Zdarzyło się tutaj komuś mieć jednocześnie dwa raki niezależne od siebie?
O ile pamiętam były osoby na forum z dwoma rodzajami raka, to niestety zdarza się, może niezbyt często ale bywa. Na razie diagnozy ostatecznej nie ma więc nie zakładajmy najgorszego.
Witam w swoim wątku :-)
Zapoznałam się dziś telefonicznie z wynikiem TK- nie ma tam na szczęście ewidentnie złych wiadomości ale pisze że jajnik powiększony, że szyjka macicy poszerzona i że konieczna dalsza diagnostyka... hm... to i tak dobrze , bałam się od razu wyroku
W poniedziałek mam operację usunięcia węzłów, przy okazji pobytu w szpitalu może będą się starać konsultować moje przypadłości ginekologiczne, mam nadzieję że nie zmienią ustalonego terminu operacji i plan będzie wykonany. Co dalej? nie mam pojęcia.
Psychicznie klapa, jest mi wszystko jedno- skoro tyle mi los przygotował niech los decyduje, nie mam siły walczyć, nie myślę, znalazłam sobie odskocznię, pochłonęły mnie robótki szydełkowe, nie mam siły na nic więcej, najchętniej nie wychodziłabym z domu tylko dziergała swoje oczka :-)
wiem wiem -to depresja- i wcale mi to nie przeszkadza. Nie zasłużyłam sobie na takie coś ! Ciężko pracowałam żeby zbawić świat, pomagałam, doradzałam, pocieszałam,teraz drażni mnie pocieszanie innych, chce żeby mi dali święty spokój, jest mi wszystko jedno - nie popadam w rozpacz- zwyczajnie obraziłam się na mój los.
[ Dodano: 2017-06-08, 23:00 ]
Acha i jeszcze prośba do moderatora- może warto zmienić tytuł mojego posta na rak tarczycy z przerzutami :-)
znalazłam sobie odskocznię, pochłonęły mnie robótki szydełkowe,
To popieram! Trzeba zawsze mieć coś dla siebie - właśnie taką małą odskocznię
pola66 napisał/a:
Nie zasłużyłam sobie na takie coś !
Pola nie zasłużyłaś i nikt z nas czy z naszych bliskich nie zasłużył. Ehh nie ma sprawiedliwości na tym świecie. Nic na to nie poradzimy musimy po prostu dalej iść, dalej żyć dalej walczyć.
pola66 napisał/a:
Ciężko pracowałam żeby zbawić świat,
A czy to wogóle możliwe? No ale jeżeli w to wierzysz to ta wiara i tobie nie da utonąć. I jak widzę tak jest bo:
pola66 napisał/a:
nie popadam w rozpacz
pola66 napisał/a:
zwyczajnie obraziłam się na mój los
Jeżeli to ci pomoże to strzel focha, no a potem? potem dalej do przodu! Przesyłam uściski i trzymam kciuki za ciebie.
Pozdrawiam serdecznie
_________________ Niech nasza nadzieja będzie większa od wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.
Witajcie :-)
Najpierw dobre wiadomości- po kilku dniach totalnej załamki po wstępnej konsultacji ginekologicznej i informacji że zmiana na jajniku to nowotwór do pilnej weryfikacji laparoskopowej- odbyła się kolejna konsultacja i diagnoza że to JEDNAK NIE RAK :-) stwierdzono ze prawdopodobnie to zmiany hormonalne... kontrola za 3 miesiące. Znowu chce mi się żyć
Teraz mam dalej leczyć tarczycę w Gliwicach .
Co do mojego stanu- jestem 9-tą dobę po wycięciu węzłów szyjnych przedziału II-V, bardzo mnie boli ramię, okolica łopatki, poniżej obojczyka i bezpośrednio za uchem, miejsca te są lekko obrzęknięte i bardzo tkliwe, ręka jakby "słabsza", podnoszenie jej do góry sprawia ból ogromny. Prawdopodobnie założony dren do odpływu chłonki podrażnił jakieś nerwy bo bólu do momentu jego usunięcia i samo usuwanie nie da się opisać.
Czy możecie mi powiedzieć jakiego powikłania znowu się nabawiłam? czy tak jest zawsze? czy ktoś miał podobne bóle? reszta ciała w tym ucho jest drętwe, policzek w dolnej części, broda, okolica rany operacyjnej zdrętwiałe- ale na to byłam przygotowana. Nieznośny jest ból, szczególnie w nocy, nie mogę spać, nie pomagają leki p/bólowe, stosowałam już różne, Paracetamol, Pyralgina, Ibufen, Poltram Combo, nic nie przynosi ulgi. Bezpośrednio przed usunięciem drenu jedynie pomagała Morfina- 10mg Sevredolu :-) Teraz nie chce Morfiny brać, ból nie jest aż taki jak wtedy ale cały czas dokucza. Całe moje ramie jest jakby ściśnięte obręczą.
Proszę -czy ktoś coś mi powie na ten temat? jutro mam wizytę i wyciąganie szwów- chciałabym być przygotowana żeby znowu nie usłyszeć od lekarza- NO I MIAŁA PANI ZNOWU PECHA !
odbyła się kolejna konsultacja i diagnoza że to JEDNAK NIE RAK :-)
Super. Właśnie życzyłam ci w wątku mamy poprawy a tu taka niespodzianka!
pola66 napisał/a:
jutro mam wizytę i wyciąganie szwów- chciałabym być przygotowana żeby znowu nie usłyszeć od lekarza- NO I MIAŁA PANI ZNOWU PECHA !
Nie pomogę tu bo nie wiem skąd te bóle ale z powiedzeniem "znowu miała pani pecha" nie zgodziłabym się w żadnym wypadku. Ciśnij lekarza i pytaj co i dlaczego. I co można zrobić. Nie ma pecha w medycynie są tylko błędy ludzkie. Trzymaj się.
Pozdrawiam serdecznie
_________________ Niech nasza nadzieja będzie większa od wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.
Witajcie, nie ma tutaj nikogo kto przeszedł usunięcie węzłów szyjnych i miał podobne problemy, jezu kochany, wczoraj usunięto mi szwy- nie czułam nawet że coś robili w tym miejscu, kompletnie zdrętwiałe ciało w okolicach blizny :-) to jedyny plus bo nie czuję bólu w ranie. Natomiast boli bardzo ramię,najbardziej cała okolica gdzie był założony dren- około połowa odległości od szyi w kierunku pachy. Miejsce jest strasznie wrażliwe przy dotyku, na moje pytanie czy tak bywa po takich operacjach i czy to normalne lekarz powiedział tylko że -NIE NORMALNE. I tyle, żadne leki nie przynoszą ulgi, w bezruchu boli mniej, tyle że to prawa ręka- jestem załamana. Po co pozwoliłam się operować tutaj? mogłam pojechać do Gliwic- tyle że tam długi czas oczekiwania, Czekam na wyniki hist-pat. Co oni mi uszkodzili? czy to minie? czy ręka wróci do sprawności? jestem uziemiona, nie mogę prowadzić samochodu, normalnie się umyć, jeść, to jakaś masakra. 11 doba po operacji a tu żadnej poprawy. Błagam niech mi to ktoś wytłumaczy?
pola66,
Nie chciałabym Cię zostawić bez odpowiedzi ale tak do końca nie znam odpowiedzi na Twoje pytania, nikt chyba na forum nie miał komplikacji więc się nie odzywa.
Już trochę tego czasu upłynęło od wycięcia i powinnaś z każdym dniem czuć się lepiej a nie gorzej. Skoro masz takie straszne bóle to coś musiało zostać uszkodzone, może jakiś nerw/mięsień został przecięty/uszkodzony, tak nie powinno boleć na pewno.
Drobny ból czy też ciągnięcie mogłabyś odczuwać dłuższy czas ale nie tak silne dolegliwości.
Może tutaj więcej się dowiesz http://www.mp.pl/artykuly...-chlonnych-szyi tylko musisz się zarejestrować o ile się nie mylę rejestracja jest bezpłatna.
pola66 napisał/a:
i czy to normalne lekarz powiedział tylko że -NIE NORMALNE
Skoro nienormalne to trzeba wyjaśnić przyczynę, nie odpuszczaj tylko musi Cię lekarz skierować na jakieś badanie i wyjaśnić przyczynę dolegliwości. Samo stwierdzenie nienormalne nie poprawi Twojego komfortu ani nie wyjaśni dolegliwości. I co lekarz zamierza z tym zrobić skoro Jemu też się to nie podoba?
Witajcie. Wracam powoli do życia :-) po drugim zabiegu miałam ogromne problemy z barkiem- pisałam wyżej, okazało się na szczęście że nie mam przeciętego nerwu a jedynie albo aż jego uciśnięcie, wrośnięcie w bliznę albo naciągnięcie w trakcie operacji (nikt do końca nie wie co mi powiedzieć) w każdym razie nie miałam i nadal nie mam całkowicie sprawnej prawej ręki, problem dotyczy barku i całej tej okolicy, boli a jednocześnie jest niedoczulica skóry w całej tej okolicy. Mam zabiegi rehabilitacyjne, masaże, ćwiczenia i nie chce zapeszać ale nareszcie mogę powiedzieć że coś ruszyło i jest lepiej. Po wizycie w Gliwicach i po dobrych wynikach hormonów i wapnia zakwalifikowano mnie na radiojod na wrzesień- do tego czasu mam nakaz intensywnej rehabilitacji barku :-) taka moja historia i najnowsze wiadomości choć wszystko schodzi na drugi plan przy postępującej chorobie mojej mamy (wątek raka trzustki ).
Tak więc nawet jak rak tarczycy jest rakiem bardzo dobrym do leczenia - to przy odrobinie pecha można po drodze zaliczyć tyle powikłań że można zwariować. Acha co do głosu- niby wrócił ale nie mogę już śpiewać- a śpiewałam bardzo ładnie Nie wiem czy szukać pomocy w jakiejś poradni foniatrycznej czy czekać aż wszystko wróci do normy? Podpowiecie coś ? pozdrawiam wszystkich
Hejka. Dalej mam problemy z barkiem, najbardziej boli jak się położę na plecach, nie mogę sobie znaleźć miejsca dla ręki żeby nie bolała, podkladam poduszkę pod bark i takie ułożenie dopiero przynosi ulgę. Przychodzi mi do głowy myśl że może przy operacji i specjalnym ułożeniu - pacjent leży w nienaturalnym wygieciu -przesunęły mi się kręgi szyjne i stąd ten ból. Czy można w sytuacji oczekiwania na radiojod robić rtg albo rezonans kręgosłupa szyjnego? Czy w sytuacji gdy mogę mieć jeszcze komórki nowotworowe można narażać się na naświetlanie promieniami rtg? Minęło już tyle czasu a jakiejś większej poprawy nie widzę. Jak myślicie?
Czy w sytuacji gdy mogę mieć jeszcze komórki nowotworowe można narażać się na naświetlanie promieniami rtg?
Przecież mając raka ludzie są prześwietlani czy to RTG czy TK więc nie ma przeciwwskazań do takich badań. Pewnie, że promieniowania są szkodliwe ale robione zbyt często ale nie na komórki raka tylko ze względu na promieniowanie. Zawsze jednak ważniejsze jest czy dane badanie jest zasadne a nie czy musimy się prześwietlić jeszcze raz. Jeżeli cierpisz to tak nie powinno być na pewno i musisz gnębić lekarza i poszukiwać przyczyny bólu, tak nie idzie funkcjonować. Operacja się udała a Ty dalej się męczysz z bólami, zbyt długo to trwa.
Dziękuję marzena66 😔 masz rację. .za długo to trwa. ...nie znalazłam nikogo kto by mi powiedział -miałem to samo. Nie znalazłam nic w internecie -od lekarzy słyszę że powinno minąć za kilka miesięcy, może kilkanaście, zażywam mocne leki wcześniej Gabapentynę w dawce dobowej 900mg teraz Pregabalin 75 x2. Niby trochę lepiej ale najgorsze noce i układanie się do snu. Naprawdę nikt nie przechodził tego tak jak ja? Neurolog ostatnio zasugerował mi że może to rak żre moje nerwy......ale takiej teorii nie wzięłam na poważnie 😊tyle osób mówiło mi że wylosowalam dobrego raka że nie chce ich wyprowadzać z błędu 😊
Witajcie 😊 u mnie troszkę zmian, ręka mniej boli choć o ruchomości nie będę pisała bo nie liczę na to że wróci do normy, najważniejsze że boli mniej albo zaprzyjaźniłam się z bólem do tego stopnia że już mi tak bardzo nie przeszkadza. Nauczyłam się ściągać ubrania po męsku czyli lewa ręka ciągnie za kołnierz do góry i koszulka hop już jest przez głowę na dole 😊 więcej rzeczy robie lewą ręką a prawa o ile nie musze jej wyciągać też pracuje. Tak dla lepszej wyobraźni -mogę robić np.na szydełku jeżeli pod łokieć podkladam poduszkę a nie mogę odgiać ręki żeby posmarować się dezodorantem. Czekam na ustalony termin jodowania ale teraz wszystko zeszło na drugi plan. Czuwamy z siostrami na zmianę przy mamusi która jest w końcowej fazie raka trzustki. Praktycznie od 3 dni jest w śpiączce. Prosimy Boga żeby zabrał ją do siebie i zakończył jej cierpienie. Moja choroba się w tej chwili nie liczy. Pozdrawiam wszystkich.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum