Dziękuję za wszelki odzew. Wszystko jest trudne choćby logistycznie - mam dwie małe córki, zdołowaną mamę, kończą mi się tabletki uspokajające i jak pójdę do lekarza, to nie pójdę do taty... Proza życia zakłóca mi pełne oddanie się tacie... Jakoś to połatam na zasadzie odfajkowania.
Tata dużo śpi, większość leków dostaje podskórnie, tabletki ma wszystkie potrzaskane i zlecenie, by je podać tacie (więc rano nie muszę gnać do hospicjum, ma to być dopilnowane), choć wszystkie treści spożywane-wypijane wracają i wyciekają. Dostaje zastrzyki co 4 godziny, jeśli coś będzie bolało-może dostawać co dwie. Wstaje do toalety. Paznokcie sine. Świadomość zdaje się dobrze zaburzona-dziś nie zarejestrował, ze była moja siostra (swoją drogą zmarł jej dziś teść - taka niespodzianka, w czwartek mamy pogrzeb), choć nadal obsługuje swoje mp3, radia, discmana itd. - jest tym obwarowany. Lekarz powiedział, że w ciągu dwóch ostatnich dni nastąpiło gwałtowne pogorszenie. Właściwie tata zjadł dzisiaj 100 ml śmietany z truskawkami i 3/4 loda śnieżki. Nie męczę go piciem i jedzeniem - i tak wszystko wraca. Gorączki nie ma. Tata maniakalnie trzyma ręce na tym wyciągu, nawet przysypiając je tam ma, przypuszczam, że lepiej mu się oddycha. Chyba zostało mi tylko być przy tacie i zmieniać mamę. I nie oszaleć.
_________________ "Jesteś duszą Wszechświata i duszy Wszechświatem!" (złotousty Tuwim)
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Dronka82, proszę Kochana, nie szarp już się tak, nie dręcz. Ja wiem, to boli, rozpacz rozszarpuje serce, ale teraz czas na wyciszenie i spokój. Tatuś jest dobrze zabezpieczony lekowo - to bardzo dobrze. Bardzo dobrze, że śpi - bo w takim stanie męczy nie tylko ból, ale też wymęczona psychika - splątanie, czasem omamy, świadmość, że coś umyka też bardzo dręczy i męczy. Teraz Kochanie po prostu siądź i bądź. Teraz możesz już przy nim po prostu odpocząć. A kiedy już tak się wyciszysz i uświadomisz, że już nic nie musisz robić, tylko być i wpatrzysz się w śpiącego, wyniszczonego Tatę, zobaczysz pod powłoką jego choroby dawnego Tatę - zdrowego, wesołego, opiekuńczego, z Twojego dzieciństwa i młodości. I ten Tato będzie do Ciebie mówił - bez słów, kojąco, spokojnie. Będzie Ci mówił, żebyś się nie martwiła, że wszystko jest w porządku, że taka jest kolej rzeczy. Będzie Ci mówił "Do widzenia".
Kochanie, bo przecież to tylko Jego ciało jest chore i się zużyło. On jest i będzie zawsze taki, jaki był wcześniej.
On Ci tylko powie "do zobaczenia".
Nie potrafię Ci nic mądrego napisać ale myślami jestem z Wami cały czas. I poproszę mamę żeby zawołała Twojego tatę, może mnie usłyszy.
Trzymaj się Dronka, jeszcze troszkę
Rozmawialam wczoraj z lekarka w sprawie wracania polykanych leków i jedzenia. Pani doktor rozważać zaczęła nawet pega. Miała porozmawiać z tata. Nie zdążyła. W nocy tata zaslabl. Mama zastala Go nieprzytomnego, z wywróconym okiem. Gdy odzyskuje swiadomosc jest bardzo niespokojny. Ma zlecone dawki morfiny bez ograniczeń i leki wyciszajace. Gdy był taki niespokojny, nim leki zaczęły działać puscilam Mu ulubioną relaksacyjna muzyke. Mocz zatrzymany. Plamy bordowe na udach i lokciu. Oddech regularny. Gleboki. Nie pocieszajcie. Czekamy tylko na ulgę w tym cierpieniu. O 22 ide do domu. Rano pogrzeb teścia siostry. Muszę się zająć ich synem. Tata i tak mnie wyrzucal zawsze o 18. Pewnie bylby zly, gdyby wiedział iletu ssiedzę. Zabezpiecze ho przeciwbolowo inasennie. Opiekę mamy doskonalą. Ile agonia może potrwać?
_________________ "Jesteś duszą Wszechświata i duszy Wszechświatem!" (złotousty Tuwim)
Dziękuję. Wiem, ze jesteście. Dzieki Wam jakos siebie i mame z siostrą przygotowalam. Dzieki Wam mielismy moxliwosc powalczyc, bo wiedzielismy jak. Nie wiem jak pp zajrzeniu smierci w oczy mozna dalej żyć.
_________________ "Jesteś duszą Wszechświata i duszy Wszechświatem!" (złotousty Tuwim)
Można Dronka82, przecież śmierć to jakiś etap w życiu, bo życie toczy się dalej, bo to jest normalne, że jedni odchodzą inni się rodzą i musimy iść dalej do przodu, bo żyć chcemy. Tak wiem napisałam takie banały życiowe, takie powiedzenia, które są znane każdemu ale to jest prawda żyjemy bo nic się w życiu nie zatrzymuje, kiedy tracimy kogoś dla nas ważnego, bo wszystko pędzi i ten pęd nas ciągnie. Na swoim przykładzie powiem, że człowiek się bardzo zmienia, ja się zmieniłam na pewno, takie odchodzenie, uczestnictwo w tej tragedii, opieka, cala choroba zmienia człowieka, zmienia patrzenie na życie, zaczynają być ważne inne rzeczy niż do tej pory. Niech to cierpienie Wasze się już skończy, przepraszam ale to jest lepsze od tego całego bólu nie do zniesienia.
DRONKO, można żyć, nic nie będzie już takie samo, nie będzie to życie gorsze, ale będzie już INNE,od czasu kiedy zajrzałam w oczy śmierci, może to się wydać dziwne, ale stałam się człowiekiem bardziej refleksyjnym, spokojniejszym, lubię siebie taką.
i
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum