Wprowadziłam więcej płynów i widzę, że powoli działa.
Apetyt dostałam.
Już myślę, co zjeść... chodzi mi po głowie to jajko po wiedeńsku, ewentualnie na miękko, może jakaś bułeczka w mleku albo z masełkiem, tuńczyk coś tak za mną chodzi i może jakieś duszone piersiątko z sosikiem... hmmm... przez chwilę mnie poniosło i schabowy się zamarzył... zapomniałam, że jeszcze mam mocno popuchnięte dziąsła i gryzienie to nie jest aktualnie moja mocna strona
Nie spieszę się też mocno do "normalnego" jedzenia z dużą zawartością protein, bo uzupełniam je Nutridrinkami, a chciałabym tak jakoś powoli do normalności żywieniowej wracać... Pani dr kazała pozostać jeszcze ciągle na diecie wysokobiałkowej i wysokokalorycznej.
Na razie, na rozgrzewkę owsianka na mleku w ilościach - wiadomo, ale cieszy mnie, że coś "normalnego" w żołądku się pojawiło. Chociaż w porze obiadowej smaka to miałam na Nutridrinka Czyżby organizm się tak przyzwycził?
Boli mnie też znacznie mniej buzia. Jakby żyletki poszły precz. Wypiłam przed chwilą Nutridrinka bez osłony Calgel'u i w nocy o dziwo spałam wyśmienicie - nic mi się nie śniło, co oznacza, że chyba głęboko
vicctory,
Czytam Ciebie a widze siebie jakbys byla moim odbiciem,cala chorobe ,radioterapie i teraz po jest toczka w toczke to co u mnie.Tez mialam apetyty,z tym,ze oczy widzialy a buzia nie chciala.Jak szlam po zakupy to jak wczesniej pelne siatki targalam ,zreszta tak mam do teraz.Mimo,ze lada moment bedzie 9-cy po to ja nadal mam problemy z jedzeniem i wlasnie nutridrinki mi zycie ratuja.Oczywiscie,ze staram sie jesc ale efekty sa takie,ze podziubie i koniec.Ale checi sie licza.U mnie na dodatek jest jeszcze problem,ze jestem bezzebna a protezki ktore mam to tylko chwilowe bo czekam na imlanty wiec to powoduje,ze jeszcze gorzej mi jesc.Ale dobrze,ze masz ochote na jedzonko i powoli bedziesz jadla wiecej i wiecej.Ja bardzo lubie rosolek z lanymi kluskami i warzywka do tego.Zycze Ci milego dzionka i SMACZNEGO!!!!
Witam, ja jestem 4 tyg. po radio i nie mam problemu z bólem w buzi, natomiast mam problem z opuchnięciem szyi i nocnym kaszlem.
Zaczynam się martwić bo ta opuchlizna jest coraz to większa a blizna po operacji mocno wcięta w nią (miałam cięcie na 60 szwów). Tak mnie to dotkliwie boli i ciągnie, że nie mogę skręcać głowy. W dodatku w każdą noc zaczyna się od łaskotania w gardle po stronie operowanej a potem od 1godziny do 2 uporczywego kaszlu. Miałam robione rtg klatki piersiowej i nie ma nic niepokojącego. Czy Ktoś z Was miał może coś podobnego?
Pozdrawiam Ela
[ Dodano: 2012-05-19, 15:22 ]
Przepraszam ,ale miałam ten post umieścić w swoim wątku.
No tak dzisiaj na nie patrzyłam z politowaniem i pomyślałam, że za dużo kupiłam, a w gruncie rzeczy to ja dzisiaj tylko 3 łyżki owsianki na mleku zjadłam i własnie Nutri ratuje mi życie... Cieszę się, że mam smak. Niestety nie jest to miarodajne bo nie spożywam jedzenia normalnie, tylko zmiksuje albo rozbełtam i ciężko to nazwać np. naleśnikiem z serem, ale przynajmniej nie mam trocin.
Byłam też dzisiaj pierwszy raz od początku leczenia w sklepie po zakupy... ale fajnie było , tylko jakoś nie umiałam się odnaleźć... gdzie iść i po co? Oczywiście jakieś tam serki wzięłam, jajka, kuraka nogę i w sumie moje menu się zamknęło. Ale śmiesznie było... wszystko czułam intensywnie a jak wpadła mi w łapę pasta z łososia... to normalnie poczułam ją w buzi - magia wyobraźni i wspomnień Ciekawe przeżycie, tak sobie pójść do sklepu, po zakupy
Poza tym spacerek po parku, jakaś impreza prozdrowotna była i wystawiał się też ZCO. Przechodząc obok aż się popłakałam. Chyba mam już alergie na Zachodniopomorskie Centrum Onkologiczne
Tarnowianka napisał/a:
Przepraszam ,ale miałam ten post umieścić w swoim wątku.
Nic się nie stało, ale jak już weszłaś i się zagadnęłaś, to teraz mów jak na spowiedzi...
Dawno Ci się to zaczęło? To jakiś odległy skutek naświetlań? Zmartwiłam się.
vicctory,
ja juz pisalam,ze sprawdzilam wiele kremow ale ten jest naprawde rewelacja Pharmaceris X podczas i po radioterapi ja go uzywam caly czas dr Irena Eris.a wracajac do jedzenia losos wedzony jest super i calkiem dobrze mi wchodzil
Co do maści na szyję, bardzo sprawdził się zwykły Alantan w maści. Po kilku dniach skóra wyglądała całkiem dobrze, ponieważ miałam kilka poważniejszych ranek (były malutkie) lekarz zalecił mi Oxycort w aerozolu.
Jeśli chodzi o jedzenie, to jestem 8 miesięcy po skończonym leczeniu, a nie wszystko smakuje mi jak wcześniej, mam na myśli łososia, truskawki czy wszelkie słodycze. O tym, że kwaśne jedzenie jeszcze piecze nie wspomnę . Poza tym wysusza śluzówkę, nie wiem dlaczego .
Cały czas mam mało śliny
Pozdrawiam
Dostałam tą maść Olvizone i bardzo ładnie natłuszcza skórę, a do tego jest bardzo wydajna.
Eksperymentuję cały czas ze smakami i wczoraj okazało się, że kurczak gotowany i kapuśniak jest OK. Jajko na miękko z kolei bardzo wysuszyło mi śluzówkę, tak jakby przykleiło się do podniebienia a później piłam jak kura na szczęście smakowało jak jajko.
Spróbowałam też lodów - obrzydlistwo. Bez smaku kompletnie. Słodkiego to ja nie czuję. Chyba, że w takiej wersji. Cukier w owsiance był OK.
Po pierwszej chemii dostawałam krwotoków z nosa, wsadzili mnie tampony w nosy na jakieś 2 tygodnie (dobrze nie pamiętam). Gdy wyjęli mnie te tampony, wciągałam najmocniej jak potrafiłam zapachy. Pamiętam przyszła pielęgniarka, która wcześniej jadła serek z czosnkiem. A ja jak ta głupia wciągałam zapach czosneczku
Oczywiście mam nadzieję, że Twoje kłopoty z jedzeniem i przede wszystkim brakiem smaku skończą się jak najszybciej
Pozdrawiam Cię serdecznie
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
Dostałam dzisiaj wypis z oddziału i teraz oficjalnie mogę powiedzieć, że zakończyłam leczenie
Jako, że to wątek merytoryczny zamieszczam zastosowane leczenie:
Zastosowano napromienianie rejonu guza pierwotnego oraz zmienionych przerzutowo w. chłonnych szyi dawko 70Gy/33 frakcje.
Na rejon węzłów szyjnych efektywnie podano 54 Gy/27 frakcji.
Napromienianie techniką IMRT fotonami X 6 MeV w 33 frakcjach.
Jednoczasowo stosowano chemioterapię - podano 6 kursów.
Nie wiem dlaczego nie podali jaki lek w chemii podano, cytostatyk to jedyne co pamiętam w dawce 70mg na m2. (i tez ręki nie dam sobie uciąć)
Poza tym patrzę, że w epikryzie jest napisane, że rozpoznaniem był rak gardła środkowego? Migdałek należy do gardła środkowego, czy coś tam namieszali w wypisie? Wolałabym mieć spójny i pełny wypis z leczenia, skoro mam się z nim bujać jeszcze 5 lat.
Tak mnie jakoś to zastanawia
[ Dodano: 2012-05-21, 19:56 ]
A tak poza tym, to bardzo się cieszę, że zakończyłam ten etap leczenia. Teraz już, po tych kilku dniach oswajam się ze sobą.
Chciałam napisać, że mi się udało, ale przypomniał mi się cytat, jaki wpadł mi wczoraj w łapki:
„Bywają w życiu chwile, których ból daje się zmierzyć dopiero po jego przeżyciu, i wówczas dziwi nas, iż zdołaliśmy go znieść.” - Maria Kalergis
Za 10 dni mam się stawić po kontynuację zwolnienia i skierowanie na późniejsze badania kontrolne.
JustynaS1975 napisał/a:
Ale masz frajdę
Trochę mnie to bawi, staram się łapać dziecięcą radość odkrywania, chociaż po tym epizodzie z lodami to się trochę obawiam słodkawych eksperymentów.
Bardzo zdziwiło mnie, że mam takiego smaka na kurczaka gotowanego (wiedząc ile tam jest dziadostwa... chociaż po tej ilości chemii co mi zaaplikowano to chyba mnie taki kurczak nie powali ). Zjadłam pół nóżki W szoku jestem
JustynaS1975 napisał/a:
wciągałam najmocniej jak potrafiłam zapachy
Rozumiem ten stan w pewnym stopniu. Miałam podobnie jak kiedyś tam rzuciłam palenie. Normalnie okazało się, że świat ma zapachy, a to co wcześniej wydawało mi się pachnieniem, to się mi tylko wydawało
Hehe, jakoś mi się tak skojarzyło z tym okresem uznawanym oficjalnie jako ostatecznie potwierdzający wyzdrowienie. Podobno to 5 lat właśnie.
Poza tym to tak jakby kolejny etap bo też gdzieś przeczytałam, że po 5 latach opieki poradni onkologicznej dostaje się informację dla lekarza POZ i to on już później kontroluje i zleca badania. Oczywiście jeśli by się coś działo i jakieś niepokojące objawy pojawiły to poradnia onkologiczna jest jak najbardziej otwarta.
Jakoś dużo czasu mi zostaje przez to, że nie mam już potrzeby ciągłego jeżdżenia do ZCO. Powoli aklimatyzuję się w nowym położeniu - oczekiwania na wizyty kontrolne
Nie ukrywam, że z różnymi stanami psychicznymi się to u mnie wiąże
Dzisiaj byłam w ośrodku rehabilitacji bo przed naświetlaniami byłam umówiona na rehabilitację blizny pooperacyjnej, ale tak sobie myślę, że nie jest mi to już potrzebne bo przecież swobodnie ruszam szyją. Może troszkę mam problem z otwieraniem buzi szeroko (wychodzi to przy ziewaniu) ale jakoś też nie za bardzo mi to przeszkadza.
Myślę też nad pójściem do psychoonkologa. Chodziłam w trakcie leczenia, jak jeszcze znośnie się czułam i dobrze mi to robiło. Teraz czasem też czuję, że by mi się przydało pogadać z kimś takim co się trochę z innej strony na to patrzy... chyba potrzebuję takiego kontaktu... a może innego? W każdym razie czegoś mi brak.
Sama nie wiem, czy ja po prostu nie szukam sobie jakiegoś zajęcia?
Ilość wolnego czasu przekłada się relatywnie na ilość godzin spędzanych w necie i szukaniu różnych informacji.
Wpadło mi dzisiaj również w trakcie rozmowy z pielęgniarką w przychodni ubieganie się o przyznanie stopnia niepełnosprawności. Poczytałam co nieco w necie i jakoś nie wydaje mi się, żeby akurat w moim przypadku coś takiego mi przysługiwało.
Podobno każdy pacjent po przebytej chorobie nowotworowej ma prawo ubiegać się o przyznanie stopnia niepełnosprawności chociażby na czas określony, ale nie spotkałam przypadku takiego, hm... "mało skomplikowanego".
Bo w sumie jaki ja mam uszczerbek? Bliznę po operacji, zaburzenie czucia lewej strony szyi, zaburzenia funkcjonowania ślinianek, ogólne osłabienie i wyniki nie najlepsze? Hm... sama nie wiem. A może ja się bronię? W końcu u mnie w główce jest opcja JESTEM ZDROWA!!! To o jakim stopniu niepełnosprawności tu mówić? A z drugiej strony myślę sobie, że można spróbować, najwyżej stanie na moim i nie dostanę nic ))
Ot, takie mnie naszyły po-leczeniowe dylematy, rozważania i przemyślenia
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum