Trochę się ostatnio denerwuję. Znów mam problemy ze spaniem, i nie to, że nie chce mi się spać, siedzę całą noc i oglądam filmy.
Mam jakiś uraz do zaśnięcia, jakby mi było żal tego czasu, który przesypiam.
Znów mam duszności, gorzej mi się oddycha a ja zaraz dostaję głupich myśli, że leczenie nie pomaga, a guzy zamiast się zmniejszać to się powiększają.
Zbliża mi się termin kolejnej chemii a do tego prawdopodobnie będą robić jakieś badanie i dlatego tak się denerwuję teraz.
Pozdrowienia dla Wszystkich.
[ Dodano: 2011-01-07, 13:49 ]
Do tego teraz załatwiam wszystkie papierki na rentę, jest trochę biegania, przez to też jestem bardziej nerwowa.
Jakieś zmiany się szykują w sposobach naliczania rent, niestety na niekorzyść, ma to wejść od kwietnia (oby nie) i nie wiem czy zdążę z tym orzeczeniem do kwietnia.
Gdybym wiedziała, to bym złożyła wniosek wcześniej.
Nie myślałam, że to załatwienie orzeczenia trwa aż tak długo - u nas podobno 2-3 miesiące i teraz też się denerwuję, że minie mi pół roku chorobowego i zwolnią mnie z pracy.
Być może zdążę na styk, teraz akurat mi mija 3 miesiące chorobowego a papiery będę składać zaraz po następnej chemii, jak mi Pani Doktor wypełni druk.
Witaj Doris! Dlaczego od razu mówisz o rencie? Możesz chorować pół roku, a później na komisji lekarz powinien Ci przyznać zasiłek rehabilitacyjny, który można brać rok ( zależy jak przyznają dopiero później renta)
Wolę rentę.
Bardzo mi zależy na tym, aby mnie nie zwolnili z pracy.
W przypadku, jeśli nie przekroczę 180 dni chorobowego i pójdę na rentę, pozostanę pracownikiem firmy.
Tak sobie dzisiaj myślałam, już nie wymagam cudów i całkowitego ozdrowienia, ale chciałabym, aby ta choroba odpuściła chociaż na 2 lata. Chciałabym mieć chociaż 2 lata spokoju od operacji, leczenia itp. spraw.
Przez ostatnich kilka lat nawet urlopu nie mogłam zaplanować, bo ciągle te paskudztwo odrastało.
Albo badania, albo operacja, chorobowe, ciągle coś.
[ Dodano: 2011-01-07, 22:55 ]
Antonina711, rentę rehabilitacyjną dają, jak ktoś rokuje powrót do zdrowia.
Ja choruję 7 lat - czy rokuję powrót do zdrowia w ciągu roku ?
W cuda przestała, wierzyć :(
W piątek na kolejną chemię a ja jakaś słabiutka. Podejrzewam, że tym razem mogę mieć słabe wyniki - może nie przyjmą.
Nic mi się nie chce, moje ulubione zajęcie to leżenie na kanapie, a jak coś muszę zrobić, to się dosłownie zmuszam.
I ciągle chce mi się spać.
doris123, prawdopodobnie tak jest, że morfologia Ci "poleciała". Odpoczywaj ile potrzebujesz, jedz ładnie same zdrowe rzeczy i nie przemęczaj się. I przede wszystkim dbaj o siebie i unikaj jak ognia zakatarzonych ludzi, żebyś czegoś nie złapała.
ściskam
zuza
PS. Łóżko to również moje ulubione miejsce ostatnio
Wyniki mam dobre, ale źle się czuję, od kilku dni mam objawy, jakbym była przeziębiona, bardzo się pocę (jak przy grypie) rano prawie mogę wykręcać koszulę nocną, mam suchy kaszel, słabo się czuję, czasem kręci mi się w głowie, i ciągle chce mi się spać.
Pani doktor stwierdziła, że może to jakaś infekcja i że może odłożymy chemię, na przyszły tydzień, na co się oczywiście zgodziłam.
Może faktycznie to jakaś infekcja, ale gorączki nie mam.
Dostałam skierowanie na RTG płuc, ale... aparat się zepsuł i zdjęcie zrobię jak pojadę za tydzień do szpitala.
No i guła jedna zapomniałam o jednej rzeczy, że muszę co 4 tygodnie przepłukać port.
Gdybym miała podaną chemię, to nie muszę przepłukiwać.
O tym porcie przypomniało mi się w drodze do domu.
No i nic, zadzwoniłam do szpitala, aby się dowiedzieć co z tym zrobić, no i muszę w poniedziałek jechać na przepłukanie portu.
Trudno, kto nie ma w głowie, ten ma w nogach.
oJ KOCHANA Jesteś silna i wiem że dasz radę z tego wyjść Dbaj o siebie ,wypoczywaj Porozmawiam dzisiaj wieczorem z NASZYM J P 2 w Twojej sprawie Ściskam Cię mocno
Teraz, jak jestem chora doświadczam naprawdę dużo pomocy od innych ludzi.
Rodzina na święta pomogła finansowo, niby nie dużo, ale ten dał 100, ten 200, koleżanka, która mieszka za Poznaniem odebrała mi ciasto od znajomej cukierniczki i specjalnie przyjechała do Poznania i mi to ciasto przywiozła, jak zepsuł się akumulator w samochodzie, to kupili nowy, przywieźli, założyli.
Ostatnio spotkałam sąsiada i też mówi do mnie - walczymy o Panią w modlitwie, aż mi się łezka w oku zakręciła.
Byłam przepłukać ten nieszczęsny port i nie dosyć, że żgali grubymi igłami, to port nie działa jak trzeba.
Trzy razy Pani Doktor mi się wkłuwała, zmieniała igłę, w końcu mówię, że muszę leżeć bo inaczej nie leci, więc na leżąco - i jakoś port udało się przepłukać, ale Pani Doktor powiedziała, że tego co chciała nie udało się zrobić - najpierw próbowała zaciągnąć krew przez port.
Wygląda na to, że działa w jedną stronę i to ledwo.
Oby tylko wytrzymał do końca tych chemii, bo inaczej nie wiem gdzie będą kłuli.
Jedną rękę już zepsuli ostatnio a druga po operacji.
Jakoś ostatnio u mnie wszystko się psuje - i ja i port.
W domu też się psuje.
Dopiero co zakładali nam w mieszkaniu nowy domofon - nie działa,
zczytywali liczniki na wodę - licznik na zimną wodę nie działa,
jak się ociepliło to zakręciłam kaloryfer - nie działa, dalej grzeje na pół mocy,
spłuczka w wc - zepsuła się - ciągle puszcza wodę.
Zakręcaliśmy zawór przy wc żeby woda ciągle nie leciała, to zawór przy wc też się zepsuł.
Jakiś pech mnie prześladuje.
A najgorsze w tym wszystkim, że mi się nawet do spółdzielni nie chciało zadzwonić, aby zgłosić te usterki :(
No, ale dzisiaj się zmusiłam i zgłosiłam, to teraz co chwilę ktoś będzie łaził i coś naprawiał.
No i jeszcze hydraulika muszę wezwać do tej spłuczki i zaworu.
Nie przejmuj się, czasem przychodzi na człowieka taki gorszy okres, że wszystko wali się naraz. Ale dzięki temu od razu ma się całość komplikacji za sobą i może przyjść ten lepszy czas - co by było, gdyby naprawdę każdego dnia coś szwankowało? Także głowa do góry i trzymam kciuki za fachowców, żeby przynajmniej oni dopisali!
Ja już po chemii.
Nie wiem co się stało, że tym razem tak dobrze ją przeszłam.
Nie było wymiotów, bólu głowy - po prostu super!!!
Kupiłam w aptece jakiś cudowny wynalazek - plaster przeciwwymiotny, kosztowało toto 5 zł - transway czy jakoś tak - nakleiłam te plasterki na nadgarstki - i nie wiem czy to one pomogły czy już się organizm uodpornił na ten lek.
Do tego po każdym zastrzyku przeciwwymiotnym brałam 1 czopek torecan
Port momentami średnio się spisywał, ale ogólnie działał, czasem musiałam robić gimnastykę ręką, aby kroplówka leciała.
Miałam dzisiaj robione rtg płuc, ale po wynik pojedzie mama w środę,
usg brzucha - też w środę, ale myślę, że jest ok, bo radiolog nawet zdjęć nie robił
usg przedramienia - nie ma wznowy, ale jest obrzęk pooperacyjny.
To tyle z nowości.
Była ze mną na oddziale dziewczyna, też z mięsakiem, przerzut z piersi do płuc, też ma 10 guzków, największy 3x4cm
Miała podawany ifosfamid, ale dawki miała połowę tego co ja, za to miała je podawane przez tydzień, później 2 tygodnie przerwy i znów tydzień chemii.
Doxorubicyny nie dostawała, to zostawią dla niej na drugi rzut, jeśli ifosfamid nie pomoże.
Chemię znosiła bardzo dobrze.
Nie wiem czy taki schemat podawania ifosfamidu może być lepszy ? - podobno to jakieś nowe zalecenia ?
Może ktoś wie coś na ten temat ?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum