1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
rozpozanie: C16.4 Guz odźwiernika C22.9 metawatroba POMOCY
Autor Wiadomość
balagan 


Dołączyła: 22 Lis 2011
Posty: 330
Pomogła: 42 razy

 #46  Wysłany: 2012-05-30, 00:34  


:tull:
_________________
balagan
 
Monika2012 


Dołączyła: 07 Mar 2012
Posty: 63
Skąd: kraków
Pomogła: 7 razy

 #47  Wysłany: 2012-05-30, 07:12  


mocno przytulam
_________________
Monika - Mama [*] 14.04.2012
 
kam 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 15 Gru 2009
Posty: 349
Skąd: Warszawa
Pomogła: 35 razy

 #48  Wysłany: 2012-05-30, 08:43  


dużo siły :tull:
 
violinista 


Dołączyła: 08 Sty 2012
Posty: 115
Skąd: Zamość / Kraków
Pomogła: 9 razy

 #49  Wysłany: 2012-05-30, 08:44  


Ja też jestem z Wami. Bądź silna.
_________________
Tatulek ur. 23.07.1945 - zm. 29.01.2012 godz.22.56 [*] Przegraliśmy batalię...
 
Agnieszka Rz 


Dołączyła: 28 Kwi 2012
Posty: 28
Skąd: dolnośląskie

 #50  Wysłany: 2012-05-30, 09:19  


Dziękuję bardzo za słowa otuchy. Niezmiernie ważne jest dla mnie istnienie takiego forum. Przeczytałam już wiele wątków, wiele historii jakże podobnych do mojej. Wylałam już morze łez, czytając, przez co ludzie muszą przechodzić, zanim odejdą. Straszne to jest.
Dzisiaj Mama czuje się jakby "lepiej". Pomogłam jej się wykapać, zmieniłam opatrunek, przebrałam pościel. Teraz biedna próbuje się ułożyć. Dzisiaj ma przyjechać lekarz, czekam na niego z niecierpliwością a zarazem boje się jego wizyty. Nie wiem dlaczego, nie potrafię tego wytłumaczyć. Mama w nocy wielokrotnie się budziła, trochę majaczyła ale teraz jest jakby lepiej. Bidna moja kochana, ile bym dala, aby tam nie leżała, nie cierpiała. Dlaczego takiego paskudne choróbska dotykają tak wspaniałych ludzi jak moja Mama, dlaczego w ogóle takie paskudztwa istnieją!!
_________________
Agnieszka
 
Basia 
Lekarz STOMATOLOG



Dołączyła: 07 Lut 2009
Posty: 36
Skąd: na forum gościnnie:)
Pomogła: 28 razy

 #51  Wysłany: 2012-05-31, 20:12  


Droga Agnieszko!

Dlaczego- tego nie wiemy. Z cierpieniem nalblizszych a potem ich odejsciem chyba nikt nie potrafi sie pogodzic- to przerasta wszystkich.
Mozemy zrobic tylko tyle- co mozemy- albo az tyle - BYC z ukochana osoba do konca, jezeli to jest mozliwe i ...pozwolic jej odejsc...
moze to dziwnie brzmi, ale cierpienie corki i niepokoj nim wywolany moze tylko utrudnic odejscie rodzica w spokoju.
To naturalne ,ze cierpimy ponad miare, jednak sprobuj nieco "przejac kontrole " nad swym cierpieniem, bedzie Ci troche lzej, teraz i potem.
Pisze tak , poniewaz kilka dni temu pozegnalam sie z moim ukochanym Tata, umierajacym w szpitalu w wielkich cierpieniach, w bardzo nieprzyjaznym, niestety, srodowisku lekarskim.
Nie mogl juz mowic, ale slyszal co do niego sie mowi,swiadomy do konca.
Sciskajac moja reke i patrzac na mnie okazywal ze rozumie co do niego mowie. Wiedzialam,ze chce odejsc, bo nie mogl wiecej zniesc swego cierpienia. Chcialam , zeby wiedzial, ze MOZE spokojnie odejsc, ze nie bedziemy go uporczywie "ratowac" czyli przedluzac cierpienia, ze sam moze zdecydowac, kiedy odejdzie- jedyne, co moglam zrobic wraz z moja corka a jego ukochana wnuczka- to ukoic jego bol, bol odchodzenia, ale tez doslowny bol fizyczny( przez walke o leki przeciwbolowe, ktore nam ograniczano lub wrecz odmawiano w szpitalu) w sposob na jaki nas bylo stac, ze swiadomoscia, ze , niestety, nie mozemy go zlikwidowac do konca. Tata sie dusil.
Zapewnialysmy go obie, ze wiemy,ze odchodzi(trwalo to 3 dni) ,
ze bedziemy przy nim az do konca, nie zostawimy go samego.
Mialam wrazenie, ze nas rozumie a co najwazniejsze, czuje sie zrozumiany,
no i czul sie przy nas bezpiecznie, mimo cierpien, wiedzial chyba, jak bardzo go kochamy.
Ostatniego dnia odszedl juz spokojnie, kontakt miedzy nami sie skonczyl, przyszlo doslowne umieranie- kiedy choremu trzeba podarowac cisze i spokoj aby mogl sie skupic na tej jakze przerazajacej dla nas a jednak zgodnej z natura czynnosci.
Jest to wszakze pewien , ostatni etap zycia, z czym nam , mimo bolu, w koncu przychodzi sie oswajac- przeciez smierc jest naturalna, ostatnia juz kolej rzeczy.
Ja wiedzialam od tygodnia ze Tata juz odchodzi i w kazdej minucie spedzonej przy jego lozku zegnalam sie z nim, trzymajac go za reke.
Teraz go nie ma.
Nie cierpi juz.
Chyba lepiej sie czulam, nawet kiedy cierpial a ja bylam przy nim- moglam cos zrobic- byc przy nim.
Teraz czuje sie bezsilna, ale cos sie tez nieodwracalnie skonczylo.
Opuscil mnie, ale to byl jego czas- i ja sie musze z tym pogodzic.
Mam go w swym sercu, w swych myslach,
przezywam zalobe bardzo gleboko, bez pospiechu, ale jednoczesnie wiem, ze to nie bedzie trwalo wiecznie.
Wierze, ze zawsze w jakis sposob bedzie przy mnie, przy moich dzieciach
i wnukach, choc nigdy juz nie bede mogla dotknac jego reki.

Mysle ze los nam podarowal cos naprawde bezcennego- bylismy ze soba do konca -w tych najciezszych chwilach- a to chyba naprawde jest najwazniejsze.

Trzymaj sie Agnieszko,
jestem calym sercem przy Tobie i Twojej Mamie.
Oby Twoja sila ducha dala Tobie i Twojej Mamie ukojenie i spokoj w tych ciezkich chwilach a zwlaszcza, gdy Mama bedzie odchodzic.

Basia



 
Agnieszka Rz 


Dołączyła: 28 Kwi 2012
Posty: 28
Skąd: dolnośląskie

 #52  Wysłany: 2012-05-31, 21:27  


Dziękuję Basiu za ten post. Dla mnie naprawdę ważne jest, ze ktoś o Nas myśli, że ktoś Nas wspiera. I choć są to zupełnie obce dla mnie osoby, to jakże w tym wszystkim bliskie.
Bardzo mi przykro z powodu Twojego Taty. Az boję się pomyśleć o tym, że w niedalekiej przyszłości będę przeżywała podobne chwile.
Jestem ze swoją Mama od początku, od dnia diagnozy i nie wyjadę stąd dopóki Mama będzie i nie wyjadę również po jej odejściu, nie zostawię Taty samego. Jestem tutaj wraz z moim 3,5 letnim synkiem, który nam wszystkim daje wiele radości i czasem mi się wydaje, że tylko dzięki niemu się trzymamy, ja i mój Tato, że dzięki niemu mamy siłę a moja Mama trochę uśmiechu i serię porannych buziaków na dzień dobry (choć pod kontrolą, aby nie zadał Babci niechcący bólu).
Z moja Mama raz jest lepiej, raz niestety gorzej.Dzisiaj zniknął obrzęk nóg, cały dzień bardzo dobrze wyglądała, nawet ma przeróżne zachcianki. Takie dni sprawiają, że aż chce się żyć....ale później znów nadchodzi ból, stany lękowe, splatanie i niestety powrót do strasznej rzeczywistości.
Wczoraj odwiedził nas lekarz z hospicjum domowego i odarł mamę z nadziei, że jeszcze będzie dobrze.Tłumaczył to później, że pacjent powinien znać całą prawdę o stanie swojego zdrowia, ale przekazał tę prawdę w sposób dość brutalny. Mama czuje, że odchodzi, sama o tym niejednokrotnie wspomina, ale czasem ma nadzieje i ta nadzieja pomaga znieść jej to wszystko. jest w tej chorobie bardzo dzielna, nie uskarża się, znosi wszystko z godnością.
Nie pokazuję przy niej swojego strachu, nigdy przy niej nie płakałam, pomagam jej we wszystkim i przede wszystkim jestem, Mama wie, ze może na nas, na mnie i na mojego tatę, liczyć. Wie również, że jej nie zostawimy, choćby nie wiem co się działo, nie zostanie sama. Ta ją bardzo uspokaja.
Basiu piszesz, że wolałabyś, aby Twój Tato z Tobą był, choćby cierpiący, ale był. Ja z kolei modle się, żeby Mama odeszła zanim przyjdą te straszne bóle, których nie będzie można stłumić. Żeby któregoś dnia zasnęła i już się nie obudziła. Nie będę chyba mogła patrzeć na jej cierpienia. Już teraz jest mi z tym ciężko a zdaje sobie sprawę, że może być gorzej, znacznie gorzej. Nie wiem oczywiście, jakie będą moje odczucia już "po", bo tego po prostu nie mogę sobie wyobrazić, mojego życia bez Mamy. Bez jej wsparcia, bez jej dobrego słowa, jej pocieszenia, po prostu bez niej. Nie mogę!! Za każdym razem odganiam te myśli i staram się żyć chwilą obecną, tym, ze Mama jest z Nami i na tyle ile mogę staram zapewnić jej spokój i jak najlepszy komfort życia.
Raz jeszcze dziękuje za słowa otuchy i życzę dużo, dużo siły aby przezwyciężyć smutek, żal po stracie Taty.
Pozdrawiam ciepło
_________________
Agnieszka
 
Basia 
Lekarz STOMATOLOG



Dołączyła: 07 Lut 2009
Posty: 36
Skąd: na forum gościnnie:)
Pomogła: 28 razy

 #53  Wysłany: 2012-05-31, 22:48  


Agnieszko,

to dobrze ,ze mozesz pisac o takich rzeczach i czujesz sie zrozumiana.
Tak masz racje, nawet ludzie ktorzy sie nie znaja, sa w stanie udzielic wsparcia- to widac wyraznie na tym forum.
Bardzo dziekuje za wyrazy wspolczucia.
Piszesz szczerze co czujesz, jakze podobne sa Twoje i moje przemyslenia..
i pewnie wielu z nas ktorych zycie wystawia na probe w takich ciezkich sytuacjach.
To co piszesz o synku, to jest swieta prawda, jak dziecko moze dodac sil
bezradnym zbolalym doroslym, tego nie jestesmy w stanie sobie wyobrazic..
moj wnuczek byl rowniez z nami juz "po" na pogrzebie i wycieral chusteczka lzy swojej mamie placzacej przy chowaniu jej dziadka..
Jest perelka, podobnie jak Twoj synek,ktora sprawia ze czujemy , ze zycie bedzie sie toczylo dalej,
i taka jest kolej rzeczy..wiemy rowniez , ze mimo bolu i jak piszesz- niemoznosci wyobrazenia sobie zycia bez Twojej Mamy a jego Babci-
to wlasnie on swym perlistym smiechem i radoscia zycia sprawi, ze przyszlosc nie bedzie az takim ciezarem jak teraz probujesz sobie a raczej nie mozesz wyobrazic.
Dzieci to naprawde wielki skarb. I wlasnie w takich chwilach to widzimy.
Agnieszko, opisalam moje uczucia juz"po".
Ale przed odejsciem Taty, mialam dokladnie takie same uczucia jak Ty,
nawet modlilam sie w duchu, zeby szybciej odszedl, zeby skrocic mu cierpienia. Wiem ,ze moj Tata chcial tego samego, byl niesamowicie zmeczony swym cierpieniem. Ale to trwalo tyle ile musialo trwac i potem
juz poddalam sie, po prostu na koniec udalo mi sie nieco wyciszyc, zeby pozwolic naturze zrobic swoje i zauwazylam ,ze Tata mimo swej udreki uspokoil sie takze- rowniez jakby sie "poddal"- co jakos mi trudno wytlumaczyc, ale naprawde tak bylo.
Wtym czasie, na jeden dzien przed jego smiercia, nie ukrywalam juz lez, gdyz czulam , ze moj placz jest wyciszony i jakis taki subtelniejszy-czego tez nie potrafie wytlumaczyc, ale Tata go zaakceptowal i nie czul niepokoju
z jego powodu. Czulismy naprawde jakas wiez, bylismy po prostu razem a ja nie staralam sie juz byc " dzielna"- i tak bylo wlasnie dobrze.
Ale to juz byl prawie koniec.
Opisuje Ci to wszystko, aby Ci uswiadomic, ze to co teraz czujesz, jest prawdziwe i normalne i to co bedziesz czula potem tez bedzie prawdziwe i normalne. I nie jest wazne teraz co bedziesz czula pozniej, napewno instynktownie poradzisz sobie i mimo ,ze teraz sobie nie wyobrazasz osierocenia po stracie Mamy, w koncu poczujesz sile w sobie jako Mamy Twojego synka. To tylko kwestia czasu, ktorego nie ma sensu skracac, wszystko trzeba przezyc gleboko i gruntownie aby zaczac nastepny etap zycia juz bez Mamy ale to wlasnie to co teraz Was wiaze bedzie Twoim drogowskazem przy przyszlych licznych chwilach spedzanych z synkiem.
Niedobrze, ze lekarz z hospicjum byl brutalny, niektorym ludziom po prostu brakuje empatii.
Zgadza sie ,ze pacjentowi w stanie terminalnym powinno sie przekazywac
tylko prawde- ale w taki sposob i "tyle" prawdy , ile pacjent jest w stanie zniesc.
Mama jeszcze nie jest gotowa zaakceptowac calej prawdy, ale to wlasnie ona i tylko ona zdecyduje , kiedy bedzie chciala ja zaakceptowac.
To samo bedzie z Toba.
Twoj bunt, strach, niepokoj sa prawdziwe. Przeciez zmierzasz sie z nieslychanie trudna sytuacja, no coz, sutuacja , ktora przerasta Ciebie, przerastala rowniez mnie.
Jesli pisalam o "kontroli" swojej rozpaczy -nie mialam na mysli abys zawsze byla bardzo dzielna przy Mamie, mialam jedynie na mysli probe akceptacji tego co sie dzieje- to pozwoli Ci znacznie zredukowac leki , ktore Cie falami"zalewaja" a mowiac prosciej- zapanowac nad nimi, wowczas poczujesz sie nieco silniejsza.
Bedziez w stanie zmierzyc sie z najblizsza przyszloscia-
ale nie wymagaj od siebie zbyt wiele-
Twoje wszystkie uczucia o ktorych piszesz sa gleboko prawdziwe i masz do nich pelne prawo!!
Jesli bedziesz miala potrzebe jeszcze czymkolwiek sie podzielic w najblizszym czasie, nie wahaj sie pisac- zawsze odpowiem,
jestem (i nie tylko ja- mysle ze duzo wiecej osob na tym forum) myslami z Toba (i Twoja Mama) caly czas w tym bardzo trudnym dla Was okresie


jesli pisane slowa moga ogrzac choc troche
to mam wielka nadzieje, ze znajdziesz w nich cieplo bijace z naszych serc

Basia




:arrow1: :heart: :heart: :heart: :heart:
 
Agnieszka Rz 


Dołączyła: 28 Kwi 2012
Posty: 28
Skąd: dolnośląskie

 #54  Wysłany: 2012-06-01, 08:27  


Dziękuję z całego serca za te piękne, jakże prawdziwe słowa. Łzy same napływają do oczu, łzy wzruszenia. Dziękuję za to, że nie jestem sama. W tych ciężkich chwilach czuje wsparcie zarówno osób piszących na forum jak i również osób z "realu". Otacza mnie wielu naprawdę fajnych ludzi i daje mi to siłę. Nie zostaliśmy z Mamy chorobą sami a to niezmierne ważne w ciężkich chwilach.
Pozdrawiam ciepło
_________________
Agnieszka
 
Agnieszka Rz 


Dołączyła: 28 Kwi 2012
Posty: 28
Skąd: dolnośląskie

 #55  Wysłany: 2012-06-23, 09:52  


Witam.
Proszę o poradę, bo nie wiem co mam już robić.
Mama od kilku jest bardzo niespokojna, bardzo pobudzona. Całymi dniami i nocami nie śpi. Woła mnie co 5 minut, domaga się zastrzyku z morfiny, tabletek na sen, cokolwiek, aby mogła zasnąć. Ja stosuję się ściśle do zaleceń lekarza i nie podaję jej niczego więcej, niż on zalecił. Ale Mamie nic nie pomaga. Co prawda morfina stłumi ból, ale mimo wszystko Mama jest przez cały czas obolała. Prosi mnie, mojego tatę, blaga nas, całuje po rękach abyśmy jej ulżyli a ja nie wiem co robić.
Mama ma zapisany haloperidiol, Dormicum w razie niepokoju i trittico na sen na noc, ale to nie daje rezultatu, żadnego!!! Wcześniej brała afobam i to pomagało, ale lekarz stwierdził, ze to stąpanie po bardzo cienkiej linii i zabroniła podawania tego Mamie. We wtorek podał Mamie zastrzyk z Naloxonum i Mama przez ponad godzinę dosłownie wyła z bólu. Wczoraj w południe dorwała gdzieś tabletkę afobam i trochę pospała, ale teraz pochowałam przed nią wszystko i biedna się kręci i nie może zmrużyć oka. W nocy przyłapałam ją, jak chciała wziąć tabletkę APAP-u, która znalazła w szufladzie w kuchni, nawet nie przeszło mi przez myśl, że muszę nawet takie tabletki pochować.
Mama cały czas płacze, że nie sądziła, że umieranie jest takie trudne, że chce ten okres przespać a nie sie męczyć a ja nie wiem, co zrobić, aby jej ulżyć.
Mam wcześniej miała naklejony plaster FENTANYL w dawce 150, lekarz stwierdził, ze Mama ma objawy depresji oddechowej i zamienił plaster na TRANSTEC w dawce 105 mg
Nie wiem co mama robić, o co ewentualnie zapytać lekarza. Proszę, może ktoś będzie mi mógł coś doradzić. Sa też problemy z pamięcią i Mama nie pamięta, ze dostała zastrzyk. Wtedy sie go domaga, grozi, prosi, błaga, złości się. Nie wiem co mam wtedy począć, oszukuję ja, mówię, ze podaję kolejny zastrzyk i tak w kółko, przez cały dzień!! jesteśmy wszyscy wykończeni, psychicznie, fizycznie a najgorzej jest to, że mama się strasznie meczy.
_________________
Agnieszka
 
absenteeism 
Administrator



Dołączyła: 14 Paź 2009
Posty: 13332
Skąd: Łódź
Pomogła: 9431 razy

 #56  Wysłany: 2012-06-23, 10:26  


Agnieszka Rz napisał/a:
We wtorek podał Mamie zastrzyk z Naloxonum i Mama przez ponad godzinę dosłownie wyła z bólu.

Naloxon?? A z jakich wskazań?
Naloxon znosi działanie morfiny i jej pochodnych.

Aczkolwiek piszesz, że mama obecnie stosuje plastry Transtec - one nie zawierają morfiny, tylko buprenorfinę.
Tutaj nalokson ma więc ograniczone działanie, ale też w pewien sposób może znosić działanie p/bólowe (choć w mniejszym stopniu niż w przypadku morfiny).

Agnieszka Rz napisał/a:
Mama ma zapisany haloperidiol, Dormicum w razie niepokoju i trittico na sen na noc, ale to nie daje rezultatu, żadnego!

Haloperidol w kroplach? W tabletkach? W jakiej dawce i ile mama go bierze?
Dormicum 7,5 czy 15 mg? Ile tabletek dziennie?
Trittico w jakiej dawce?

Afobamu faktycznie lepiej jest nie stosować dłużej, niż 3-4 tygodnie, a najlepiej na tyle krótko, na ile jest to możliwe. Do tego odstawianie Afobamu jest dość trudne i może stąd niechęć lekarza do stosowania tego leku.
_________________
 
Agnieszka Rz 


Dołączyła: 28 Kwi 2012
Posty: 28
Skąd: dolnośląskie

 #57  Wysłany: 2012-06-23, 11:06  


Przepraszam za tego chaotycznego posta. Zaraz opiszę dokładnie co i jak.

Jak lekarz z hospicjum domowego przyjechał we wtorek stwierdził, że Mama wygląda jak narkoman słaniający się na dworcu i podał jej Naloxon. Stwierdził, ze podał go z dwóch względów. Po 1. aby znieść działanie Afobamu, po 2. aby sprawdzić, czy aby morfina jest na pewno mamie potrzebna. Okazało się, że niestety, ale jest.
Stwierdził, że stan Mamy wskazuje na przedawkowanie opioidów, wykazuje depresję oddechowa. Stąd tez zamiana Fentanylu na Transtec.

Kazał definitywnie odstawić afobam, zastąpił go właśnie Dormicum w tabletkach 7,5 mg w razie niepokoju w ciągu dnia i ewentualnie przed snem i oraz Trittici CR 75 mg w tabletkach raz dziennie przed snem, ale już kolejna noc zupełnie bezsenna. Haloperidiol Mama bierze w kroplach 3x dziennie 10-10-20. Dawka 2 mg/ml.

Mama ma olbrzymie problemy z pamięcią. Po 5 min od zastrzyku z morfiny (do motylka) domaga się kolejnego. Wtedy krzyczy, błaga, płacze, złości się. Wiele zdrowia mnie kosztuje jej ciągłe odmawianie. czasem ją oszukuje, że podaję jej zastrzyk i wtedy się jakby uspakaja. Taka sytuacja ma miejsce od wtorku, czyli od dnia kiedy to lekarz zniósł działanie morfiny i Mama bardzo cierpiała i teraz się boi, że sytuacja może się powtórzyć a bardzo boi się bólu.
cały czas prosi, abym dała jej coś na sen, bo nie może sobie miejsca znaleźć, nie może się ułożyć. Źle jej się siedzi, źle jej się leży, wszystko jest źle. Jak jej odmawiam środków nasennych w ciągu dnia mówiąc, że jej zaszkodzą, to wtedy się pyta na co mogą jej zaszkodzić?? Najwyżej umrze 3 dni wcześniej i nie będzie się chociaż męczyła (słowa Mamy).
Oj, ciężkie to, bardzo!!
_________________
Agnieszka
 
DumSpiro-Spero 
Administrator



Dołączyła: 19 Sty 2009
Posty: 7458
Pomogła: 3498 razy

 #58  Wysłany: 2012-06-23, 11:30  


Agnieszko, proszę o kontakt (przesłałam Ci prywatną wiadomość).
_________________
pozdrawiam, DSS.
 
Basia 
Lekarz STOMATOLOG



Dołączyła: 07 Lut 2009
Posty: 36
Skąd: na forum gościnnie:)
Pomogła: 28 razy

 #59  Wysłany: 2012-06-23, 11:50  


Ojojoj,

niedobrze, ze lekarz z hocpicjum mial watpliwosci co do koniecznosci stosowania morfiny. Mama ma absolutna racje - skoro odchodzi - to jakze moga jej zaszkodzic leki nasenne - moga jedynie pomoc-PRZYNIESC ULGE W CIERPINIU (to jest wlasnie leczenie paliatywne) i tylko tym trzeba sie kierowac- przeciez umierajacy czlowiek nie zdazy sie od niczego uzaleznic i jakie to ma znaczenie wobec cierpienia Mamy ktora jest w stanie terminalnym??
Bardzo bledne myslenie, choc intencje dobre - troska o zdrowie pacjenta.

Tylko jak tu mozna mowic o potencjalnym zdrowiu , gdy czlowiek odchodzi i niestety, wiemy juz na pewno ze nie powroci do zdrowia??? Kierujemy sie schematami mysleniowymi - jak kon zaprzegniety do ciagu torem a tymczasem tracimy to co najcenniejsze - mozliwosc godnego umierania - jesli to mozliwe-BEZ bolu!!!!! A przeciez JEST to mozliwe.........w dzisiejszych czasach
dlaczego boimy sie o to walczyc?????

Bo sami lekarze czesto malo wiedza na ten temat... a bezbronny pacjent liczy tylko na to ze lekarz sprawi ze bedzie bolalo ciut mniej.. i przeciez wlasnie o to chodzi jak skrecajacy sie z bolu czlowiek moze godnie pozegnac sie z rodzina z tym swiatem???

Oczywiscie ze powinien byc w sedacji, podsypiac jak najwiecej nabrac sil zeby umrzec... tak tak... wlasnie - cierpienie opoznia umieranie, ktore jest przeciez czescia naszego zycia , choc bolesna ale nieuchronna, i jesli je zaakceptujemy- mozemy w obliczu smierci ukochanej osoby, tak jak i w chwilach narodzin- byc razem, okazac swoja bezgraniczna milosc i pozegnac sie po ludzku nie wstydzac sie swoich lez, zachowac te chwile w pamieci na zawsze....

[ Dodano: 2012-06-23, 13:12 ]
Agnieszko,

potrzebujesz konkretnej pomocy- wyslalam Ci wiadomosc na priv

Basia
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group