Zmiana okazała się, na szczęście, resztkami krwiaka. Dziś było kolejne USG - krwiak się zmniejsza, trzeba masować.
W poniedziałek (24) zaczynamy radioterapię, w piątek (21) kończymy zabiegi przygotowawcze. Na sobotę (22) babcia jest od 1,5 miesiąca zapisana na densytometrię z konsultacją lekarską - nie wiem jak to badanie wygląda, ale zastanawiam się czy można je wykonać teraz, chwilę przed rozpoczęciem radioterapii, z tymi wszystkimi oznaczeniami?
Wiem, że trzeba mieć swoje papcie i ręcznik (po co?), zaopatrzyć się w milutkie bawełniane koszulki i oliwkę, ale ta oliwka brzmi bardzo enigmatycznie. Polecacie coś konkretnego? Bo dziwne mi się wydaje smarowanie podrażnionego miejsca tłuszczem z aromatami i barwnikami. No i wiem, że trzeba karmić babcię pod kątem podtrzymania wyników krwi (jutro idziemy na morfologię, żeby mieć obraz wyjściowy). Co jeszcze powinnam wiedzieć, czego poradniki nie mówią?
Nie wiem po co papcie, ręcznik to domyślam się że na nim będzie oparta twarz? U nas były prześcieradła z fizeliny, każdy miał swoje i wyścielał przed naświetlaniem. Też nie wiem po co oliwka, u nas nie było wolno się smarować niczym. Ale jest taka oliwka " HIPP Baby sanfi od pierwszego dnia życia", powinnaś być usatysfakcjonowana listą bez czego ona jest.
Densytometria to takie dokładniejsze prześwietlenie zwykle kręgów lędźwiowych lub szyjki kości udowej. Leży się w ubraniu, ważne żeby się nie poruszyć bo głowica przesuwa się przez 2-3 minuty. Nie powinno to w żaden sposób kolidować z radioterapią. Dawka promieniowania jest minimalna.
Babcia będzie dojeżdżać?
Powinni zrobić nie tylko morfologię w zakładzie radioterapii, zadzwoń tam rano i po prostu zapytaj pielęgniarek czy na początku radioterapii robi się badania?
Pozdrowienia
Co by nie było zbyt nudno, badanie w kierunku osteoporozy dało nam popalić.
Densytometria 22.10.2011 r.
Gęstość mineralna kości w zakresie szyjki kości udowej wynosi średnio 0,456 g/cm2. Stanowi to 44% masy kostnej i 59% masy kostnej równowiekowej grupy konstrolnej. T-score: -4,2. Wynik wskazuje na osteoporozę.
W 2006 r. T-score wynosił -3,6, co ówczesna internistka skwitowała radą: proszę nie wychodzić zimą, żeby się nie poślizgnąć. Tym razem babciny nowy doktorek się przejął i nie powstrzymał się od komentarza, że tak złego wyniku, tj. poniżej 4, jeszcze nie widział (to było słabe). Zapisał Ostenil 70 1x/tydzień i Vigantoletten 1000. I tu moje pytanie: czy te leki mogą bez obaw zażywać pacjenci z chorobą nowotworową w wywiadzie i czy nie kolidują z tamoksifenem?
Boję się jak je zniesie babci chory żołądek... Ten Ostenil nie brzmi na sprzymierzeńca osoby z niewyleczoną chorobą wrzodową i helicobacter.
Morfologia była OK, jeśli nie liczyć podniesionego poziomu limfocytów i OB 32. Z tymi dwoma parametrami babcia zawsze ma coś nie tak. Nie wrzucam całości bo jakaś dziwaczna ta nowa przychodnia, nie dają pacjentom wyników.
A w temacie: wczoraj zaczęły się naświetlania w Częstochowie. Naświetlane jest miejsce po piersi i lewy dół pachowy.
Dziękuję i pozdrawiam!
[ Dodano: 2011-10-25, 22:47 ]
PS A moment, moment. Ja tu pitu, pitu a o najważniejszym zapomniałam! Babunia w piątek miała urodziny i umówiłyśmy się, że z sety nie schodzi, żeby jeszcze zobaczyć w jakiej ja będę formie w okolicach sześćdziesiątki.
No to 100 lat dla Babci.!!!!!
Vigantoletten to inaczej witamina D3 i to ta jej najbardziej aktywna forma, nie powinna szkodzić jeżeli się nie przedawkuje, sprawdzenie jest bardzo proste, bada się jej poziom we krwi (niestety tylko prywatnie, nie słyszałam żeby jakiś lekarz dał na to skierowanie) jak wiadomo jaki jest deficyt to i łatwiej wszystkich przekonać do konieczności suplementacji. Tamoksyfen w niczym tu nie koliduje. Nie chcę krakać ale wydaje mi się że osteoporozę na tym poziomie, przy spodziewanym dużym deficycie wit. D3, nietolerancji i braku spożycia mleka i większości przetworów, pacjentka onkologiczna to powinien leczyć specjalista. Jakkolwiek trzeba przyznać że ten lekarz zaczął dobrze.
Wg polskiego prawa lekarz nie ma możliwości zatrzymać sobie wyników pacjenta, może ich nie wydać z własnej inicjatywy, ale na żądanie pacjenta musi wydać oryginały (z podpisem laboratorium) dla siebie przepisując je do dokumentacji, lub zostawiając kopie.
Zabawne, jak ostatnio robiłam usg na skierowanie to lekarz wydrukował i podpisał 2 egz wyniku, do jednego dopiął zdjęcia, dał mi to wszystko i powiedział: "ten ze zdjęciami to dla Pani, a ten drugi proszę dać p.dr do dokumentacji". Tak się traktuje pacjenta zgodnie z przepisami (ten szpital wdrożył ISO i na wszystko ma procedury). Pozdrowienia
Babcia była już 9x na solarium. Trzymamy się, odpukać, przyzwoicie. Skóra pod pachą zrobiła się ciemniejsza, ale to podobno normalne?
Podobno radioterapia klatki piersiowej może powodować suchość w ustach (no ale jak to, przecież tam nie naświetlają...?) i warto pić siemię lniane. Jest problem - babcia ma po nim biegunki. Pije za to, bez podobnych dolegliwości (o dziwo!), sok z aloesu i ssa pastylki Isla. Są jeszcze jakieś patenty? Aha, babcia podjada też buraka w kapsułkach (i zupach, sałatkach...) - chyba nie zaszkodzi.
Jeśli chodzi o odbiór wyników w przychodni - wiem, że mamy do nich prawo, ale babcia była skołowana wynikiem densytometrii i nie chciałam przedłużać wizyty tam dyskutując z lekarzem w recepcji. Myślę, że chodzi im o to, że wydadzą je dopiero po zinterpretowaniu przez lekarza na wizycie...
***
Wpadły mi ostatnio w oko jakieś obrzydliwe statystyki... i trochę zbiły z tropu...
***
PS Babcia wkracza do poczekalni Zakładu Radioterapii, siada, po chwili wchodzi kolejny pacjent i pyta kto jest ostatni. Babuszka: "No, teoretycznie ja, ale proszę sobie nie myśleć - nie jestem taka znowu ostatnia!".
Dziękuję, pozdrawiam wszystkich mocno! Babuszka jest wzruszona, że tyle osób śledzi jej losy.
Chabrowa, Ciebie ściskam po stokroć, na miarę potrzeb. To tylko kwestia nomenklatury - w tym przypadku babcia jest jak mama...
Skóra pod pachą zrobiła się ciemniejsza, ale to podobno normalne?
W miejscu napromieniowania moja skóra też była ciemniejsza (zabrązowiona). Po zakończeniu naświetlań lekarz przepisał mnie maść. Naświetlania zakończyłam pod koniec lipca. Cały czas smaruję maścią. I skóra już wygląda bardzo przyzwoicie. Bardzo mało różni się nienaświetlonej.
Agnieszka00 napisał/a:
Wpadły mi ostatnio w oko jakieś obrzydliwe statystyki... i trochę zbiły z tropu...
“Są trzy rodzaje kłamstw: kłamstwa, wierutne kłamstwa i STATYSTYKA".
Za poczucie humoru, za pogodę ducha dla Twojej Babci
Cały czas kibicujemy Wam (Twojej Babci i Tobie).
Agnieszko jak najwięcej dobrych dni wspólnie spędzonych z Babcią.
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
Babunia jest po 15/25 solariach, jest bardzo dzielna i jestem dumna, że wyszła ze swojego załamania - na pewno ma ostatnio lepsze poczucie humoru niż ja. Kilka faktów:
- babcia ma podrażnioną skórę szyi i gardło dlatego, że dość porządnie naświetlają miejsce 1 rzędu węzłów, gdzie był 1 węzeł z przerzutem (tak powiedziała pani technik babci, ja powtarzam, na własne uszy nie słyszałam). Objawy były typowo infekcyjne, ale i onkolog, i rodzinny powiedzieli, że to odczyn popromienny. Próbowałyśmy różnych specyfików i metod, żeby ulżyć podrażnionej śluzówce i muszę w imieniu babci gorąco polecić dwie rzeczy - spray Tonimer i pastylki do ssania LaryngUp;
- lekarz rodzinny uznał, że nie robi się badania krwi w trakcie radioterapii bo to nie chemia i wyniki nie spadają (!) i da nam skierowanie dopiero po zakończeniu leczenia. Czy powinnyśmy je mimo wszystko zrobić? Jeśli tak to co - samą morfologię?
- jak pech, to pech. Babcia ma tendencję do podjadania w nocy. W sobotę wieczorem odprężam się u siebie oglądając edukacyjnie Dr. House'a we właściwym sobie języku (przyjemne z pożytecznym, uczę się do egzaminu na tłumacza) i słyszę jakiś stuk. No, ale nic, babcia pewnie śpi, oglądam dalej. Na drugi dzień babcia mówi, że w nocy spadł jej na mały palec u nogi keczup z górnej półki w lodówce. (Zawsze powtarzałam, że keczup to zło) Palec jest nieładnie fioletowy; smarujemy Altacetem i owijamy bandażem - rodzinny widział sprawę i powiedział, że nawet gdyby to było pęknięcie to nic więcej się nie robi. Biedna babuszka...
- dzisiaj w trakcie naświetlania pani technik upewniła się, że babcia jest pacjentką z astmą i powiedziała, że robi zdjęcia. I, że jutro też będzie robić, dlatego wizyta potrwa parę minut dłużej. Babcia, jak to babcia, uznała, że to normalna rzecz, skoro lekarz kazał to tak ma być i grzecznie o nic nie zapytała. Ja teraz wychodzę z siebie o co chodzi. Co to za zdjęcia i czemu je zrobili? To standardowa procedura? Nic o tym nie znalazłam poza wpisem Gaby, że miała tomografię w trakcie naświetlań. Martwię się!
JustynaS1975 napisał/a:
Agnieszka00 napisał/a:
Wpadły mi ostatnio w oko jakieś obrzydliwe statystyki... i trochę zbiły z tropu...
“Są trzy rodzaje kłamstw: kłamstwa, wierutne kłamstwa i STATYSTYKA".
Gdyby nie mój osobisty matematyk, który mi to notorycznie powtarza zawsze gdy wynajdę jakieś świeże newsy, chyba bym już oszalała. Na dodatek jesteście jeszcze wy.
PS Babcia szykuje się na kolejną sesję do Częstochowy. Ubiera się, coś zaczyna się krzywić przyodziewając stanik z protezą: "Aga, ten cycek jest strasznie zimny! Ja nie wiem... A jakby wsadzić do mikrofali?".
- dzisiaj w trakcie naświetlania pani technik (...) powiedziała, że robi zdjęcia. (...) Ja teraz wychodzę z siebie o co chodzi. Co to za zdjęcia i czemu je zrobili? To standardowa procedura?
W trakcie radioterapii wykonywane są zdjęcia sprawdzające prawidłowe ułożenie pacjenta na aparacie. To procedura standardowa.
Ja przed a i w czasie radioterapii codziennie po naświetleniach lub długo przed piłam codziennie świezy sok z marchwi z selerem, kupowałam zawsze rano w sklepie i wypijałam, a poźniej za 3 godz szłam na radioteraoię, i tak przez cały zabieg i pozniej też, az do dzis piję.
U nas w Kielcach sprzedają codziennie swieze soki jednodniowe, rozne smaki marka MALVIT
Karoten daje to że skóra nie spala się np podczas opalania. Ja mam tylko nieco ciemniejszą skórę tam gdzie miałam naświetlenia, mnie moja lekarka radziła żeby skórę niczym nie smarować tylko posypywać mąką kartoflaną i nie nosić zadnej protezy przez cały czas naswietleń, a pozniej aż mi się zagoi skóra tzn odpocznie od naswietleń, ja przez 2 m-ce nie wkładałam biustonosza aby nie draznic skóry,
A jeszcze nawiązując do tego, czym smarowac skórę to niczym, ponieważ mozna dostać uczulenia np.na oliwke lub inne maści.Jak jeszcze wiesz nie należy wogóle moczyc tej strony naświetlanej, niczym nie przecierać, zadnymi hustweczkami, wytrzymaćie bez mycia, pozdrawiam annas
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum