W kręgosłupie Th cechy zaniku kostnego, sklerotyzacja listewek granicznych, wielopoziomowe, niewielkie przewężenia tarcz m-kręgowych oraz stereofity na krawędziach trzonów. Ewidentnej destrukcji kostnej w kręgosłupie Th nie stwierdzono."
Czkaweczko specjalistą nie jestem, ale wydaje mi się, że są to zmiany charakterystyczne dla zwyrodnień. Napewno sklerotyzacja to jeden z objawów choroby zwyrodnieniowej - polega to na tym, że niszczeniu ulegają części kostne.
Przewężenie warstw tarcz międzykręgowych - to również objaw zwyrodnienia- to tak, że gdy tarcze się zwężają nastepuje nacsk na nerwy przebiegające wzdłuż - więc stąd może te bole.
czkawka napisał/a:
stereofity na krawędziach
a nie osteofity? one też pwodują ból.
Mój tato ma problemy straszne z kręgosłupem więc stąd kojarze , tak mniej więcej te okreslenia.
_________________ Gosia
nie oddam Cię kochany...będę walczyć z tą chorobą!
Dzięki Peti tego samego zdołałam się doczytać, więcej nie...mam tylko nadzieję, że nie są to zmiany przerzutowe.
Bardzo możliwe, że chodzi o osteofity
Niestety rehabilitant dzisiaj nie przyszedł, wypadła mu bardzo pilna sprawa...ale przyjdzie w poniedziałek.
Zaparcia nadal dokuczają, ale dzisiaj Mama nie chciała lewatywy, od 4 dni pije forlax, ale nic...muszę podpytać lekarza co z tym zrobić?
Bardzo niecierpliwa zaczynam się robić, a z drugiej strony choroba Mamy uczy mnie codziennie pokory.
Pozdrawiam.
_________________ "Ludzkość! Jaka ona szlachetna! Jakże chętna do poświęcenia...kogoś innego."
S. King
Nie wiem jak ci pomóc, ale myślami jestem z wami.
Potrafiłabym pomóc gdybyś zapytała co robić z zaparciami u dzieci ale z rakiem ... sama nie wiem co robić i rady szukam niejednokrotnie u ciebie.
Uściskaj mamę.
_________________ ZAWSZE BĘDĘ CZĄSTKĄ CIEBIE
ZAWSZE CZĄSTKA CIEBIE BĘDZIE ZE MNĄ
Dziękuję Kset :)
Noc spokojna, Mama spała dość dobrze przynajmniej jeśli chodzi o ból to na noc narzekać nie możemy. Teraz również śpi. Wiem, że jest osłabiona, nie ma energii ale ta pogoda też chyba ma znaczenie- kolejny dzień z deszczem i mgłą, okropnie. Ja zdrowa nie mam siły a co dopiero osoba chora.
Pozdrawiam.
_________________ "Ludzkość! Jaka ona szlachetna! Jakże chętna do poświęcenia...kogoś innego."
S. King
Z tą pogodą to masz rację, ciężko się zmobilizować do aktywności i energetycznego rozpoczęcia dnia, jak za oknem prawie cały czas ciemno.
Poza tym, ja przy Tacie nauczyłam się, że człowiek chory może się czasem gorzej czuć, co nie oznacza, że coś tragicznego się od razu dzieje.
Przecież to oczywiste, ale trzeba było sobie tłumaczyć, że przecież osoba zdrowa również ma czasem gorsze dni jeśli chodzi o samopoczucie, więc chory równiez ma prawo mieć takie dni.
Przydałoby się napisać relację z wizyty rehabilitanta...nie wiem od czego zacząć?
Człowiek ten zajmuje się Terapią Manualną, dzisiaj pobudzał Mamie punkty na kręgosłupie lędźwiowym. Kilka punktów i już wie gdzie jest problem, z nogami mamy pracować też jeszcze dodatkowo, żeby pobudzić wiotkie mięśnie, inaczej- hak w suficie a on ma nam wypożyczyć liny i jakieś wyciągi- jutro się dowiemy.
Dziwne to wszystko, bo wystarczyło ucisnąć odpowiednie punkty a prawa noga Mamy jest trochę sprawniejsza.
Dodatkowo mają być masaże, ale wszystko w swoim czasie.
Martwi mnie tylko prawy bark, od obojczyka...Mama dostała skurczu, ale to od ciągłego leżenia na prawym boku. masuję Jej te kosteczki delikatnie, wcieram maści p/bólowe ale się skarży- jutro rehabilitant ma coś z tym robić.
Aha i jeszcze jeden "sukces" wczoraj robiona lewatywa w końcu zadziałała, i działa już ponad dobę- może nie jest to jakieś spektakularne działanie, ale też mnie cieszy. Ważne, że Mamie trochę ulżyło.
Nie byłabym jednak sobą gdyby nie jedno lub kilka "ale": mam paskudny dzień, któryś z kolei, załamka na całego. Zaczynam mieć wszystkiego dość, nienawidzę choroby Mamy, nienawidzę siebie, że nie radzę sobie z niektórymi sprawami, chcę starego życia, chcę życia bez choroby. Nie śpię po nocach, a jak już zasnę to śni mi się, że nie dałam Mamie na czas leków, że Ją boli a a nie potrafię Jej pomóc.
Aha i nienawidzę tego mojego narzekania....
To wszystko ma chyba związek z gorszym samopoczuciem Mamy. Jak patrzę jaka jest nieporadna, jak ciężko Jej wykonać codzienne czynności, że od ponad miesiąca praktycznie nie chodzi o własnych siłach to serce mi krwawi i nie potrafię obojętnie na to reagować. Do tego Ona najbardziej liczy właśnie na mnie, ciągle mi to powtarza, a to dużą odpowiedzialność. Coraz bardziej zaczynam się bać, że ją zawiodę.
Przepraszam, ale musiałam z siebie to wyrzucić...myślę, że wkrótce mi przejdzie i przestanę kwękać.
Pozdrawiam.
_________________ "Ludzkość! Jaka ona szlachetna! Jakże chętna do poświęcenia...kogoś innego."
S. King
A ja bym nie lekceważyła takich objawów ze strony psychiki. Przecież nie chciałabyś, żeby skutecznie uniemożliwiła Ci trzeźwe myślenie. Może warto byłoby pomyśleć o zwróceniu się do psychoonkologa? Z tego, co mi wiadomo, osoby opiekujące się chorymi także mogą szukać tam wskazówek.
czkawka, dokładnie wiem co czujesz, znam tą nienawiść i pragnienie życia bez choroby. Niestety to już niemożliwe. Musimy patrzeć na cierpienie bliskich - bezradnie. Możemy pomasować, podać leki, przytulić i dalej bezradnie patrzeć ... Czekać na momenty kiedy nasi bliscy czują się dobrze jak przed chorobą i wyczekiwać chwil, w których śmiejemy się i choć na chwilę zapominamy o otaczającej nas rzeczywistości ...
Przepraszam, że tak pesymistycznie ale też mam dziś bardzo kiepski dzień.
Ściskam
_________________ ZAWSZE BĘDĘ CZĄSTKĄ CIEBIE
ZAWSZE CZĄSTKA CIEBIE BĘDZIE ZE MNĄ
czkawka, dziś rzeczywiście jest lepszy dzień. Dla mnie, dla mamy, dla naszych rodzin. A co przyniesie jutro? Oby jutrzejszy dzień nie był gorszy od dziś - tego nam wszystkim życzę.
Proszę wredne skorupiaki nie dokuczajcie swoim nosicielom pozwólcie im cieszyć się życiem a nam możliwością przebywania w ich towarzystwie.
_________________ ZAWSZE BĘDĘ CZĄSTKĄ CIEBIE
ZAWSZE CZĄSTKA CIEBIE BĘDZIE ZE MNĄ
Nie pisałam jakiś czas, bo żadnych rewelacji u nas nie było- może to i dobrze?
Mama zaczęła ćwiczyć nogi na linkach podwieszonych do sufitu, dwa razy dziennie jednak dzisiaj był tylko jeden trening, bo opadła z sił i jutro mamy zmniejszyć ilość powtórzeń ze 100 do 50-ciu. Rehabilitant jest dobrej myśli, tylko zaznacza, że trzeba czasu. Dobrze, że Mama ma zapał, boję się tylko, żeby go nie straciła jeśli nie będzie szybko efektów. Tłumaczył jej rehabilitant, ja powtarzam, ale wiadomo jak to jest w chorobie, człowiek ma dość tego stanu i czeka na znacząca poprawę.
Tak niestety jest dzisiaj, bo siły Mamę opuściły i ledwie na nogach może ustać kilka sekund. Rehabilitant powiedział, że to tylko chwilowy kryzys.
* zaznaczyłam wyniki nie mieszczące się w normach. Niestety hemoglobina nie podniosła się o jotę. Co z tym robić? Może Mama łyka złe leki? potrzeba innej kombinacji? Mam zamiar iść z tymi wynikami do lekarza, ale nie wiem na co szczególnie zwrócić uwagę, o jaki leki ewentualnie prosić, a może dać spokój bo wyniki nie są złe?
Wiem, że dużo pytań, ale chciałabym Mamie pomóc, liczy na to.
K2196 każdy miewa gorsze dni, nie tylko chorzy, ja sobie radzę. Niestety w moim miejscu zamieszkania ktoś taki jak psychoonkolog nie istnieje, a wizyta u dobrego psychologa to cud na który się czeka. Niestety takie są "uroki" małych miast.
Kama, Kset bardzo Wam dziękuję za pamięć i pozdrawiam serdecznie.
_________________ "Ludzkość! Jaka ona szlachetna! Jakże chętna do poświęcenia...kogoś innego."
S. King
Niestety w moim miejscu zamieszkania ktoś taki jak psychoonkolog nie istnieje, a wizyta u dobrego psychologa to cud na który się czeka. Niestety takie są "uroki" małych miast.
Dokładnie wiem o czym mówisz. Zastanawiam się czy nie rozejrzeć się za jakimś psychologiem w Lublinie? Pewnie mama nie będzie chciała do niego jeździć ale tak - na wszelki wypadek.
Niestety z wynikami ci nie pomogę, trzymam kciuki żeby się poprawiły. W środę kładziemy się na kolejną chemię, mam nadzieje że wyniki mama będzie miała dobre.
Moja mamcia dziś czuje się całkiem nieźle - choć wydaje mi się, że jest słabsza.
Ściskam.
_________________ ZAWSZE BĘDĘ CZĄSTKĄ CIEBIE
ZAWSZE CZĄSTKA CIEBIE BĘDZIE ZE MNĄ
Z hemoglobiną niestety nic się nie zrobi. Ponieważ erytrocyty spadły, to automatycznie za nimi spadły takie parametry, jak hematokryt.
Można połykać tabletki z buraka (o ile mama jeszcze ich nie bierze), dużo osób w trakcie chemii je brało, ale spektakularnych efektów raczej bym się nie spodziewała...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum