Założe wątek w innym dziale, ale to juz jest koniec tak powiedział onkolog - w żołądku rozpadający się potężny guz, zmiany meta w oby płatach wątroby - liczne, największe dochodzą do 7cm, w opinii onkologa brak jakielkolwiek pomocy w leczeniu onkologicznym, mam pozostać pod opieką lekarza rodzinnego, któey pokieruje mnie, ale nie wiem jak - czy będzie przepisywał leki przeciwbólowe? Tata czuje się dobrze rano podaję mu tabletkę przeciwbólowa i jakoś funkcjonuje nie wiedząc o niczym, nie jestem w stanie mu nic powiedzieć. Podczas pobrania wycinka chyba tego guza ruszyli, gdyz się Tacie odbija i wymiotuje. Nie wiem kiedy mu powiem o wszystkim. Mama nie zdaje sobie do końca sprawy z sytuacji, boję się, że się załamie, a co będzie wtedy? Czemu Ojciec wcześniej nic nie odczuwał? przeciez taki guz musiał dawać jakieś objawy. Ogólnie czuje się dobrze, mysli, że ma wrzody w żołądku.
Przenoszę się do tego działu, gdyz do tej pory miałem do czynienia z chorobami skóry (czerniak u mojej mamy). Niestety życie daje cały czas popalić.
Mój Ojciec zachorował na grypę, stracił apetyt i zaczął kaszlec. Udaliśmy się do lekarza rodzinnego, który stwierdził, że serce jest osłabione, skierował nas do szpitala, gdzie zrobili badania i oto co się okazało:
- chory ma anemie, nawet jest trochę odwodniony (tata cały czas jadł, zawsze był szczupł),
- w obu płatach wątroby liczne zmiany meta dochodzące nawet do 7 cm,
- podczas gastroskopi stwierdzono rozpadającego się guza żołądka, wycinrk pobrano do badania hp, wynik za tydzień,
- po konsultacji onkologicznej chorego wypisano do domu, dalej ma leczyć lekarz rodzinny.
Lekarz onkolog powiedział, że to koniec, żadnej nawet chemii paliatywnej z powodu złych wyników. Tata czuje się dobrze, cały czas je, mysli, że ma powikłania po grypie. Cięzko mi zrozumieć to, że lekarze nie próbują nic zrobić, jak ja mam czekać i patrzeć na mojego Tatę żyjącego w nieświadomości, jak lekarz rodzinny ma nas przeprowadzić przez to wszystko?, może ktoś był w podobnej sytuacji?
Witaj stan.
O chorobie mojego taty dowiedzielismy sie w bardzo zaawansowanym stopniu choroby. Liczne meta do watroby i do wezlow. Zrodlo w zoladku... przecxytaj moj watek, jesli masz ochote..
Teraz najwazniejsze jest, zebyscie dostali skierowanie do hospicjum domowego. Jesli tata nic nie wie i nie chcecie mu mowic, mozecie powiedziec, ze zalatwiliscie pielegniarke, bo nie bylo miejsca w szpitalu, zeby go dozywila kroplowkami itd... zrobicie, jak uwazacie, ale pomoc hospicjum jest nieoceniona... moj tatko coprawda nie doczekal. W dzien w ktorym umarl miala przyjechac pierwszy raz pielegniarka, ale przeczytalam chyba wszystkie watki w tym dxiale i wsxystkie tematy i wiem, ze ludzie z hospicjum sa ogromna pomoca zarowno dla chorego jak i rodziny.. przede wszystkim beda dxialac preciwbolowo i zrobia wszystko, zeby twoj tatko nie cierpial. Przykro mi bardzo, ze lekarz powiedzial, ze nic nie da sie zrobic. Mozecie oczywiscie konsultowac przypadek taty z innymi lekarzami. Ba! Nawet powinniscie. Ale przy takim stopniu zawansowania chorobhy przerzutach tak duzych mysle ze pomoc hospicjum bedzie tu decydujaca.... sciskam Cie bardzo goraco i zycze duzo sily...
Witaj,
Niestety, jak się pewnie orientujesz, choroba jest bardzo zaawansowana - są przerzuty odległe do wątroby. Nie ma niestety szans na trwałe wyleczenie. Jeśli chodzi o leczenie paliatywne - to prawdopodobnie nie ma takiej mozliwości ze względu na "złe wyniki" - cokolwiek by to nie znaczyło (żadnych wyników nie załączyłeś). Mogą to być kiepskie parametry krwi, pracy nerek, waroby - trudno to stwierdzić. W takim wypadku pozostaje leczenie objawowe, które ma zadanie złagodzić skutki postępu choroby. Warto skontaktować się z hospicjum, naprawdę zwykle jest to nieoceniona pomoc. Piszesz, że Tata nie wie - nie zajrzał do karty wypisowej ze szpitala? lekarz z nim nie rozmawiał?
Tata nie wie o swojej chorobie, gdyż lekarzy prosiłem, żeby nic nie mówili, a wypis dostał spreparowany ( ukryta treść mówiąca o guzie żołądka). Będę rozglądał się za tym hospicjum domowym, chociaż nie wiem jak to będzie, do najbliższego miasta mamy ponad 30km, trudno przyjąć mi do wiadomości, że jest tak powaznie widzac mojego Tatę, który zachowuje się tak samo jak przed miesiącem, czy rokiem, gdzie był nasz błąd, dlaczego nic nie zauważyliśmy?
Nie rób sobie wyrzutów, nie zadręczaj się bo to po pierwsze nie Twoja wina a po drugie nie masz na to wpływu. Ja też się biłam z myślami, dlaczego nic nie zauważyłam, może coś przegapiłam... potem stwierdziłam, że nie moge mieć pretensji ani do siebie, ani do nikogo innego... tata robił morfologie i mocz co roku! Wyniki miał zawsze super, jak nastolatek! Nie mial po prostu szczęścia... choroba rozwijała się ponoć nawet cztery lata i nie dała jakichkolwiek objawów....rak żołądka to paskudny gad, ktory rozwija sie bezobjawowo i moze to trwac latami, dopiero gdy pojawiaja sie przerzuty do innych organów jak watroba czy płuca organizm zaczyna wysylac sygnaly ze cos jest nie tak.. moga to byc brak apetytu, biegunki, bole brzucha, oslabienie, mdl!osci, wymioty i wiele innych... oczywiscie zdarza sie, ze ktos przy raku zoladka w poczatkowym stadium zaczyna miec jakies dolegliwosci i po badaniach wykrywa sie raka ktorego jeszcze mozna wyleczyc, ale po konsultacji z onkologami wiem, ze zdarza sie to bardzo rzadko. Najczestrsy ze scenariuszy to niestety ten pierwszy.... powiem Ci jeszcze jedno. Moj tata tez nie wiedxial, co mu jest. Nie dopytywal, nie chcal wiedziec. Dopiero w szpitalu, kiedy zrobili mu gastroskopie dowiedzial sie od lekarxy, ze ma ogniska zapalne, z ktorych pobrano wycinki do analizy. Ladnie ubrane w slowa, ale zrozumial, ze to rak. Przez jeden dzien byl zalamany, nie chcial nas widziec, z nikim rozmawiac. Pozniej lekarze dali mu nadzieje chemią i operacją. W ogole z nami nie rozmawial o chorobie, po prostu czekal na operacje... mysle, ze mimo wszystko nie zdawal sobie sprawy z zaawansowania choroby... ale mysle tez, ze wiedza o tym co mu jest przyspieszyla to co nastapilo..... ludzie czesto pisza, ze lepiej wiedziec. Ja uwazam, ze jesli jest to az tak zaawansowana choroba to lepiej nie wiedziec....
Dziękuję Alice
Zeby ktoś dał nadzieję chociażby jaką chemią, ale drugi lekarz juz powiedział, że nic sie nie da zrobić. Nawet jeszcze nie widzieli wyniku hp.
Nie wie, bo nie wiem jak Ojcu to powiedzieć - Tato masz w sobie guza, niedługo umrzesz, lekarze powiedzieli, że nijak Ci nie pomogą.
jak będzie wynik hp to bedę próbował powiedzieć, chociaż wiele osób twierdzi, żeby nie mówić, że sam się domyśli.
mam też inny problem. tato miał tabletki przeciwbólowe przepisane w szpitalu wczoraj okazało się, że zamiast jednej zażywał 2, a nawet 3, czyli Go boli, a nic nie mów, gdy cos powiedziałem na temat tych tabletek, to się obraził. Nie wiem skąd wziąć recepte, u nas są dwaj lekarze pierwszego kontaktu, do każdego cały czas kolejki, kto poświęci mi na tyle czasu, żeby wczuć się w sytuację i umiejętnie przepisac lekarstwa?
NO właśnie dlatego koniecznie załatw hospicjum - przyjadą wypiszą tabletki, może zrobia badania krwi - zrobią wszystko co mogą by ulżyć. Mojej mamie powiedzieli że są poradni leczenia objawowego (nie podali nazwy hospicjum) więc ona myślę że to taki lekarz rodzinny dla ciężko chorych którzy nie mogą stać w kolejkach. U mnie pomoc była błyskawiczna - w poniedziałek bez mamy osobiście sama ją zapisałam, we wtorek był u niej lekarz i dwa razy w tygodniu wpada przemiła pielęgniarka. Jedyne co musisz mieć na początek to skierowanie do hospicjum od lekarza pierwszego kontaktu lub onkologa - dasz radę załatwić to bez kolejki, po prostu walcz. trzymam kciuki.
Pewnie już znasz moją historię z tatem i jego raczkiem:(( jeśłi nie to zapraszam do przevzytania
Jedyne co mogę ci poradzić to szybciutko po wyjściu taty ze szpitala zorganizuj mu opiekę paliatywną .
Ciężko mi powiedzieć gdzie u ciebie w okolicy taka poradnia się znajduje napisz gdzie mieszkasz może znajdę coś w necie wiem , jak ciężko musi ci być przeżywam to samo.
Ale wiem , że nie możemy sie poddawać bo nasi tatkowie są warci walki o godne warunki chorowania i umierania do samego końca .
Na pewno taka pomoc okaże sie przydatna wtedy masz możliwość skorzystanie z wypożyczalni sprzętu np. materace przeciwodleżynowe, pielęgniarka i lekarz wizyty domowe na telefon.
Niektóre leki wypisane na recepty lekarzy paliatywnych np. te na ból(plastry). są bezpłatne to duża pomoc .
A jeśli chodzi o mówienie bądź nie ja jestem zdania , że każdy lekarz w takim stanie gdy ma pacjenta pewnie już go uświadomił a my rodzina jeśli będziemy mówić o tym to czy to coś zmieni?
Wiem po moim tacie , że gdyby sie dowiedział to całkiem załamał by sie ma nadzieję w końcu zdarzają sie cuda dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych
Wiem , że to co pisze to jest możne naiwne ale trzeba wierzyć nadzieja umiera ostatnia.
Najważniejsze jest bycie blisko spełnianie każdej prosby to teraz się liczy i minimalizowanie skutków tej choroby np. bólu.
Niestety hosicjum domowego w pobliżu nie ma, w Żywcu (30km) jest, ale Pani koordynator powiedziała, że za daleko, jest tylko dwóch lekarzy, nie mają siedziby stacjonarnej. pojadę chyba do Poradni leczenia Bólu, ale jest to ponad 50km (bielsko-biała). Na pierwsza wizytę zabiore Tatę, a później może tylko będę jeździł po recepty. Kiedyż ten horror się zakończy? - obudze się i z ulgą stwierdzę, że to był sen, a Tata jest zdrowy.
tak sobie mysle jak pan pisze o swoim tacie,ze nie mial zadnych objawow,a nowotwór jest tak zaawansowany ,ze nie chca operowac.to jak tu sie ustrzec przed tymi chorobami?zawsze myslałam ,ze rak zoładka daje mnóstwo objawów,takich jak chudniecie,brak apetytu itd....,a sie okazuje ze nawet zaawansowanym stadium nie daje objawów!mi sie juz dwa lata odbija codziennie i juz sama nie wiem co ja mam?byłam pewna ze prócz tego odbijania trzeba miec tez inne objawy ,a okazuje sie ,ze tak nie jest.życze panu i tacie duzo siły!!!pozdrawiam
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum