Witam.
Opiszę krótko historię mojej mamy.
Od 2,5 roku leczy sie na raka płuc niedrobnokomorkowy nie do usuniecia.
Tk w kwietniu nic nie wykazał ,ale dwa tygodnie temu był już guz średnicy 24mm i dostała skierowanie na neurochirurgie w celu ustalenia terminu usunięcia go,ale jak usłyszała jakie mogą być powikłania wystraszyła sie . I decyzję podjęliśmy razem ze jedak zabiek musi być przeprowadzony. Wiec bodajże 30 listopada we wtorek pojechaliśmy i umówiliśmy sie na pierwszy wolny termin 13 grudnia.
W środę pani doktor widząc stan mamy wzięła ja na oddział wew. Do pobliskiego szpitala.
Ale z dnia na dzień jest coraz gorzej ,dziś już nie moglem jej zrozumieć co mówi,nie je kontaktuje ale jest jakby nie obecna.
Dostaje manitol na obrzęk mózgu.
Lekarz w szpitalu gdzie umawialismy sie na zabieg powiedział zeby ją przywieźć wczesniej jak będzie sie coś działo.
Wiec jutro zamierzam tam jechać,i dowiedziec się czy ja przyjmą.
Czy w takim stanie podejmą sie zabiegu usunięcia tego guza,czy już tylko czekać na najgorsze? Ba tak jest teraz w tym szpitalu.
Poprosimy o wyniki badań, bo ja jak Ola Olka, też się pogubiłam, rozumiem nerwy ale żebyśmy mogli coś pomóc potrzebujemy wyników.
zajaczek83 napisał/a:
Od 2,5 roku leczy sie na raka płuc niedrobnokomorkowy nie do usuniecia.
Czy rak nieoperacyjny a za chwilę piszesz
zajaczek83 napisał/a:
,ale dwa tygodnie temu był już guz średnicy 24mm i dostała skierowanie na neurochirurgie w celu ustalenia terminu usunięcia go,
Czy do usuniecia/nie do usunięcia? czy była chemia i guz się zmniejszył i można go usunąć czy to nowe ognisko? wyjaśnij proszę te niejasności.
zajaczek83 napisał/a:
Ale z dnia na dzień jest coraz gorzej ,dziś już nie moglem jej zrozumieć co mówi,nie je kontaktuje ale jest jakby nie obecna.
Dostaje manitol na obrzęk mózgu.
Były robione badania jamy brzusznej, głowy? wszystko tam dobrze?
zajaczek83 napisał/a:
Czy w takim stanie podejmą sie zabiegu usunięcia tego guza,czy już tylko czekać na najgorsze?
Jeżeli mamy stan będzie słaby to operacja jest pod znakiem zapytania. Zanim lekarze podjęli by się operowania trzeba sprawdzić inne miejsca, czy nie ma przerzutów bo wtedy bez sensu jest usuwanie guza z płuc, stan mamy budzi podejrzenie, że mogą być przerzuty ale to trzeba wyjaśnić a nie od razu ciąć.
Przepraszam za moje chaotyczne pismo.
Spróbuję jeszcze raz historię opisać.
W 2014 zdiagnozowano raka płuca (pominę już to że wczesniej czując duszności dlugi czas lekarz przepisywał mamie syropek na kaszel) aż zdecydował sie dać skierowanie na przeswietlenie.
Na przełomie 2014/15 trafila na oddział onkologi w Łodzi.
Po rozmowie z panią doktor okazało sie że rak jest nieoperwcyjny ,a chemia ma za zadanie przedłużyć życie i poszła pierwsza seria chemi. Po krotkiej przerwie druga seria.
Po drugiej serii leczenie nie dawało rezultatów wiec postanowiono zakończyć,ale zakwalifikowała sie do badań klinicznychi dostała serie. Po tym leczeniu już w 2016 w czerwcu miała TK gdzie stwierdzono ze leczenie również jest nie skuteczne i leczenie zakończono. Dostała karteczkę że ma sie zgłosić w styczniu 2017.
Koniec pazdziernika postanowiliśmy pójść do prywatnej kliniki.
Tam się jedank okazało ze trzeba zapłacić i sie dopiero umówić,ale ok. Na wizycie okazało sie że chemie jednak dostanie,ale najpierw TK i okazało sie ze jest przerzut do głowy. Wysłana zostala na konsultację neurologiczna i rodioterapie. Po konsultacji dostała skierowanie na oddział neurochirurgi gdyż przerzut jest operacyjny. Ale wystraszyła sie jak prof. powiedzial jakie mogą być powikłania po zabiegu. To było 22 listopada więc dostala czas do namysłu i porozmawiania z rodziną. Pojechalismy w wyznaczonym terminie czyli 29 list. i zgodzilismy sie na zabieg usuniecia tego guza z głowy i termin na zabieg wyznaczono na 13 grudnia z możliwością jesli bedzie sie coś działo przyjechania wczesniej.
30 listopada mama gozej sie poczuła i pani która do niej przyjezdzala wziela ja do swojego szpitala na oddz.wew ,ale z dnia na dzien było coraz gorzej. Od 2 grudnia już nie wstawała i nie można było jej zrozumieć co mowi (nie załatwiała sie i nie chciała nic jeść). W niedzielę 4 grud. postnowilemt ze pojadę do szpitala gdzie ma mieć zabieg ,okazało sie że przyjmą ja,więc w poniedziałek postanowiliśmy ją przewieźć. Dodam jeszcze że po trzech daniach w poniedzialek jeszcze rano zalozyli jej cewnik i dwa worki momentalnie z niej zeszły i poczuła sie lepiej.
Teraz jutro bedzie trzeci dzień jak jest na oddziale,jutro ma być konsultacja trecheotonomiczna chyba dobrze pamietam,a po niej decyzja czy będą operować. Dodam jeszcze zer już je ,ale jest bardzo słaba ciężko jej usiedziec samej.
Mam nadzieję ze jej usuna ten guz z głowy i sie poprawi jej stan chociaż do takiego z 22 listopada.
[ Dodano: 2016-12-07, 00:56 ]
Jeszcze raz przepraszam za swoje pismo być moze teraz lepiej to poukladełem.
I keszcze raz dla pewności napiszę chodzi o usunięcie guza z głowy bo na plucach są nieoperacyjne dodam jeszcze ze są nacieki na węzły chłonne i w poniedzialek prof. ogladajac jeszcze raz wyniki tk dostrzegł cos na wątrobie ,ale w opisie watroba jest ok tylko lekko stluszczona. Powiedzcie mi co jesli się nie zakwalifikuje do usunięcia tego guza z głowy? Czy poprosić o kolsultacje onkologiczną ,bo bardzo ciężko się jej oddycha i bardzo jej rzezi w plucach?
zajaczek83 z tego opisu wynika, że mama ma od dłuższego czasu raka płuc, z przerzutami na węzły chłonne a ostatnio i na mózg. Musisz sobie uświadomić że stan mamy jest bardzo poważny a rak w zaawansowanym stadium. Zastosowana początkowo chemia (paliatywna) nie pomogła i choroba dalej się rozwija.
zajaczek83 napisał/a:
Powiedzcie mi co jesli się nie zakwalifikuje do usunięcia tego guza z głowy?
Jeżeli mama nadal będzie tak słaba to napewno trzeba będzie się zastanowić nad sensem operacji, która jak już lekarze wam powiedzieli niesie duże ryzyko powikłań. Operacja guza nie wyleczy mamy może tylko na jakiś czas przedłużyć życie - pytanie tylko jakiej jakości gdyby mama osłabła jeszcze bardziej.
zajaczek83 napisał/a:
,bo bardzo ciężko się jej oddycha i bardzo jej rzezi w plucach
To też może być związane z postępem choroby. Może potrzebny jest już koncentrator tlenowy? Czy jesteście pod opieką hospicjum domowego?
Pozdrawiam serdecznie
_________________ Niech nasza nadzieja będzie większa od wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.
Zdaję sobie sprawę z tego że stan mamy jest poważny,a rak w zaawonsowanym stadium i ciągle powoli sie powieksza ( pisze o płucu.
Dziś np. jest już lepiej rano nawet do siostry dzwoniła,sama sieda,jest lepiej dużo jak wczoraj. Tylko jak bedzie jutro takie wahania stanu ogólnego.
Koncentrator mamy w domu nie pamiętam dokładnie ,ale już od dłuższego czasu.
Pod opieką hospicjum nie jesteśmy,ale pewnie o tym trzeba nedzie pomyśleć. Jak coś to gdzie się dowiadywać czegoś w tej sprawie?
Skierowanie do hospicjum (dowolnego typu) może wystawić każdy lekarz, nie musi to być specjalista. Powinno ono zawierać opis, w której będzie stwierdzone, że leczenie przyczynowe zostało zakończone.
Niezależnie od tego czy operacja się odbędzie czy nie, warto mamę już teraz zameldować żeby w razie potrzeby mieć zapewnioną pomoc.
Pozdrawiam serdecznie
_________________ Niech nasza nadzieja będzie większa od wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.
zajaczek83,
Nie chcę odbierać Wam nadziei ale jak dla mnie mama nie powinna mieć operacji guza w mózgu. Raz, że jest to poważna operacja, dwa mama jest słaba, trzy, operacja niesie za sobą jakieś ryzyko, zresztą jak każda i najważniejsze, co da usunięcie przerzutu jeśli rak jest w płucach i węzłach. Nawet jak usuną przerzut to węzłami raczysko panoszy się po organizmie i sieje spustoszenie. Operacja tylko osłabi dodatkowo mamę a efekty będą niewielkie.
Ja zadbała bym tylko o jakość mamy życia, leczyła objawowo przy pomocy hospicjum, nie męczyła bym mamy dodatkowymi cierpieniami.
To jest tylko moja opinia i absolutnie nie musisz się z nią zgadzać i wiadomo, że zrobicie wszystko po swojemu i dla dobra mamy, tylko zastanówcie się nad tym po co usuwać przerzuty jak główne źródło choroby wciąż jest aktywne.
U nas tez usowano przerzut z mozgu, na szczescie operacja sie udala i przedluzyla zycie o 3,5 miesiaca.
Jedna tylko roznica, moj tesc byl silny i sprawny, nie wygladal na chorego.
Niestety po okolo dwoch miesiacach od wyciecia pojawily sie kolejne przerzuty w glowie, pozniej potoczylo sie bardzo szybko.
Podziele zdanie Marzeny, teraz zadbalbym o komfort zycia Mamy, nie meczyl operacja ktora ja oslabi i pogorszy stan. W mozgu widzicie jeden przerzut, ale tam juz jest rak, i nastapia kolejne przerzuty, to tylko kwestia czasu.
Rak jest w stadium rozsiewowym i tak naprawde moze byc juz w wielu narzadach, ta operacja nic nie zmieni, sklanial bym sie raczej ze moze pogorszyc stan.
Leki przeciwobrzekowe wstrzymaja postep choroby.
To tylko moje zdanie, wy zrobcie zgodnie z waszym sumieniem, bo jak to kiedys mi tu pewnien forumowicz powiedzial "chorzy odejda a Wam przyjdzie zyc"
Pozdrawiam serdecznie
_________________ NDRP, Tesc walczyl 4 miesiace i 1 dzien. Na zawsze w naszych sercach.
Witam.
Wiec tak niestety, a może i dobrze sam już niewiem mama nie została nie zakwalifikowana do zabiegu przez torakochirurga i anestezjologa.
Najbliższe hospicjum jakie mamy jest w Płocku 80km od Łodzi. Dziś już czuła się dużo lepiej pogadalismy ,posmialismy się ,obiad jej przywiozłem zjadła z apetytem.
Podjęliśmy decyzję że jutro wraca do domu. Opiekę paliatywną ma bo już wcześniej przyjezdzala do niej pani doktor i pielegniarka.
Na przyjecie na oddział paliatywny też trzeba czekać, ale ona chcę do domu wracać ,tylko zastanawiam się czy wziąść skierowanie i ustawić sie w kolejce? Nie wiadomo co bedzie za tydzień czy dwa.
Jeszcze jedno powiedzcie mi co z wizytą u onkologa po świętach ma wyznaczoną wizytę w prywatnej klinice ,skontaktować sie z tą Panią onkolog i przedstawić sytuację?
Zastanawie mnie jeszcze ta metoda leczenia co o tym myslicie?
http://www.zwrotnikraka.pl/noz-gamma-knife/
mama nie została nie zakwalifikowana do zabiegu przez torakochirurga i anestezjologa.
Rozumiem, że mama nie została zakwalifikowana do operacji, tak?
Uzasadnili lekarze dlaczego?
Ja swoim skromnym zdaniem uważam ze słusznie ale tu nie moje zdanie jest ważne a lekarzy prowadzących.
zajaczek83 napisał/a:
Na przyjecie na oddział paliatywny też trzeba czekać,
To chcecie mamę na takim oddziale kiedyś tam umieścić? jeśli rozważacie taką opcję to według mniej lepiej w hospicjum stacjonarnym niż na oddziale paliatywnym ale to również moje osobiste zdanie.
zajaczek83 napisał/a:
powiedzcie mi co z wizytą u onkologa po świętach ma wyznaczoną wizytę w prywatnej klinice ,skontaktować sie z tą Panią onkolog i przedstawić sytuację?
A co chcecie uzyskać z tej wizyty?, pojechać możecie, konsultacje u kilku fachowców są zawsze wskazane ale trzeba rozważyć co chcecie uzyskać dla mamy i czy mama jest w stanie to udźwignąć.
Gamma Knife, owszem metoda dobra ale znowu pytanie czy w mamy stanie jest sens.
żebyście nie mieli wyrzutów, że nie zrobiliście wszystkiego to można z mamy wszystkimi wynikami umówić się z lekarzem, przedstawić mamy wyniki, mamy stan, porozmawiać czy w mamy wypadku da to mamie jakieś szanse.
Tak nie została zakwalifikowana.
Pani doktor prowadząca uzasadniała dlaczego- torakochirurg stwierdził że rak pluca jest bardzo zaawonowany węzły chłonne zaatakowane i chorubsko roznosi sie po całym organizmie, do tego anestezjolog że jest zbyt słaba. Reszta co nam powiedziała to tak jak bym zacytował twój wczesniejszy post.
Oddział paliatywny,pytałem o niego bo pani doktor nam zasugerowała ale jak postanowilismy ze za ieramy ją do domu to cytuję "cieszę sie że podejście taką decyzje.
O wizytę pytam bo jest umowiona ,miała być podana chemia.
Co do gamma chcemy zapytać ewentualnie sakany dokumentów przesłać i usłyszeć ich opinię.
Wyrzuty sumienia to jez mam bo często sama jeździła na chemię twierdząc ze nie chciała mi głowy zawracać.
Jutro tnz dziś jeszcze postaram sie przepisać ostatni tk i zobrazować jak to wygląda.
O wizytę pytam bo jest umowiona ,miała być podana chemia.
Jest pytanie czy w mamy stanie chemia ma sens. Po pierwsze czy wogóle coś da a po drugie z powodów działań ubocznych które też nie są ot takie.
zajaczek83 napisał/a:
Oddział paliatywny,pytałem o niego bo pani doktor nam zasugerowała ale jak postanowilismy ze za ieramy ją do domu to cytuję "cieszę sie że podejście taką decyzje.
Myślę że to była dobra decyzja. Natomiast postarajcie się by mama w domu jak najszybciej została objęta opieką hospicjum domowego bo prędzej czy później nie ogarniecie wszystkiego sami.
Pozdrawiam serdecznie
_________________ Niech nasza nadzieja będzie większa od wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.
Ola jak pisalem wcześniej lekarz i pielegniarka przyjeżdżają do mamy do domu.
CT klatki piersiowej z dn. 7.11 2016
Zmiany naciekowo-niedodmowe pluca prawego w przebiegu niejednorodnego,slaboodgraniczonego procesu neo o wymiarze w przybliżeniu 90/70/126 mm z pakietem nekrotycznym adenopatii poniżej rozwidlenia tchawicy ok 40mm srednicy,prawej ok.przywnekowej ok.35mm sr,prawej ok.okolotchawicznej ok43mm sr,wolnym płynem grubość ok 22mm obeejmujecym plaszczowo niedomowe pluco i zmianami meta do pluca lewego od kilku do ok 22mm .
Lewa jama oplucowa,wneka pluca w normie.
Uklad kostny bez zmian ogniskowych.
Stluszczenie watroby.
Wniosek.
Prawostronnie proces neo z niedodma pluca i zmienomi meta do pluca lewego.
CT muzgowia.
W lewej ok. czolowo-ciemieniowej obecnosc obwodowo wzmacniajacej się ,nekrotycznej zmiany meta sr. ok 24mm z towarzyszacym obrzekiem sasiadujacej tk mozgowej.
Pozostale struktury muzgowia bez zmian.
Uklad komorowy i przestrzen podpajenczynkowa w normie.
Koszci czaszki bez zmian ogniskowych.
Wniosek.
Pojedyncza zmiana meta w lewej polkuli mozgu z obrzekiem tk mozgowej w otoczeniu.
[ Dodano: 2016-12-09, 15:43 ]
Jesteśmy juz w domu z 3 pietra zeszła sobie sama do karetki trochę gorzej było wejsc domieszkania na parterze ale dalismy radę.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum