Operacja w raku płuca daje Wam szansę powalczyć z choróbskiem i wierz mi niewielu chorujących ma tą szansę tym bardziej należy się cieszyć, że mamie usuną zmianę.
Gorąco wierzę w dobre rokowania.
Pozdrawiam
Kochani wszystkim Wam dziękuję. Mami już po operacji. Lekarze musieli wyciąć całe lewe płuco i kawałek osierdzia. Nie wiem czy to dobrze czy nie, ale mówią że operacja poszła dobrze. Za 10 dni będą wyniki hist.-pat. Tylko serce się kraje jak na nią patrzę. taka drobniutka, bezbronna tam leży, ale zamieniła ze mną trzy zdania. Powiedziała, że będzie dobrze i że za tydzień na pewno będzie już w domu. Cała mama Krysia.
Pozdrawiam J
[ Dodano: 2010-06-22, 17:04 ]
A jak ja rehabilitowac po tym wszystkim. Będę wdzięczna za podpowiedzi.
Witaj ! Na pewno przed operacją mama miała zajęcia z rehabilitantem, który pokazywała jak trzeba ćwiczyć. Z tego co mówił mi tata przed operacją uczyli go jak podnosić ręce do góry, by to drugie płuco zaczynało pracować.Po operacji tego typu wskazana jest szybka pionizacja pacjenta, a po wyjściu ze szpitala zalecane są spacery. Z tego co zdążyłam zorientować się na forum różnie pacjenci znoszą ból pooperacyjny.Gorzej chyba znoszą pacjenci, którzy maja naruszane mocno żebra.
W każdym razie proces dochodzenia po tak ciężkiej operacji trochę trwa.
Pozdrawiam Cię i życzę ,,pomyślnego'' wyniku histopatologicznego.
No wlasnie też myślałam, że do mamy przyjdzie ktoś, żeby nauczyc ja nowego oddychania. Niestety... Jutro spytam czy wogóle w tej klinice jest ktoś taki. Ech, rzeczywistość skrzeczy
W szpitalu W Szczecinie, gdzie tata był operowany przed operacją były zajęcia zbiorowe pacjentów z rehabilitantem. Indywidualnych zajęć nie było. Nie martw się Justyna 28 organizm sam się przystosuje. Mój tata ma usunięte prawe płuco ( a to gorsza wersja niż lewe, które jest mniejsze) i naprawdę fizycznie bardzo dobrze funkcjonuje.
To,że Twoja mama jest operowana to przy raku płuc duża szansa.
tak jak napisał awilem, operacja to jest to! Musisz niestety pamiętać, że macie do czynienia z chorobą częściowo zaleczalną a nie uleczalną niestety. Wiem coś o tym bo mój tata zmarł na raka płuc nieoperacyjnego a teraz mama nie zakwalifikowała się również do operacji. Ale cieszymy się, że będzie miała chemię bo to w tej chwili jedyna droga na zaleczenie, czy brutalnie mówiąc - wydłużenie życia. Także cieszcie się z operacji, która często daje największe szanse w zaleczeniu tego wstrętnego choróbska, czego z całego serca życzę Dużo pozytywnego myślenia,
Łysy
_________________ jeśli masz zamiar chorować musisz być zdrowy i mieć pieniądze:)
Chyba oszaleję, niewiele wiem ciagle. wczoraj to po wizycie w klinice sie rozsypalam w drobny mak. Lekarka, która miala dyżur powiedziala że mama musi kaszleć żeby odkrztuszac to wszystko co jej tam zalega. Tyle że nikt jej nie powiedzial jak ma to robić bo usunięciu płuca, żeby bylo to efektywne. Rehabilitacja oddechowa ogranicza się do dmuchania przez rurkę w butelke wypelnioną wodą. Do tego mama Krysia dostaje leki przeciwbólowe na bazie opiatow i zauważyłam że traci kontakt z rzeczywistością. Rozmawia ze mna i nagle zaczyna mowic o czyms zupełnie innym. Czy ktoś mógłby napisać czego mogę się spodziewać i o co mam pytac tych wszystkich ważnych lekarzy z tytułami.
[ Dodano: 2010-06-25, 08:46 ]
I jeszcze jedno czy po tak radykalnym zabiegu, jesli zakładając optymistycznie udalo się wszystko wyciąć, będzie konieczna chemia lub naświetlania?
Justyna28 moja mama też miała usuniete całe płuco, z tym ze prawe. Nie potrafiła oksztuszać tej wydzieliny, ale przychodził rehabilitant i pomagał jej w tym. Z tego co pamiętam to podnosiła rece do góry i to była u niej główna rehabilitacje, ze podnoszac ręce robiła wolniutko wdech a potem opuszczając wydech. Jeżeli chodzi o morfine to podają chyba standardowo po takim zabiegu (tak mi mówił lekarz) bo inaczej chory nie wytrzymałby bólu. Reakcja na morfine może byc rózna, moja mama miała np. koszmarne sny i jakieś lęki.
Jeżeli chodzi o operacje to jeżeli linia ciecia będzie wolna od komórek nowotworowych i węzły chłonne będą czyste to raczej nie będzie chemii ani radioterapii.
Życzę Twojej mamie szybkiego powrotu do zdrowia i sił oraz pomyślnego wyniku hist-pat.
_________________ Są chwile, by działać i takie, kiedy należy pogodzić się z tym, co przynosi los. /Coelho Paulo/
Justyno28!
Mój Tata miał 5 tygodni temu operację - najpierw miało być wycięte całe prawe płuco, ale po operacji powiedzieli, że jest lepiej niż myśleli i wycieli tylko 1 płat prawy.
Nie denerwu się stanem Mamy - mój Tata zachowywa się jakby był mocno pijany albo "naćpany"... plótł takie głupstwa, że wystraszyliśmy się okrutnie... też tracił chwilami kontakt z rzecywistością... to było szokujące przezycie i dla nas no i dla Niego... nie pamięta wiele z tych 2-3 dób po operacji... a pierwszej nocy zaczał się odpinać od urządzen i uciekać z łóżka...
Co do chemii i lamp po operacji - też miałam nadzieje, że skoro operacja taka udana, to nic nie trzeba będzie, niestety wynik badania - komóki są na linii cięcia owoduje, że dzisiaj się dowiemy co d dalej zalecaja...
Życzę Tobie jednak by z Twoją Mama było inaczej i by zabieg był radykalny... znam oosby, które po wycięciu płuca nie miały wskazań do chemii:):):)
Mama walczy o życie na oddziale intensywnej terapii. W nocy miala kryzys, zaczęła się dusić, prawdopodobnie serce zaczęło szwankować. Zawału nie było, ale prawe pluco jest całe obrzeknięte. Teraz lezy zaintubowana w śpiączce farmakologicznej Lekarz mowi tylko: jest bardzo źle, trzeba czekac czy zareaguje na leki.
Rano nikt mnie nawet nie zawiadomil, że ją przenisli na oit. Przyjeżdzam w poludnie wchodzę na salę pooperacyjną a tu puste miejsce. Jezu czy tam tym ludziom empatia w miarę upływu lat siada. nie wiem co mam robić...
j
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum