MIchał
W tej chorobie wszytsko jest możliwe, niestety. BYć może się mylę, ale jak czytam, że Tata ma zmienne stany zachowania, staje się wulgarny, wyzywa, nie poznaje, mowi o dziwnych rzeczach, to skojarzenie moje jest o razu jedno: guz w mózgu. MOgło tam coś nowego wyrosnąć... Mam nadzieję, że się mylę i być może te zachowania są spowodowane lekami przeciwbolowymi np. (Tata dostaje morfinę?), ale musicie zglosić lekarzowi swoje obserwacje. BYć może chemia może rzeczywiście nie pomóc, a zaszkodzić, skoro stan Taty nie jest dobry:(
pozdrawiam cieplutko
Kasiu z tego co wiem tata nie dostaje morfiny jeszcze. Ma plasterki i do tego Ketonal.
Obecnie tata jest na chemii i lekarze są na bieżąco.
Oczywiście przekaże mamie by powiedziała lekarzowi o zachowaniu i zasugerowała by sprawdzili mózg. Tylko, że chyba nie będą mogli wykonać TK lub MR bo tata ma srebrne klipsy założone po poprzedniej operacji.
No zobaczymy
Dziękuje bardzo a odpowiedź i pozdrawiam cieplutko.
Niestety z tygodnia na tydzień wydaje nam się, że jest gorzej.
Na normalna rozmowę z tatą raczej nie ma szans :( bo tata mało mówi. Niestety bardzo mało je, z tego co mówi mama to wszystko co zrobi do jedzenia mu nie pasuję i nie zjada. Jedynie wczoraj nasza 2 letnia córcia zmotywowała dziadka by zjadł talerzyk zupki z nią i kawałek ciasta.
Nadal leży i praktycznie cały czas śpi. Myli chyba dzień z nocą bo budzi mamę w nocy ok 3 i każe wstawać.
Niepokojące jest tez wzrok lub jego brak. Niestety nie możemy uzyskać odpowiedzi czy tata coś widzi. Jeśli już to tylko kontury bo nie wie gdzie talerz stoi, szklanka, łyżka. Mama wszystko musi mu pokazywać i naprowadzać.
Prawa strona twarzy strasznie opuchnięta. Głos nadal zachrypnięty brzmi jak charczący.
Michał
Morfina też może być w plasterkach, tj. bardzo silne opioidy, które powoduja sennośc, otępienie, nawet zaburzenia świadomości. Natomiast obawiam się, że w mózgu cos rośnie. Czy możliwe jest wykonanie Tk głowy?
pozdrawiam
Tata w plasterkach ma TRANSTEC z tego co pamiętam nie ma to nic wspólnego z morfiną. Całkiem niewykluczone że coś znów się dzieje w głowie mimo iż zmiana była wycięta w lipcu a później naświetlania to zdaję sobie sprawę że może się to odnowić.
Odnośnie TK głowy to wolabym już Taty tym nie męczyć bo nie lada wyzwaniem jest dla niego gdziekolwiek dojść gdyż mięśnie są już słabe a towarzyszy temu jeszcze miażdżyca kończyn dolnych. Mimo że nadzieja gdzieś jeszcze jest, to niestety ta choroba jest nieubłagana i niestety dąży ku końcowi, niezależnie od tego co byśmy zrobili :(
Jeśli miało by być już coś wykonywane, bardziej obstawał bym przy MRI gdyż w kwietniu tata miał robione chyba trzykrotnie TK głowy w którym nic nie wychodziło a dopiero MRI dało jasny obraz.
MIchał
Transtec to barzo silny lek należący też do grupy opioidów, może działa mniej "odurzająo" niz morfina, ale te może mieć jako skutek uboczny: otępienie, utumanienie, senność, splątanie. Mniejsza o to. Niestety chyba masz rację, że Taty choroba zmierza w jedym, nieuchronnym kierunku. Tak to wygląda niestety i nie dziwię się, że nie chcecie już Go męczyć wożeniem na badania. Rozumiem, bo może to przynieść więcej problemów niz korzyści. Bardzo mi przykro, że Tata jest już w takiem stanie, że ciężko się z NIm porozumieć:(
pozdrawiam cieplutko
Witam michal82,
mój Tatko też miał te plastry. Niestety nie mógł ich stosować. Po 24 godzinach od naklejenia wystąpiły skutki uboczne- nudności-na które leki przeciwwymiotne nie pomagały.
Objaw jaki doszedł to biegunka tzn odczucie biegunki ale z częstego latania do ubikacji dużych efektów nie ma.
Pewnie to skutek uboczny chemii, ale postanowiłam napisać.
Tata nadal śpi i bardzo rzadko wstaje. Jeść też nie je:(.
Czy mogłabym prosić o jakąś odpowiedź lub podpowiedź ????
Jeśli chodzi o hospicjum domowe to już jest załatwione, ale karzą czekać w kolejce niestety. Mamy nadzieję, że na początku grudnia już ktoś przyjdzie.
Tata dostał odleżyn na pośladach i na głowie. Nie chce dać sobie tego posmarować niczym :(.
Nadal nie chce jeść i wygląda już mizernie. Jest chudziutki chociaż zawsze był, ale teraz to sama skóra i kości. Wciąż leży, śpi i wstaje tylko do toalety i do jedzenia jak mama mu podaje. Ostatnio odmówił wzięcia leków, nie wiem czy nadal nie chce brać.
Aham no i tacie jest bardzo zimno. Mama grzeje ile może i jest w pokoju 23-24 stopnie, ale wciąż zimno.
W tym tygodniu ma przyjść doktorowa z hospicjum jeden plus.
Bardzo proszę o konkretną odpowiedź bo jesteśmy bezradni. I chcielibyśmy jakieś podpory i otuchy.
Wciąż myślimy czy tata dożyje świat czy nie :(
Pozdrawiamy cieplutko w ten zimowy i mroźny dzień.
Nie wiem do końca co napisać, wyobrażam sobie , że ogarnia Was strach i niepokój. Piszę tak, bo sama codziennie przeżywam z 3-4 razy takich jakby ataków strachu, które muszę odganiać i jakoś racjonalnie sobie wszystko układać w głowie, że takie życie, że tak to już jest......
Dobrze, że będzie ktos z Hospicjum to duża pomoc, poza pomocą medyczną, chodzi głównie o to, że ma się poczucie że nie jest się samemu, że ktoś obok czuwa i zawsze będzie jak tylko będziemy potrzebowali pomocy.
Jeśli nie chce jeść, to myślę, że nie ma co na siłę dawać - może Tata odczuwa jakiś ból, albo jakieś dolegliwości po tym jedzeniu.
michal82, Tata marznie bo zawodzi krązenie. Jesli odmawia jedzenia,to nic na sile! Lekarka z hospicium napewno zaproponuje podawanie lekow przez kroplowke lub motylka. Tak bedzie Wam troche latwiej "zmusic" Tate do leczenia.
Czy w ogóle jest sens "zmuszania" do leczenia skoro to nic nie da. Po co męczyć tatę tym stanem jeszcze ileś czasu, skoro lepiej nie będzie już napewno. Z tego co wiem to tata nie chciał brać ketonalu, ale dlaczego nie wiemy. Może mamy dziwne myślenie, ale znamy stan taty i wiemy jaka jest rzeczywistość i jakie są rokowania. Nie liczymy na cud bo taki się nie stanie napewno mamy tego świadomość.
Jest nam ciężko patrzeć jak tata się meczy, że niebawem go zabraknie. To smutne, ale nic tego nie zmieni nawet jeśli bardzo byśmy tego chcieli. Więc chcemy by odszedł bez męczarni, bólu i chyba tez bez świadomości tego wszystkiego co się dzieję. Tak by było najlepiej.
MIchał
Rozumiem doskonale. Kiedy wiemy, że to "JUż" się zbliża, najważniejsze czego chcemy dla Ukochanej Oosby, to odejście bez cierpienia i bólu...bo jak patrzeć męczarnie Bliskich? Dla mnie to nie do ogarnięcia...ciężko też pomyśleć co może czuć odchodząca Osoba w pełni świadoma? Koszmar i trauma po prostu.....
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum