Witaj Asiu!
Tak to jest z tymi badaniami, zwłaszcza tak specjalistycznymi jak PET. My byliśmy umówieni z mamą na 9 rano, a wyjechaliśmy po badaniu ok. 13, więc sama widzisz, to trochę trwa. Samo badanie trwa przeszło półtorej godziny, trzeba się trochę naczekać. Trzymam kciuki, żeby u WAs też było jak najbardziej pozytywnie, pozdrawiam
Już po PET. Tata siedział w CO przez niemal 8 godzin (dojechał o 8, wyjechał o 16). Mam nadzieję, że zmian nie wykaże- w nic innego nie wierzę.
MUSI BYĆ DOBRZE.
Dobry wieczór.
Jutro wyniki PETa i dalsza droga leczenia wg CO Ursynów.
Dwóch chirurgów stwierdziło, że TK z WIMu i chociażby gastrologia z Płocka nie pokrywają się ze sobą (pokazują inną lokalizację nacieku, różniąc się o niemal 10 cm!!!!!!!!!) i tak naprawdę na podstawie tych opisów można jedynie uczyć studentów, jak opisów nie robić! . Tak więc lipa, wszystko się opóźnia po raz kolejny. Stwierdzili oni również, że na podstawie przeprowadzonych badań i wyników nie można chorego zdyskwalifikować z leczenia operacyjnego (kocham WIM i CO URSYNÓW!).
W międzyczasie odbyliśmy konsultację u dr Kosowskiego, który zalecił radioterapię i nie widział siebie w roli operującego, czy nawet prowadzącego leczenie Tatki. Tak więc konsultacja nie przyniosła czegoś nowego.
Z kolei u dr Lampego nie mieliśmy zdjęć i płyty z TK (konieczne były do PETa) i nie podjął on żadnej decyzji Być może jutro już poślę kuriera z wynikami.
W Łodzi Tatko miał mieć EUS (ultrasonografię endoskopową), aby stwierdzić, czy nowotwór jest operacyjny. Rodzice nie mieli zdjęć z powodu PETa i NIE WYKONANO EUS. Po prostu ręce opadają.
Tatko jeszcze się paskudnie na grypę rozchorował, bardzo gorączkował i podawaliśmy mu antybiotyk. Trochę się boję, że może on zaszkodzić Tacie w leczeniu (że np. opóźni to leczenie).
Sama już nie wiem. Ostatnio dzwoniła dr Z. z CO twierdząc, że na 14.02 dla Tatusia mają łóżko... I na radio... Jutro rodzice jadą w natarciu spytać, gdzie Tata ma w końcu naciek i co zamierzają naświetlać, skoro wyniki są różne*. Bo jakie to ma przynieść skutki? W ogóle wszystkie te konsultacje wydają mi się idealne do opisania i zatytułowania "w oparach absurdu...". Cóż, na pewno 14.02 się nie położy. Przytoczę Wam jeszcze argument dzwoniącej dr Z. z CO: "ale proszę pani, my na badania dla męża wydaliśmy tyle pieniędzy...", a moja Mamcia: "ale nie rozmawiamy o wyrwaniu zęba...". Dobrze, że jechałam wtedy do Krakowa na konsultację.
Tak więc:
- jutro PET
- w przyszły wtorek najpewniej EUS i decyzja chirurga z Łodzi, podejmuje się czy nie
- w międzyczasie konsultacja w Katowicach, co z naciekiem Taty, operacyjny czy nie
- gdzieś w okolicach 16-18 lutego decyzja dotycząca ostatecznego leczenia mojego Tatki
Plany ambitne i zupełnie zależne od wyników badań Trzymajcie kciuki. Ściskam Was wszystkich serdecznie i modlę się również za Waszych Bliskich. Dobranoc.
*nie zauważyliśmy tego, bo słabo orientujemy się w terminologii medycznej, ale już rozszyfrowałam przy pomocy chirurgów, jakie diagnozy postawili kolejni "badacze
[ Dodano: 2011-02-10, 22:20 ]
Są wyniki PET CT i to bardzo dobre wyniki, jak na Tatki chorobę. Nie będę przepisywała, bo siedzę bardzo, bardzo zmęczona (sama po dziwnym ataku, niezdiagnozowanym jak dotąd). W każdym razie w obrębie całego ciała nie wykazano żadnych zmian nowotworowych, oprócz przełyku. Tam zmiana o wym. 12x18 mm, przylegająca do oskrzela (nie można wykluczyć naciekania). Mamy bronchoskopię (nie wykazała zmian) oraz TK (która wykazała kilka powiększonych węzłów chłonnych- podejrzenie meta). Napiszcie mi proszę, czy PET jest najbardziej wiarygodnym badaniem pod względem wykazywania zmian nowotworowych, tj. przerzutów? Bo w sumie TK pokazała 4,5 węzłów podejrzewanych o zmiany typu meta, a tu PET taki dobry wynik. No i co z tym oskrzelem? Czy badania które mamy mogą oddawać pełen obraz kliniczny? Mogę jutro ewentualnie zacytować wszystkie wyniki, choć w miarę wnioski opisałam.
Dziękuję za odzew. Zgodnie z prośbą, wklejam wszystkie wyniki Tatki.
17 stycznia 2011 Tomografia komputerowa szyi i klatki piersiowej, przed i po dożylnym podaniu środka kontrastowego (WIM Warszawa)
Nie uwidoczniono zmian ogniskowych gardła, krtani i tchawicy. Tarczyca niepowiększona. W lewym płacie tarczycy pojedyncze torbielowate guzki wielkości do 8 mm. Ślinianki bez zmian. Na granicy zakresu badania w zachyłkach zębodołowych obu zatok szczękowych polipowate zgrubienie błony śluzowej. Węzły chłonne szyjne wielkości do 10 mm. Okrężny naciek przełyku od segmentu przytchawiczego (na wysokości wcięcia mostka) do segmentu brzusznego. Ściana przełyku pogrubiała do maksymalnie 18 mm poniżej ostrogi tchawicy. Na tej wysokości przełyk modeluje tylną ścianę lewego oskrzela głównego oraz przylega do ściany aorty zstępującej na odcinku 15 mm- nie można wykluczyć naciekania. Zaleganie treści płynnej w poszerzonym świetle przełyku. Wykonano rekonstrukcję.
Pomiędzy lewą żyłą płucną dolną a aortą zstępującą węzeł chłonny średnicy 8 mm ulegający wyraźnemu wzmocnieniu kontrastowemu- podejrzenie meta. Poza tym nie uwidoczniono powiększonych węzłów chłonnych w obrębie śródpiersia i wnęk płucnych. Niespecyficzne guzki: w szczelinie międzypłatowej poziomej PP 6 mm i 2 mm, w segm. 4 PL 3 mm. Niewielkie zgrubienia opłucnej przy ścianie tylnej klp po stronie prawej. Pasma włókniste w szczytach obu płuc.
Jamy opłucnowe wolne od płynu.
Serce i główne naczynia bez widocznych zmian.
Części kostne bez zmian naciekowych.
TK jamy brzusznej przed i po dożylnym podaniu środka kontrastowego.
Wątroba powiększona (wymiar w płaszczyźnie czołowej ok. 170 mm), o prawidłowym współczynniku osłabienia promieniowania, bez zmian ogniskowych. Drogi żółciowe wewnątrz- i zewnątrzwątrobowe nieposzerzone. Pęcherzyk żółciowy prawidłowej wielkości, bez uwapnionych złogów.
Trzustka niepowiększona, z cechami zaniku miąższu, bez zmian ogniskowych.
Śledziona prawidłowej wielkości, jednorodna. Śledziona dodatkowa 10 mm. Nadnercza bez zmian.
Nerki prawidłowej wielkości, bez zmian ogniskowych. Ukm-y nieposzerzone, bez złogów. Nie uwidoczniono poszerzonych węzłów chłonnych trzewnych i zaotrzewnowych. Okołowpustowo po prawej węzeł chłonny 6 mm.
Części kostne bez zmian naciekowych.
28 stycznia 2011 r. Bronchofiberoskopia (CO Ursynów)
BFS: Struny symetryczne. Tchawica bz. Klin na szerokiej podstawie. Strona prawa bz. Strona lewa, w początkowym odc. o. (oskrzela??) głównego ucisk z zewnątrz na część błoniastą, śluzówka niezmieniona.
2 luty 2011 PET-CT (CO Ursynów)
Głowa i szyja: Węzły chłonne niepowiększone, nie wykazują zwiększonego metabolizmu FDG.
Klatka piersiowa: Miąższ płucny bez istotnych zmian. Jamy opłucnowe wolne. Achalazja przełyku leczona operacyjnie. (dodam od siebie, 1992 r. operacja m. Hellera, 2002 r. balonikowanie). Zgrubienie lewej ściany przełyku na długości ok. 3,5 cm (kazualnie od poziomu rozwidlenia tchawicy), tworzące naciek o wym. 18 x 14 mm, ze znacznie zwiększonym wychwytem FDG, SUV max 15,6. Zmiana przylega do lewego oskrzela głównego, nie można wykluczyć jego naciekania. Węzły chłonne niepowiększone, nie wykazują zwiększonego metabolizmu FDG.
Jama brzuszna i miednica mniejsza: Wątroba, trzustka, śledziona, nadnercza, nerki bez zmian ogniskowych w low dose CT bez kontrastu, z fizjologicznym wychwytem FDG.
Układ kostny: Zmiany zwyrodnieniowo-wytwórcze kręgosłupa. W Th 1 zwiększony wychwyt FDG bez zmian w obrazie CT, SUV max 4,8. Nie uwidoczniono ewidentnych zmian o charakterze meta.
Wnioski: W badaniu PET-CT uwidoczniono zmianę naciekową przełyku ze znacznie zwiększonym metabolizmem FDG. Nie uwidoczniono innych aktywnych metabolicznie ognisk podejrzanych o charakter rozrostowy.
15 luty 2011 EBUS (WSS im. Kopernika Łódź)
Wykonano EUS- stwierdzono naciek przełyku od wysokości 20 cm od zębów w dół, okrężny z przewagą po stronie lewej i przedniej. Tu gr nacieku ok. 24 mm, w obrazie USG niewidoczna granica pomiędzy ww naciekiem a ścianą oskrzela lewego. Ponadto stwierdzono kilka powiększonych – jeden ok. 1,5/1,8 mm węzłów chłonnych, które w obrazie USG wydają się zajęte meta.
To wszystko. To, czego nie rozumiem/obawiam się, wytłuściłam.
Opinia dr Kozaka (WSS Kopernika): Nie można wykluczyć naciekania. Możliwa operacja w celu resekcji, ale nie ma pewności, że nie przylega do oskrzela. Jeśli będzie przylegania, to założą rurkę :(
Opinia CO Ursynów: do radioterapii i dalszej obserwacji, następnie być może resekcja przełyku.
Dziś zostawiłam wszystkie wyniki wraz z TK i PET na płytach u dr Lampe wraz ze skierowaniem do szpitala, ma zobaczyć i rozważyć, dać odpowiedź w piątek.
Dziś w nocy wracam do Warszawy i jutro rano idziemy na Ursynów. Na 99% decydujemy się na radioterapię. Dr Kosowski (Kraków) oraz CO Ursynów stwierdzili, że domeną leczenia radykalnego tegoż ca płaskonabłonkowego jest radioterapia i dalsza obserwacja.
Dr Kozak po dogłębnej analizie PET wykluczył naciekanie na aortę (to chyba bardzo ważne!).
Co sugerują powiększone węzły w TK i EUS, bez uwidocznienia w PET?
Czy EUS nie powinien wykazać ew. naciekania oskrzela lewego??
Czy radioterapia może pomóc w zmniejszeniu masy i obszaru guza (i pomóc w przypadku naciekania oskrzela)??
Tata ma wysoki wskaźnik Quicka (119, norma 80-120) to coś z krzepnięciem?? Czy to jakaś przeszkoda do ew. operacji- to tylko moje pytanie po analizie wyników krwi z WIMu?
Jak będzie wyglądała radioterapia, czy Tatko będzie ją odczuwał (CO sugeruje 6 tygodni naświetlania... pewnie mam się jutro dopytać co i jak?)??
Czy możemy coś jeszcze zrobić, gdzieś konsultować, pomagać Tacie oprócz naszego ciągłego wsparcia??
Tatko czuje się świetnie fizycznie i w miarę dobrze psychicznie- dużo rozmawiamy, na razie jest na chorobowym i razem z Mamcią odpoczywają. Szykujemy się do walki. Nie mamy zamiaru się poddawać i przy takich wynikach- nie mam zamiaru patrzeć, jak mój Tatko i Mamcia cierpią. Musimy dać radę!!
Z góry dziękuję za wszystkie mądre, ciepłe słowa oraz porady. Jesteście FANTASTYCZNI i oby takich ludzi Tatko spotykał na drodze zawsze.
Ps. w CO Ursynów Rodzice zostali bardzo opryskliwie potraktowani (jak to można się konsultować?? my tyle już zainwestowaliśmy w męża, a państwo szukają czego w innych miejscach? to jest rak złośliwy i tu nie ma żartów- chce pan życ?? - to słowa chirurga z tego miejsca... brak słów, jutro będę ja i w razie czego utemperuję lekarza i spytam, czemu takie słowa mają służyć. bo chyba konsultować się można, a nawet powinno? żaden lekarz nie jest przecież Bogiem??). Zastanawiam się, co oni z tego mają, dlaczego chcą na siłę zatrzymać Tatkę??
Wpadnę jutro rano i po wizycie, więc możecie śmiało pisać, na pewno przeczytam i ucieszę się z każdego Waszego słowa.
asia19,
jesteś niemozliwa!!!!!!!!
zupełnie nie orientuję się w tych wynikach które przytoczyłaś,oprócz tego nacieku 18x14,bo z tego co się orientuję to podwyzszony wychwyt świadczy o tym,że niedobrze sie dzieje
poczekam aż nasi moderatorzy przetłumaczą to nasz rodzimy język
fajnie,że się nie poddajecie,pozytywne podejście to połowa sukcesu
trzymam mocno mocno kciuki za rodziców
no i gratuluje im córeczki,oj udała im się ,udała!!
seeerdeczne uściski
fajna z Was rodzinka
Witam cie asia 19 napisz co wam odpowiedzial prof.Lampe
pozdrawiam twojego tate może się spotkamy w klinice
u prof.Lampe ja się tam wybieram 7.03 pozdrawiam wszystkich
kama, dzięki za dobre słowo, staram się nie zwariować. Mama chodzi smutna (na płakaniu jej nie złapałam), bo boi się, że nie będzie mogła się Tatą opiekować. Staram się ją pocieszać, ale kiepsko mi to wychodzi. :(
janusz, Tatko idzie od poniedziałku na radiochemioterapię na Ursynów. Operacja będzie najwcześniej za 12 tygodni (6 radiochemioterapii i 6 rekonwalescencji) i dopiero. Ale bardzo mocno rozważam dr Lampe, byłam nawet wczoraj na konsultacji w CSK Katowice i jestem pozytywnie nastawiona- lekarz jest bardzo rzeczowy, wiadomo, ma swoje humorki i podejście. Rozmawiałam nawet z jedną panią, ma męża po resekcji takiej jak Ty (też gruczolakorak), też z "rurką" i czuje się już dobrze. Jest tydzień po resekcji i jest dobrze! Nie rozmawiałam długo, bo wchodziłam do pokoju, ale myślę, że możesz być tylko i wyłącznie dobrej myśli!
A do rzeczy. Mając pełną konsultację u 3 chirurgów podjęliśmy decyzję, aby na razie Tata miał radiochemioterapię. Nie znam ani "mocy" naświetlania ani częstotliwości chemii (i składu), bo dr Guzel (prowadząca Tatę w CO) stwierdziła, że musi to jeszcze skonsultować i zaplanować. Tatko będzie leżał 6 tygodni w szpitalu
Przykro mi i boję się tego, że wysłaliśmy go w takim dobrym stanie, a jak wyjdzie, to będzie w złej formie przede wszystkim psychicznej i niestety kiepskiej fizycznie.
Co do takiej decyzji- u Taty nie można wykluczyć naciekania na oskrzele, bowiem przełyk przylega do jego ściany. Zarówno jednak dr Kozak w Łodzi, jak i dr Lampe w Katowicach stwierdzili, że to raczysko jest operacyjne, tylko że w przypadku naciekania będzie zakładana rurka...
Napiszcie mi, czy możliwe jest, aby zmiana poddana radiochemioterapii mogła się istotnie zmniejszyć i w przypadku tej niewidocznej granicy jest szansa, aby ta granica powstała? Na skierowaniu Tata ma napisane "radiochemioterapia PRZEDOPERACYJNA", a więc operacja na pewno dojdzie do skutku... Bo i ja tak sobie myślę, nawet jeśli była to ta "rurka", to lepiej ją mieć, a żyć...
A teraz kilka istotnych pytań. Pytałam się dr Guzel, jakie są skutki radioterapii w okolicy przełyku (pod tchawicą) i ogólnie środpiersia (będą naświetlane podejrzane węzły chłonne)- dała mi broszurkę, w której tak naprawdę niewiele wyczytałam, oprócz tego, że zmiany nie myjemy . Co mamy Tacie kupić, jakieś maści? Kilka osób pisało w swoich wątkach, ale ja nie pamiętam teraz- jeśli czyta ktoś, kto miał do czynienia- proszę o cenne rady. Jakie mogą być skutki dla Taty, czy będzie bardzo osłabiony? Jeszcze raz przypomnę, że w szpitalu będzie całe 6 tygodni... ;( O chemię na razie nie pytam, bo wiem, że to zależy od składu.
I druga istotna sprawa. Jak wyglądają sale na CO Ursynów? Szczerze mówiąc z tego wszystkiego nie spytałam, czy Tatko będzie leżał na Teleradioterapii, czy może na Oddziale Nowotworów P. Pokarmowego Nie wiem, czy aż tak zmęczona byłam, po prostu nie zapytałam...
I tak, kolejne dni za nami... Rodzice się trzymają, Mama trochę gorzej, jest przygnębiona, bo jak mówi: nie będzie mogła się Tatą opiekować. :( A co ja mam powiedzieć, od poniedziałku do szkoły... Zostało tej szkoły 6 tygodni.
W poniedziałek, jak Mama wróci, napiszę, jaką chemię i radioterapię Tata dostanie oraz wszystko, czego się dowiedzieli. Brat zawozi Tatę, Mamcia też jedzie. Ech, szkoda, że nie mogę jechać...
To chyba na tyle dziś. Dziękuję za wszystkie słowa w wątku i do napisania! Chorujcie się wszyscy, trzymam kciuki!
asia19,
jesteś super super babka
i trzymamy się wersji,że można operować
radio da się przeytrzymać,podejrzewam,że za chwilę dziewczyny zaczną pisać jak najlepiej ją znieść
a mamci powiedz,że ma się nie martić na zapas,bo jej zdrówko jest równie ważne i musi dotrzymać kroku mężusiowi
oczywiście merytorycznie ci nie pomogę,ale nasi fachowcy z pewnością tak
będzie dobrze,musi być
p.s
wiem,że ci ciężko,ale dasz radę wytrzymać te 6 tygodni szkoły,bo ci tutaj rodzicielski dymek urządzimy
sciskam was mocno
asia19, przedewszystkim podziwiam Ciebie. Oboje rodzice tak bardzo chorzy, a Ty wszystkiego pilnujesz.
asia19 napisał/a:
Napiszcie mi, czy możliwe jest, aby zmiana poddana radiochemioterapii mogła się istotnie zmniejszyć
Oczywiście, że tak. Celem radioterapii zniszczenie chorobowo zmienionych komórek. Podawana jest standardowo pięć dni w tygodniu 2 dni przerwy na regeneracje.
Tak samo z chemioterapią też jest podawana, aby doprowadzić do zmniejszenia lub zaniku zmian nowotworowych.
asia19 napisał/a:
O chemię na razie nie pytam, bo wiem, że to zależy od składu.
Po pierwszych wlewach przeważnie nie ma skutków ubocznych nasilają się po następnych. Asiu tak samo z radio.
Jak będzie się coś działo pisz.
pozdrawiam Was, będzie dobrze
Ciesze się, że jest możliwość operacji.
_________________ "Odnajdź w sobie zalążek radości, a wtedy radość pokona ból"- R. Campell
Dziękuję bardzo i za dobre słowa, i za rady.
Uwierzcie mi, wcale nie czuję się silna. Pamiętam, jak 29 grudnia Tatko przyniósł wyniki badań- pół nocy przepłakałam. Kolejne kilka dni również, oczywiście po kryjomu, żeby nie stresować Rodziców.
Ale później zapaliła się kontrolka w głowie: jeśli ty będziesz płakać, to kto się zajmie i kto pomoże Rodzicom? I staram się pomagać. Pamiętam, że informację o chorobie Mamy przyjęłam zupełnie spokojnie, jakby ktoś powiedział mi: nie mamy dla pani zamówionej bluzki.
A do rzeczy. Tata jest już kilka dni po chemii. Skład chemii jak wyczytałam był standardowy jak dla przedoperacyjnej chemii przeciw rakowi przełyku: 2 cykle w odstępie 3 tyg.: cisplatyna 80 mg/m2 podawany we wlewie dożylnym przez 4 h i fluorouracyl 1000 mg/m2 podawany w ciągłym wlewie dożylnym przez 96 h. Tatko chemię zniósł raczej bardzo dobrze, niemal normalnie jadł, włoski na swoim miejscu, zero nudności i wymiotów. Jedyny problem to problemy z zaparciami: mimo czopków nadal mówi, że ma problem, a chemię zakończył w ubiegłą sobotę.
Znacie jakieś naturalne sposoby na pomóc przy wypróżnieniach po chemii? Jutro do Niego jadę na 2 dni, więc mogę coś przygotować/kupić.
Mówi też, że słodki smak mu w ogóle nie smakuje (zresztą zawsze słabo mu smakowało słodkie jedzenie), smaku jako takiego też nie ma. Ale idzie ku lepszemu.
Radioterapia, czyli "spa" wg Tatki terminologii również w miarę dobrze. Trochę go pobolewa skóra i mniej więcej przełyk, ale wg lekarza to normalne. Skóra może odrobinkę jest zaczerwieniona, ale nie widziałam Taty od soboty, więc nie mogę być pewna, jak wygląda obecnie.
Tata czuje się ogólnie dobrze, sypia normalnie, żartuje, planuje, co będzie robił- jak wróci. Na początku mówiono, że Tatuś będzie leżał 5 tygodni, wczoraj jednak lekarze powiedzieli, że będzie to 6 tygodni Z drugiej strony przeliczyłam sobie, że skoro po radiochemioterapii musi być 5-6 tygodni spokoju, to operacja będzie najwcześniej po mojej maturze. Oznacza to, że będę zupełnie wolna i będę mogła cały czas spędzać z Tatką i nim się opiekować- Mama wiadomo, sama będzie po operacji, więc nie śmiem Jej prosić o pomoc- wręcz będę ją błagać, żeby sama o siebie dbała. A rodzeństwo- zajęcia, egzaminy i w końcu obrona...
No cóż, zaglądam tu codziennie, czytam prawie wszystkie stare/nowe wątki, cieszę się i rozpoczam z Wami- jak dobrze, że jesteście. Ostatnio przybiła mnie wiadomość o śmierci Męża Peti- zalałam się łzami i jak głupia w galerii handlowej beczałam, obserwując forum (co było w piątek, po wizycie u Taty). Później stresowałam się operacją Janusza i w zasadzie do dziś mi jeszcze nie puściło- uspokoję się, jak zobaczę Tatkę i Janusz napisze, co u niego.
Dziękuję, że zaglądacie, dzielicie się radami. To forum jest potrzebne, Wy jesteście potrzebni- za to Wam dziękuję.
Do napisania, odezwę się po wizycie u Tatki.
Przytulam Was serdecznie,
Asia.
Witam serdecznie
Jestem po 2dniowej wyprawie do Warszawy, do Taty. Cieszę się, bo widzę, że jest w (prawie) świetnej formie. Jedyne, co mu doskwiera to ból w okolicy przełyku, na wysokości naświetlanej części. Tatę boli przy przełykaniu czegokolwiek, zdecydowanie nasila się po spożywaniu twardych, słodkich, ostrych, gorących rzeczy (co prawie wyeliminowaliśmy). Lekarz zalecił podawanie Tacie tabletki przeciwbólowe 3xdziennie, prawdopodobnie jest to zwykły przeciwbólowy, np. paracetamol- choć pewna być nie mogę.
Czy możemy Tacie jakoś pomóc? Czy ból o takim nasileniu będzie się utrzymywał, czy jednak nasilał? Czy Tata powinien jeszcze bardziej uważać na jedzenie? Ostatnio podali Mu na obiad kalafiora, zjadł jednego i powiedział, że mocno go zabolało i nie jadł więcej. Zadam głupie pytanie, ale trudno: co dzieje się wewnątrz? Przypomnę, Tata jest dobry tydzień po chemii i w trakcie radioterapii. Czy ten nasz potworek się rozrywa, odpada, jak to wygląda? (Tata się mnie pyta, dr prowadząca sugerowała, że potworek będzie się "kruszył"- tego słowa dokładnie użyła).
I tak już jutro zleci dokładnie 2 tydzień, zaczniemy 3... Ciekawe tylko, czy Tata będzie leżał do 5, czy 6 tygodni (podobno jeszcze dr nie podjęła decyzji, co rozumiem, że będzie czekała na wyniki np. morfologii po chemii). Jeszcze jedno pytanie, jak długo możemy czekać na operację po radiochemioterapii przedoperacyjnej w takim składzie? Bo Tatko wspominał mi wczoraj coś o 4 tygodniach, a nie 5-6, jak mówił wcześniej.
Pozdrawiam i dziękuję za odpowiedź.
Czy możemy Tacie jakoś pomóc? Czy ból o takim nasileniu będzie się utrzymywał, czy jednak nasilał? Czy Tata powinien jeszcze bardziej uważać na jedzenie?
Można spróbować silniejszych leków przeciwbólowych (oczywiście po konsultacji z lekarzem), ale obawiam się że im dalej tym dolegliwości mogą się nasilać - moim zdaniem są wynikiem radioterapii. Przełyk jest po prostu popalony i dlatego boli.
Zalecane jest jedzenie płynnych i półpłynnych pokarmów typu zupki, kasza manna, rozgotowane warzywa i tego typu rzeczy. Dużo płynów.
Cytat:
jak długo możemy czekać na operację po radiochemioterapii przedoperacyjnej w takim składzie? Bo Tatko wspominał mi wczoraj coś o 4 tygodniach, a nie 5-6, jak mówił wcześniej.
Na pewno będzie to zależne od stanu pacjenta po naświetlaniach, także ciężko konkretnie określić termin.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum