane jeszcze mutacje....
Obie z kuzynką nie palimy , nie pijemy , odżywiamy się zdrowo , uprawiałyśmy sport.... więc skąd to paskudztwo się wzięło...
Wiesz, akos mam podobnie.
Tzn. nie paliłam, no od czasu do czasu piłam, ale mało, bo mam słabą głowę, to się dużo nie dało. Odżywiałam się nie to, że zdrowo, na pewno nie tak na 100% ekstra, ale w miarę rozsądnie, uprawiałam sport, byłam aktywna i k... skąd ???... U mnie to jedno podejrzewam, farba olejna (za dużo siedziałam w oparach przy malowaniu) ... ale u mnie inny badziew.
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
może mamy jakieś wyjątkowe niepoznane jeszcze mutacje....
Tu właśnie, poza negatywnym wynikiem badania obecności mutacji genu BRCA1, być może kryje się odpowiedź.
Zwróć uwagę na cytat zawarty w tym poście DSS:
Cytat:
(...)
Anna Bielecka: A jak to jest z czynnikiem dziedzicznym przy tych nowotworach?
Prof. dr hab. n. med. Jacek Jassem: Część raków piersi jest uwarunkowanych czynnikami genetycznymi. Dotyczy to kilku % chorych, gdzie występowanie raka piersi jest związane z elementami dziedzicznymi, jednoznacznie wykrytymi. Natomiast u znacznie większej liczby kobiet występuje tzw. „rodzinny rak piersi”, czyli zwiększone ryzyko w rodzinach bez wykrytej mutacji. Te mutacje mogą być, ale być może do tej pory nie zostały wykryte. To może być też związane ze stylem życia w rodzinach.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Asiu, bardzo dzielna kobietka z ciebie . Pozdrawiam
dziękuję...chociaż czy dzielna to nie wiem...jestem niepoprawną optymistką, i do tego mam ogromną chęć życia... wierzę, że się uda a w każdym razie zrobię wszystko co mogę.
wyniki dzisiejsze:
leukocyty 16,66 G/L norma 4,00-10,00
neutrocyty 12,1G/L norma 1,6-6,1
monocyty 2,25G/L norma 0,3-0,5
bazocyty 0,42 norma 0,-0,1
niedojrzałe granulocyty 4,9G/L norma 0,-0,03
płytki 231G/L
pozostałe w normie lub w okolicach normy
czyli mój szpik po zastrzykach poszalał... już wiem skąd to duszenie w mostku....
poza tym Pan doktor mnie zbadał i powiedział że wszystko jest super./nic nie wyczuwa. Pytałam o jakieś uczucie ciągnięcia w okolicy pachy i piersi. ale powiedział że to normalne bo chemia wytłukła to co miała i te miejsca uległy zwłóknieniu i stwardnieniu i stąd to uczucie.
A wręczając mi kartę ze zleceniem na Taxol powiedział "no to dobijamy gada"
Miałam lekki stresik przed tą chemią- z racji niewiedzy jak to będzie... ale luz blues. Dostałam premedykację i odpłynęłam Czułam się tak jak mi raz dolargan podali po porodzie. także troszkę podsypiałam. Najgorsze że muszę czasu pilnować- 30 minut od podania premedykacji muszą mi podłączyć chemię..następnym razem będę budzik nastawiać
Jak wyszłam z CO to zaraz mnie mróz orzeźwił
Hej akos . Jak twoje zdrówko ? Jak się chemia spisuje ? Mam nadzieję, że nie daje ci bardzo w kość
chemia obchodzi się ze mną bardzo łagodnie.Skończyłam FAC. Miał być taxol co tydzień ale ze mnie taki trochę terminator chemiczny lepiej znoszę większe i mocniejsze dawki. Więc dostałam docetaxel raz na 3 tygodnie.
Pierwszy wlew super. nic nie czułam,,, nawet małego zmęczenia, jeszcze 3 i koniec chemii (mam nadzieję).
operacja jakoś koniec kwietnia. początek maja. A dzisiaj dziewczyna z którą przegadywałam chemie poszła do szpitala i w poniedziałek ma operację...
A ja czuję się super. W sobotę wracam do Poznania i będę miała w końcu czas ponadrabiać forum
kolejna chemia za mną umówiłam się na operację....07.05...
i rozmawiałam z moim chemikiem... być może będą mnie naświetlać. ale to nic pewnego. Leczenie przedoperacyjne jest leczeniem trochę na czuja bo nie ma dokładnych danych. Nie wiadomo ile węzłów zajętych itd. Po chemii nie będzie możliwości ustalenia tego. I powiedział że prawdopodobnie u mnie po operacji i badaniu piersi i węzłów wyjdzie że jest "czysto" bo odpowiedź na leczenie jest bardzo dobra i ma to też znaczenie przy rokowaniach
także tego się trzymam
w jakim odstępie czasu od leczenia powinnam zrobić echo serca i próby wątrobowe? Pytam bo
Kuzynka jest pół roku po chemii. Chciała wrócić do pracy, poszła po zdolność i Lekarz medycyny pracy był wręcz oburzony, że Ona tych badań nie robiła przy takim leczeniu. Bo cytostatyki bardzo działają właśnie na serce i wątrobę.
Na następnej chemii (ostatniej przed operacją) będę miała usg brzucha, piersi i rtg. (To wiem od lekarza).
Czy na echo i próby wątrobowe skierowanie wystawia onkolog czy iść do lekarza rodzinnego i kiedy je wykonać? (Kuzynce nikt wcześniej nie mówił, że ma te badania wykonać a leczymy się w tym samym szpitalu stąd moje pytanie...)
w jakim odstępie czasu od leczenia powinnam zrobić echo serca i próby wątrobowe?
Zwykle przed pierwszą i po ostatniej, może być też po operacji, onkolog może dać skierowanie jeśli się upomnisz, ale to nie jest tak jak twierdzi ten lekarz medycyny pracy, że jest jakiś standard nakazujący zrobić echo serca, nawet jeśli się nic nie dzieje.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum